„Nie zastanawiałem się, czy lubię podróżować czy nie. Starałem się być ciągle w drodze. Pewnie kilka razy obleciałem kulę ziemską, ale jak trzeba, to trzeba...”.
Tak w rozmowie z Aleksandrą Klich („Biskup na walizkach”, wywiad rzeka, Księgarnia św. Jacka, Katowice 2010) abp Szczepan Wesoły streszcza swoją posługę mobilnego duszpasterza Polonii. 7 lutego 88-letni arcybiskup świętował podwójny jubileusz. Urodził się 16 października 1926 r. w Katowicach. Po śmierci ojca mama, ze strachu przed biedą, wpisała się na Volkslistę, do trzeciej kategorii osób spolszczonych, gotowych zaakceptować niemiecki porządek.
W konsekwencji dwaj synowie (w tym Szczepan) zostali przymusowo włączeni do armii niemieckiej. Po wzięciu do amerykańskiej niewoli Szczepan trafił do Włoch, do armii gen. Andersa, a następnie został przerzucony do Anglii. Po wojnie został na emigracji. Święcenia kapłańskie przyjął 28 października 1956 roku w Rzymie. W czasie soboru ks. Wesoły trafił do Sekcji Słowiańskiej Biura Prasowego. Zauważył, że większość ówczesnych polskich biskupów (wyjątkiem dla niego był Karol Wojtyła) żyła mocno sprawami Kościoła lokalnego, osadzonego w rzeczywistości komunistycznego reżimu. Siłą rzeczy brakowało już czasu na problemy Kościoła powszechnego. 11 grudnia 1968 r. w prywatnej kaplicy prymasa Stefana Wyszyńskiego, w obecności biskupów Herberta Bednorza i Władysława Rubina, otrzymał sakrę biskupią. Został ustanowiony biskupem pomocniczym gnieźnieńskim z przeznaczeniem do pracy wśród Polonii zagranicznej. Poświęcił się temu bez reszty. Na wylot zna problemy polskich emigrantów na całym świecie. W latach 1980–2003 pełnił funkcję delegata prymasa Polski dla duszpasterstwa emigracyjnego. Jest doktorem honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a od 18 lat Honorowym Obywatelem Katowic. Otrzymał ten tytuł jako pierwszy. W 2007 r. został laureatem nagrody „Lux ex Silesia”. Otrzymał także medal „Fides et Ratio”. Jego historia życia mocno jest osadzona w dziejach Górnego Śląska, przedwojennej Polski i najnowszych dziejach Kościoła. Żyjąc od 1944 roku na emigracji, arcybiskup nie oddalił się od spraw ojczystego kraju, co podkreślił na początku wspomnianego wywiadu. Przyznał, że ciągle żyje Polską.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się