Czeka nas powrót do debaty o związkach partnerskich, która nie tylko może zmienić nasze prawo, ale i politykę.
Decyzja premiera Tuska o pozostawieniu w rządzie ministra Gowina nie kończy sporu o status związków partnerskich. Pojawi się on wkrótce w centrum debaty publicznej nie tylko jako ważny problem moralny, ale także istotny element nowego podziału polskiej sceny politycznej. Wściekłość, z jaką część mediów, z „Gazetą Wyborczą”na czele, zareagowała na odrzucenie przez Sejm projektu tej ustawy, gorliwie zachęcając premiera, aby Gowina wyrzucił z rządu, wskazuje, że będzie to jedna z ważniejszych światopoglądowych debat w tym roku.
Długa lista zmian
Nie ulega wątpliwości, że odrzucony przez Sejm projekt ustawy pos. Artura Dunina nie jest tylko korektą istniejących przepisów, jak przekonują on sam oraz jego poplecznicy. W istocie to wyjątkowo niebezpieczny projekt inżynierii społecznej, burzący obowiązujący w Polsce porządek prawny w odniesieniu do rodziny oraz rodzicielstwa. Dość powiedzieć, że sam projekt ustawy został opisany na niecałych 7 stronach.
Natomiast zestaw ustaw i przepisów, które mają być zmienione po jego przyjęciu, zajął aż 45 stron, co pokazuje, jak głębokie skutki niesie on dla całego systemu prawnego. W sposób oczywisty ustawa o związkach partnerskich otwiera furtkę do legalizacji związków homoseksualnych, ze wszystkimi tego konsekwencjami w przyszłości, łącznie z żądaniem prawa do adopcji dzieci. Wynika to wprost z definicji związku partnerskiego, która w tym projekcie jest pojęciem kluczowym. W projekcie pos. Dunina związek partnerski określony jest jako związek dwóch pełnoprawnych osób fizycznych, co oznacza, że prawo do zawarcia takiego związku przysługuje zarówno parom heteroseksualnym, jak i homoseksualnym. Cały obszar proponowanych w ustawie regulacji, m.in. związanych z dziedziczeniem oraz szeregiem innych uprawnień, przysługujących dotąd wyłącznie małżeństwom, zostaje rozszerzony na związki partnerskie. Co to oznacza w praktyce? Niewątpliwie degradację małżeństwa jako trwałego związku kobiety i mężczyzny, cieszącego się prawami i przywilejami oraz chronionego art. 18 Konstytucji RP. Projekt pos. Dunina jest niekonstytucyjny – wyjaśnia w rozmowie z GN min. Jarosław Gowin, już po rozmowie z premierem Tuskiem, ponieważ wprowadza do prawa polskiego instytucję związków partnerskich, które w sensie prawnym stanowią odzwierciedlenie instytucji małżeństwa, do czego nie ma żadnych konstytucyjnych podstaw.
Długi marsz projektu
Aby zrozumieć polityczne znaczenie projektu zgłoszonego przez pos. Artura Dunina, warto prześledzić jego drogę na salę sejmową. Został zgłoszony wiosną ub. roku, raczej nie przypadkiem w Wielki Czwartek, co samo w sobie było elementem prowokacji. Zgłosił go poseł, który wcześniej nie był znany z jakichkolwiek ambicji legislatorskich i niewielu, poza jego okręgiem wyborczym, wiedziało o jego istnieniu. Z pewnością inicjatywa była elementem jego pozycjonowania się w samej Platformie. Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu, przed wakacyjną przerwą w 2012 r., kierownictwo klubu, a więc przede wszystkim posłowie Rafał Grupiński i Grzegorz Schetyna, rozesłało posłom Platformy projekt ustawy o związkach partnerskich e-mailem, prosząc o zgłaszanie uwag i poprawek. Posłowie byli przekonani, że w tej sprawie odbędzie się po wakacjach debata klubowa, nikt więc poprawek nie przesłał. Tymczasem po wakacjach kierownictwo klubu niespodziewanie orzekło, że czas dyskusji zakończył się i projekt Dunina w niezmienionym kształcie został uznany za własny. Grupiński i Schetyna, wspierając projekt Dunina, mieli swoje kalkulacje polityczne. Nie odnieśliby jednak sukcesu, gdyby nie cieszyli się wsparciem premiera Tuska. Jak się wydaje, premier uczynił to nie tylko z czystej kalkulacji politycznej, aby uprzedzić podobną inicjatywę Ruchu Palikota oraz SLD i pokazać liberalnej części elektoratu, że nadal może na Platformę liczyć. Tusk stał się w ostatnim czasie zdeklarowanym zwolennikiem związków partnerskich, co oznacza, że Platforma staje się także stroną w debacie światopoglądowej, czego dotąd raczej premier unikał. Gdyby nie zdecydowany opór opozycji, zarówno PiS, jak i Solidarnej Polski oraz PSL, a także konserwatystów, z Gowinem na czele, projekt pos. Dunina miałby szansę powodzenia, pomimo że miał cechy genderowego zamachu stanu na konstytucyjne wartości.