Nowy numer 17/2024 Archiwum

Karuzela z Waśniewskimi

W ich postawie skrajnie dziwne i niebezpieczne (również dla nich samych) jest... ciągłe, regularne, BYCIE

Z miesiąc temu, gdy burza wokół rodziny Waśniewskich z Sosnowca była coraz głośniejsza, zaszokowana obrotem sprawy, a potem przerażona reakcjami i zachowaniem mediów, pana Rutkowskiego, i samym rodziców, obiecałam sobie, że nie napiszę o całej sprawie ani słowa. Bo choć ból z powodu śmierci sześciomiesięcznej dziewczynki nie minie, to cała wrzawa wokół uciszy się, a system sprawiedliwości zadziała...

Niestety, słowo dane samej sobie dziś łamię. Bo im więcej czasu minęło od tragedii, tym rodziny Waśniewskich jakby więcej. Trudno się zdystansować. Złość, rozdrażnienie, kompletne poczucie bezradności - oto emocje pojawiające się wtedy, gdy widać w telewizji znajome twarze. Tyle tylko, że emocje, które prócz mnie odczuwa przypuszczalnie wielu Polaków, nie dotyczą oceny czynu słynnych rodziców. Bo - chcę tu mocno podkreślić - Waśniewscy drażnią niezależnie od swojej potencjalnej winy czy też niewinności. Ich winę lub jej brak oceni sąd. W ich postawie, skrajnie dziwne i niebezpieczne (również dla nich samych) jest coś innego... Ciągłe, regularne, BYCIE. Mówienie, wyjaśnianie, pokazywanie się. Ich postawa to być może tylko idiotyczna próba wybielenia siebie w zbiorowym oku mas, i przy pomocy mass-mediów (na marginesie - zupełnie nieudana).

Jednak coraz wyraźniej widać, że młode małżeństwo Waśniewskich, to twór współczesnych realiów popkulturowych. Najwyraźniej ich dorastanie, kształtowanie się, przebiegało właśnie przy pomocy nieudolnie obserwowanego świata, kreowanego przez media. Oni go co prawda nie rozumieją, ale próbują skwapliwe wykorzystać. Tak jak robi to większość medialnych bohaterów, którymi się czują: celebrytów, gwiazd różnego kalibru, i polityków... I tylko różnica jest zasadnicza: co innego polityk, co innego chłopak i dziewczyna z Sosnowca. Bo z brutalnym światem mediów polityk raczej sobie poradzi. A Waśniewscy? W media lgną jak ćmy do ognia. A jednocześnie, gdy ogień ich przypala, skarżą się, że gorący.

Waśniewscy to zresztą mały trybik w medialnym przedstawieniu. Być może nawet nie zdają sobie sprawy, że są tylko aktorami w dramatycznej grotesce o niebezpiecznej karuzeli. Karuzela kręci się jak szalona, a oni wraz z nią. Wirują nad grobem własnego dziecka... A zamknąć karuzelę i tym samym zakończyć przedstawienie będzie trudno. Bo bawią się na niej - a nawet nią poruszają - mocniejsi od małżeństwa z Sosnowca. W karuzeli siedzą nie tylko Waśniewscy ale i "detektyw" Rutkowski, oraz wspomniane media. A przeraża, że najwyraźniej na rozpędzoną karuzelę wskakuje ostatnio i prokuratura. Przynajmniej tak to wygląda. Bo czy ktoś znający temat może odpowiedzieć, dlaczego prokuratura, instytucja zapewne poważniejsza i od p. Rutkowskiego, i od tabloidow, naśladuje praktykę pana "detektywa" i organizuje bezproduktywną konferencję prasową? Podczas której nie mówi nic konkretnego, natomiast rzuca parę przypuszczeń, wymienia sprawdzane wątki i chwali się śledztwem, które zamiast przyspieszać - wyraźnie zwalnia? W efekcie podsyca płomień ludzkich emocji, wzmaga lawinę zarzutów. Co, rzecz jasna, wywołuje dalsze publikacje, komentarze, i oczywiście prowokuje rodzinę W. do kolejnych żenujących i przykrych w odbiorze wystąpień i gwiazdorzenia.

Jeśli postępowanie prokuratury ma logiczne wytłumaczenie, i jest powodowane dobrem śledztwa, a przekonamy się o tym niebawem - zaocznie zwracam honor. Ale jeśli (nieudolnie) ma zamaskować mizerię organów ścigania? Przykre i smutne.

Być może sprawa rodziny W. niedługo się wyjaśni. Oby. Teraz jednak chciałoby się zwyczajnie błagać: mądrzej i ciszej nad  trumienką! Mam niestety wrażenie, że nikt nie posłucha... Zbyt głośno wokół. Karuzela w pełnym pędzie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej