Eric Liddell, bohater „Rydwanów ognia”, był pewnym faworytem biegu na 100 m na olimpiadzie w 1924 roku. Kiedy odmówił startu, prasa zaczęła wieszać na nim psy.
Odmówił, bo uważał, że niedziela powinna być dniem poświęconym Bogu i dniem odpoczynku. Nigdy zresztą nie biegał w niedzielę. Był wielką nadzieją Szkotów na olimpijskie złoto w sprincie. Jego decyzja wzburzyła rodaków. W prasie pojawiły się napastliwe artykuły na jego temat, niektórzy nazywali go zdrajcą. Swoistym paradoksem jest fakt, że znaczną część swojej sławy zawdzięcza biegowi, w którym nie wziął udziału. Pamięć o nim utrwalił świetny film „Rydwany ognia” Hugha Hudsona, nagrodzony czterema Oscarami.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza