Nowy numer 38/2023 Archiwum

Najważniejsze jest pytanie

O relacjach między wiarą i nauką z profesorem Grzegorzem Wrochną rozmawia Tomasz Rożek.


Tomasz Rożek: Wiara w Boga ułatwia czy utrudnia prowadzenie badań naukowych?


Prof. Grzegorz Wrochna: – U podstaw zarówno wiary, jak i poszukiwań naukowych leży głęboka potrzeba człowieka wyjścia poza to, co w danej chwili postrzegamy, zrozumienia otaczającego nas świata, odnalezienia ładu i sensu w tym, co dzieje się wokół nas, potrzeba transcendencji. Wiara o tyle dobrze usposabia człowieka do badań naukowych, że otwiera go na tajemnicę, daje pokorę wobec Stwórcy i Jego dzieł.


Obraz świata, zasad, jakie tym światem rządzą, jest inny u osoby wierzącej i niewierzącej. To może mieć gigantyczny wpływ na sposób prowadzenia badań.


– Mówi pan o sytuacji, jaką mamy dzisiaj, czyli: jeżeli nie rozwodu to przynajmniej separacji między religią i nauką. Ale nie zawsze tak było. Kiedy się czyta dzieła np. św. Tomasza z Akwinu, widać, że dla niego i jemu współczesnych obraz świata był spójny...


...pewnie dlatego, że w XIII w. poziom wiedzy przyrodniczej był na tak niskim poziomie, że opis biblijny np. stworzenia świata nie stał w sprzeczności z tym, co na ten temat wiedziano. 


– Nie zgadzam się z tym, że nic wtedy nie wiedziano o świecie. Posiadano już całkiem sporą wiedzę wynikającą z obserwacji. Brakowało tylko zaawansowanych narzędzi matematycznych, by ją usystematyzować. Wyraźnie to widać w dziełach Tomasza z Akwinu. On miał znakomitą intuicję fizyczną. W opisach np. ruchu ciał fizycznych widać zaczątki zasad dynamiki Newtona. Newton sformułował je matematycznie kilka wieków później, ale koncepcja zasad była obecna dużo wcześniej. 


Skoro tak, skąd ten rozwód? Dlaczego nauka rozeszła się z religią? Nasza wiedza mówi o tym, że był Wielki Wybuch. Potrafimy rozpisać w równaniach matematycznych wszystko, co działo się niemal zaraz po nim. Tutaj nie ma miejsca dla Pana Boga. Podobnie jest z powstaniem człowieka. Ewolucja, czyli suma przypadków, które kumulowały się przez miliony lat, spowodowała, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Gdzie tu jest miejsce dla Boga? 


– Bo szukanie miejsca dla Boga tutaj to podstawowy błąd, który doprowadził do wspomnianej wcześniej separacji. Zapychanie Panem Bogiem dziur w naszej wiedzy zawsze źle się kończy. Kiedyś ludzie wierzyli, że pioruny ciska Zeus. Religie pogańskie uważały, że za każdą siłą przyrody, za każdym zjawiskiem stoi bezpośredni akt jakiegoś bóstwa. Z postępem wiedzy okazywało się jednak, że dla wytłumaczenia tych zjawisk wcale nie trzeba odwoływać się do bogów. Na przełomie XVII i XVIII wieku Newton i Leibniz prowadzili słynny spór na temat poprawek związanych z orbitami planet. Newton twierdził, że Bóg czasami koryguje ruchy planet, Leibniz – że jemu Bóg nie jest potrzebny do wyjaśniania tych ruchów, bo one wynikają z równań matematycznych. Wtedy Newton nazwał swojego interlokutora bezbożnikiem. A mnie się wydaje, że to Newton obrażał Boga, próbując przysłonić Nim brak swojej wiedzy. Jeśli Boga widzimy tylko w miejscach naszej niewiedzy, to kiedy wiedza zostanie uzupełniona, Bóg staje się bezrobotny i niepotrzebny. Ten proces w epoce tak szybkiego rozwoju nauki jest, moim zdaniem, w znacznym stopniu odpowiedzialny za rozrost ateizmu czy agnostycyzmu. I to jest w dużej mierze wina chrześcijan.


« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast