GN 40/2023 Otwarte Archiwum

Wulkan spod Sekwany

O truciźnie gender, muzułmanach, współczesnych Frankensteinach oraz o tym, czy Francja jest jeszcze katolicka, z prof. Chantale Delsol rozmawia Joanna Bątkiewicz-Brożek.

Joanna Bątkiewicz-Brożek: Pani Profesor, czy Profesorko?

Prof. Chantale Delsol: O to samo pytano mnie, kiedy obejmowałam wydział nauk politycznych w Paryżu: pani prezydentko czy prezydent?

Czyli jak?

Ks. prof. Tischner ironizował, że kiedy mówimy po francusku „grande femme” zamiast „grand homme” w rodzaju męskim, to tłumacząc na polski zamiast „wielki człowiek” wychodzi „gruba baba”. Cyrk! (śmiech) Ma być „pani prezydent”.

Profesor filozofii, Francuzka, a katoliczka. Nie wyklucza się to?

Sugeruje pani, że Francuzi nie są katolikami? Cóż, katolik częściej jest Polakiem niż Francuzem. (śmiech) Ale Francja katolicka istnieje!

Tak? „Młody chrześcijanin dziś we Francji, po ukończeniu szkół, wychodzi na ulicę i nagle dochodzi do niego, że jest w mniejszości. Jego wiara gaśnie” – pisze Pani na swoim blogu.

Niestety tak jest. Mechanizm jest prosty – z reguły nastolatek chce mieć te same trampki co jego rówieśnik. Podobnie jest z ideami. Dlatego młodym katolikom jest trudno u nas. Po wtóre katolik jest dziś na celowniku we Francji, nie może skrzywdzić nawet muchy.

A muzułmanin może podpalać samochody na przedmieściach…

A wie pani czemu? Bo muzułmanie, którzy osiadają we Francji, są postrzegani przez pryzmat ofiar. Trzeba im więc pomóc, zgadzać się, twierdzić, że są mili. To wreszcie potomkowie mieszkańców byłych ziem kolonizowanych, niewolników, a wszystkie ofiary dawnych przestępstw mają rację.

Taki francuski wyrzut sumienia…

Francuskie elity mają z tym problem. I kiedy muzułmanie narozrabiają, nie za bardzo wiadomo, jak się zachować, żeby nie odczuli „kolejnej krzywdy”. Muzułmanie stopniowo zaczynają mieć więcej pieniędzy niż Francuzi, wysyłają swoje dzieci na narty za granicę. Państwo funduje im naukę, foruje ich, daje mieszkania, zabezpieczenia socjalne.

Nie traktowaliście tak Polaków, którzy szukali schronienia we Francji w latach 70 i 80.

Bo wy jesteście katolikami.

Bez komentarza…

Poza tym nie należycie do grupy ofiar, ale dla Francuzów jesteście katami.

Katami?

Tak, katolickimi. Utożsamia się was z inkwizycją, a za tym idą wszystkie grzechy Kościoła.

To zabawny absurd. Ale w latach 80. byliśmy ofiarami komunizmu. Nie współczuliście nam jak dziś muzułmanom.

Nie, bo komunizm dla Francuzów to nie jest problem. Komunizm jest w porządku we Francji.

Więzienia, prześladowania ze strony władz – Francuzi uważają, że to jest w porządku?

Na przykład o Gułagu wiemy, mówi się o tym. Ale jeśli chodzi o pojęcie ofiar, to są nimi tylko muzułmanie. Tak myślą moi rodacy.

Zakaz noszenia nikabów, burek, oznak przynależności do religii wymierzony w wyznawców islamu to też konsekwencja polityki „pomocy ofiarom”?

To jest paradoks. Z jednej strony chcemy różnorodności kulturowej, polaryzacji. Ale z kolei to coś nie do zniesienia dla zasad laïcité. Zakaz noszenia muzułmańskich chust jest wpisany w prawo, a nie respektuje się go.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast