Nowy numer 38/2023 Archiwum

Watykański pacjent

„Cierpienie ludzkie budzi współczucie, budzi także szacunek – i na swój sposób onieśmiela” – napisał. Świat cierpienia był mu dobrze znany. Dźwiganie krzyża choroby, bólu fizycznego i duchowego traktował jako część swojego powołania.

Kardynał Dziwisz zauważa, że tego typu sugestie dużo bardziej raniły osoby z otocznia papieża niż jego samego. „On nie przywiązywał do nich wagi. W pewnym momencie papież zlecił przeanalizowanie kwestii abdykacji, po czym uznał, że wytrwa w swej misji tak długo, jak zechce Pan”. Kardynał Jean-Marie Lustiger wyjaśniał sens trwania Jana Pa­wła II na posterunku w taki sposób: „W swojej słabości papież bardziej niż kiedykolwiek realizuje wyznaczoną mu rolę polegającą na byciu zastępcą Chrystusa na ziemi, uczestniczeniu w cierpieniach naszego Odkupiciela. Nieraz mam takie wrażenie, że głowa Kościoła to superzarządca jakiejś wielkiej międzynarodowej korporacji, człowiek czynu, który podejmuje decyzje i jest oceniany przez pryzmat skuteczności. Jednak dla wierzących najskuteczniejszy czyn, tajemnica zbawienia, dokonuje się wtedy, gdy Chrystus znajduje się na krzyżu i nie może zrobić niczego innego ani podjąć innej decyzji, jak tylko przyjąć wolę Ojca”. „»Czy ten schorowany, śliniący się starzec na wózku rzeczywiście jest reprezentatywnym obrazem waszego Kościoła?«. To pytanie zadawano mi nieraz w ostatnich latach” – wspomina ks. Tomasz Halik. „»W pewnym sensie tak«, odpowiadałem, »bo kiedy patrzy się na Kościół z zewnątrz, to istotnie jest w nim coś bardzo kruchego. Jeśli jednak uda się wam zajrzeć w głąb, zobaczycie w nim siłę podobną do siły tego chorego Papieża…«. Nie, nie wstydziłem się jego fizycznej kruchości; byłem rad, że właśnie w nim Kościół ma inny typ reprezentanta niż ten, jaki proponuje świat ze swoim coraz bardziej stereotypowym sexy – i sport-looking przywódców, manekinów, spreparowanych na wzór reklam telewizyjnych, które zachwalają wieczną młodość. Byłem rad, że właśnie ten Papież kieruje w stronę naszego coraz gwałtowniej starzejącego się świata przesłanie, że starość nie może być powodem odkładania człowieka do lamusa. (…) Tak, częścią jego posługi stało się także »ostatnie kazanie« – owo bezradne charczenie i machanie ręką przez okno, a potem spokojne, godne umieranie na oczach świata”. 

Ewangelia cierpienia

Zanim Jan Paweł II wygłosił to milczące „ostatnie kazanie”, powiedział sporo na temat znaczenia cierpienia w ludzkim życiu. Podczas pielgrzymek i audiencji zawsze spotykał się z chorymi, przytulał, dotykał, błogosławił. Tematowi cierpienia poświęcił list apostolski „Salvifici doloris”. „To, co wyrażamy w słowie »cierpienie«, wydaje się szczególnie współistotne z człowiekiem” – pisał. „Cierpienie zdaje się przynależeć do transcendencji człowieka: jest jednym z tych punktów, w których człowiek zostaje niejako »skazany« na to, ażeby przerastał samego siebie”. Papież podkreśla, że cierpienie zawsze pozostaje tajemnicą, ale jeśli szukamy odpowiedzi na pytanie „dlaczego”, musimy zwrócić się ku objawieniu Bożej miłości. To „miłość jest też najpełniejszym źródłem odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia. Odpowiedzi tej udzielił Bóg człowiekowi w Krzyżu Jezusa Chrystusa”. Pytanie o sens cierpienia nie jest pytaniem czysto akademickim. To pytanie z gruntu egzystencjalne, zadaje je przede wszystkim człowiek, którego dotyka konkretne nieszczęście. Wiąże się ono z „typowo ludzkim sprzeciwem oraz z pytaniem »dlaczego«. (…) Niejednokrotnie zapewne stawia to pytanie również Bogu – i stawia wobec Chrystusa”. Papież mówi w tym miejscu rzecz być może najciekawszą. Otóż człowiek cierpiący powinien dostrzec, że Ten, kogo pyta, „sam cierpi – a więc, że chce mu odpowiadać z Krzyża, z pośrodku swego własnego cierpienia”. Innymi słowy, Boża odpowiedź nie jest teoretycznym wykładem, pouczeniem z ambony czy katedry uniwersyteckiej. Odpowiedzią jest sam Ukrzyżowany – Jego cierpienie, krzyk, samotność, ból, konanie. „Trzeba jednakże nieraz czasu, nawet długiego czasu, ażeby ta odpowiedź zaczęła być wewnętrznie słyszalna”, zauważa Jan Paweł II. „Człowiek słyszy Jego zbawczą odpowiedź, w miarę jak sam staje się uczestnikiem cierpień Chrystusa. (…) Chrystus nie wyjaśnia w oderwaniu racji cierpienia, ale przede wszystkim mówi: »Pójdź za Mną!«. Pójdź! Weź udział swoim cierpieniem w tym zbawianiu świata, które dokonuje się przez moje cierpienie! Przez mój Krzyż. W miarę jak człowiek bierze swój krzyż, łącząc się duchowo z Krzyżem Chrystusa, odsłania się przed nim zbawczy sens cierpienia. (…) Wówczas też człowiek odnajduje w swoim cierpieniu pokój wewnętrzny, a nawet duchową radość”. Ostatnią częścią dokumentu jest medytacja o miłosiernym Samarytaninie. Jan Paweł II zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt cierpienia. Cierpiący człowiek pobudza innych przechodzących obok do samarytańskiego działania. Cierpienie może „wyzwalać w człowieku miłość, ów właśnie bezinteresowny dar z własnego »ja« na rzecz innych ludzi, ludzi cierpiących. Świat ludzkiego cierpienia przyzywa niejako bez przestanku inny świat: świat ludzkiej miłości – i tę bezinteresowną miłość, jaka budzi się w jego sercu i uczynkach, człowiek niejako zawdzięcza cierpieniu”. List kończy się bardzo osobistym wezwaniem do ludzi cierpiących: „I prosimy Was wszystkich, którzy cierpicie, abyście nas wspierali. Właśnie Was, którzy jesteście słabi, prosimy, abyście stawali się źródłem mocy dla Kościoła i dla ludzkości. W straszliwym zmaganiu się pomiędzy siłami dobra i zła, którego widownią jest nasz współczesny świat – niech Wasze cierpienie w jedności z Krzyżem Chrystusa przeważy!”. Ten motyw powtarzał się bardzo często. Podczas spotkań z chorymi Jan Paweł II prosił, aby zamieniali swoje cierpienie w modlitwę. „Nie wzbraniajcie się nigdy złożyć w darze Panu i Kościołowi waszych ofiar i waszego ukrytego bólu, a staniecie się pierwszymi, których wynagrodzi i obdaruje”. Pamiętam z jakiejś seminaryjnej konferencji ascetycznej w seminarium zdanie, że w życiu kapłana liczy się najbardziej to, ile wycierpi. Jeśli tę miarę przyłożymy do Jana Pawła, odkryjemy dużo, bardzo dużo.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast