Do: Sp
Nie.
Praca jest towarem. Zatem jej cena – pensja – zależy od podaży i popytu.
W Polsce podaż pracy, i to wykwalifikowanej, jest spory. Mamy wielu ludzi, którzy chcą i potrafią pracować.
Gorzej jest z popytem na pracę. Ludzi posiadających pieniądze, a tylko tacy zatrudniają, jest mniej niż w bogatszych krajach. Stąd za tę samą pracę płaca w Polsce jest niższa niż za granicą. I stąd masowa emigracja do Wielkiej Brytanii.
Nie ma tu żadnej wady wolnego rynku.
Wniosek jest taki, że aby pensje w czasie wzrosły, należy dbać o… pracodawców. Bowiem dodatkowe podatki czy „godziwe” płace minimalne utrudniają lub wręcz, jak Pan powiedział, uniemożliwiają zatrudnianie. I niestety PiS generuje bezrobocie, gdyż każdy, kto „szlachetnie” łupi mających pieniądze, łupi zatrudnienie i sprzyja biedzie. Trzeba to wyraźnie powiedzieć.
Wspomniana pielęgniarka poprawiając swoje kwalifikacje zwiększa swoje szanse na wyższy zarobek, nie zmniejsza je. Poza tym wynagrodzenie pielęgniarek należy podnieść, bo „niestety niewiele z tego było realnego dochodu” czy je zmniejszyć, ponieważ „ludzi w Polsce (…) nie stać po prostu na dobre wynagrodzenie pracy jeszcze innych osób”?
I jeszcze jedno. Dziecko niepełnosprawne czy chore jest dramatem. Jednak dramatu tego państwo rozwiązać nie jest w stanie. (Jedynie politycy, którzy sami nikomu nie pomagają, kłamią że jest. W jaki sposób jedno państwo może pomóc setkom czy tysiącom obywateli?) Trud utrzymania rodziny spoczywa na rodzicach, nie państwie. Zamysłem bożym jest twórcze staranie się o byt, nie żądanie zasiłku czy „godnych warunków”. I to już od Starego Testamentu.
Na koniec – słowo pokrzepienia. Bóg widzi ciężko pracujących rodziców. I na ogół dodatkowe pieniądze się znajdują. Lecz pochodzą one raczej ze starań zainteresowanych, nie od rządu.
Pozdrawiam.
Michał Obrębski
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji