„Mały Książę”, numer jeden klasyki literatury XX wieku, ma swoje źródło w… Piśmie Świętym. Znany na świecie mały blondynek, Mały Książę, to Chrystus, a jego upragniona róża to sam Bóg Ojciec. To odkrycie kopernikańskie!
Wszystko w „Małym Księciu” zaczyna się i kończy na pustyni. „Pustynia w wydaniu Exupéry’ego nie jest otchłanią, ani spalonym słońcem pustkowiem, na którego horyzoncie nic prócz piasku nie widać; to miejsce, gdzie wędruje ludzka dusza, gdzie każda myśl i rzecz nabierają nowego znaczenia, gdzie wszystko widać w głębi” – zauważa Enzo Romeo. Zdarza się, że Exupéry w wyniku wypadku samolotowego ląduje na pustyni. W „Małym Księciu” celowo używa jej obrazu i nawiązuje tym samym do biblijnej scenerii. Doskonale wie, że to na pustyni Chrystus łączy się najpełniej z Bogiem i tu walczy z pokusami. Pustynia to też parafraza pragnienia człowieka, jego poszukiwania źródła wody. „Jest nim tylko Bóg” – pisze w notatkach do „Małego Księcia”. To one pomogły odczytać tę baśń w biblijnym kluczu. „»Mały Książę« jest nafaszerowany symbolami religijnymi” – podkreśla Romeo.
Wąż boa to Szatan. I to jego śmiercionośne ukąszenie zabija małego blondynka. Baobaby, „drzewa wysokie jak kościoły”, są symbolem drzewa poznania. Róże to pragnienia ludzkie, a ta jedna jedyna to Bóg. Pilot, z którym Mały Książę ciągle się droczy („Mówisz jak dorośli!” – to permanentny zarzut małego bohatera wobec pilota, a przecież nie wejdziemy do królestwa Bożego, dopóki nie staniemy się jak dzieci…), dzięki księciu „poznaje lepiej ten kwiat” (a więc jak przez Chrystusa – Boga). „Pustynia jest piękna (…) Ale upiększa ją to, że gdzieś w sobie kryje studnię…” – mówi mały bohater, idąc z pilotem. Po czym zapada w sen. Pilot zatapia się wtedy w swoją noc ducha. „To, co mnie wzrusza najmocniej w małym królewiczu, to jego wierność dla kwiatu, to obraz róży, który świeci w nim jak płomień lampy nawet podczas snu. (…)” – myśli.
Dzięki Małemu Księciu „tak idąc, o świcie odnajduje studnię”. To jeden z ważniejszych wniosków pilota w książce Exupéry’ego. W scenie rozstania z małym przyjacielem powie, że „woda, której dał mu się napić, była jak muzyka…(…) była taka dobra…”. W notatkach do tej sceny Exupéry podaje konkretne oznaczenie biblijnego fragmentu dotyczące spotkania Jezusa z Samarytanką przy studni… „Jeśli kto pragnie, niechaj przyjdzie do mnie i zaczerpnie wody żywej”. Exupéry czytał fragmenty swojej baśni przyjaciołom w Ameryce. Ponoć o samo zakończenie stoczył z nimi bój. Nie rozumieli jeszcze subtelnie ukrytego sensu dzieła. Upierali się, że książka dla dzieci nie może źle się kończyć. „To szablon myślenia dorosłych – mówił pisarz. – Tymczasem dzieci przyjmą wszystko”. Mały Książę więc umiera. Przed śmiercią, na którą czeka, boi się i płacze. „Dzisiejszego wieczoru będę się bał znacznie bardziej…” – mówi do pilota. Nie trzeba chyba przywoływać tu konkretnego biblijnego fragmentu…Tak jak i w przypadku tego dialogu: „Tej nocy… będę wyglądał tak, jakbym umierał. Nie przychodź patrzeć na to” – mówi Mały Książę. Pilot trzykrotnie odpowiada: „Nie opuszczę cię”. Exupéry parafrazuje tu dialog Jezusa z Piotrem. Kiedy mały bohater idzie już na pewną śmierć, dodaje: „Będę robić wrażenie umarłego, ale to nie będzie prawda”. A potem dorzuca, że „idzie bardzo daleko” i że „…nie może zabrać ze sobą tego ciała. Jest za ciężkie” (zapowiedź zmartwychwstania). „Wrócił na swoją planetę, ponieważ o wschodzie słońca nie znalazłem jego ciała” – mówi pilot o swoim przyjacielu. „Jeśli przyjdzie do was śmiejące się dziecko o złotych włosach – zgadniecie, kto to jest. Nie zostawiajcie mnie wtedy w moim smutku: bądźcie tak mili i napiszcie mi szybko, że wrócił”. Exupéry notuje: „Czekam na ostateczne Jego przyjście”.
W tekście „Małego Księcia” nie pojawia się co prawda ani razu słowo Bóg, czy imię Jezus. „Jednak kto przeczyta tę książkę w kluczu chrystologicznym, będzie zaskoczony, jak bardzo obecność Nazarejczyka jest tu dominująca: ciało głównego bohatera po jego śmierci nie zostało znalezione, podobnie jak ukrzyżowanego Jezusa” – pisze Enzo Romeo. „W tym dziele Exupéry przelał na papier swój zachwyt i zadziwienie Tajemnicą Wcielenia. Zrobił to dyskretnie”. „Mały Książę” ukazał się w 270 językach i dialektach, sprzedając się dotąd w 140 milionach egzemplarzy. Wciąż są dodruki. Francuski pisarz ponoć nie lubił moralizować. Udało mu się chyba najinteligentniej dotąd przekazać takiej rzeszy ludzi Dobrą Nowinę. Nie wprost, ale ziarno zasiał.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się