Od pewnego czasu czytuję Pana artykuły i nie mogę zrozumieć dlaczego tak bardzo Pan manipuluje. Religia w szkole, podobnie jak wiele innych tematów światopoglądowych może być dyskutowana, ba może być nawet poddawana krytyce. Od jakiegoś czasu ludzie zbierają podpisy pod petycją o świecką szkołę. Pewnie zbiorą wystarczającą ilość podpisów. Tylko co z tego wynika. Czy racja zależy od ilości podpisów. Piszę tę odpowiedź z perspektywy osoby wierzącej, aktywnej w Kościele, która trójkę dzieci posłała na religie, prowadzoną przez księży z solidnym wykształceniem teologicznym oraz dobrym przygotowaniem pedagogicznym. Z perspektywy czasu, stwierdzam niestety, że lekcje te nie wniosły do wychowania religijnego moich dzieci nic, wręcz przeciwnie. Pozostali w Kościele dzięki naszym rozmowom i osobistemu przykładowi, ale opinie z którymi wracali do domu, były dla nas przygnębiające. Podobnie źle czułam się na zebraniach rodziców. 100% deklarowała udział swoich dzieci w lekcjach religii, natomiast większość z Kościołem nie miała wiele wspólnego. To a propos 80% zadowolonych z obecności religii w szkole. Od początku reformy byłam zdania, że aby poznawać religię, trzeba tego chcieć, trzeba wykonać pewien wysiłek pójścia do kościoła po lekcjach , poświęcić trochę swojego czasu. Prawdy wiary wtłaczane młodym, niezainteresowanym osobom w wieku burzy i naporu powodują u nich sprzeciw w najlepszym razie, a w najgorszym gorszące reakcje. Do tego religia często bywa wybierana, bo na etyce trzeba się uczyć, czytać, być aktywnym, na lekcjach religii można nic nie robić.Spójrzmy w prawdzie na to co dzieje się na tych lekcjach, zamiast cieszyć się nic nie znaczącym sondażem.
Wiesz Alicjo? - W okresie "burzy i naporu", niezainteresowanym osobom przeszkadza nie tylko lekcja religii, ale i matematyka, język polski, i zadania domowe, i lektury, i "fryzura Starego/Starej" i w ogóle wszystko przecież...
Nauka religii, nie jest przecież obowiązkowa, a poza tym, jej obecność w szkole, to może ostatnia szansa, by przynajmniej część młodych otrzymała tę może czasem jedyną ostatnią duchową "deskę ratunkową", która przez lata zapomniana, np. w ostatniej godzinie życia przypomni o istnieniu... Bożego Miłosierdzia...
Nic na świecie nie jest idealne, lekcje religii zapewne zawsze mogłyby być lepiej poprowadzone, ale skoro nie likwidujemy czasem nie najlepiej przygotowanej lekcji fizyki, to dlaczego mielibyśmy to uczynić z religią...? - Może po prostu wesprzyjmy katechetów, modlitwą, radą dobrym słowem, a nie propozycją przeniesienia religii do salek katechetycznych.
Skądinąd pamiętam, jak dawniej dzieci uczęszczając na religię do kościołów, musiały pokonywać drogi, szosy, ile to dla nich rodziło czasem zagrożeń. Nikt już dzisiaj o tym nie pamięta, a szkoda...
Właśnie dlatego nie należy wpadać w samozadowolenie i oszukiwać się sondażem, bo on niestety niewiele mówi o trudnej rzeczywistości. Aby coś zmienić na lepsze trzeba spojrzeć na problem w prawdzie
Ok., rozumiem, ale artykuł p.Franciszka Kucharczaka nie zawiera w sobie przecież takich treści, z których wynikałoby, że jego autor popada w samozadowolenie. P. Kucharczak zwraca raczej uwagę przeciwnikom religii i krytykom Kościoła, że nie mają racji żądając wyprowadzenia religii że szkół, gdy Ci twierdzą, że religia w szkole "nie ma społecznego mandatu", bo "zaledwie" 80% społeczeństwa jej tam chce.
To, że aktualnie tendencja jest delikatnie spadkowa, to jeszcze nie może być powód, by 80-ciu procentom społeczeństwa powiedzieć: NIE dla nauczania ich dzieci, bo jakaś redakcja "tak chce"...!
Problem spadku aprobaty dla katechezy jest faktem, ale to inny problem /zresztą zdecydowanie bardzo ważny/. Nie może jednak być tak, że Ci którzy twierdzą, że religia ich nie interesuje, z drugiej strony jej likwidacją akurat są bardzo zainteresowani, a najlepiej tym, by w miejsce /nieobowiązkowej!/ religii, do szkół wprowadzić o b o w i ą z k o w ą naukę wychowania... seksualnego!
Trzeba tu zauważyć, nie tylko fakt naturalnych zmian /na plus i na minus/ w zainteresowaniu społeczeństwa religią, ale i fakt p r o p a g o w a n i a walki z religijnością społeczeństwa, poprzez walkę z religią w szkole. O tym właśnie aspekcie pisze red. Kucharczak.
@Alicja To Pani manipuluje. Chociażby zdanie o tym, że "... ludzie zbierają podpisy pod petycją...." Proszę napisać, kto konkretnie zbiera podpisy a nie sprawiać wrażenie, że to inicjatywa społeczeństwa. A fuj Pani Alicjo! Nieładnie tak manipulować.
Lata urabiania Polaków przeciw religii w szkole nie przynoszą efektu – pisze redaktor Kucharczak. A ja zapytuję – gdzie, kiedy? Proszę o fakty. Było oburzenie różnych środowisk, gdy pojawiły się naciski kleru, by wprowadzić religię jako przedmiotu objętego egzaminem maturalnym (wg PiS, które żyje w pełnej symbiozie z klerem, to jest dyskryminacja; trochę złośliwości na ten temat tu: http://www.tokfm.pl/blogi/dywagacje/2014/12/czary_mary_na_maturze/1). Pytanie o sens „uczenia” religii w szkołach pojawiło się dopiero ostatnio przy okazji rozszerzenia przez PiS zakresu pytań referendalnych – taką propozycję złożył poseł Palikot. Sondaże nie odzwierciedlają rzeczywistych preferencji społeczeństwa. Może więc warto zapytać Polaków o to w plebiscycie. A to, że w 2013 r. ta aprobata dla nauczania religii wynosiła 82 proc., a teraz wynosi ponad 80 proc. jest naturalnym efektem – reakcją obronna społeczeństwa na mieszanie się kleru do polityki , a wręcz prymitywną (!) indoktrynacją polityczną prowadzoną przez hierarchów. Za kilka lat, gdy PiS trochę porządzi, ten odsetek będzie dużo większy (może się redaktorze Kucharczak założymy?) Red. Kucharczak kwituje swój wywód zdaniem na temat osób, które „nie akceptują” religii jako przedmiotu szkolnego (a jest to już co piaty Polak): „Co się czepiacie. Przecież waszych dzieci nikt wam nie każe posyłać na religię”. To dosyć dobra rada. Zważywszy, że wiele osób niewierzących lub niepraktykujących posyła dzieci na naukę religii „dla świętego spokoju”, ze strachu o pociechy, żeby nie były szykanowane przez rówieśników (kłania się bardzo trafne polskie przysłowie: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one). Tylko, gdyby społeczeństwo potraktowało tę radę poważnie, to mielibyśmy i więcej osób, które byłyby za wyrzuceniem religii poza mury szkół, i spadek osób deklarujących się jako katolicy.
Na pewno przy takim stopniu laicyzacji katolicy raczej powinni myśleć o szkolnictwie według swojego obszaru, postawić na własny zakres - tak myślę. Widać Nowa Lewica połyka szkolnictwo jak anakonda słonia. Ci co mają żywą i autentyczną relację Bogiem to oni się ostoją a reszta - jako z resztą. ;)
Czytając tego typu felietony zastanawiam się, gdzie są granice kłamstw, jakie GN wydrukuje. Dyskutowaną publikację CBOS można znaleźć tutaj:
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2015/K_048_15.PDF
W tabelce 1 czytamy === pytanie główne: "Wiele się w Polsce dyskutuje na temat miejsca religii w życiu publicznym. Proszę powiedzieć, czy rażą Pana(ią) czy też nie rażą następujące sytuacje: " === pytanie szczegółowe drugie: "lekcje religii w szkołach" === odpowiedzi "nie rażą" w procentach według roczników: 1995 - 79% 1997 - 84% 2001 - 88% 2005 - 90% 2007 - 84% 2009 - 90% 2010 - 84% 2013 - 82% 2015 - 82%
GW poprawnie cytuje materiał CBOS. Redaktor GN przeinacza zarówno publikację z GW jak i CBOS. Na przykład felietonista aż sześć razy wymachuje liczbą "80 proc". W GW ta liczba pojawia się tylko jako cytat: >>"80 proc. Polaków akceptuje nauczanie religii w szkole" - ogłosił Episkopat na swojej stronie internetowej<< natomiast w tekście GW jest poprawny cytat z CBOS: "2013 r. - 82 proc". Za to autor felietonu w GN nic nie sprawdził, nawet nie przeczytał ze zrozumieniem kwestionowanego tekstu. Rzuca gromy i wymachuje z sufitu wziętym "a teraz wynosi ponad 80 proc".
Każdy ma prawo do swojej interpretacji ale zachowajmy najbardziej elementarny szacunek dla faktów.
nt "rzetelności" redaktorów p. też http://gosc.pl/doc/760879.Polakkatolik-ale-jaki "tylko 44 procent twierdzi, że życie w związku bez ślubu jest czymś zdecydowanie złym" 44 % spośród kogo? i tak dalej...
i nie żądaj od redaktora Kucharczyka zbyt wiele, w końcu dla niego kary za okrucieństwo wobec zwierząt czy leczenie zwierząt zamiast ich "usypiania" są przejawem "zacierania się coraz bardziej w świadomości społecznej różnicy między ludźmi a zwierzętami" http://gosc.pl/doc/3266801.Uczlowieczanie-zwierzat
Ksiądz Jacek Prusak SJ uważa, iż lepiej religii uczyć poza szkołą "żeby religia stała się czymś więcej niż jednym ze szkolnych przedmiotów, żeby była nauczaniem życia we wspólnocie parafialnej, kształtowała więź z lokalną społecznością kościelną" http://katowice.naszemiasto.pl/archiwum/1786026,rodzice-nie-chca-religii-w-szkole,id,t.html Podobnie ksiądz Jan Adam Kaczkowski (R.I.P.) mówi "nieszczęsny powrót religii do szkół publicznych" ("Życie na pełnej petardzie", Wydawnictwo WAM, 2015).
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Franciszek KucharczakDODANE 01.09.2015AKTUALIZACJA 04.09.2015
Podobnie źle czułam się na zebraniach rodziców. 100% deklarowała udział swoich dzieci w lekcjach religii, natomiast większość z Kościołem nie miała wiele wspólnego. To a propos 80% zadowolonych z obecności religii w szkole.
Od początku reformy byłam zdania, że aby poznawać religię, trzeba tego chcieć, trzeba wykonać pewien wysiłek pójścia do kościoła po lekcjach , poświęcić trochę swojego czasu. Prawdy wiary wtłaczane młodym, niezainteresowanym osobom w wieku burzy i naporu powodują u nich sprzeciw w najlepszym razie, a w najgorszym gorszące reakcje. Do tego religia często bywa wybierana, bo na etyce trzeba się uczyć, czytać, być aktywnym, na lekcjach religii można nic nie robić.Spójrzmy w prawdzie na to co dzieje się na tych lekcjach, zamiast cieszyć się nic nie znaczącym sondażem.
Nauka religii, nie jest przecież obowiązkowa, a poza tym, jej obecność w szkole, to może ostatnia szansa, by przynajmniej część młodych otrzymała tę może czasem jedyną ostatnią duchową "deskę ratunkową", która przez lata zapomniana, np. w ostatniej godzinie życia przypomni o istnieniu... Bożego Miłosierdzia...
Nic na świecie nie jest idealne, lekcje religii zapewne zawsze mogłyby być lepiej poprowadzone, ale skoro nie likwidujemy czasem nie najlepiej przygotowanej lekcji fizyki, to dlaczego mielibyśmy to uczynić z religią...? - Może po prostu wesprzyjmy katechetów, modlitwą, radą dobrym słowem, a nie propozycją przeniesienia religii do salek katechetycznych.
Skądinąd pamiętam, jak dawniej dzieci uczęszczając na religię do kościołów, musiały pokonywać drogi, szosy, ile to dla nich rodziło czasem zagrożeń. Nikt już dzisiaj o tym nie pamięta, a szkoda...
Pozdrawiam.
To, że aktualnie tendencja jest delikatnie spadkowa, to jeszcze nie może być powód, by 80-ciu procentom społeczeństwa powiedzieć: NIE dla nauczania ich dzieci, bo jakaś redakcja "tak chce"...!
Problem spadku aprobaty dla katechezy jest faktem, ale to inny problem /zresztą zdecydowanie bardzo ważny/. Nie może jednak być tak, że Ci którzy twierdzą, że religia ich nie interesuje, z drugiej strony jej likwidacją akurat są bardzo zainteresowani, a najlepiej tym, by w miejsce /nieobowiązkowej!/ religii, do szkół wprowadzić o b o w i ą z k o w ą naukę wychowania... seksualnego!
Trzeba tu zauważyć, nie tylko fakt naturalnych zmian /na plus i na minus/ w zainteresowaniu społeczeństwa religią, ale i fakt p r o p a g o w a n i a walki z religijnością społeczeństwa, poprzez walkę z religią w szkole. O tym właśnie aspekcie pisze red. Kucharczak.
To Pani manipuluje.
Chociażby zdanie o tym, że "... ludzie zbierają podpisy pod petycją...." Proszę napisać, kto konkretnie zbiera podpisy a nie sprawiać wrażenie, że to inicjatywa społeczeństwa.
A fuj Pani Alicjo! Nieładnie tak manipulować.
A to, że w 2013 r. ta aprobata dla nauczania religii wynosiła 82 proc., a teraz wynosi ponad 80 proc. jest naturalnym efektem – reakcją obronna społeczeństwa na mieszanie się kleru do polityki , a wręcz prymitywną (!) indoktrynacją polityczną prowadzoną przez hierarchów. Za kilka lat, gdy PiS trochę porządzi, ten odsetek będzie dużo większy (może się redaktorze Kucharczak założymy?)
Red. Kucharczak kwituje swój wywód zdaniem na temat osób, które „nie akceptują” religii jako przedmiotu szkolnego (a jest to już co piaty Polak): „Co się czepiacie. Przecież waszych dzieci nikt wam nie każe posyłać na religię”. To dosyć dobra rada. Zważywszy, że wiele osób niewierzących lub niepraktykujących posyła dzieci na naukę religii „dla świętego spokoju”, ze strachu o pociechy, żeby nie były szykanowane przez rówieśników (kłania się bardzo trafne polskie przysłowie: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one). Tylko, gdyby społeczeństwo potraktowało tę radę poważnie, to mielibyśmy i więcej osób, które byłyby za wyrzuceniem religii poza mury szkół, i spadek osób deklarujących się jako katolicy.
Przecież waszych dzieci nikt wam nie każe posyłać na religię. Właśnie, właśnie.
Szczypta muzyki na każdy dzień. ;-)
Kuba Badach i Ania Szarmach - Zanim się spotkają
link:
https://www.youtube.com/watch?v=8KIwGOTGUjI
StarGuardMuffin & Kamil Bednarek - Is this love
link:
https://www.youtube.com/watch?v=6nK17Wxs4j0
Pożegnanie wakacji. ;-)
ATB - Sunset Beach feat. Anova (Original Mix)
[ Ta fotka mówi sama za siebie. ]
link:
https://www.youtube.com/watch?v=t5NjGaAWWOI
Frozen "In Summer" song -- Official | HD
link:
https://www.youtube.com/watch?v=UFatVn1hP3o
+
The Lion King - Circle of Life [ Z kichnięciem Simby. ;-D ]
link:
https://www.youtube.com/watch?v=HwSKkKrUzUk
Oczywiście: StarGuardMuffin & Kamil Bednarek - Is this love => [ Dzień dobry TVN ]- jak wyżej. ;->
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2015/K_048_15.PDF
W tabelce 1 czytamy
=== pytanie główne:
"Wiele się w Polsce dyskutuje na temat miejsca religii w życiu publicznym. Proszę powiedzieć, czy rażą Pana(ią) czy też nie rażą następujące sytuacje: "
=== pytanie szczegółowe drugie:
"lekcje religii w szkołach"
=== odpowiedzi "nie rażą" w procentach według roczników:
1995 - 79%
1997 - 84%
2001 - 88%
2005 - 90%
2007 - 84%
2009 - 90%
2010 - 84%
2013 - 82%
2015 - 82%
Publikację w GW można znaleźć tutaj:
http://wyborcza.pl/1,75968,18667020,laurka-dla-religii-w-szkole.html
GW poprawnie cytuje materiał CBOS. Redaktor GN przeinacza zarówno publikację z GW jak i CBOS. Na przykład felietonista aż sześć razy wymachuje liczbą "80 proc". W GW ta liczba pojawia się tylko jako cytat: >>"80 proc. Polaków akceptuje nauczanie religii w szkole" - ogłosił Episkopat na swojej stronie internetowej<< natomiast w tekście GW jest poprawny cytat z CBOS: "2013 r. - 82 proc". Za to autor felietonu w GN nic nie sprawdził, nawet nie przeczytał ze zrozumieniem kwestionowanego tekstu. Rzuca gromy i wymachuje z sufitu wziętym "a teraz wynosi ponad 80 proc".
Każdy ma prawo do swojej interpretacji ale zachowajmy najbardziej elementarny szacunek dla faktów.
W dodatku oni biorą za to kasę a kolega adamp_314 poprawia ich za free :)
Podobnie ksiądz Jan Adam Kaczkowski (R.I.P.) mówi "nieszczęsny powrót religii do szkół publicznych" ("Życie na pełnej petardzie", Wydawnictwo WAM, 2015).
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.