– Mówię moim lektorom, że kleryk to po prostu kolejny stopień formacji, zmiana z białego stroju na czarny – śmieje się ks. Stanisław Góraj.
Kolejna, piąta Niedziela Ewangelizacyjna miała miejsce w Janisławicach. XVI-wieczny kościół wypełnił się wiernymi, którzy wraz ze swoim proboszczem ks. Stanisławem Górajem, siostrami apostolinkami – s. Alicją i s. Lucyną, a także z klerykiem Rafałem Nawrockim z WSD w Łowiczu modlili się o święte powołania małżeńskie, zakonne i kapłańskie. Po uroczystej Eucharystii i nabożeństwie przed Najświętszym Sakramentem kilku wiernych zostało, by opowiedzieć o swojej parafii, z której Pan Bóg powołał 2 księży i 5 sióstr zakonnych. I która jest dla nich domem.
Znalazłam Miłość
Tradycją już jest, że przybyli na Mszę w intencji powołań wierni mogą wysłuchać świadectw dotyczących powołania do każdego stanu. O swojej drodze do Boga opowiadała s. Alicja Świerczak. – Moja rodzina modliła się za mnie, żebym miała dobre życie – opowiadała s. Alicja, która w wieku 18 lat zbuntowała się i wykrzyczała Bogu swoje najgłębsze pragnienia. – Chciałam mieć chłopaka, pracę, którą będę lubić, a w przyszłości dziecko, które powie do mnie „mamo”. Szukałam miłości. I Bóg wszystko to spełnił. Lubiłam swoją pracę, a dziecko, którym się opiekowałam, powiedziało do mnie „mamo”. Jednak to wszystko nie wypełniło mojego serca. Powoli zaczynałam rozumieć, że człowiek nie zaspokoi moich tęsknot. Kiedy poznałam siostry apostolinki, usłyszałam wezwanie Boga, który mówił, że chce mnie mieć tylko dla siebie. Byłam przerażona, bo wydawało mi się, że skazuje mnie na nieszczęśliwe życie. Dziś jestem 7 lat po złożeniu pierwszych ślubów i od tego czasu nie ma we mnie pustki, jestem szczęśliwa. Rok temu złożyłam śluby wieczyste i chcę w ten sposób przeżyć moje życie, gdyż odnalazłam Miłość, której szukałam – opowiadała s. Alicja. Swoim odczytywaniem powołania podzielił się również kl. Rafał Nawrocki, alumn V roku WSD w Łowiczu. – Pamiętam, że już jako ministrant chciałem być księdzem. W liceum, mimo zakochania, złożyłem dokumenty do seminarium i dziś uważam, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Myślę, że trzeba dużo odwagi, by wejść w stan kapłański. Tyle złego mówi się o księżach, o Kościele. Ale staram się tym nie przejmować i iść za Jezusem. Postanowiłem sobie, że albo będę dobrym księdzem, albo w ogóle, i proszę was o modlitwę, by Pan pozwolił mi wypełnić tę obietnicę.
O trzeźwość w rodzinach
– Mówię moim lektorom, że kleryk to po prostu kolejny stopień formacji, zmiana z białego stroju na czarny – śmiał się podczas Eucharystii ks. Góraj. A służby liturgicznej w Janisławicach nie brakuje. Ksiądz proboszcz zapytany, co robi, by zgromadzić przy ołtarzu ponad 40 ministrantów i lektorów, odpowiada: „Nic szczególnego. Niemal każda rodzina stawia sobie za punkt honoru, by chłopiec po Pierwszej Komunii Świętej został ministrantem”. I rzeczywiście, nietrudno zauważyć, że dla wielu parafian ich kościół to drugi dom. 14 kół Żywego Różańca, Bractwo św. Anny, do którego należy 700 osób, i KSM biorą czynny udział w życiu parafii. Każdy, kto chce, znajdzie tu swoje miejsce. Przykładem jest Wiesław Markiewicz, który nie tylko służy do Mszy, ale pisze też piękne wiersze, odczytywane przy wielu okazjach. Nie inaczej było z Niedzielą Ewangelizacyjną, na którą pan Wiesław napisał: „Tak mało w parafii kapłańskich powołań, tak mało próśb naszych i oczekiwań. Dlatego prosimy Panie, nasz Boże, niech Twa łaska święta nas wspomoże (...)”. Jednak to, co w Janisławicach wydaje się najbarwniejsze, to procesje, które od wiosny do jesieni co tydzień wędrują wokół kościoła. Dziewczęta od 3. roku życia, nastolatki i panie stroją się w kolorowe, tradycyjne pasiaki, chłopcy i mężczyźni zakładają mundury strażackie i z chorągwiami oraz śpiewem na ustach ogłaszają chwałę Boga. – U nas zawsze tak było – mówi Danuta Szewczyk. – Wełniaki przechodzą z matki na córkę, z babci na wnuczkę. To nasza tradycja. Kiedyś dziewczynki chodziły w strojach krakowskich, ale dziś już wszystkie mają stroje z tego regionu. Dziewczęta do bierzmowania przystępują w wełniakach. A nasze procesje są piękne, jeszcze ładniejsze niż w Łowiczu! – śmieje się pani Danuta. Fakt ten potwierdza ks. Stanisław, którego parafianie traktują jak kogoś z rodziny. Dowodem na to było 20-lecie kapłaństwa i 50. urodziny, na które wierni przygotowali księdzu wystawny obiad na 150 osób. – Byłem bardzo wzruszony i zachwycony, że ludzie z taką życzliwością podeszli do swojego kapłana. Zresztą na co dzień też czuję się tu jak wśród swoich – mówi. Może właśnie dlatego ks. Stanisław zaproponował, by szczególną modlitwą różańcową objąć rodziny z problemem alkoholowym. Od minionej niedzieli to właśnie one staną w centrum modlitwy o powołania, do której zachęcamy podczas niedziel ewangelizacyjnych.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się