Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Zwierzopasterz

Duszpasterstwo dla zwierząt uważam za fanaberię, która służy bardziej niektórym właścicielom niż podopiecznym.

I znów się po tym felietonie zacznie. Że Puścikowska kompletnie bez serca. Że niemal ludożerca i oszczerca. Dlaczego? Bo zawsze, gdy piszę o zwierzętach, że po prostu zwierzęta to nie ludzie, ludzie zaczynają protestować. Zwierzęta nie. Może nie czytają, obrażone. Tak. Zwierzęta to nie ludzie. Swoją pogłębioną wiedzę na ten temat, a piszę to, by się nieco »wybielić«, czerpię wszak z doświadczenia. W naszym domu, prócz fajnych siedmiu osób, czyli ludzi, mieszka tyle  samo zwierząt. Część przygarniętych ze schroniska. Ale do rzeczy. Czytam właśnie o duszpasterzu zwierząt. Pastorze, który błogosławi i pochyla się nad stworzeniem. Jakieś zwierzonabożeństwa chyba im odprawia. „O, jakie to słodkie” – słychać tu i ówdzie. W zasadzie powinno powstać coś sensownego o zakonnicach. Blaski i cienie. Wiedza merytoryczna. Jako przeciwwaga rzetelna dla Abramowicz. „W końcu ludzki (zwierzęcy) ksiądz...” Nie podzielam jakoś tego zachwytu. Moim psom, kotu, świniom morskim i królikowi nie wspólna modlitwa wszak potrzebna, lecz pogmeranie za uchem, pełna micha i spacer. Choćby po dywanie (świnki i królik). Ale może akurat posiadam bardziej prymitywne, acz ogromnie sympatyczne i puchate, okazy? Tak czy siak, duszpasterstwo dla zwierząt uważam za fanaberię, która służy bardziej niektórym właścicielom niż podopiecznym. A w ogóle dziwne to jest. Mówi się, co bywa niestety prawdą, że takie lub owe ludzkie duszpasterstwa szwankują. Że brakuje kapłanów w szpitalach, że ci, którzy pracują wśród ciężko chorych, nie zawsze mają dość czasu dla pacjentów. I kiepskie podejście. W tym kontekście to pochylanie się z modlitwą nad kundelkami dość groteskowe się wydaje. I nie przypominam sobie, by Pan Jezus błogosławił zwierzęta. Był z całą pewnością dusz-pasterzem. Nie zwierzo-pasterzem. Choć oczywiście pasł baranki. Ludzkie.Warto, by miłośnicy zwierząt, do których sama należę, umieli zachować umiar. I zdrowy rozsądek, zdrowe spojrzenie na ogoniastych, futrzastych i parzystokopytnych przyjaciół. Bo od duszpasterstwa zwierząt do ich...  „beatyfikacji” absurdalna droga wydaje się dość krótka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej