RPA: Pałace prezydenta Zumy

O prezydencie RPA Jacobie Zumie mówi się, że kłopoty to jego specjalność. Nie przebrzmiały echa brutalnej rozprawy policji ze strajkującymi górnikami, a już okazało się, że gdy krajem wstrząsają strajki, on wydaje państwowe miliony na prezydencką rezydencję.

13.10.2012 06:47 PAP

dodane 13.10.2012 06:47
0

Natychmiast wytknięto mu jednak, że wiejskiej rezydencji Zumy nie tylko nie odwiedzili dotąd żadni zagraniczni goście, ale przez większą część roku w ogóle stoi ona pusta, bo rodzina prezydenta spędza czas głównie w Durbanie i Johannesburgu, a na wieś zjeżdża głównie na święta. Co więcej, rodzinne siedlisko Zumy znajduje się na ziemi, która nie jest jego własnością, lecz należy do wspólnoty Zulusów i jest zarządzana przez Fundację Ingonyama, której szefuje zuluski król Goodwill Zwelethini. Zgodnie z tradycyjnym zuluskim prawem, jeśli Zuma postanowiłby wynieść się z Nkandli, król przyzna jego ziemię innemu Zulusowi.

W październiku sprawa trafiła do parlamentu. "Obywatele mają prawo wiedzieć, jak rząd marnotrawi ich pieniądze" - domagała się opozycyjna posłanka Anchen Dreyer, a szefowa niezależnej komisji antykorupcyjnej Thuli Madonsela zarządziła śledztwo w sprawie remontu wiejskiej rezydencji prezydenta.

Wreszcie głos zabrał sam Zuma. "Mam sporą rodzinę i uznaliśmy, że trzeba nieco rozbudować nasze siedlisko. W tym samym czasie rząd nakazał zainstalować w nim dodatkowe środki bezpieczeństwa" - powiedział. "Kiedy ludzie widzą w telewizji mój dom, myślą, że zbudowałem go za państwowe pieniądze, a tak nie jest. Znaczną część wydatków ponosi moja rodzina" - podkreślił. Zuma przyznał, że nie wie, ile jego wiejska rezydencja będzie kosztowała podatników, ale minister robót publicznych Nxesi zapewnił, że nie więcej niż remonty i zainstalowanie dodatkowych środków bezpieczeństwa w domach innych byłych prezydentów - Frederika de Klerka, Nelsona Mandeli i Thabo Mbekiego. Gazety obliczyły zaraz, że wiejska rezydencja Zumy kosztować będzie podatników dziesięć razy więcej niż remont wiejskiego domu Mandeli i sto razy więcej niż podmiejski dom Mbekiego. Dziennikarze ujawnili też, że koszty remontu i rozbudowy Nkandli w 95 proc. pokryje państwo, a jedynie w 5 proc. - rodzina Zumy.

Nowy skandal z 70-letnim Zumą w roli głównej wybuchł, gdy w RPA drugi miesiąc trwają strajki górników i narasta rozczarowanie rządzącym Afrykańskim Kongresem Narodowym (ANC), partią Nelsona Mandeli, która w 1994 roku doprowadziła do kresu epoki apartheidu i dominacji białych na południu Afryki.

"Zachowanie Zumy coraz trudniej pogodzić z zapisaną w konstytucji zasadą sprawiedliwości społecznej" - przyznał biograf prezydenta Jeremy Gordin, a Pallo Jordan, jeden z kongresowych weteranów i intelektualistów orzekł, że Zuma przynosi wstyd partii Mandeli i ośmiesza urząd prezydenta. "Dla ratowania wiarygodności ANC podczas grudniowego zjazdu partii należałoby odsunąć Zumę od władzy" - napisał Jordan w artykule dla gazety "Business Day".

2 / 2
TAGI:

Zapisane na później

Pobieranie listy