Tonieje to gatunek popularny, licznie występujący w domach rodzinnych. Skrycie żerują na cukierkach, zostawiając liczne ślady…
Gdy z szafki kuchennej giną słodycze albo chrupki do mleka, rozlega się sławetne i jednakowo brzmiące: – Kto mimo zakazów, by nie jeść zbyt dużo słodyczy, zjadł paczkę krówek? – Tonieja – pada z pokoju dziecięcego. – Tonieja – wydobywa się z korytarza. – Tonieja! – piszczy coś z kanapy. – Tonieja – odzywa się jak echo z salonu. A więc już wiadomo. Tonieje zjadły słodycze. Tonieje nie zjedzą obiadu. Tonieje w końcu złamały rodzicielski zakaz. To w sumie dobrze, bo oznacza, że dzieci go nie złamały. Posłuszne dzieci jedzą wyłącznie warzywa i owoce, a cukier i słodkie, złe produkty – tylko za rodzicielską dyspensą.
Dobrze! Jak scharakteryzować tonieja? Tonieje to gatunek podobno licznie występujący w domach rodzinnych. Liczba toniejów w zaskakująco regularny sposób odpowiada liczbie dzieci. (Ciekawe, czy jeden toniej mieszka również w domach z jednym dzieckiem?) A im więcej dzieci, tym liczba toniejów wzrasta. Niestety, ponieważ żerują w porach nietypowych, a są bardzo dobrze przystosowane do środowiska, nie wiadomo do końca, jak wyglądają. Niektórzy dorośli twierdzą wręcz, że tonieje dostosowują się do otoczenia. I jak kameleony zaczynają przypominać dzieci mieszkające w domu.
To prawdopodobna dość teoria, bo i mnie kilka razy udało się tonieja przyłapać prawie na gorącym uczynku. Za pierwszym razem wyglądał jak blond jedenastolatka. Za drugim i trzecim przybrał wygląd blond chłopaczka. A toniej najmniejszy dziwnym trafem przypominał blond pięciolatkę… Tonieje działają w ukryciu i dość szybko. Jednak zostawiają ślady. Papierki po cukierkach nie dość dokładnie wyrzucone do kosza. Lub też okruszki po chrupkach do mleka.
Sprzątać te śmietki muszą mieszkające w domu dzieci. Może dlatego tak tych toniejów nie lubią… Poza tym tonieje to gatunek, którym brzydzi się każde porządne dziecko, przyuczane przez rodziców do mówienia prawdy, samej prawdy i tylko prawdy. Słodycze? Cukier? Tak, ale tylko w wyznaczonych porach. Żeby kultura była, zdrowie i zasady. Czasem, bardzo rzadko, tonieje jednak przybierają zgoła inne wymiary. Na przykład w sobotę, gdy dzieci wróciły z całodniowej wycieczki. – Mamo! Gdzie jest czekolada? – Tonieja! – kamuflaż tonieja i tym razem okazał się doskonały.
Dziennikarz działu „Polska”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.
Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się