Nowy numer 17/2024 Archiwum

Brakujące rodzinne ogniwo

Rodzinne spotkania, obiadki, kolacyjki czy co tam jeszcze spełniają rolę zupełnie nie do zastąpienia. To brakujące ogniwo łączące pokolenia.

Fotografia pstryknięta ot tak, przypadkiem. Pierwsza od prawej Aniela. Z lewej Anielka, lat dziesięć. Są tak podobne, jak tylko cioteczna babcia do ciotecznej wnuczki podobne być mogą. To samo spojrzenie, ten sam uśmiech. Figiel w oczach zupełnie ten sam. Ba, wzrost już nawet podobny. A dziwna sprawa, bo podobieństwo „wyszło” dopiero na fotografii, gdy stoją tak obok siebie, lekko przytulone. Wcześniej, tuż za rodzinnym stołem, gdy jedna mówiła o dawnych czasach, a druga wstawała, siadała, trajkotała i robiła więcej zamieszania, niż przyzwoitość nakazuje, jakby z innego świata były... Tymczasem to ten sam świat. Tylko z różnicą wieku coś około 70-letnią. Ten sam świat, chociaż czasem zamiast ton książek, zbyt dużo komputerowych gier. Ten sam świat, bo rodzinny, bo podobnych wartości i zwyczajów. I właśnie dlatego, gdy ktoś czasem pyta: chce ci się te rodzinne obiadki urządzać? mówię szczerze: nie chce, ale muszę. Dla siebie samej przede wszystkim: dla radości obcowania z ludźmi ważnymi i pięknymi, których się na co dzień nie widuje przecież. Ale przede wszystkim dla dzieci. To one najwięcej czerpią. Rodzinne spotkania, obiadki, kolacyjki czy co tam jeszcze (wersja współczesna, letnia – jak najbardziej na miejscu – grill) pełnią nieocenioną rolę. To brakujące ogniwo łączące pokolenia. I wcale nienachalnie, i nie wprost. Przecież nie chodzi o to, żeby w pustym i sterylnym domu postawić kilkulatka na baczność i wygłosić pogadankę o roli rodziny, historii, tradycji, więzi... I dlatego, jeśli to tylko możliwe (z przyczyn technicznych), dzieci siadają z dorosłymi przy stole. A choć momentami plotą bzdury i popłoch na talerzach czynią, trudno. Obrus plamoodporny, a i pralka automatyczna na zawołanie. Lewym uchem, mimochodem, wpadają dzieciom historie, wartości, emocje. I nie ma obawy: prawym nie wylecą. A jeśli nawet – wrócą przy następnym spotkaniu. A za lat 50, 60, 70... Brakujące rodzinne ogniwo zespoli kolejne pokolenie. I tylko miejsca na fotografii się nieco zmienią. Kto stanie po prawej, obok statecznej (już) Anieli?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej