Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nie słuchać, nie oglądać!

Media publiczne nie są jednostronne? Trzeba więc sprawić, by stały się jednostronne.

Namnożyło się ostatnio wezwań do bojkotu oraz deklaracji nieprzyjmowania zaproszeń do TVP i PR. Sprawa wydaje się pilna, bo tylko szybka i skoordynowana akcja może zapobiec intrydze, jaką przygotowali urzędujący tam nowi szefowie. Ujawnił ją (intrygę) Tomasz Machała, kierujący portalem „NaTemat”.

Otóż Barbara Stanisławczyk i Jacek Kurski (oraz podlegli im dyrektorzy anten) w swej przebiegłości postanowili otworzyć studia mediów publicznych na oścież i zapraszać wszystkich, od lewa do prawa. Rozdzwoniły się telefony u publicystów i ekspertów życzących rządowi PiS jak najgorzej, uważających, że w Polsce mamy zamach stanu i dyktaturę. Prowokacja jest oczywista i Tomasz Machała z łatwością ją przejrzał. Uczestnicząc w dyskusjach na żywo, wygłaszając komentarze, nawet skrajnie nieprzychylne, przeciwnicy obecnej władzy postawiliby widzów i słuchaczy w sytuacji dysonansu poznawczego, czyli stanu nieprzyjemnego napięcia psychicznego, pojawiającego się wtedy, gdy jednocześnie występują dwa, sprzeczne ze sobą komunikaty. Bo przecież mamy ciemną noc demokracji, jak w stanie wojennym, i zawłaszczone media, a na ekranie i w eterze rozbuchany pluralizm. Rozbuchany, bo paleta poglądów i opinii wydaje się wręcz szersza niż w wolnych mediach kierowanych przez niezależnych dziennikarzy za poprzedniej władzy. Wyjście jest więc jedno: nie przychodzić. A widzom i słuchaczom zalecić niesłuchanie i nieoglądanie.  

Zagrożenie stało się bardzo poważne. Nie ma bowiem gwarancji, jak długo podstępni pisowscy kolaboranci w mediach publicznych mają zamiar stosować tę niebezpieczną taktykę. Już teraz proponują programy Dominice Wielowiejskiej i zapraszają do studia Wojciecha Czuchnowskiego. Strach myśleć, co będzie dalej. Jeszcze ktoś by mógł dojść do absurdalnego wniosku, że TVP i PR, wbrew kasandrycznym zapowiedziom, stały się przestrzenią prawdziwej debaty. Nie są jednostronne? Trzeba więc sprawić, by stały się jednostronne drogą absencji. Oficjalny bojkot wytwarza dodatkowo presję środowiskową, która ma pomóc niezdecydowanym.

Pomaga im też Tomasz Machała. I tłumaczy, że obecna wolność w eterze oraz na wizji jest w gruncie rzeczy pozorna. Zgoda, można dziś przyjść i mówić najgorsze rzeczy o prezesie Kaczyńskim, ale na co to się zda, gdy „na antenie będziesz kontrowany przez kogoś z „wSieci”, albo „wPolityce” – narzeka szef „NaTemat”. Psu na budę taka wolność słowa!

Wzywający do bojkotu nie tracą jednak nadziei, że wrócą jeszcze czasy, gdy pisowską propagandę znów będzie można dyskredytować na wszystkich częstotliwościach, bez kontry i bez znieczulenia. „Do zobaczenia w demokratycznej Polsce” – jak powiedział W. Czuchnowski, opuszczając studio TVP Info.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy