Jedynym powodem spotkania była 30. rocznica zbrodni lubińskiej. Wśród pytań, które od zebranych usłyszał prezes Kamiński, dotyczyło jej tylko jedno.
Uczestnicy spotkania pytali m.in. o współpracę IPN z Instytutem Gaucka, o poszukiwanych przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż, o status materialny byłych ubeków i zomowców oraz o to, co dalej z siedzibą instytutu. Pytania o Lubin w sierpniu 1982 r. zeszły na drugi plan, choć dr Łukasz Kamiński poświęcił temu wydarzeniu cały wstępny wykład, a w sali była grupa osób z Lubina. Spotkanie zorganizowano w głogowskim Miejskim Ośrodku Kultury.
Dlaczego w związku ze zbrodnią lubińską prezesa IPN zaproszono do oddalonego o 40 km Głogowa? Organizatorzy wytłumaczyli już na wstępie, że Głogów jest „odpryskiem” wydarzeń lubińskich, bo „jeden z tutejszych czynnych polityków był zomowcem w Lubinie”. I tyle. W tym kontekście jawi się też inne pytanie – dlaczego prezesa Kamińskiego nie zaproszono tego dnia do Lubina? Tym bardziej że jak sam zaznaczył, nie mógł być tam obecny podczas oficjalnych lubińskich uroczystości, bo w tym dniu miał już wcześniej zaplanowany wyjazd do Gdańska. Tę okazję do zaproszenia prezesa IPN i poznania jego wiedzy o zbrodni lubińskiej wykorzystał za to znakomicie prezydent Głogowa Jan Zubowski, na którego zaproszenie dr Kamiński przyjechał. A fakty zawarte w prawie godzinnym wykładzie otwierającym spotkanie były doprawdy wstrząsające.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się