Nowy numer 22/2023 Archiwum

Kościelna demokracja


Czytając te słowa, Państwo zapewne wiedzą już, kim jest nowy papież.


Przypuszczam, że kardynałom wystarczy parę dni, by wyłonić nowego następcę św. Piotra. Zgodnie z planem mieli oni rozpocząć konklawe we wtorkowe popołudnie, a my redagowanie każdego kolejnego numeru „Gościa” kończymy w poniedziałek. Jak widać, kardynałowie, wyznaczając termin konklawe, nie wzięli pod uwagę cyklu redakcyjnego naszego tygodnika. Może się Państwo dziwią, że o arcyważnej sprawie piszę w żartobliwym tonie. A to dlatego, że jestem nadzwyczaj spokojny o wynik głosowania. Kardynałowie wybiorą na papieża właściwego człowieka, bo postępują zgodnie z regułami… demokracji kościelnej. 


Czym jest – jak ją nazwałem na użytek tego krótkiego tekstu – owa demokracja kościelna i czym różni się od demokracji w wydaniu liberalnym? Najpierw o zasadniczym podobieństwie. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z wyborami. Co prawda, w demokracji kościelnej lista osób uprawnionych do głosowania jest bardzo ograniczona, bo mogą się na niej znaleźć tylko kardynałowie, i to jedynie ci, którzy w pierwszym dniu sede vacante nie osiągnęli 80 lat życia. Tym razem uprawnionych było 117 kardynałów, ale dwóch z różnych powodów zrezygnowało z udziału w konklawe, więc głosujących zostało 115. Nie zmienia to faktu, że papież musi uzyskać większość dwóch trzecich głosów, czyli jak w procedurze demokratycznej. A teraz o fundamentalnej różnicy. Kardynałowie oddając głos, biorą oczywiście pod uwagę zalety wybranego kandydata – cnoty wiary, nadziei i miłości, wykształcenie, doświadczenie duszpasterskie czy wiek oraz stan zdrowia. Mając te wszystkie dane, pytają Boga, kogo wybrał na kolejnego, tym razem 266. następcę św. Piotra. W demokracji kościelnej liczy się głos Boga. Aby ten głos usłyszeć, kardynałowie, ale też wierni modlą się do Ducha Świętego. Tylko do akcji „Adoptuj kardynała” włączyło się kilkaset tysięcy osób na całym świecie. Kardynałowie nie tylko rozmawiają, wymieniają opinie, ustalają strategie głosowania, ale i modlą się. 

Zamknięcie pod kluczem ma nie tylko chronić przed presją świata, ale również pomagać w modlitewnym skupieniu. Oddając głos, kardynałowie powinni kierować się rozumem oświeconym światłem Ducha Świętego. Na tym polega zasadnicza różnica między demokracją kościelną a liberalną. Ta druga nie dopuszcza do głosu Boga. Więcej nawet, odwoływanie się do Boga jest zdaniem wielu obrazą demokracji. Z fatalnymi skutkami dla tejże, ale to już temat na inny tekst. Natomiast dla demokracji kościelnej, praktykowanej w czasie konklawe, głos Boga jest decydujący. Dobrze ujął to kard. Jean Poupard, który powiedział: „Czekam na wielką ciszę, która zapadnie po tym medialnym szumie i naszych debatach w sali synodalnej. Na przywołanie Ducha Świętego. Będzie to koniec logiki człowieka. Zacznie się logika Boga”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zobacz także

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast