Nowy numer 17/2024 Archiwum

Inna Europa

Donieck i Warszawę dzieli 1465 kilometrów. Odległość geograficzną samolotem pokonamy w parę godzin. Ale jak pokonać odległość mentalną dzielącą ukraińskie węglowe zagłębie i kibiców z Europy, którzy przyjadą do Doniecka z okazji Euro 2012? I czy aby na pewno przyjadą?

Donieck jest położony na dalekim wschodzie Ukrainy. Swoją przemysłową sławę zawdzięcza angielskiej myśli technicznej. John Hughes, XIX-wieczny walijski przedsiębiorca, na wyraźne zaproszenie władz carskiej Rosji w 1868 r. rozpoczął proces cywilizowania „dzikiego wschodu”. Jeśli brytyjski dżentelmen fatygował się nad dońskie stepy wraz z zastępem wykwalifikowanych robotników, oznaczać to mogło tylko duże interesy. Gigantyczne pokłady węgla brunatnego szybko odmieniły spokojny wiejski region. Wiertła wbiły się w ziemię, pola pokryły żelazne tory, a nad drzewami zaczęły górować trujące powietrze kominy. John Hughes stał się patronem regionu, co zapisano w nazwie największego miasta. Dzisiejszy Donieck z początku nazywano Juzowką. W 1924 r., gdy na terenie Rosji na dobre zagościł bolszewicki komunizm, kapitalistyczny patron musiał ustąpić Józefowi Stalinowi. Na jego cześć nazwę miasta zmieniono na Stalino. Po śmierci wielkiego wodza miasto nie utraciło szczęścia do patronów. Nikita Chruszczow i Leonid Breżniew, kolejni pierwsi sekretarze Związku Sowieckiego, urodzili się na wschodniej Ukrainie. Dlatego sowicie dotowano rozwój zagłębia przemysłowego skoncentrowanego wokół Doniecka – ta nazwa zaczęła obowiązywać w 1961 r., gdy imię Stalina popadło w niełaskę, a urzędników do kolejnej zmiany nazwy zainspirowało geograficzne położenie miasta nad wartkim nurtem Donu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy