Zawsze należeliśmy do Kościoła, do diecezji. Emerytura tego nie zmieniła – zgodnie deklarują księża mieszkający w Domu św. Józefa.
Kiedy nadchodzi kres aktywności zawodowej, w życiu każdego człowieka pojawia się pytanie, co dalej. Nie omija ono również księży. – Pół biedy, kiedy jest się sprawnym fizycznie. Wtedy można myśleć o tym, żeby mieszkać samemu, gdzieś w bloku. Sytuacja zmienia się, gdy pojawia się choroba.
Wtedy samotność zaczyna doskwierać – tłumaczy ks. Jan Kurpas, który jest na emeryturze od 1995 roku. Początkowo przebywał w swojej rodzinnej parafii – św. Urbana w Paniówkach. Od końca 2009 roku mieszka w Domu Księży Emerytów (DKE). – Ksiądz powinien mieszkać przy kościele. Taka była jego rola przez większą część życia i tak powinno pozostać – uważa ks. Zenon Ryzner, dyrektor Domu Księży Emerytów.
W modlitwie i na rozmowie
Od 15 lat w naszej archidiecezji księża, którzy idą na emeryturę, mogą znaleźć swoje miejsce w Domu św. Józefa. Obecnie mieszka w nim 40 kapłanów emerytów i 7 pacjentów zakładu opieki. Najstarszym mieszkańcem jest ks. dr Karol Nawa, który ma 97 lat, a jednym z najdłużej mieszkających ks. Jan Skolik, który do domu wprowadził się 11 lat temu. Tworzą wspólnotę, razem się modlą, jeżdżą na pielgrzymki. – Dobrze znamy swoje smutki i problemy – mówi ks. Ryzner. – Tu jest naprawdę jak w prawdziwym domu rodzinnym. Mamy wspaniałą opiekę medyczną, organizujemy urodziny – opowiada ks. Henryk Jonczyk, który od dwóch miesięcy mieszka w domu. – Czasem nowi mieszkańcy domu krępują się, ale ja zawsze powtarzam: „Tu nie ma kanoników, prałatów, doktorów, tu wszyscy jesteśmy równi” – mówi ks. Jan Skolik. Jak wygląda zwykły dzień w Domu św. Józefa? Rozpoczyna się Mszą świętą. Później stałym punktem dnia jest wspólna kawa o godz. 10. – Wtedy spotykamy się, by porozmawiać, wymienić spostrzeżenia, czasem powspominać – wyjaśnia ks. Zenon Ryzner. Później, o godz. 12, rozpoczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu. – W październiku łączymy ją z nabożeństwem różańcowym – wyjaśnia ks. Henryk. W soboty księża spotykają się, by wspólnie modlić się brewiarzem. Oprócz tych zajęć, księża, którym pozwala na to stan zdrowia, pełnią posługę, np. w parafiach. – Jesteśmy spowiednikami w katedrze, pomagamy u sióstr karmelitanek. Dwóch księży pełni dyżury w Katolickim Telefonie Zaufania. Czasem głosimy rekolekcje – wylicza ks. Jan Kurpas. Księży emerytów często odwiedzają klerycy z pobliskiego seminarium. Pomagają podczas sprawowania Mszy św., odwiedzają chorych mieszkańców z Najświętszym Sakramentem. Czasem przychodzą po prostu porozmawiać, poradzić się. – Miło jest, kiedy księża, którzy wracają do DKE np. z zastępstwa na parafii, mówią, że wrócili do domu i tęsknili za naszą wspólnotą – przyznaje ks. Ryzner.
Dom Kapłańskich Nieszporów
Pomysł budowy Domu św. Józefa księża podpowiadali od lat. Na początku lat 90. ub. wieku decyzję w tej sprawie podjął abp Damian Zimoń. To dzięki jego inicjatywie i zaangażowaniu ówczesnego wikariusza generalnego ks. Wiktora Skworca, w 1997 r. dokonano uroczystego poświęcenia nowego obiektu. – Podczas budowy posyłałem moich parafian, by pomagali. Od razu zakładałem, że tu przyjdę. Kapłaństwo jest moim powołaniem i nie wyobrażam sobie innego życia, jak wśród innych kapłanów. Kocham rodzinę, ale moje miejsce jest blisko Kościoła – tłumaczy ks. Jan Skolik. Jednak przez pierwsze lata wielu księży obawiało się myśli o emeryturze spędzonej w Domu św. Józefa. – Meldowałem się jako jeden z pierwszych. Byłem chyba 6. mieszkańcem – wspomina ks. Jan Skolik. – Wtedy jeszcze dużo pokoi stało pustych. A ja wszystkim mówiłem, że jest mi tu bardzo dobrze. Zrobiłem reklamę i teraz wielu księży chce tutaj zamieszkać – uśmiecha się. Duża w tym zasługa ks. Zenona Ryznera, który funkcję dyrektora pełni od 2003 roku. Jak podkreślają mieszkańcy, z werwą dba o to, by pobyt był komfortowy. Księża mają tu dostęp nie tylko do lekarzy, ale także do rehabilitantów. Z okazji rocznicy planowane jest również otwarcie groty solnej „Św. Kinga”. Dodatkowo obiekt – jako jeden z pierwszych budynków kościelnych – wykorzystywał ogrzewanie kolektorami słonecznymi. Do dziś do Domu Kapłańskich Nieszporów, jak za bp. Gerardem Bernackim nazywają DKE mieszkańcy, przyjeżdżają proboszczowie z innych parafii, by uczyć się rozwiązań ekologicznych.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się