To Centrum Warsztatowo-Rehabilitacyjne jest wzorcową placówką i dumą bonifratrów.
Brat Eugeniusz Kret, prowincjał zakonu bonifratrów, związany jest z Konarami od prawie 30 lat. – Pamiętam czasy, gdy na 30 podopiecznych łazienka była jedna, a wodę trzeba było dowozić, bo studnie wciąż wysychały (choć były cztery!). Ale mimo bardzo trudnych warunków lokalowych, nawet wtedy atmosfera domu była ciepła i rodzinna – wspomina prowincjał. Dziś dzieł prowadzonych w Konarach jest aż sześć. Są to Warsztaty Terapii Zajęciowej, Dom Samopomocy, Ośrodek Interwencji Kryzysowej, Zakład Aktywności Zawodowej i Dom Pomocy Społecznej.
Wszyscy podopieczni (i okoliczni mieszkańcy) korzystają także z Centrum Warsztatowo-Rehabilitacyjnego. Historia konwentu w Konarach sięga roku 1913, kiedy to ówczesny przeor kupił od Karola Sławeńskiego 36-hektarowy folwark Zielona, który miał być zapleczem aprowizacyjnym dla krakowskiego szpitala. W tych czasach bracia pracowali w gospodarstwie, zatrudniając także miejscową ludność, dla której praca ta była jedynym źródłem utrzymania rodziny. W czasie wojny Konary stały się miejscem schronienia dla ściganych przez gestapo Polaków, zarówno świeckich, jak i duchownych. Po wojnie majątek zamieniono w PGR, a braciom zostawiono jedynie kawałek ogródka. Bonifratrzy poważnie rozważali wówczas sprzedanie folwarku, bo nie było widać żadnych perspektyw na przyszłość. Na szczęście zagrożony likwidacją konwent przeznaczono w końcu na Dom Pomocy Społecznej dla mężczyzn z niepełnosprawnością intelektualną. Prawdziwy jego rozwój przyniosły lata 90. ub. wieku. Ówczesny przeor o. Ludwik Sokół oraz dyrektor domu br. Eugeniusz Kret pieniądze na budowę nowego Centrum Warsztatowo-Rehabilitacyjnego zdobywali z bardzo różnych źródeł, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Ogromne zasługi dla szczęśliwego sfinalizowania inwestycji miał ówczesny wojewoda Tadeusz Piekarz. Po wielu latach wreszcie udało się. Otwarcie Warsztatów Terapii Zajęciowej nastąpiło w 2000 roku. Potem dochodziły kolejne dzieła.
– Bardzo ważne jest to, że z naszej pomocy korzystają nie tylko podopieczni DPS, ale także okoliczni mieszkańcy – podkreśla br. Eugeniusz. Wiele osób potrzebuje takiej pomocy i bardzo dogodne jest dla nich to, że mogą dochodzić z domów na zabiegi rehabilitacyjne i terapię. Dziś swoją działalnością Konary obejmują mieszkańców 5 okolicznych gmin. – Opieka sprawowana jest kompleksowo. Zaczynamy od warsztatów, poprzez Dom Samopomocy, aż po Zakład Aktywności Zawodowej – wyjaśnia prowincjał. ZAZ to chyba największa duma bonifratrów, bo dzięki niemu niepełnosprawni stają się pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Mają umowy o pracę, czują się potrzebni. – Na Zachodzie nie mówi się już o integracji, bo to pewna oczywistość, tylko o inkluzji, czyli włączeniu chorych w normalne życie w pełnym wymiarze. Staramy się realizować ten ideał – podkreśla o. Eugeniusz.
W zakładzie zatrudnionych jest 31 osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności, które pracują w 3 pracowniach – pszczelarskiej, hodowlanej (hotel dla koni, hipoterapia) oraz ogrodniczej (winnica, plantacja borówki amerykańskiej oraz pigwy). Ich osiągnięcia można było podziwiać 14 września podczas uroczystości 100-lecia konwentu. Fotogalerię z tego wydarzenia można oglądać na naszej stronie: krakow.gosc.pl.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się