Nowy numer 39/2023 Archiwum

Rok po Majdanie

Protesty w Kijowie nie tylko obaliły władzę prezydenta Janukowycza, ale także zmieniły Ukrainę i Europę. Zachód został zmuszony do odpowiedzi, jakie są granice tolerancji dla agresywnej polityki Rosji.

Protest na Majdanie, trwający blisko 3 miesiące, miał kilka różnych faz. Zaczęło się od pokojowych demonstracji, które na początku tego roku przemieniły się w regularne starcia uliczne. W ciągu ostatnich dni lutego na ulicach Kijowa toczyła się już regularna wojna domowa, w której padło ponad stu zabitych, a kilkaset osób było rannych. Bezpośrednią przyczyną protestów były wydarzenia związane z planowanym na 28 listopada 2013 roku w Wilnie szczytem Partnerstwa Wschodniego, na którym Ukraina miała podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Prezydent Wiktor Janukowycz kilka razy zmieniał zdanie w tej kwestii. Latem 2013 r. obiecywał, że Ukraina umowę podpisze. Postraszony przez Putina wycofał się z tych obietnic i ogłosił, że musi negocjować lepsze warunki. Jednak w listopadzie 2013 roku Rada Najwyższa, ukraiński parlament, głosami komunistów oraz Partii Regionów odrzuciła reformę prawa wyborczego i prokuratury generalnej oraz nie przyjęła ustawy umożliwiającej wyjazd na leczenie przebywającej w więzieniu byłej premier Julii Tymoszenko. To były jedne z warunków, jakie Unia postawiła Ukrainie w trakcie negocjacji stowarzyszeniowych. 21 listopada 2013 roku rząd premiera Mykoły Azarowa ogłosił wstrzymanie przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej. Formalnie przyczyną były kwestie ekonomiczne. Rosja zagroziła Kijowowi dotkliwymi sankcjami gospodarczymi, gdyby zdecydował się podpisać umowę z Unią. Jednocześnie jednak rząd podpisał szereg umów gospodarczych z Rosją. Oznaczało to akceptację planu prezydenta Władimira Putina, reintegracji przestrzeni postsowieckiej w ramach unii politycznej i gospodarczej skupionej wokół Moskwy. Pomysł Janukowycza, aby balansować między Wschodem i Zachodem, ciągnąc z obu stron osobiste korzyści, ostatecznie wyczerpał się. Nikt jednak nie przewidywał, że fiasko tej polityki będzie detonatorem tak wielkiego społecznego niezadowolenia.

Kto pójdzie za mną?

Wszystko zaczęło się od krótkiego wpisu na Facebooku Mustafy Najema, ukraińskiego dziennikarza afgańskiego pochodzenia, popularnego blogera. 21 listopada 2013 roku zaapelował w sieci do znajomych, aby przyszli na Majdan, wspierać proeuropejskie marzenia Ukrainy. Przyszło ich niewielu. Kiedy po tygodniu przygotowywali się do rozejścia, w nocy z 30 listopada na 1 grudnia 2013 roku uderzyły na nich jednostki specjalne Berkut. Być może akcja była prowokacją kontrolowanych przez Rosjan sił specjalnych, aby zamknąć Janukowyczowi drogę do jakichkolwiek rozmów z opozycją. Odniosło to jednak odmienny skutek. Użycie siły wobec demonstrantów oburzyło społeczeństwo. W proteście na Majdanie pojawiły się setki tysięcy ludzi z Kijowa, a później z całej Ukrainy. W centrum miasta stanęło miasteczko namiotowe.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego

Quantcast