Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Aborcja: Gdzie mogą się spotkać liberałowie i konserwatyści?

Prof. Wojciech Sadurski apeluje w „Gazecie Wyborczej” o spotkanie zwolenników prawnej dopuszczalności i niedopuszczalności aborcji.

Na jakim gruncie mogłoby dojść do ich spotkania?

„My, liberałowie - pisze prof. Sadurski - musimy uznać jasno i szczerze, że życie ludzkie - każde życie, na każdym jego etapie, od poczęcia - jest wartością, a zatem, że przerwanie ciąży jako zakończenie ludzkiego życia jest złem. Nie jest czymś analogicznym do wyrwania zęba albo do wycięcia wyrostka robaczkowego. Aby jednak dyskusja była możliwa, nasi oponenci muszą porzucić absolutyzm moralny, z którym nie sposób dyskutować: muszą uznać w dobrej wierze, że prawo nigdy nie będzie stuprocentowym wcieleniem czyjejś moralności absolutnej, która nie jest przecież podzielana przez całe społeczeństwo. Że nie wszystko, co jest moralne, musi być prawnie nakazane, a nie wszystko, co niemoralne - zabronione. W szczególności zaś muszą przyjąć, że nie na każdym etapie życie wymaga równej ochrony prawnej” - pisze prof. Sadurski, akcentując potrzebę stopniowalności prawnej ochrony życia człowieka.

Zgadzam się z nim, że „prawo nigdy nie będzie stuprocentowym wcieleniem czyjejś moralności”. To oczywistość. Ale też chyba nikt u nas tego nie postuluje. Być może ktoś słyszał sugestie wpisania do kodeksu karnego przestępstwa cudzołóstwa, zazdrosnego spojrzenia albo opuszczenia niedzielnej Mszy. Ja nie słyszałem i nie sądzę, by ktoś to poważnie proponował.

Bo też w prawnej ochronie życia człowieka nienarodzonego nie chodzi o wpisanie zasady moralnej do „Dziennika Ustaw”. Potrzeba pełnej ochrony życia dzieci nienarodzonych nie bierze się z moralności, ale z prawa człowieka. Prawa do życia. Prawa powszechnie uznawanego. Nie darmo podstawowy, powszechnie akceptowany akt prawny z tej dziedziny nazywa się Powszechną Deklaracja Praw Człowieka. Akceptują go kraje ukształtowane przez chrześcijaństwo, islam i inne religie, a także te, w których większość stanowią osoby niezwiązane z żadną z religii. Przyjmując tę deklarację, wszyscy oni uznali, że istnieje niezbywalne, niedyskutowalne prawo – podkreślam: prawo, a nie zasada moralna - zgodnie, z którym każdy człowiek ma prawo do życia.

To jest grunt, na którym wszyscy możemy się spotkać. I wymyślić, jak prawo stanowione powinno realizować prawo człowieka do życia. Aby była to realizacja autentyczna, a nie tylko pozorowana, konieczne jest, by naruszenie tego prawa wiązało się jakąś adekwatną sankcją.

Do dyskusji są szczegółowe rozwiązania. Np. czy karać tylko za dokonanie, czy także za podżeganie lub pomocnictwo do aborcji? Kogo karać za dokonanie aborcji? Tylko abortera, czy także matkę? Jaka powinna być kara?

Wszystko to są pytania jak najbardziej do dyskusji. Nie można jednak dyskutować samego prawa do życia. Bo wtedy wychodzimy poza obszar wspólny, obszar praw człowieka. Wychodzimy także poza obszar współczesnej demokracji, którą konstruuje wola większości wraz z prawami człowieka, które wyznaczają tej woli pewne granice.

To ważny moment, bo - w myśl praw człowieka - bezprawiem (nie tylko złamaniem moralności) jest ich łamanie mocą woli większości obywateli czy większości parlamentu. Nikt nie ma prawa pozbawić człowieka jego przyrodzonych praw. Nikt nie ma prawa decydować o prawie człowieka do życia. Nie lubię faszystowskich porównań, ale przyjęcie, że ktoś może arbitralnie decydować: „Ty masz prawo żyć, a ty nie”, to zejście na pozycje rampy w Auschwitz.

Wyjątek widzę tylko w sytuacji, w której dochodzi do parlamentarnej obstrukcji, w której wszystkie strony trzymają się w szachu i nie ma możliwości podjęcia żadnej decyzji. A to zawsze jest ze szkodą dla dobra, które powinno być chronione. Wtedy można przyjąć jakiś kompromis. Tak też było w latach 90. w Polsce. Ale nie łudźmy się. Nie jest to rozwiązanie trwałe. Najlepszy dowód, że zarówno zwolennicy pełnej dopuszczalności aborcji, jak i jej przeciwnicy wielokrotnie próbowali i najpewniej będą próbowali go obalić.

Prof. Sadurski pisze o potrzebie spotkania w sprawie aborcji ze względu na dobro kobiet. Świetnie! Trzeba się zastanawiać, jak – m.in. przy pomocy prawa - wspomagać kobiety w ciąży i w kłopocie (bieda, gwałt, problemy zdrowotne matki lub dziecka). Można się zastanawiać, jak pomagać kobietom - zresztą, dlaczego tylko tym już narodzonym? - byle nie oznaczało to odebrania życia innym ludziom (np. nienarodzonym). Postawę przeciwną genialnie referują następujące słowa: „Nie ma człowieka, nie ma problemu”. Ale chyba nie chcemy pójść drogą ich autora, Józefa Stalina?

Prof. Sadurski pisze, że „zróżnicowanie poziomu ochrony życia nie byłoby potrzebne, gdyby zakaz przerywania ciąży nie pociągał za sobą żadnych kosztów - moralnych, psychologicznych, społecznych.” Pytam: czy zna Pan cenę wyższą od życia drugiego człowieka? Jeśli nawet tak, to skąd ma Pan prawo decydowania o tym, że życie drugiego człowieka to cena niższa od zaproponowanej przez Pana?

Do rozważenia pozostaje sytuacja graniczna, w której do wyboru mamy ratowanie albo matki, albo jej dziecka/dzieci. Odpowiadam: prawo już dawno znalazło na to odpowiedź i nie potrzeba innej. Jest nią instytucja stanu wyższej konieczności. To znaczy, że wolno poświęcić dobro chronione prawem poprzez zniszczenie innego dobra chronionego prawem, gdy dobro zniszczone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego albo przynajmniej nie przedstawia wartości oczywiście wyższej.

Oczywiście, zwolennicy dopuszczalności aborcji spytają zaraz: „A skąd wiesz, że to coś w kobiecej macicy to człowiek? To kwestia twojej filozofii. To twoja subiektywna opinia”. Nie, to nie kwestia filozofii, ale kwestia biologii. I nie jest to opinia, ale fakt. To, co ja myślę o truskawkach, nie wpływa na to, czy one są truskawkami. Nie można też sensownie zadekretować, że człowiek jest truskawką.

Załóżmy nawet roboczo, że nie jesteśmy pewni, czy to „coś”, co zamierzamy pozbawić życia, jest człowiekiem, czy nie. Czy to, co rusza się w krzakach, to człowiek czy dzik? (przykład znany każdemu studentowi II roku prawa) Wolno strzelić? Nie. Domniemanie idzie w kierunku korzystniejszym dla potencjalnej ofiary.

Podsumowując: najlepsze miejsce spotkania różnych stron w sprawie aborcji to pole praw człowieka. Lepszego nie znajdziemy.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Jarosław Dudała

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.

Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały