Nowy numer 17/2024 Archiwum

Zmierzch ogolonej cywilizacji?

Pan w sukience i z brodą wygrał Eurowizję. Panienki z biustem przegrały. I co z tego?

Z rozbawieniem obserwuję dziką i brodatą sensację, którą wywołało wygranie festyniarskiego (od lat) turnieju śpiewaczego o wdzięcznej nazwie „Eurowizja”, przez niejakiego Conchitę Kiełbasę. Otóż Conchita (nie kobieta z brodą) lecz facet w sukience, z brodą i z makijażem, wyszedł na scenę. Zaśpiewał (dość poprawnie) o bólu istnienia. I wygrał. Europa go ponoć wybrała.

I nastąpiła histeria. Bo podobno jedni się cieszą, że wygrał postęp i tolerancja. Inni natomiast popadli w pesymizm i depresję, wieszcząc upadek wartości wszelkich, czy wręcz ostateczną degrengoladę wyprostowanego i ogolonego człowieka.

Zwycięstwo pana Conchity było dla niektórych tym większym rozczarowaniem i bólem, że sprzęgło się z przegraną polskich wysłanniczek na Eurowizję. Wulgarnych panienek (śpiewających kiepsko), które w odbiorze części społeczeństwa, miały być piersiastą panslawistyczną odpowiedzią prawa naturalnego na brodaty upadek moralnie upadłej Europy. Pojawiły się nawet wątki sensacyjno-spiskowe. Według których to nie głosujący mieszkańcy Europy wybrali Conchitę, lecz wygrana pana Kiełbasy była z góry przesądzona i zmanipulowana przez środowiska LGBT. Właśnie po to, by ostatecznie pogrążyć „naturalne prawo” i rodzime biusty.

Pełna zgoda, że wygrana brodatego faceta w sukience była przesądzona. Jak świat światem, od wieków niemal, prosty lud zaciekawiony był dziwnym, nieobyczajnym i obrazoburczym. Staromodne cyrki pokazywały jak najokazalsze dziwo „baby z brodą”. I zawsze przy pełnej klienteli. Dziwo się najlepiej sprzedawało, interes się kręcił.

Obecnie jest podobnie - tyle tylko, że klientela ma prawo „głosu” w formie sms-ów. Interes się kręci. Brodaty lub piersiasty. Stylistyka niby skrajnie inna, w praktyce bardzo podobna. Wulgarna erotyka u prostego ludu sprzedawała się i sprzedaje, równie dobrze, co „niewiarygodne” i „obrazoburcze”.

Jednym słowem, na jednej szali obciachu i działania zorientowanego na kasę oraz rozgłos, należy postawić zarówno pana Kiełbasę, jak i panią Cleo. Tu broda, tam biust. Jedno i drugie dla emocji i podkręcenia atmosfery - okraszone ideologią. Żeby było się o co pospierać, pokiwać z dezaprobatą głową. Albo ubić inną pianę. Oraz euro. Tysiące euro. Taka euro-wizja.

I spokojnie! Pan Kiełbasa naprawdę nie jest tak groźny, jak go malują. Nie zgorszy nam dzieci, jeśli sami ich nie zgorszymy. I nie będzie dla nich wzorem, jeśli mają poprawne wzorce.

Prawdopodobnie też panie z biustem ubijające masło i złoty interes, europejskich wartości i całego świata przed panem Kiełbasą nie obronią! Chyba, że do wartości europejskich zaliczyć można tzw. soft porno i pranie ręczne w wersji lubieżnej.

Być może zresztą za rok na Eurowizji wystąpi człowiek z trąbą, a panie na scenie rozbiorą się do naga. Czy to coś zmieni? Szczerze wątpię. Większość Europejczyków trąby raczej sobie nie przyprawi. Nie mówiąc już o paradowaniu bez majtek.

Brodata jak świat prawda jest taka, że cywilizacji europejskiej i trendów w zmianach społecznych nigdy nie wyznaczał i wyznaczać nie będzie cyrk.

Ciszej więc nad tą brodą.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej