Nowy numer 38/2023 Archiwum

To moja matka, ta ziemia

Kochał ją jak matkę, uczył takiej miłości. Pod krzyżem w 1979 roku wołał, że nie można zrozumieć Polski bez Chrystusa. Cierpiał z powodu rozłąki, stanu wojennego, ale i rodaków...

O tym przypominał papież Polakom i wszystkim wolnym społeczeństwom z nową siłą po 1989 roku. Nazywał po imieniu zagrożenie dla demokracji, jakim jest legalizacja aborcji czy eutanazji. Ci, którzy w "pierwszej klasie” byli prymusami zasłuchanymi w papieża, w tej "wyższej klasie” stawali się często pierwszymi krytykami "zacofanego” Jana Pawła II. Pierwsza "Solidarność” wygrała, bo budowała na papieskiej wizji, po 1989 roku wielu jej liderów odwróciło się od wskazań Jana Pawła II. Bolesne skutki tego odwrotu czujemy dziś w Polsce. Czwarta pielgrzymka do Polski w 1991 r. była chyba najtrudniejszą ze wszystkich. Jan Paweł II zaproponował Polakom żyjącym w wolnym kraju powtórkę z Dekalogu. Słusznie przewidywał, że o wierność prawu moralnemu będzie się teraz toczył bój. Polacy nie mieli ochoty na upomnienia. Do tej pory słuchali papieża jako tego, który dokładał komunie. Teraz dokładał już bezpośrednio nam. To oczywiście duże uproszczenie. Media i niektórzy politycy straszyli Polaków wizją państwa wyznaniowego. Hierarchowie Kościoła po 1989 roku nie bardzo potrafili znaleźć język, który odpowiadałby nowej sytuacji politycznej Polski. "Pielgrzymka roku 1981 stworzyła nowy wizerunek Jan Pawła w zachodniej prasie – zagniewanego starego człowieka, niezdolnego do zrozumienia świata, który pomógł tworzyć” – zauważa Weigel. "Była to ostra karykatura”. W 1995 roku papież pojawił się w Polsce na chwilę w związku z kanonizacją Jana Sarkandra, księdza męczennika urodzonego w Skoczowie. Padły ważne słowa, które z perspektywy dzisiejszej wydają się jeszcze bardziej aktualne. Jan Paweł II stwierdził, że Polska dla swojej odnowy potrzebuje nade wszystko ludzi sumienia. Co to znaczy? "Być człowiekiem sumienia to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: »Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!« (Rz 12,21)”. Jan Paweł II zwrócił uwagę, że "pod hasłami tolerancji w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka, może coraz większa nietolerancja. Odczuwają to boleśnie ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą świętość. Te formy powracającej dyskryminacji budzą niepokój i muszą dawać wiele do myślenia”. Medialni komentatorzy pisali, że to zakompleksieni i polscy biskupi zasugerowali papieżowi błędną diagnozę sytuacji społecznej. Prawda jest taka, że Jan Paweł II widział już wtedy zjawisko, które dziś występuje na znacznie większą skalę w Polsce – odbierania prawa głosu katolikom w sprawach publicznych w imię tolerancji dla niekatolików, dla których ten głos jest drażniący. Jan Paweł w Skoczowie przypomniał też, że "w okresach najcięższych dziejowych prób naród szukał i znajdował siłę do przetrwania i do powstania z dziejowych klęsk właśnie w nim – w Chrystusowym krzyżu! I nigdy się nie zawiódł. Był mocny mocą i mądrością krzyża! Czy można o tym nie pamiętać?!” – pytał retorycznie papież. Do tego tematu powrócił podczas pielgrzymki w 1997 roku. Patrząc na krzyż na Giewoncie, Jan Paweł II stwierdził: "Ten krzyż tam stoi i trwa. Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk. (…) Umiłowani bracia i siostry, nie wstydźcie się krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie”. Z wiekiem coraz bardziej tęsknił za Polską. Podczas pielgrzymki w 2002 roku wszyscy czuliśmy, że to może być jego ostatnia wizyta. Schorowany papież poświęcił sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Żegnał się z nami słowami z "Dzienniczka” s. Faustyny "Ojczyzno moja kochana, Polsko, (...) Bóg Cię wywyższa i wyszczególnia, umiej być wdzięczna!”. Myślę o tym, czy w kontekście pontyfikatu Jana Pawła II jesteśmy wystarczająco wdzięczni Bogu za ten dar niebios, jakim był dla nas ten człowiek? W jakim miejscu bylibyśmy teraz, gdyby nie on? "A na koniec cóż powiedzieć? Żal odjeżdżać!” – to ostatnie słowa Jana Pawła II wypowiedziane w jego ojczyźnie.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zobacz także

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Sponsorowane

Https://Www.AUTOdoc.PL

Quantcast