• Anes
    14.01.2013 16:55
    Smutne, ale to co powiedział ma głęboki sens "zwykła ludzka miłość". Ja w małżeństwie ciągle staram się wyleczyć ze "zwykłej ludzkiej miłości " i dojrzeć do tej Bożej bo tylko wtedy możliwe jest prawdziwe szczęście...
    • Tomek T.
      14.01.2013 20:44
      A dla mnie gościu jest odważny i szczery. A tu go potępiają - dziwne. Staje człowiek przed swoją prawdą a bracia w wierze go wyśmiewają i opowiadają jaki to z niego zaprzaniec. Straszne. Wy co go potępiacie - jesteście chyba jacyś niedojrzali. Co to jest Miłość Boża, jeżeli tutaj posty wyśmiewają miłość ludzką? Jeżeli nie kochasz ludzi takimi jakimi są to jak możesz kochać Boga, którego nigdy nie widziałeś, nie słyszałeś i nie masz zielonego pojęcia jaki jest. Bluźnicie przeciwko Bożej Miłości. A "zwykła ludzka miłość" jest piękna i pochodzi od Stwórcy.
      • a propos
        15.01.2013 06:58
        Przypomina mi się przed wielu laty, w PRL, przypadek literata lub dramaturga, nazwiska nie pamiętam, jak "wadza ludowa" patrzyła na niego przychylnym okiem.
        Ale kiedy dojrzał, porzucił dotychczasowe życie i wyjechał za granicę, prasa wówczas pisała - ześwinił się. Bo zdradził organizację i jej ideały. A to było coś tak strasznego, ponieważ "wadza' dał mu wykształcenie, karmiła i hołubiła.
        Podobnie jest z byłym zakonnikiem, obecnie obsmarowywanym, znieważanym, jak tu widać na forum, bo zdradził Kościół-Matkę, któremu zawdzięcza tak wiele. Ci okropnie oburzeni, zniesmaczeni i zasmuceni, nie mają zupełnie wyrozumiałości dla decyzji tego człowieka.
        Przypominam Wam, o "święci" katolicy, że z Kościoła w ostatnich latach odeszli najznamienitsi, ci którzy byli elitą intelektualną i etyczną Kościoła, na których dziełach uczyły się pokolenia, to byli Bartoś i Więcławski.
        Właśnie dzięki Kościołowi, jego postawie, opinia o nim jest co raz bardziej negatywna, pozostaje jedynie wydmuszka, opakowanie bez treści. I Wy o "święci" katolicy, potępiający, do takiego Kościoła należycie.
        doceń 5
        0
      • a propos
        15.01.2013 09:54
        Przypomina mi się przed wielu laty, w PRL, przypadek literata lub dramaturga, nazwiska nie pamiętam, jak "wadza ludowa" patrzyła na niego przychylnym okiem.
        Ale kiedy dojrzał, porzucił dotychczasowe życie i wyjechał za granicę, prasa wówczas pisała - ześwinił się. Bo zdradził organizację i jej ideały. A to było coś tak strasznego, ponieważ "wadza' dał mu wykształcenie, karmiła i hołubiła.
        Podobnie jest z byłym zakonnikiem, obecnie obsmarowywanym, znieważanym, jak tu widać na forum, bo zdradził Kościół-Matkę, któremu zawdzięcza tak wiele. Ci okropnie oburzeni, zniesmaczeni i zasmuceni, nie mają zupełnie wyrozumiałości dla decyzji tego człowieka.
        Przypominam Wam, o "święci" katolicy, że z Kościoła w ostatnich latach odeszli najznamienitsi, ci którzy byli elitą intelektualną i etyczną Kościoła, na których dziełach uczyły się pokolenia, to byli Bartoś i Więcławski.
        Właśnie dzięki Kościołowi, jego postawie, opinia o nim jest co raz bardziej negatywna, pozostaje jedynie wydmuszka, opakowanie bez treści. I Wy o "święci" katolicy, potępiający, do takiego Kościoła należycie.
        Autorka książki "Historia Boga", znakomite opracowanie - Karen Amstrong, opowiadała we wstępie, że była zakonnicą, a w jej zgromadzeniu jak najmniej było Boga, natomiast wzajemne kontrole, układy itp, na porządku dziennym. Postanowiła opuścić zakon i czuje się wolnym człowiekiem.
        doceń 2
        0
      • jaka tam milosc
        19.01.2013 20:49
        to jesli zonaty facet zostawi swloja zone i dzieci wystapi ze zwiazku malzenskiego to tez powiesz ze ludzka milosc jest piekna i pochodzi od Stworcy? nie jestes lepszy od tego pseuda ks.
        doceń 12
        0
    • Katarzyna
      14.01.2013 21:18

      A dlaczego przeciwstawiasz? Gdyby zwykła ludzka miłość nie była ważna, wykluczała miłośc małżeńską, to Pan Bóg nie stworzyłby kobiety i mężczyzny.

        "Idźcie dokładnie drogą wyznaczoną wam przez Pana, Boga waszego, byście mogli żyć, by dobrze wam się wiodło i byście długo przebywali w ziemi, którą macie posiąść".(Pwt 5,30)

      Ważna tylko kolejność, hierarchia wartości.

      O. Krzysztofowicz  doskonale zna i wie, że Bóg jest miłością.  Tylko widać jako zakonnik znalazł się w miejscu, które każe mu wybierać, wybrał, albo musiał wybrać.  Smutne. I do przemyślenia nie tylko przez dominkanów. Coś zawiodło. 25 lat wyrzucić w taki sposób? Złosliwie można  powiedzieć: długo dojrzewał .

      doceń 31
    • xlogin1
      15.01.2013 10:35
      Tyle, że tu nie chodzi o miłość (ani ludzką ani Bożą, bo ta jest jedna) tylko o wierność...
      Smutne
      doceń 32
      • zxspectrum
        16.01.2013 01:29
        Wierność ma dotyczyć prawdy, również najtrudniejszej. Miłość jest najważniejsza, to miłość jest wierna, a nie sama wierność.
        doceń 6
        0
  • AAWK
    14.01.2013 17:03
    TRZEBA SIĘ ZA NIEGO MODLIĆ BY MU KUR ZAPIAŁ....Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci".On zaś rzekł: "Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć".Lecz Jezus odrzekł: "Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz".
    doceń 19
    • Tomek T.
      14.01.2013 21:18
      Człowieku ale bredzisz. Co ma piernik do wiatraka.
      doceń 5
    • zxspectrum
      16.01.2013 01:31
      Demagogia. Nie ma takich prostych przełożeń sytuacji.
      • Tomek T.
        16.01.2013 21:29
        Cała ta sytuacja a przede wszystkim dyskusja przypomina mi słowa Jezusa o drzazdze i belce w oku. Porównajmy dwie sytuację: Jacek rzuca habit po 25 latach przyznając się do "ludzkiej miłości" a ks. z Poznania (mam na uwadzę ks. z programu Sekielskiego - jeżeli jest to oczywiście ten ks.), który nic nie robi sobie z tragedii dziecka i matki.
        doceń 4
        0
    • katoliczka
      05.02.2013 15:28
      Twój cytat nie do tej sytuacji,on nie zapiera się ,wręcz odwrotnie,pokochał to, co Bóg dał najładniejszego.Być może nigdy tego człowieku nie doświadczyłeś.
      doceń 2
  • Felisterka
    14.01.2013 17:12
    Czy smutne? może dla wiernych, którzy go kochali, dla których był wsparciem może i tak, ale czy dla ojca Jacka? nie wiem, nie chcę oceniać, ale żyć w zakonie nie jest łatwo, a już w ogóle w tych czasach... Skoro stwierdził, że już się wypalił, to niech sobie ułoży życie, czemu nie. Może znajdzie kobietę, będzie miał dzieci... życzę Mu tego z całego serca:)
    • Marcin
      14.01.2013 17:26
      Jak twój mąż Cię porzuci, bo poszedł za głosem miłości, też będziesz mu życzyła z całego serca, aby miał dzieci i nową kobietę?

      To tragedia, dla każdego członka Kościoła, ale największa dla Jacka, który wyparł się wiary i prostą drogą podążą na wieczne potępienie..
      doceń 29
      • Tomek T.
        14.01.2013 21:10
        Ty Marcin nie obawiasz się oskarżać drugiego człowieka o wyparcie się wiary. Bo ja w Jacka słowach nie znalazłem słowa "wypieram się wiary - zostaję bez-bożnikiem". Znajdź lepiej fragment Ewangelii w którym Jezus mówi o takich jak Ty - Ewangelia Mateusza rozdział 5 werset - a znajdź sobie sam. Jacek z tego co pisał nie porzuca Boga, nie porzuca wspólnoty Kościoła ale odchodzi z zakonu czyli formacji w łonie Kościoła - jednej z wielu, wielu, wielu.
        doceń 11
        0
      • krecik
        14.01.2013 21:28
        Jeszcze nie na wieczne potępienie!!!Zdradził swoja dotychczasowa drogę jak tylu mężczyzn zdradza swoje żony.Cóż...za mało modlitwy przy nim było, za mało pokory w nim było? nie nam oceniać ale faktem jest zdrada.
        doceń 45
        0
      • osiołek
        14.01.2013 22:23

        Marcinie, masz odwagę tak potępić Jacka ? Po prostu nie umiem niczem ci odpowiedzieć na takie takie posądzenie...
        Zawsze jest aktualne "NIE sądzcie, a..."

         

        doceń 19
        0
      • Marta
        14.01.2013 22:28
        Nie chciałam dzielić życia z mężem ,który pokochał inną ,sama zwróciłam mu wolność, mamy cudowną córkę i życzę Mu wszystkiego najlepszego.
        doceń 14
        0
      • zxspectrum
        16.01.2013 02:19
        Nie sądzę.
        Jaką miarą sądzicie taka i wam odmierzą...
        Ja bym raczej bal się o samego siebie na Twoim miejscu.
        doceń 1
        0
    • Yago
      15.01.2013 19:50
      Czy ty jesteś katolikiem czy poganinem ? Wiesz co to są śluby zakonne czy masz to gdzieś...
      doceń 13
      • zxspectrum
        16.01.2013 01:33
        A wiesz, że ze ślubów można zostać zwolnionym?
        doceń 3
        0
  • kl
    14.01.2013 17:25
    DOMINIKANIE MAJĄ PROBLEM ! COŚ NIE FUNKCJONUJE W ICH WSPÓLNOCIE !
    doceń 15
    • HM
      14.01.2013 21:56
      To raczej prowincja polska dominikanów ma problem. Poznałem trochę dominikanów z pewnego innego kraju. Byli trochę jak polscy redemptoryści. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale widać, że nie cały zakon ma problem.
      doceń 12
    • amts
      16.01.2013 14:43
      Masz rację. Podobnie kiedyś było ze znanym krakowskim dominikaninem o. Jackiem Gałuszką.
      doceń 10
  • Gosik777
    14.01.2013 17:31
    Gosik777
    Strasznie smutne:( Zdrada powołania nie jest żadną dojrzałością, ale jej brakiem.
    doceń 31
    • zxspectrum
      16.01.2013 01:36
      No tak, jeśli siedzisz w czyimś sercu i wiesz jakie jest jego powołanie. Domyślam się, ze wiesz?
      doceń 3
  • Piotr
    14.01.2013 17:32
    Myślę, że gdy był z nami tak łatwo przyjmowaliśmy od niego wszystko za łatwo i chętnie, tak oczywiście nas obdarowywał Słowem. Ale chyba zapomnieliśmy o wsparciu modlitwą, "bo oni tacy duchowi". Trzeba nam się modlić za naszych kapłanów, na co dzień, szczególnie tych ulubionych i "na świeczniku". Aby się nam nie pogubili. Nieprzyjaciel tylko czycha kogo capnąć. Przecież, kapłani to też tylko ludzie. A teraz się modlę za o. Jacka aby się w tym nowym nie stracił, cóż szkoda, że tak późno.
    doceń 21
  • Eliza
    14.01.2013 17:34
    To błąd. Na co liczy ten kapłan - na Boże Błogosławieństwo ?
    LIczy na siebie.
    Ma zaufanie swoim słabościom liczy na ludzka miłość a nie Bożą ?
    Straszna pomyłka.
    doceń 25
    • zxspectrum
      16.01.2013 02:27
      Słusznie, ze liczy na Boga. A na kogo innego miałby liczyć?
      doceń 1
  • Karmelito
    14.01.2013 17:38
    Karmelito
    No widzę, że u co niektórych kamyczki już w łapkach.
    Taka decyzja nie jest z pewnością podejmowana u cioci na imieninach przy kawce i ciasteczku. Z pewnością jest to dla tego człowieka również swoisty dramat w rozumieniu skali trudności. Nie osądzajmy pochopnie...
    doceń 60
  • kl
    14.01.2013 17:39
    Kolejny zakonnik zrzuca habit i chwali się tym przed światem na stronie swojego macierzystego klasztoru, stwierdzając, że „odważył się wreszcie, żeby żyć i kochać”, a także „przestał się bać zwyczajnej miłości i ryzyka, które z nią jest związane”. Ojciec Jacek Krzysztofowicz, dominikanin z Gdańska pożegnał się z wiernymi, a jego współbracia zamieścili pożegnanie na swojej stronie.

    Jego lektura jest zajęciem porażającym. Zakonnik (już teraz były) postanowił stworzyć teologiczne uzasadnienie dla niewierności złożonym ślubom, obietnicy składanej Bogu i zwyczajnej niedojrzałości do odpowiedzialności. Bóg, jakiego wyznaje, ma być usprawiedliwieniem dla grzechu (a grzechem jest wyrzeczenie się własnego powołania, zerwanie ślubów, w tym ślubu czystości). Piękne słowa nie mogą tego zmienić. I aż zaskakuje, że ten pseudoteologiczny bełkot znajduje się na stronach dominikanów. Takie działanie pogłębia zgorszenie, jakim jest odejście zakonnika i wprowadza zamęt w dusze i umysły wiernych.



    „Wierzę w Boga, który stoi po stronie życia i miłości. Zwyczajnego życia i zwyczajnej miłości. I mam takie głębokie poczucie, że się w końcu odważyłem, by żyć i kochać. Że nareszcie dojrzałem do miłości - powiedział w pożegnaniu do wiernych ojciec Jacek Krzysztofowicz. - Jeżeli uważnie mnie słuchaliście, to na pewno zorientowaliście się, co dla mnie jest naprawdę ważne. Że to, co dla mnie ważne, to przede wszystkim miłość, którą rozumiem nie jako abstrakcję, ale jako coś, co jest namacalne. Miłość do człowieka, do konkretnych ludzi. To, co jest dla mnie ważne, to życie, we wszystkich jego przejawach. To, co jest dla mnie ważne, to prawda, która nigdy nie jest nam do końca dana, ale którą znajdujemy nieustannie szukając. Bóg, którego w pewnym momencie swojego życia odkryłem i poznałem, stoi właśnie po stronie tych wartości. Stoi po stronie miłości, życia, po stronie poszukiwania. Bóg, w którego wierzyłem i wierzę, jest Bogiem, który stoi po stronie ludzi, takimi, jakimi są, a nie po stronie abstrakcyjnych zasad, ciężarów, które ktoś nam każe dźwigać, a które są ponad nasze siły” - dodawał.



    „Wierzę w Boga dorosłości. W Boga, który nie jest ani opiekunem, ani kimś komu musimy być posłuszni, komu musimy służyć. Wierzę w Boga, którego nie trzeba zaspokajać, a zarazem nie należy się łudzić, że on nam wszystko da. (...) Wierzę w Boga, który stoi po stronie życia i miłości. Zwyczajnego życia i zwyczajnej miłości. I mam takie głębokie poczucie, że się w końcu odważyłem się, by żyć i kochać. Że nareszcie dojrzałem do miłości. Do takiej ludzkiej, normalnej miłości. Do czegoś, jak teraz widzę, czego bardzo się bałem, od czego uciekałem, przed czym się chroniłem w habicie, stając za ołtarzem i nim się odgradzając od świata i ludzi. Już tak więcej nie chcę. Chcę inaczej. Decyzja, którą podjąłem, dojrzewała we mnie od wielu już lat. Krok po kroku do niej zmierzałem, być może coś przeczuwaliście. Na pewno dostrzegaliście zmiany w moim myśleniu, dotyczącym życia, wiary i Kościoła. Chciałem wam powiedzieć, że naprawdę nie jest mi łatwo zostawić tyle ważnych dla mnie spraw i wartości. Ludzi, z którymi byłem i jestem związany. Pracy, która przynosiła mi satysfakcję i poczucie bezpieczeństwa. Ale ja już tak nie chcę żyć. Nie chcę tak żyć, bo nie wierzę w sens życia, które przez minione 25 lat prowadziłem. Postrzegam je dzisiaj, jako odwrócenie się, a czasem wręcz ucieczkę od życia i bliskości. Ale wreszcie przestałem się bać miłości. I przestałem się bać ryzyka, które jest z miłością związane. Wszyscy przywykliśmy, że Boga nazywamy miłością, ale w rzeczywistości ten Bóg często w naszym życiu, a tak naprawdę był w moim życiu, jest pustką. I patrzenie w stronę Boga oznacza patrzenie w stronę pustki. Oznacza konieczność odwrócenia się od ludzi, od życia, od miłości. Nie chcę w ten sposób i mam świadomość, że to, co wybieram, na co się otwieram, nie da się pogodzić z życiem duchownym. Dlatego muszę odejść. Chcę odejść” - oznajmił.



    A na koniec w duchu nowej teologii niewierności i nieodpowiedzialności skierował do wiernych przesłanie wiecznego poszukiwania, które z katolicyzmem niewiele ma wspólnego. „Chcę Wam powiedzieć, że nigdy, aż do końca, aż do ostatniego kazania, które powiedziałem do was tydzień temu, nigdy was nie oszukiwałem. Zawsze dzieliłem się z wami sobą. Tym, jak myślę, jak wierzę i jak żyję. I niezależnie od tego, jak patrzycie na mnie i na moją decyzję, chcę wam powiedzieć, że ja patrzę z wdzięcznością na wszystkie minione lata, na wszystkie spotkania, na wszystkich ludzi, którzy stanęli na mojej drodze. I na to, co było piękne, i na to, co było trudne. Wszystko to było dla mnie ważne, a ludzi traktuję jak towarzyszy drogi, od których mogłem się uczyć, od których mogłem brać. Wszystko to było potrzebne, abym mógł dojść do tego punktu swojego życia, w którym teraz jestem. Odchodząc i żegnając się z wami, chcę wam życzyć szczęścia. I chcę wam życzyć odwagi w jego poszukiwaniu. Bo branie jest czasem trudniejsze niż dawanie, ale pamiętajcie, że Bóg jest nam życzliwy. Bóg jest życzliwy człowiekowi, Bóg zawsze stoi po stronie życia i po stronie miłości. A słowo, które do nas nieustannie kieruje, które brzmiało, brzmi i zawsze będzie nad nami rozbrzmiewać, to: Bierzcie” - podkreślił.



    I trudno nie skomentować tego krótko. Więcej mam szacunku (szczerego) dla księży, którzy odchodząc z kapłaństwa zwyczajnie przyznają się do grzechu i z pokorą podejmują jego konsekwencje, niż dla takich, którzy z grzechu robią show i dorabiają do niego nędzną, pseudoteologiczną propagandę. Rozumiem, że pewne rzeczy mogą się nie udać, że czasem grzech jest silniejszy, że różnie w życiu bywa, ale miarą dojrzałości jest dla mnie, wzięcie na klatę własnych decyzji, a nie dorabianie do nich ideologii, z której wyziera próba skrojenia Boga na własną miarę, Boga, który usprawiedliwia zdradę. W niczym nie zmienia ta jednak tego, że za ojca Krzysztofowicza trzeba się modlić. Bardzo modlić. Tak jak i za wszystkich kapłanów.


    doceń 21
    • do @kl
      14.01.2013 18:11
      Twoja filipika wobec Krzysztofowicza jest zwyczajnie potępieńcza. Zupełnie nie znajdujesz zrozumienia dla podjętego kroku dla byłego zakonnika.
      Nie Tobie oceniać jego stan moralny i sugerowanie, że powinien przyznać się do grzechu. Za dużo sobie pozwalasz.
      Szanuję ludzi, którzy wstępują do Kościoła jak i tych którzy opuszczają go.
      Twoje parareligijne omówienie decyzji Krzysztofowicza jest brzydkie.
      • szeba
        14.01.2013 23:08
        ale "kl" ma w 100% racje, gołym okiem widać, ze gościu (o.J) tłumaczy się i to "grubo", maskuje wręcz na potęgę własny grzech. No chłopak popłynął! To mi bardzo mocno przypomina odejście pewnego jezuity z prowincji południowej, też dla kobiety, który to teraz mocno udziela się w "nieomylnej" Wyborczej. Ta sama śpiewka, ta sama otoczka, to samo mulenie myśli wiernym. Szkoda mi chłopaków, ale tak to jest, jak się przestaje myśleć głową, a zaczyna czymś innym...
        doceń 28
        0
    • Barbara
      15.01.2013 11:48
      To odejście to rana zadana Chrystusowi i Kościołowi a także wiernym,którzy go słuchali.To demoralizowanie młodzieży,dorosłych którzy "uczą się" z tego "uzasadnienia odejścia z zakonu", że przysięga złożona Bogu nie jest najważniejsza, ważniejsze jest to co "mi się chce, co JA uważam za słuszne".A bł ks.Popiełuszko SWOJE W tym uzasadnieniu o.Krzysztofowicz w dziwny sposób mówi o Bogu-głosi swoją wizję Boga a nie to co Chrystus mówi nam o nim...
      Szatan zaciera ręce...
      Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!
      doceń 23
      • Savonarola
        07.10.2017 23:59
        Co Ty bredzisz? Jaka rana zadana Chrystusowi? Jezus powolal Kefasa-Piotra,a ten mial zone i dzieci i Jezusowi to nie przeszkadzalo,ale tysiac lat pozniej Kosciol wprowadzil celibat,z wiadomych powodow tj. w trosce o finanse watykanskiej instytucji.Chrzescijanie maja wolnosc w Chrystusie,tej wolnosci nie maja slepo polsuszni Rzymowi katolicy.
        doceń 4
        0
    • Maciej
      15.01.2013 16:50
      Cyt."Nie chcę tak żyć, bo nie wierzę w sens życia, które przez minione 25 lat prowadziłem".
      Poczekamy co napisze po 25 latach "nowego" życia.
      doceń 25
    • Ewa
      17.01.2013 09:30
      Dzięki za ten wpis.
      doceń 5
  • 30-latka po przejściach
    14.01.2013 17:43
    Skoro już się zdecydował, niech mu się uda, niech ma tę miłość, radość, pokój, spełnienie, poczucie bycia potrzebnym, akceptowanym, zaopiekowanym. Ciepło domu, rodziny.
    Świat nie czeka na niego z otwartymi ramionami. Codzienność jest szara, z rachunkami, korkami, kłótniami, bezrobociem. Bez znajomości i otwierającego drzwi nazwiska "przeora dominikanów". A miłość kobiety fajna sprawa (nawet jeśli nie uleci w zderzeniu wyobrażeń z rzeczywistością), ale żadna kobieta, choćby jej dary były najwyższej próby, nie da tego, co Chrystus.
    doceń 32
    • Tomek T.
      14.01.2013 21:17
      Czy Jacek to rzucił dla kobiety. Z czego to wynika, z jakich słów jego?
      • 30-latka po przejściach
        15.01.2013 10:37
        Racja, zinterpretowałam "ludzką miłość" jako miłość męsko damską. Semantyczne nadużycie. Może być też męsko-męska. Bo ludzi w ogólności - ludzką miłością generalnie można także jako mnich.
        doceń 10
        0
    • zarozumiały
      15.01.2013 10:22

      „30-latko..., dobrze rozumujesz, masz racje, tak się zdarza, TYLKO to twoje stwierdzenie, cytuję:
      „ale żadna kobieta, choćby jej dary były najwyższej próby, nie da tego, co Chrystus.”
      nie pasuje do tego rozumowania i nie ma nic wspólnego wspólnego z Jackiem, BO odnosi się do wszystkich innych wypadków też... Nie odważyłbym się porównywać dla osobistego życia, co ważniejsze: Chrystusa czy kobietą !!!
      Wybacz, bo brzmieć ci to będzie herezją i pomyleniem, ale śmiem twierdzić, że jest i taka możliwość, że Jacek z tą kobietą razem, może kochać bardziej Chrystusa niż sam i Chrystus może mu się stać bliższy niż dotąd...
      Ps.:
      ciekawe, czy teolog uznałby to moje stwierdzenie MOZLIWOSCI za błędne ???

      • Yago
        15.01.2013 20:17
        Przykro mi mój drogi, wybacz grubsze słowo i nie bierz tego osobiście, ale bredzisz !
        doceń 14
        0
    • Ola
      07.07.2015 00:30
      Niesamowity komentarz pewnie kapłana daje mi do myślenia dzięki
      doceń 0
  • TomaszLoch
    14.01.2013 17:47
    TomaszLoch
    Jezus nikogo nie zmusza do celibatu daje wybor mozesz zyc w malzenstwie lub swiadomie wyrzec sie tego, problem w tym ze skoro juz sie slubuje Bogu nie wolno lamac przysiegi... tylko Milosc Boza jest najwyzsza a nie ludzka
    doceń 31
    • Tomek T.
      14.01.2013 21:25
      Masz rację Tomku, Jezus nikogo nie zmusza do celibatu ale wspólnota nasza już zmusza - chcesz być kapłanem, chcesz być biskupem, chcesz odprawiać mszę św. to musisz być celibatariuszem i musisz należeć do dodaktowej wspólnoty. I tyle.
      doceń 0
    • zxspectrum
      16.01.2013 01:39
      Masz rację, Bóg nie zmusza, Kościół ogranicza wybór.
      doceń 2
  • Agpol
    14.01.2013 17:52
    Postawa godna jedynie pochwały. Szczere i bolesne dla samego kapłana wyznanie. Szczególne to o 25 latach pozbawionych sensu. Lepiej jeśli kapłan odchodzi mówiąc prawdę o swoim odejściu niż ma pozostać i łgać o czystości, własnym celibacie itd. Podziwiam odwagę i życzę wszystkiego co najlepsze.
  • Sandra
    14.01.2013 17:54
    Ja, tak jak Anes próbuję wyleczyć się z tej zwykłej ludzkiej miłości i dojrzeć do Bożej, gdzie naprawdę można osiągnąć pełnię spokoju. Nie oceniam jednak Ojca Jacka. Każdy musi swoje przejść. Może będzie szczęśliwy? A może powróci...
    doceń 3
  • Metod
    14.01.2013 17:56
    Odejscie z kaplanstwa jest zdrada Bozej laski i milosci. Dodawanie do tego jakies ideologii jest wg mnie tylko proba wmowienia sobie i ludziom ze sie nic nie stalo. Ale stalo sie. A robienie sobie z Pana Boga i jego Milosci parawanu jest anty Boze i anty chrzescijanskie.
    doceń 27
    • zxspectrum
      16.01.2013 01:41
      "Zdrada". Każdy grzech to zdrada. Czyżbyś był bezgrzeszny?
      doceń 0
  • Ks. Marcin
    14.01.2013 17:56
    To bardzo smutna wiadomość dla nas wszystkich i tego wielkiego dramatu człowieka zagubionego. Bóg jednak nikogo nigdy nie odrzuca, ale ubolewa kiedy człowiek błądzi zawsze jednak jest możliwość powrotu Ojciec czeka. Daj mu Panie tę łaskę odnalezienia utraconej Miłości, aby przejrzał i powrócił do decyzji i wyboru już podjętego przed laty. Módlmy się wszyscy za ojca Jacka o łaskę powrotu na drogę wierności! Bo Miłość to wybór i wierność temu wyborowi jak mówił św. Augustyn
    doceń 29
    • ks. Marcinowi
      14.01.2013 18:44
      Nie Tobie oceniać byłego zakonnika, zasłaniając się jego dramatem, oraz Bogiem, który w Biblii zaleca ludziom rozmnażać się, czyli korzystać z pełni życia jaka jest dana człowiekowi.
      Wyłącznie Kościół wprowadził w XI wieku zakaz zawierania małżeństwa, czyli celibat, z przyczyn całkiem prozaicznych.
      Więc nie dywaguj o jakiejś wierności, bo wiernym się jest wobec drugiego człowieka i Boga, a nie wobec Organizacji. To był wybór wolnego człowieka.
      • JacekNowak
        14.01.2013 19:29
        JacekNowak
        Wiernym należy być Bogu i drugiemu człowiekowi, ale także swoim własnym słowom, zwłaszcza swoim ślubom, swoim przyrzeczeniom i przysięgom. Ważna jest także wierność wobec wspólnoty, także wspólnoty zakonnej i wspólnoty parafialnej. Jeśli swoimi kazaniami budował w tej wspólnocie jakiś swój autorytet, jeśli przez wiele lat pracował na swoje zaufanie, to tym większą szkodę wyrządza tej wspólnocie swoim odejściem, swoją zdradą.

        doceń 40
        0
      • a
        14.01.2013 21:17
        Może obowiązek to w XI wieku ale wybór życia bez współmałżonka to istniał od początku Chrześcijaństwa,patrz święty Paweł.
        doceń 13
        0
    • zxspectrum
      16.01.2013 01:54
      Miłość to też wierność prawdzie o sobie samym. Ta prawda nigdy nie pochodzi od nas samych.
      doceń 0
  • niezdumiony
    14.01.2013 17:57
    Jednym z przymiotów człowieczeństwa jest korzystanie z pełni życia każdego z nas, także naturalnej ludzkiej miłości. Trwanie w zastoju, bo tak nakazuje reguła kościelna, celibat jest zwykłym nieporozumieniem i niehumanitarne. Dlatego zakonnik zwyczajnie dojrzał do tego aby jego człowieczeństwo było pełne. Nie ma co się dziwić tej decyzji ani potępiać, ba, modlić się nawet za niego. Wystarczy uznać jego decyzję jako właściwą, osobistą jako wolnego człowieka, a przynajmniej przyjąć do wiadomości.
    Myślę, że z punktu widzenia psychologii, były zakonnik nie chciał oszukiwać samego siebie oraz zakon, to uczciwa postawa na tle innych kapłanów prowadzących podwójne życie, nieetyczne lub tych, którzy weszli w tryby maszyny kościelnej pogodzili się ze swoim losem.
    Rzadki to przypadek, że człowiek poświęcający się Bogu, Kościołowi czuje swoje powołanie.
    • Tomek T.
      14.01.2013 21:31
      Czy on zrezygnował z celibatu? No pytam się bo tu wszystkie prawie posty tylko do tego się odnoszą. Zrezygnował z bycia we wspólnocie dominikańskiej - nie zrezygnował z Kościoła a tym bardziej chyba z Jezusa.
      • Ajja
        15.01.2013 06:43
        Przecież jako zakonnik złożył śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Nie celibatu, a czystości. I ten ślub złamał. Celibat to bezżenność. Czystość to w przypadku nieżonatego mężczyzny wstrzemięźliwość seksualna. Gdyby byłemu ojcu chodziło o biały związek, mógłby pozostać w zakonie, bo kochając kogoś czystą miiłością nie łamie ślubu czystości.
        doceń 17
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        15.01.2013 20:23

        Nie wiem, jak to jest w wypadku kaplanow, ale moja znajoma wystapila po slubach wieczystych z zakonu, dostala zwolnienie ze slubow, wyszla za maz i jest szczesliwa matka. W pelnej lacznosci z Kosciolem jak najbardziej.

        Czy tak samo traktowani sa byli zakonnicy - nie wiem, ale dlaczego by mialo byc inaczej?


        Mnie uderza co innego. Otoz wynika z opublikowanego pozegnania, ze przez 25 lat ten zakonnik zyl w zaklamaniu. Kiedys nie potrafil przyznac sie, glownie sam przed soba, ze nie dojrzal tak naprawde do zlozenia slubow wieczystych. Czy byla to tylko jego niedojrzalosc, czy takze presja otoczenia? Trudno powiedziec.

        Czytajac takie wypowiedzi

        Ludzie, którzy porzucili kapłaństwo, zakon całe życie są pokrzywieni. Mówi się, że nawet ci, co porzucili nowicjat, mają potem często z tym spory kłopot.

        I znajac poglady pewnych zakonnic, dla ktorych kazde wystapienie z postulatu, czy nowicjatu, to bylo "stracone powolanie", mysle ze i my, czyli otoczenie mamy takze wplyw na to, ze mlodzi ludzie nie potrafia przyznac sie do pomylki. A jezeli wystapi z nowicjatu, czy bedzie mogl wrocic powiedzmy po 5-10 latach? Czy zostanie potraktowany jak odszczepieniec, ktory juz raz "zdradzil"?

         

         

        doceń 2
        0
  • JacekNowak
    14.01.2013 18:05
    JacekNowak

    Zwyciężyła zwykła, ludzka miłość. Cóż, w niejednym mężczyźnie zwycięża zwykła, ludzka miłość, kiedy po 25 latach małżeństwa spotyka jakąś młodszą kobietę, zakochuje się i opuszcza żonę, dzieci. Zwykła ludzka miłość... Czy to na pewno miłość? A gdzie wierność? A gdzie uczciwość? A gdzie dojrzałość, gdzie zdolność do wyrzeczeń?

    "u co niektórych kamyczki już w łapkach". Gdzie te kamyczki?  Anes: "smutne",  AWWK: "trzeba się za niego modlić", Gosik: "smutne". Gzie te kamyczki? Czy mamy się cieszyć? Przecież to jest złamanie ślubów, to jest taka sama zdrada, jak opuszczenie swojego współmałżonka. I to jest smutne. Nie można człowieka potępiać, ale smutek, modlitwa i nazwanie rzeczy po imieniu, nazwanie grzechu grzechem i zdrady zdradą, to chyba normalna reakcja.

    @Gisik777: "Zdrada powołania nie jest żadną dojrzałością, ale jej brakiem." Bardzo słuszna uwaga, konieczna po stwierdzeniu Ojca Jacka, że "dojrzał" do swojej decyzji. Nie można takiego bałamutnego stwierdzenia pozostawić bez odpowiedzi, bo miesza ludziom w głowach. Zdrada nie jest oznaką dojrzałości, zdrada to zawsze świadectwo niedojrzałości człowieka, obojętnie ile by miał lat.

    doceń 27
    • Tomek T.
      14.01.2013 21:41
      Ty Jacek a co ma piernik do wiatraka. Nie porównuj małżeństwa (bo ono jest po to aby dawać życie i się nim zajmować, pielęgnować itd)z życiem celibatariusza (bo ono jest po to aby mocniej oddać się Kościołowi czyli wspólnocie). A gdzie miłość, a gdzie uczciwość a gdzie wierność, a gdzie dojrzałość ble ble ble. Ja mam nadzieję, że Pan Bóg ma poczucie humoru.
      • Ajja
        15.01.2013 07:50
        Jak ktoś napisał, pan Bóg z pewnością ma poczucie humoru. Dowodem tego jest, że stworzył dziobaka ;-)
        doceń 2
        0
      • JacekNowak
        15.01.2013 12:13
        JacekNowak
        Też mam nadzieję, że Pan Bóg ma poczucie humoru. Z pewnością jednak powodem do dobrego humoru Pana Boga nie jest ludzki grzech.

        Uczciwość, wierność, to nie ble ble ble, to fundamenty, na którym każdy, wierzący czy niewierzący, powinien budować swoje życie.
        doceń 17
        0
      • JacekNowak
        15.01.2013 12:13
        JacekNowak
        Też mam nadzieję, że Pan Bóg ma poczucie humoru. Z pewnością jednak powodem do dobrego humoru Pana Boga nie jest ludzki grzech.

        Uczciwość, wierność, to nie ble ble ble, to fundamenty, na którym każdy, wierzący czy niewierzący, powinien budować swoje życie.
        doceń 12
        0
    • zxspectrum
      16.01.2013 01:46
      Jacek, "ludzki grzech", a w czym Ty widzisz ten grzech? Co Cię tak oburza.
      • JacekNowak
        16.01.2013 16:26
        JacekNowak
        Nic mnie nie oburza, raczej smuci. Sam jestem grzeszny, więc cudzy grzech mnie nie oburza.

        Grzeszyć jest rzeczą ludzką, ale próba oszukiwania i wmawiania, że grzech grzechem nie jest, że w popełnianiu grzesznych uczynków nie ma niczego złego, to już nie rzecz ludzka, lecz szatańska. O ile nie jesteśmy w stanie uniknąć w życiu różnych upadków, o tyle współpracy z szatanem powinniśmy się bać bardziej, niż ognia. Z każdego upadku można powstać, pod warunkiem, że dopuszcza się do swojej świadomości fakt, że się upadło.
        doceń 10
        0
    • zxspectrum
      16.01.2013 02:00
      A Ty siedzisz w sercu o. Jacka i wiesz dokładne co jest jego powolaniem, dlatego możesz oceniać.
      doceń 0
  • ewa
    14.01.2013 18:08
    no cóż, jego decyzja i on za nią kiedyś odpowie. Nie nam oceniać, nie nam.
  • lacaro
    14.01.2013 18:14
    lacaro
    No mam mieszane uczucia. Czy tak łatwo też można odejść od żony? Bo szukam, dojrzałem... Trochę tego nie rozumiem. I chyba nie zrozumiem. Ale w żadnym wypadku, nie mam zamiaru potępić, rzucić kamieniem i przechodzić na drugą stronę ulicy spotykając. Życzę jednak, by to się nie stało. By nie trzeba łamać złożonego Bogu i wobec światków ślubu: na zawsze. Nie do śmierci. Na zawsze.
    doceń 15
  • katolik
    14.01.2013 18:19
    Mnie to nie dziwi. Po ostatnim soborze setki tysięcy księży porzuciło stan kapłański.
    doceń 2
  • +antysmok
    14.01.2013 18:28
    Chodziłem czasami na Msze niedzielne o 21.00 u dominikanów w Gdańsku i od kilku lat miałem czasami poważne, czasami drobne wątpliwości co do treści głoszonych przez o. Jacka. Zaczęło się od kazania na Środę Popielcową 4 lub 5 lat temu. Moje wątpliwości były potwierdzane dodatkowo przez opinie innych osób. O. Jacek był również zwolennikiem B. Hellingera.... oczywiście były też plusy jego głoszenia: był egzystencjalistą, głęboko odnoszących komentarz do Ewangelii do życia codziennego, psychiki ludzkiej. Jednak brakowało mi w tym wszystkich jednak Osoby Ducha Świętego. Miałem wrażenie, że o. Jacek wszystko zawieszał na staraniach ludzkich. Jego duchowość była (jest) głęboka - ale tylko głęboko ludzka. Pan Bóg gdzieś tam był, kochał człowieka ale podobnie do deistów "siedział tylko na kanapie" patrząc z miłością... ale tylko patrząc.
    doceń 22
    • terapeuta
      14.01.2013 18:48
      Czy możesz napisać więcej o wątku B. Hellingera? Czy ojciec Jacek publicznie wypowiadał się na ten temat?
      Tzw. ustawienia Hellingera ocierają się o szamanizm, co Hellinger wprost przyznaje (zob. Daan van Kampenhout 'Rytuały szamańskie a ustawienia rodzinne').
      doceń 11
      • +antysmok
        14.01.2013 19:13
        http://www.wiadomosci24.pl/artykul/gdansk_ojciec_krzysztofowicz_op_zrezygnowal_137919.html

        To jest stara informacja o tym w necie.
        ja osobiście słyszałem to od osób znających środowisko gdańskich dominikanów.
        doceń 13
        0
      • terapeuta
        14.01.2013 19:33
        Znalazłam info o związkach ojca Jacka z ustawieniami Hellingera: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/gdansk_ojciec_krzysztofowicz_op_zrezygnowal_137919.html
        doceń 11
        0
      • terapeuta
        14.01.2013 19:44
        Och, widzisz, poszukałam i znalazłam to samo źródło, zanim przeczytałam Twoją odpowiedź (którą moderacja b. długo zatrzymała) - tak czy inaczej - dziękuję...
        doceń 8
        0
    • lika
      31.01.2013 21:47
      ale popatrz-tak własnie jest-Bóh siedzi i patrzy z miłością...nie interweniuje,nie zatrzyma łap pedofila,nie powstrzyma mordecy.POtem rozliczy i da zycie wieczne,ale w naszym,doczesnym,nie działa bezpośrednio,tak fizycznie.
      doceń 0
    • trydentina
      16.10.2017 20:12
      Raz będąc w Gdańsku przypadkiem trafiłem na tą mszę o 21.00. Wyszedłem zniesmaczony, msza mówiona, bez organisty, krótka, na odwal się. Takie msze tylko powodują oziębłość religijną wśród wiernych i wybór " pójścia na łatwiznę, a może będzie krótko i do domu". Jaką uwagę ma człowiek zmęczony o 21:00 w niedzielę? no właśnie..
      doceń 0
  • MY
    14.01.2013 18:34
    Ojciec Jacek był dla nas kimś ważnym, udzielał nam ślubu 13 lat temu...
    Z tym większą przykrością przyjmujemy do wiadomości to, co się w tej chwili dzieje i sposób, w jaki się to wszystko dzieje.
    doceń 15
  • Katarzyna
    14.01.2013 18:46
    Dobrze że potrafił się przyznać do miłości, która nie jest zła!!!!Przecież Bóg jest miłością i kto trwa w miłosci trwa w Bogu a Bóg w nim - gratulacje!!!!!
    • Joanna
      14.01.2013 20:34
      Nie potępiam,ale jest mi bardzo smutno,ponieważ ojciec Jacek zwyczajnie zawiódł mnóstwo ludzi.Każdy ma wolność wyboru, on kiedyś już podjął decyzję.Zgadzam się ,że dorabia do tego pseudofilozofię celem usprawiedliwienia się,a zwyczajnie powinien przyznać się do ludzkiej słabości,do tego, ze wybiera własne szczęscie osobiste,porzuca"owieczki" którym służył.No cóż, nie wszyscy są stworzeni do poświęceń i wyrzeczeń,ale nazywajmy rzeczy po imieniu, a nie dorabiajmy filozofię.Zabrakło mi przeprosin z jego strony tych, których zawiódł[ bo tak naprawdę zawiódł ludzi, nie Boga].Był przewodnikiem duchowym ,pomógł wielu ludziom, może dzięki niemu wielu uwierzyło bądź nawróciło się.Część z nich będzie z pewnością teraz zdezorientowana.Osobnym tematem jest sprawa celibatu w Kościele katolickim-być może, gdyby go nie było, ojciec Jacek mógłby nadal służyć ludziom i mieć szczęście osobiste.Jakoś to funkcjonuje w prawosławiu, u protestantów.Z całego serca życzę mu szczęścia,będzie Go nam brakowało, to duża strata dla nas wszystkich.
      doceń 19
      • Ajja
        14.01.2013 20:55

        "Osobnym tematem jest sprawa celibatu w Kościele katolickim-być może, gdyby go nie było, ojciec Jacek mógłby nadal służyć ludziom i mieć szczęście osobiste".


        Porównajmy powyższe ze stwierdzeniem:
        "Gdyby zniesiono instytucję małżeństwa, to zdrad i porzuceń by nie było"

        i wyciągnijmy wnioski.
        --


        "ojciec Jacek mógłby nadal służyć ludziom i mieć szczęście osobiste"
        Myślałam, że dla powołanego służba Bogu i ludziom jest szczęściem osobistym.
        --

        Jakoś to funkcjonuje w prawosławiu, u protestantów

        Osoba z którą się przyjaźnię już od lat - luteranka, z rodziny pastorskiej z dziada pradziada mówi mi, że to wcale tak różowo nie wygląda, a sporo pastorskich małżeństw kończy się rozwodem, szczególnie ze względu na częste rozmijanie się oczekiwań/wizji życia jakie mają wierni wobec żony i jakie ma ona sama. Jej ojciec - pastor - również ma drugą żonę, bo pierwsza nie potrafił się pogodzić z rolą, jaką jej próbowano narzucić w społeczności, której posługiwał jej mąż. Kolejne problemy występują w sytuacji, gdy oboje małżonkowie są pastorami i wierni na ogół faworyzują jedno z nich (obserwacja dotyczy krajów niemieckojęzycznych, u nas KEA chyba nie dopuszcza kobiet do stanowiska pastora).

        doceń 31
        0
      • Ajja
        15.01.2013 07:16
        I jeszcze jedno: protestancki pastor nie jest duchownym - oni nie mają sakramentalnego kapłaństwa. Więc nie mieszajmy do kwestii celibatu osób świeckich, których on nie dotyczy. U prawosławnych i grekokatolików nie można zawrzeć związku małżeńskiego po otrzymaniu święceń kapłańskich. U prawosławnych wymóg celibatu obowiązuje mnichów, z których wybierani są biskupi.
        Ktoś wie, czy mnisi buddyjscy żyją w celibacie? Wydaje mi się, że tak, ale nie słyszałam, żeby ktoś wystosowywał apele przeciw niemu.
        doceń 1
        0
      • Yago
        15.01.2013 21:54
        Celibat nie może z definicji dotyczyć zakonnika, ewentualnie może dotyczyć jak w Kościele Grekokatolickim czy w Prawosławiu "szeregowego" duchownego, zwanego u nas diecezjalnym. Zakon jest związany trwałym ślubem zakonnika/zakonnicy z Chrystusem.
        doceń 3
        0
    • Joanna
      14.01.2013 20:35
      Nie potępiam,ale jest mi bardzo smutno,ponieważ ojciec Jacek zwyczajnie zawiódł mnóstwo ludzi.Każdy ma wolność wyboru, on kiedyś już podjął decyzję.Zgadzam się ,że dorabia do tego pseudofilozofię celem usprawiedliwienia się,a zwyczajnie powinien przyznać się do ludzkiej słabości,do tego, ze wybiera własne szczęscie osobiste,porzuca"owieczki" którym służył.No cóż, nie wszyscy są stworzeni do poświęceń i wyrzeczeń,ale nazywajmy rzeczy po imieniu, a nie dorabiajmy filozofię.Zabrakło mi przeprosin z jego strony tych, których zawiódł[ bo tak naprawdę zawiódł ludzi, nie Boga].Był przewodnikiem duchowym ,pomógł wielu ludziom, może dzięki niemu wielu uwierzyło bądź nawróciło się.Część z nich będzie z pewnością teraz zdezorientowana.Osobnym tematem jest sprawa celibatu w Kościele katolickim-być może, gdyby go nie było, ojciec Jacek mógłby nadal służyć ludziom i mieć szczęście osobiste.Jakoś to funkcjonuje w prawosławiu, u protestantów.Z całego serca życzę mu szczęścia,będzie Go nam brakowało, to duża strata dla nas wszystkich.
      doceń 0
    • Ajja
      14.01.2013 20:43
      Jeśli mąż odchodzi od żony i dzieci, bo zakochał się w innej kobiecie to też tej porzuconej pani powie, że to dobrze, że mąż podjął taką decyzję, bo Bóg jest miłością?
      doceń 39
    • Katarzyna
      14.01.2013 21:37

      Nie wiem jak to się stało, ale ktoś podszywa się pod mój nick. Jestem zalogowana na portalu pod nickiem "Katarzyna" już kilka lat.
      TO NIE JEST MÓJ KOMENTARZ"
      NIGDY CZEGOŚ TAKIEGO NIE NAPISAŁABYM!!!
      PROSZĘ ADMINA O SPRAWDZENIE. MÓJ KOMENTARZ POWINIEN UKAZAĆ SIĘ POD WYPOWIEDZIĄ ANES

      doceń 1
  • Savonarola
    14.01.2013 18:52
    Celibat to wymysl Kosciola rzymskiego,a nie wymaganie stawiane nam przez Boga zatem witaj bracie Krzysztofie wsrod bliznich milujacych Stworce.Zyczymy Ci sukcesow w zyciu malzenskim i rodzinnym,a twoi koledzy z zakonu pewnie po cichutku zazdroszcza ci odwagi...
    Jeden ksiadz mowi do drugiego:
    -chyba nie dozyjemy czasow,gdy papiez zniesie celibat.
    Na to ten drugi odpowiada:
    -zeby chociaz nasze dzieci dozyly...
    doceń 0
  • Yanosh
    14.01.2013 19:22
    na tle przypadku Jacka Krzysztofowicza trzeba powiedzieć o jednym! - o wierności Bogu, sobie i innym ! Jakie wobec tego było życie Krzysztofowicza do tej pory !Zakłamane? wierne ?! Jeśli było zakłamane od daty ślubów wieczystych w zakonie, to znaczy że zwodził siebie, Boga i innych, którzy mu zawierzyli. Jeżeli było wierne - to znaczy, że od dziś będzie okłamywał siebie i bliźnią dla której porzucił zakon, wystawił Pana Boga na próbę, !!
    doceń 22
  • Mar-no
    14.01.2013 19:24
    Bliskie kontakty z "Wyborczą" źle się kończą dla ludzi Kościoła !
    doceń 3
  • nn
    14.01.2013 19:33
    żałosny człowiek, a szuka sobie przeintelektualizowanych uzasadnień,
    dobrze, że odchodzi, tacy pseudoprzewodnicy duchowi nie są nam potrzebni
    doceń 1
  • Wlek
    14.01.2013 19:41
    Obrządek katolicki jest jedynym obrządkiem chrześcijańskim, w którym obowiązuje celibat duchownych. Celibat nie jest rozwiązaniem, które w jakikolwiek sposób wynikałoby z Pisma. Przez 1 tysiąclecie w tym obrządku celibatu duchownych nie było. Celibatu również nie ma ma w innych wyznaniach wywodzących się się z tradycji judejskiej. Nie ma go u Żydów i u mahometan. Żarliwa i pełna oskarżeń dyskusja pokazuje, ile z tej przyczyny idzie bezużytecznej pary w gwizdek, ile energii indywidualnej i społecznej ona pochłania. Celibat i związana z nim egzystencja duchownych bez życia seksualnego powodują wręcz ich nadmierne skoncentrowanie na tej właśnie tematyce, czego wyrazem są seksualne tabu w społeczeństwie. Jakoś tak sie składa, że u pastorów protestantów jakby mniej skandali o podłożu erotycznym.
    • Ajja
      14.01.2013 21:02

      "Jakoś tak sie składa, że u pastorów protestantów jakby mniej skandali o podłożu erotycznym".

      Bzdura na kółkach. Statystyki pokazują co innego - że przypadków molestowania przez katolickich duchownych było nawet mniej, niż przez duchownych innych wyznań(podsumowano katolików, różne odłamy protestantyzmu, muzułmanów i żydów). Miałam kiedyś takie szczegółowe dane z USA.

      Twoje błędne przekonanie może wynikać ze zbytniego skupienia na Polsce, gdzie duchowni innych wyznań są tak nieliczni, że faktycznie można odnieść wrażenie, że księża są grupą szczególnie podatną.

      Z danych wynika też, że duchowni(jakiegokolwiek wyznania) stanowią bardzo mały odsetek wszystkich molestujących - najczęściej jest to(o ile dobrze pamiętam) członek rodziny lub np. nauczyciel.

      doceń 10
      • Wlek
        15.01.2013 04:54
        Dziwnym jednak trafem to właśnie katolickie a nie protestanckie parafie w USA bankrutują z powodu wypłaty odszkodowań.
        doceń 3
        0
      • Ajja
        15.01.2013 07:20
        Rabini mają lepszych prawników? Kwestie odpowiedzialności finansowej są inaczej rozwiązane? Pozywanie księży stało się w USA intratnym interesem, niektórzy oskarżyciele w cudowny sposób po wielu latach doznawali olśnienia, że 30 lat temu ktoś ich molestował. Nic to, że w wielu przypadkach okazywało się, że oskarżony był niewinny, ale oskarżenie zniszczyło mu życie. Czasem dosłownie, bo niektórzy nie wytrzymywali presji i popełnili samobójstwa.
        doceń 1
        0
    • mmm
      14.01.2013 21:02
      To prawda, że nie od początku w Kościele Katolickim obowiązywał celibat. Od pierwszych wieków istnieli jednak ludzie, którzy DOBROWOLNIE rezygnowali z założenia rodziny, by poświęcić się służbie Bogu i Kościołowi. Z czasem dopiero powstały zakony, ale do nich też wstępuje się DOBROWOLNIE. Jeśli ktoś został zmuszony do złożenia ślubów zakonnych to są one nieważne, tak samo jak zawarte pod przymusem małżeństwo. Jednak człowiek, który z własnej woli wybiera stan duchowny świadomi przyjmuje wszystkie zobowiązania tego stanu, tak jak mąż zobowiązuje się do wierności jednaj żonie, niezależnie od tego czy celibat i monogamia mają sens czy nie mają.
      doceń 21
    • Ajja
      14.01.2013 21:12
      Aha, jeszcze jedno - w wielu religiach kapłan składający ofiarę musiał przed obrzędem przez jakiś czas utrzymywać wstrzemięźliwość, m.in. od stosunków seksualnych. Katolicki kapłan każdego dnia celebruję ofiarę Mszy Świętej, logicznym więc jest, by zachowywał przed nią wstrzemięźliwość.
      Duchowni prowadzący tryb życia, który nie jest właściwy dla ich stanu sami sobie szkodzą. Jeśli ktoś stara się żyć jak świecki, nie dziw, że są problemy. Porzucanie brewiarza, życia wspólnotowego skupionego na modlitwie i życiu duchowym. Spoufalanie się z kobietami, które często idealizują księdza czy zakonnika i zadurzają się w nim, zachęcanie je do bliższych kontaktów. Wypady na miasto w stroju świeckim. Życie przed telewizorem, a nie przed ołtarzem. To wszystko odciąga uwagę od życia, na jakie powołany zdecydował się dobrowolnie, wstępując do zakonu czy do seminarium. Nikt nikogo tam nie ciągnął. Jest dość czasu na rozeznanie, czy życie duchowne jest dla niego. Brnąc w niezdrowe relacje sam sobie szkodzi - mało tego: szkodzi też wiernym, którym posługuje.
      • Tomek T.
        14.01.2013 21:49
        Dlaczego nie było tak przez pierwsze prawie 1400-1500 lat w naszej wspólnocie? Nie było problemu celibatu, ubóstwa i posłuszeństwa? Proszę mi odpowiedzieć.
        doceń 12
        0
      • Ajja
        15.01.2013 07:26
        Wtedy też ludzie upadali, ale nikt nie wciskał kitu o "prawie do szczęścia", "samorealizacji", nie było też społecznego przyzwolenia na świecki sposób życia kapłanów i zakonników. Teraz w wielu klasztorach czas chętniej spędza się przed komputerem (najlepiej we własnej celi, gdzie nikt nie kontroluje, co tam kto ogląda)czy telewizorem, niż na modlitwie. Albo porzuca się duchowy stul bycia, by być "bliżej ludzi". Z większością znanych mi księży da się pożartować, porozmawiać o pogodzie, filmach czy sporcie, ale kiedy próbuję podjąć jakiś temat związany z wiarą lub Kościołem, dziwnie milkną, czują się nieswojo. Traktują temat nonszalancko, jakby był to margines ich życia. Chyba nie tak być powinno.
        doceń 5
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        15.01.2013 10:25
        Tomek T. A skad wiesz ze nie bylo takich problemow?

        doceń 1
        0
      • Ajja
        15.01.2013 11:29
        Bo nie było telewizji i internetu ;-P
        doceń 16
        0
      • Wlek
        15.01.2013 11:35
        Kwestia życia erotycznego i seksualnego obrosła w naszym katolickim kręgu kulturowym wieloma tabu, które choćby ilustrują poszczególne wypowiedzi dyskutantów. Generalnie jest ona uważana jako dziedzina "fe". Nieczysta, grzeszna. Seks to "świnienie". Pewien święty biegał nago w jerzynowych zaroślach, aby pozbyć się "grzesznych" myśli. Sprawa nieczysta, bo nawet zlokalizowana w pobliżu kanałów wydalania. Nie do pomyślenia więc, aby ksiądz mógł odprawić mszę po seksualnych przyjemnościach (z własną żoną). JPII chyba trochę inaczej widział kwestię seksualności. Inaczej na to patrzy również o. Ksawery Knotz.
        doceń 0
        0
  • krzyss
    14.01.2013 19:47
    Ten zakon jest w ogromnym kryzysie. Nie ma w polskiej prowincji roku, żeby ktoś nie odszedł. Chyba poluzowanie życia zakonnego poszło za daleko. Nie mówiąc już o zbyt bliskich relacjach z dziewczynami w duszpasterstwach.
    • a.
      14.01.2013 23:59
      bo i prowincja jet ogromna, z tego co wiem największa ze wszystkich dominikańskich prowincji na świecie, liczy ok. 500 braci. jest to bardzo dużo w porównaniu do innych zakonów - jeśli się weźmie to pod uwagę, to być może nie będzie tych odejść relatywnie więcej niż gdzie indziej.
      doceń 3
  • Gość
    14.01.2013 20:33
    Jak się nazywa wybranka przeora? Przeorana.
    Palma mu odbiła a jeszcze nie ma Niedzieli Palmowej
    doceń 2
  • mmm
    14.01.2013 20:42
    Na stronie dominikanów można znaleźć nagranie pożegnalne o. Krzysztofowicza w którym mówi: "I patrzenie w stronę Boga oznacza patrzenie w stronę pustki. Oznacza konieczność odwrócenia się od ludzi, od życia, od miłości." Zasmuciły mnie te słowa, bo pokazują jak bardzo ten człowiek się zagubił. Można ludzką miłością kochać drugiego człowieka, a odwrócić się od Boga. Prawdziwie kochać Boga odrzucając drugiego człowieka się nie da. Co najwyżej jest to złudzenie miłości, jakieś głębokie niezrozumienie woli Bożej. Pozostaje modlić się za o. Krzysztofowicza, niech zrobi właściwy użytek z wolności otrzymanej od Boga.
    doceń 29
    • Szczera
      14.01.2013 22:50
      Mnie też bardzo zasmuściły te słowa, są przerażające w ustach kapłana...
      doceń 24
  • Katolik
    14.01.2013 20:48
    Doprecyzujmy pojęcia: celibat był w Kościele od samego początku, gdyż celibat oznacza, że Kościół nie dopuszcza i nigdy nie dopuszczał zawierania małżeństwa po przyjęciu święceń kapłańskich. Tak jest też u prawosławnych: jeśli żona umrze, pop nie może zawrzeć ponownego małżeństwa. Zmiany w Kościele katolickim nie dotyczyły celibatu, a jedynie pytania, czy święcić także żonatych mężczyzn.
    doceń 13
    • Alicja
      15.01.2013 00:40

      Drogi Katoliku, masz bardzo poważne zaległości w elementarnej znajomości Pisma Świetego( polecam lekturę I Tym 3 ) i historii Kościoła. Warto je nadrobić, bo jak mówił Jan Paweł II " wiara i rozum" to dwa skrzydła, na których duch ludzki wznosi się ku Bogu

      doceń 6
  • Tomek T.
    14.01.2013 20:58
    Dla mnie to smutne. Smutne to, iż bracia w wierze obśmiewują i wyszydzają decyzję odważną, szczerą i przemyślaną. Szydzi się wśród komentarzy ze "zwykłej ludzkiej miłości" ale ja innej nie znam. Ktoś patetycznie używa sformułowania Miłość Boża jako przeciwstawienie miłości ludzkiej. Chyba coś źle rozumujemy, no bo jak mamy zrozumieć MB nie znając zwykłej miłości ludzkiej. Śluby zakonne to nie są rzeczy równoważne ślubowi małżeńskiemu. Śluby zakonne są po to aby lepiej i bez zobowiązań służyć wspólnocie (Kościołowi) - dlatego ślubuje się: ubóstwo, posłuszeństwo i czystość - te cnoty potrzebne aby całkowicie oddać się wspólnocie. Aby z łatwością głosić słowo Boże, bez "balastu". Takie są moje przemyślenia. No i powodzenia bracie Jacku - szukaj dalej Miłości Bożej w zwykłej miłości ludzkiej. Jezus kocha nas wszystkich.
    doceń 11
  • Agaton
    14.01.2013 21:23
    Najpiękniejszym zjawiskiem w życiu doczesnym jest miłość kobiety i mężczyzny.
    Celibat jest okrutny.
    • ludek
      16.01.2013 09:33
      Zjawiskiem? Co za bzdura! Zwykła demagogia. Od kiedy to miłość jest zjawiskiem? Zjawiska to Ty mozesz zobaczyć w przyrodzie albo na niebie. Ponadto skąd wiesz, że celibat jest okrutny? Żyjesz w nim? Jeśli nie nie to się nie wypowiadaj mądralo.
      doceń 9
  • enja
    14.01.2013 21:27
    zdurniał! Jak Pan Bóg chce kogoś ukarać to mu rozum odbiera...
    doceń 2
  • Zygmunt_Stary
    14.01.2013 21:32
    Zygmunt_Stary
    Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga jest zdolny do tego, aby znaleźć się z Bogiem we wspólnocie miłości i spełnić sens swego życia w wypełnianiu Bożej Woli. Do takiej roli jest POWOŁANY każdy kapłan. Każde odstępstwo od tej roli, to redukowanie się do roli stworzenia wspólnoty z żoną, z którą związek o tyle ma sens, o ile Bóg ten związek pobłogosławi...
    A jeżeli nie pobłogosławi...?
    Jeżeli przyjdzie temu kapłanowi, jak innemu, który dopuścił się odstępstwa, patrzeć na cierpienie i śmierć kochanego dziecka?
    Przecież nasze życie, tu na ziemi, to ledwie chwilka... My ludzie nie mamy nic do powiedzenia swemu Stwórcy. On to rządzi naszym losem. Jak wielkiej ludzkiej pychy trzeba, aby kreować Boga na swój obraz, aby nie bać się Boga, któremu ślubowaliśmy...
    Jest tylko jedno wytłumaczenie.
    Ten człowiek stracił wiarę, chociaż się do tego nie przyznaje.
    Wielu ludzi utraci wiarę w czasach ostatecznych. Ludzie ci zredukują się do poziomu zwierząt.
    Jak bardzo jestem Panu Bogu wdzięczny, że dał mi się poznać, ale wiem też jak bardzo jestem nędznym robakiem nie wypełniając w każdej chwili życia Jego Woli.
    • Zygmuntowi
      15.01.2013 07:21
      Nie Tobie oceniać kogokolwiek, nie jesteś przykładem człowieka wiary, moralności i mądrości. Z nienawiści do drugiego potrafisz jedynie potępiać, bo taki masz zniewolony umysł Zygmuncie.
      doceń 0
    • Zygmuntowi
      15.01.2013 09:45
      Nie Tobie oceniać kogokolwiek, nie jesteś przykładem człowieka wiary, moralności i mądrości. Z nienawiści do drugiego potrafisz jedynie potępiać, bo taki masz zniewolony umysł Zygmuncie.
      Zakonnik podjął suwerenna decyzję odnośnie swojego życia.
      doceń 0
    • zxspectrum
      16.01.2013 02:35
      Według mnie nie stracił wiary, ale ja zyskał.
      Cóż jest wiara bez miłości?
      doceń 0
  • Paweł
    14.01.2013 21:40
    Kolejna "afera rozporkowa"?
    doceń 0
  • Kazimierz
    14.01.2013 21:41
    Czy możemy gdzieś zobaczyć zdjęcie "namacalnej ludzkiej miłości" o. Krzysztofowicza?
    doceń 1
  • Kazimierz
    14.01.2013 21:42
    Czy możemy gdzieś zobaczyć zdjęcie "namacalnej ludzkiej miłości" o. Krzysztofowicza?
    doceń 1
  • Matheos
    14.01.2013 21:58
    Wynika z tego, że człowiek świecki poszukuje odpoczynku od "rachunków, korków i szarej codzienności" w Chrystusie, zaś duchowni tęsknią za miłością ludzką. Wszystko zależy od wiary którą człowiek posiada, niezależnie czy jest duchownym czy nie. I ilość tej wiary pozwala mu się spełnić zarówno jako kapłan jak i mąż, żona czyli everyman. Wiara to wielka łaska...
    Mnie osobiście zawsze zastanawia, skoro Bóg stworzył człowieka z seksualnością to dlaczego ten ostatni ma traktować miłość fizyczną jako wielkie zło. Celibat nie wynika - na ile się orientuję - z Pisma Świętego. Owszem jest mowa: że nie można dwóm panom służyć; żeby zostawić wszystko i pójść za Nim ale to są alegoryczne sformułowania - słuszne - poniekąd, że jak oddajesz się Chrystusowi to całym sobą...
    Trudne to wszystko. Kluczem do wszystkiego jest miłość bliźniego na de wszystko - tak myślę. I miarą każdego człowieka - niezależnie czy nosi habit czy nie - jest właśnie okazanie szacunku,życzliwości i miłości (CARITAS)wobec innych.
    • Ajja
      15.01.2013 07:32
      Odnoszę wrażenie, że podstawowym problemem wokół celibatu którego konsekwencją są odejścia z kapłaństwa nie jest brak AGAPE czy PHILII, a to, że kapłan zagalopował się w pogłębianu źle rozumianej "miłości" i zbyt skoncentrował na EROS.
      doceń 18
  • phi-phi
    14.01.2013 22:05
    Szkoda, że ta miłość ludzka, cielesna wzięła górę - ta, która często tak szybko się kończy z różnych względów... Tylko miłość Boga Pana naszego trwa wiecznie !
    Cóż pozostaje, tylko się modlić za niego.
    Smutne.
    doceń 15
  • Starsza
    14.01.2013 22:09
    Czytając nie które komentarze zastanawia mnie co ci ludzie myśla jak rozumieja nasza wiarę przecież kochać drugiego człowieka to także znaczy kocham Pana Boga .Uważam że lepiej iśc do zycia świeckiego i zyc przykładnie niz popełniać błędy w zyciu zakonnym być w niezgodzie samym ze sobą,.Życzę dla Ojca pomocy Bożej w nowym
    życiu i wiele szczęscia i przyjaznych ludzi.
    • Max
      15.01.2013 09:06
      Lepiej żyć w niezgodzie z samym sobą niż złamać daną Bogu przysięgę.
      doceń 10
      • zxspectrum
        16.01.2013 02:07
        Pierwszy raz słysze twierdzenie, ze życie w niezgodzie ze sobą może być jednocześnie życiem w zgodzie z Bogiem...
        Ciekawy to Bóg...
        doceń 0
        0
      • JacekNowak
        16.01.2013 16:32
        JacekNowak
        Pierwszy raz słyszysz? A takie coś już słyszał: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje."
        doceń 13
        0
      • Ajja
        17.01.2013 07:43
        „Nie moja wola lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22, 42),
        doceń 9
        0
  • Szczera
    14.01.2013 22:37
    Najgorzej mają ci "znani", odznaczani "medalami" i uwielbiani. Coś o tym wiem. To bardzo, bardzo przykre stracić zaufanie do kapłana, ojca duchowego... Ale tylko Bóg jest jego godzien.
    doceń 8
  • HM
    14.01.2013 22:50
    Zawsze takie decyzje poprzedzane są pewnymi sygnałami.

    Dla pewnego periodyku:
    Zdradziłaś męża i dręczą cię wyrzuty sumienia? Najgorsze, co możesz zrobić, to przyznać się mężowi! - Lepiej, kiedy mąż nie wie o zdradzie - radzi dominikanin Jacek Krzysztofowicz (43 l.) z Dominikańskiego Ośrodka Pomocy Psychologicznej i Duchowej. - Najlepiej incydent zapomnieć. Poczucie winy nie poprawia bliskości w małżeństwie, tylko je oddala.


    ===

    O Kościele wywiadzie dla GW (był przez nią chwalony):
    Kościół to rzeczywiście instytucja w stu procentach męska, hierarchiczna, patriarchalna. I jako taka ma niemały problem ze zrozumieniem kobiet. Czasem nawet wręcz z szacunkiem do kobiet. Wpisuje się w tradycję, w której to mężczyźni decydują za kobiety, jakie powinny pełnić funkcje społeczne, i w której ci sami mężczyźni są zdumieni, gdy kobiety się przeciwko temu buntują.

    doceń 24
    • Dara
      20.01.2013 00:23
      Drogi autorze: Nie należy wyrywac zdań z kontekstu, bo to sprawia wrazenie manipulacji Tekstem - a to jest oszustwo.
      Ksiądz Jacek dokładnie wyjasnil, ze zdrada jest grzechem i wyjasnil problem wyrzutów sumienia, a Ty albo nie doczytales, albo nie zrozumiales, albo manipulujesz. Odpowiedz znasz tylko Ty.
      doceń 1
  • Adom
    14.01.2013 23:10
    Hmm... Nie ma to jak przycisk "minus" przy komentarzach :)

    A teraz może trochę do tematu:
    Łk 12, 35-46

    To by było na tyle:)
    doceń 0
  • Calineczka.
    14.01.2013 23:17
    Smutno i mi również. O.Jacek był pierwszym duszpasterzem, którego spotkałam. Czuję się, rozczarowana, jak dziecko, którego rodzice rozwodzą się po iluś latach bycia razem.
    To on rozbawiał duszpasterstwo opowieściami o tym jak w dzieciństwie myślał, że cudzołożenie to spanie w cudzym łóżku...
    Mam tylko nadzieję, że jeszcze podejmie duchową walkę.
    doceń 15
  • Calineczka.
    14.01.2013 23:21
    Smutno i mi również. O.Jacek był pierwszym duszpasterzem, którego spotkałam. Czuję się, rozczarowana, jak dziecko, którego rodzice rozwodzą się po iluś latach bycia razem.
    Jako młody kapłan faktycznie wydawał się nieco zagubiony. Tylko jak to się stało, że faktycznie został wyświęcony? Dlaczego dzieje się tak, że dla wielu ludzi zakon to przechowalnia?
    Pamiętam jak rozbawiał duszpasterstwo opowieściami o tym jak w dzieciństwie myślał, że cudzołożenie to spanie w cudzym łóżku...

    Mam tylko nadzieję, że jeszcze podejmie duchową walkę.
    doceń 0
  • Calineczka.
    14.01.2013 23:21
    Smutno i mi również. O.Jacek był pierwszym duszpasterzem, którego spotkałam. Czuję się, rozczarowana, jak dziecko, którego rodzice rozwodzą się po iluś latach bycia razem.
    Jako młody kapłan faktycznie wydawał się nieco zagubiony. Tylko jak to się stało, że faktycznie został wyświęcony? Dlaczego dzieje się tak, że dla wielu ludzi zakon to przechowalnia?
    Pamiętam jak rozbawiał duszpasterstwo opowieściami o tym jak w dzieciństwie myślał, że cudzołożenie to spanie w cudzym łóżku...

    Mam tylko nadzieję, że jeszcze podejmie duchową walkę.
    doceń 0
  • Calineczka.
    14.01.2013 23:22
    Smutno i mi również. O.Jacek był pierwszym duszpasterzem, którego spotkałam. Czuję się, rozczarowana, jak dziecko, którego rodzice rozwodzą się po iluś latach bycia razem.
    Jako młody kapłan faktycznie wydawał się nieco zagubiony. Tylko jak to się stało, że faktycznie został wyświęcony? Dlaczego dzieje się tak, że dla wielu ludzi zakon to przechowalnia?
    Pamiętam jak rozbawiał duszpasterstwo opowieściami o tym jak w dzieciństwie myślał, że cudzołożenie to spanie w cudzym łóżku...

    Mam tylko nadzieję, że jeszcze podejmie duchową walkę.
    doceń 0
  • Calineczka.
    14.01.2013 23:23
    Smutno i mi również. O.Jacek był pierwszym duszpasterzem, którego spotkałam. Czuję się, rozczarowana, jak dziecko, którego rodzice rozwodzą się po iluś latach bycia razem.
    Jako młody kapłan faktycznie wydawał się nieco zagubiony. Tylko jak to się stało, że faktycznie został wyświęcony? Dlaczego dzieje się tak, że dla wielu ludzi zakon to przechowalnia?
    Pamiętam jak rozbawiał duszpasterstwo opowieściami o tym jak w dzieciństwie myślał, że cudzołożenie to spanie w cudzym łóżku...

    Mam tylko nadzieję, że jeszcze podejmie duchową walkę.
    doceń 0
  • Piotr
    14.01.2013 23:30
    Cóż, porzucanie kapłaństwa jest nieco bardziej spektakularne, niż porzucanie małżeństwa (rozwód, odejście w nieznane, itp). Moim zdaniem wynika to z niedojrzałości człowieka. Będąc młodymi nie wiemy kim jesteśmy i do czego jesteśmy stworzeni. Ja wybrałem życie w małżeństwie, które nie zawsze jest różowe, ale mam pewność, że nie mogę go porzucić, bo bedę miał wyrzuty sumienia do końca życia. Myślę, że dramat tego człowieka zaczął się już dawno i teraz chce on go uczynić legalnym. I tu się myli - właśnie zaczyna się ostani akt jego dramatu. A za nim....strach pomyśleć.
    doceń 21
  • Duszpasterz z Niemiec
    15.01.2013 00:13
    Nie potepiam, ale brak mi slow, ze tak wydawaloby sie doswiadczony i inteligenty czlowiek moze w tak,przepraszam, prostacki sposob tlumaczyc sie ze swojej decyzji. Duchu Swiety prowadz nas!
    doceń 22
    • zxspectrum
      16.01.2013 02:44
      A jak Ty byś się wytłumaczył. Ja widzę szczerość w tłumaczeniu o. Jacka.
      doceń 0
  • barki
    15.01.2013 00:34
    Głowę daje, ze byly o.Krzysztofowicz z wielka uwaga czytal wszystko co wyszlo z klupnietej siwej glowy co to zdjecia sobie robi i ksiazki Nergalowi podpisuje i takiego jednego tłustego gardla bez koloratki chociaz powinna ona tam byc.
    doceń 10
  • Tamar
    15.01.2013 01:08
    Przeprosiny!!!
    zdecydowałam się na tę wypowiedź po przejrzeniu licznych komentarzy najczęściej skazujących bezpośrednio bądź pośrednio osobę Ojca Jacka Krzysztofowicza na hańbę doczesną, a momentami nawet na potępienie wieczne...
    Chciałabym Go publicznie przeprosić(mając cichą nadzieję, że nie przeczyta żadnego z tych niesprawiedliwych komentarzy-oskarżeń-potępień) za te wszystkie siarczyste policzki wymierzone w Jego stronę w związku z decyzją, jaką podjął po latach głoszenia Ewangelii Jezusa, która w Jego ustach była ZAWSZE dobrą nowiną, nigdy nie potępiającą nikogo- tego, żeby w nikogo nie ciskać kamieniami przypuszczam nauczył się od Mistrza...więc chyba jednak ma z Nim wiele wspólnego.
    Przykro mi z powodu moich braci i sióstr w wierze, a szczególnie duchownych, że w takiej sytuacji stawiają siebie w roli sędziów nad człowiekiem, podczas gdy Bóg, w którego wierzymy,Ten co "ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi", zrezygnował z sądu nad światem, co więcej zabrał wszystkie jego zbrodnie na krzyż i po prostu zbawił!I zechciał za to cierpieć-okrutnie i niezasłużenie.Tę wielką prawdę odkryłam sercem przede wszystkim poprzez Dominikanów, a w szczególności dzięki o.Jackowi K., za co pozostanę mu do końca życia wdzięczna.I chcę być mu winna dożywotnio modlitwę w podziękowaniu.Jego szczere przemyślenia o życiu i Bogu na zawsze pozostaną najcenniejsze.A Jego decyzja?Jest przede wszystkim Jego decyzją...nie czuję się zgorszona, będę tęsknić do Jego niedzielnych chomilii i dziękować Bogu, że w moim życiu zaistniał...ale przecież nie był niewolnikiem na moje usługi...
    jestem przekonana, że tam gdzie poszedł, poszedł za Nim Chrystus, i że tak z Nim będzie szedł w wieczność...a w chwili śmierci jego dobre czyny będą orędować za Nim...a były ich miliony...o.Jacka odbieram jako człowieka prawdziwego, jeśli Jego decyzja miała być pójściem za prawdą zgodną z Jego sumieniem, a nie pozostaniem w nieszczerości i zafałaszowaniu, to jakim prawem mamy mu my jako społeczeństwo takią wolność odebrać?I oskarżać?I potępiać?Szczególnie, że nasz Bóg
    nie potępia Nikogo, a wręcz wierzy ślepo w każdego człowieka, do końca, czym zbawia nawet łotra na krzyżu!!!życzę wszystkim którzy przeczytali ten post wiary w Takiego właśnie Boga...a dotkniemy nieba już tutaj na ziemi!
    doceń 0
  • tamar-cud
    15.01.2013 01:12
    Przeprosiny!!!
    zdecydowałam się na tę wypowiedź po przejrzeniu licznych komentarzy najczęściej skazujących bezpośrednio bądź pośrednio osobę Ojca Jacka Krzysztofowicza na hańbę doczesną, a momentami nawet na potępienie wieczne...
    Chciałabym Go publicznie przeprosić(mając cichą nadzieję, że nie przeczyta żadnego z tych niesprawiedliwych komentarzy-oskarżeń-potępień) za te wszystkie siarczyste policzki wymierzone w Jego stronę w związku z decyzją, jaką podjął po latach głoszenia Ewangelii Jezusa, która w Jego ustach była ZAWSZE dobrą nowiną, nigdy nie potępiającą nikogo- tego, żeby w nikogo nie ciskać kamieniami przypuszczam nauczył się od Mistrza...więc chyba jednak ma z Nim wiele wspólnego.
    Przykro mi z powodu moich braci i sióstr w wierze, a szczególnie duchownych, że w takiej sytuacji stawiają siebie w roli sędziów nad człowiekiem, podczas gdy Bóg, w którego wierzymy,Ten co "ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi", zrezygnował z sądu nad światem, co więcej zabrał wszystkie jego zbrodnie na krzyż i po prostu zbawił!I zechciał za to cierpieć-okrutnie i niezasłużenie.Tę wielką prawdę odkryłam sercem przede wszystkim poprzez Dominikanów, a w szczególności dzięki o.Jackowi K., za co pozostanę mu do końca życia wdzięczna.I chcę być mu winna dożywotnio modlitwę w podziękowaniu.Jego szczere przemyślenia o życiu i Bogu na zawsze pozostaną najcenniejsze.A Jego decyzja?Jest przede wszystkim Jego decyzją...nie czuję się zgorszona, będę tęsknić do Jego niedzielnych chomilii i dziękować Bogu, że w moim życiu zaistniał...ale przecież nie był niewolnikiem na moje usługi...
    jestem przekonana, że tam gdzie poszedł, poszedł za Nim Chrystus, i że tak z Nim będzie szedł w wieczność...a w chwili śmierci jego dobre czyny będą orędować za Nim...a były ich miliony...o.Jacka odbieram jako człowieka prawdziwego, jeśli Jego decyzja miała być pójściem za prawdą zgodną z Jego sumieniem, a nie pozostaniem w nieszczerości i zafałaszowaniu, to jakim prawem mamy mu my jako społeczeństwo takią wolność odebrać?I oskarżać?I potępiać?Szczególnie, że nasz Bóg
    nie potępia Nikogo, a wręcz wierzy ślepo w każdego człowieka, do końca, czym zbawia nawet łotra na krzyżu!!!życzę wszystkim którzy przeczytali ten post wiary w Takiego właśnie Boga...a dotkniemy nieba już tutaj na ziemi!
    • Ajja
      15.01.2013 07:49
      Proszę pani, mamy kochać grzesznika, ale nienawidzić grzechu. Błądzącego godzi się upomnieć, a nie hołdować zasadzie: "kochajta się i róbta co chceta".
      Proszę nie pisać, że Bóg "ślepo wierzy w człowieka", bo jest to śmieszne. Pan Bóg nie musi wierzyć. On wie. Wszystko.
      I decyzja ex-dominikanina nie jest tylko "jego decyzją". Ma kolosalne konsekwencje dla tych, których był wzorem i przewodnikiem. Jej uzasadnienie, które przekazał wiernym, jest kuriozalne i dowodzi, że ten "przewodnik" miał w głowie niezły mętlik i sam dopuścił do tego, że odejście z wybranej niegdyś ścieżki stało się dla niego akceptowalną opcją. Teraz zamiast otwarcie powiedzieć, że upadł, dorabia do tego teorie o "miłości".
      Pisze pani: "jestem przekonana, że tam gdzie poszedł, poszedł za Nim Chrystus". Proszę pani - to on miał iść za Chrystusem. Miał poświęcić życie służbie Panu Bogu i ludziom. Odwidziało mu się. Nie ma co go usprawiedliwiać, trzeba się pomodlić za niego.
      doceń 22
      • Alicja
        16.01.2013 02:04
        Pismo Święte nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że nie ma takiego, co dobrze czyni, zgoła ani jednego ( RZ 3, 12 ) nic więc dziwnego, że Jezus przestrzegał nas: " nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". Tymczasem w nas niczym echo pierwszego upadku rozbrzmiewa wielkie pragnienie, by być jak Bóg i stwarzać innych na swój obraz i podobieństwo.
        Warto pamiętać, że celem i szczytem życia duchowego nie jest bezgrzszność, ale bliska i zażyła relacja z Bogiem, który przyszedł, aby ocalić każdego człowieka.
        W moim przekonaniu odejście z kapłaństwa w żadnym razie nie jest odejściem od Boga o czym świadczy wiele dycyzji Kościoła dyspensujących kapłanów od celiabtu, a tym samym zezwalających na zawarcie sakramentalnych związków małżeńskich. Zresztą słusznie, ponieważ istotą chrześcijaństwa jest miłość, a nie celibat. W każdej miłości jest zawsze jakiś ślad Boga, może niewielki, ale nasz Pan obiecuje, że nie zgasi knotka dogasającego, ani nie złamie trzciny nadłamanej. I to jest właśnie Dobra Nowina dla grzeszników, do których mam nadzieję zaliczamy się wszyscy bez wyjątku
        doceń 0
        0
      • zxspectrum
        16.01.2013 02:49
        @Ajja
        Nie widzę żadnego upadku u tego dominikanina.
        Augustyn powiedział - kochaj i rob co chcesz.
        Jego też potepisz?
        doceń 0
        0
      • Ajja
        16.01.2013 08:00
        Naprawdę, nawet tyciego upadku? Zauroczenie, czasem błędnie zwane miłością nie bierze się znikąd. To efekt długotrwałego brnięcia w coraz większą zażyłość. Dojrzały człowiek-zakonnik powinien wiedzieć, że jego relacje z kimś stają się zbyt intymne i się z tego wycofać, póki się da. Podobnie jak żonaty mężczyzna widząc, że jego relacje z jakąś kobietą grożą romansem i zdradą powinien je zmienić, a nie dalej flirtować aż ta kobieta zażąda deklaracji. Ale tu nie samo odejście jest najbardziej irytujące, a infantylna próba wytłumaczenia powodu tego odejścia.
        Proszę się nie zasłaniać Augustynem, bo dojdziemy do złych wniosków. Dziecku może wydawać się, że będzie szczęśliwe przebiegając w niedozwolonym miejscu przez ruchliwą ulicę. Bardzo tego chce. Co ma zrobić matka, która widzi jak to dziecko w podskokach pędzi ku jezdni? Z miłości do niego pozwolić mu "realizować siebie" czy też powinna zrobić wszystko, by mu to uniemożliwić, nawet jeśli musiałaby nim porządnie potrząsnąć?
        Ale dobra, niech będzie - rób co chcesz. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tylko nie udawaj, że robisz to bo inaczej życie twoje będzie pozbawione miłości.
        doceń 16
        0
    • Zygmunt_Stary
      15.01.2013 22:17
      Zygmunt_Stary
      @tamar-cud
      Zostałaś wprowadzona w błąd.
      1.Nie jest prawdą, że Chrystus miał wykonać sąd nad światem.
      Sąd i tak się dokona!
      "Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone." Mat 3.10 Łk 3.9
      2.Prawdą jest, że Chrystus umarł niezasłużenie, jednak umarł właśnie przez tych, którzy zasłużyli na śmierć i sąd, a przez których dokonuje się tyle zła na świecie.
      3. Nieprawdą jest, że Chrystus powołując do swej służby ZNIEWALA. Chrystus WYZWALA!
      4. Kompletnie bez znaczenia jest co sobie wymyślisz n/t tego, jakie stanowisko zajmie Chrystus wobec tego kapłana, który złamał śluby. Ani Ty, ani ja nie mamy prawa do kreowania Boga na swój obraz i podobieństwo.
      To pomieszanie pojęć.
      Natomiast kiedy umierało ukochane dziecko innego kapłana, który porzucił sutannę, myślałem o takich postawach jak Twoja - naiwnych i kłamliwych.
      Droga @tamar-cud masz nieprawdziwą wizję Boga, być może z winy tego kapłana.



      • Alicja
        16.01.2013 02:18
        Teraz dopiero poznajemy jakby w zwierciadle..., a zatem również Twoje wyobrażenia mogą okazać się całkowicie błędne.
        Bóg jest Miłością tak wielką, że karę za wszytskie ludzkie grzechy wymierzył sobie samemu, w swoim Synu Jezusie Chrystusie. I to nie jest wyobrażenie tylko konkretna prawda zbawcza i historyczna.
        A tych, na których zwaliła się wieża w Siloe nie uznał, że wiekszych grzeszników niż tych, ktorych ta tragedia ominęła.
        Ten właśnie Bóg powiedział: " Błogosławcie, a nie złorzeczcie" tymczasem Twój post zionie wizją surowych kar dla kapłanów, którzy złamali śluby.
        Czy naprawdę chciałbyś, aby Bóg Ciebie osądził w taki sam sposób, w jaki Ty osądzasz, bo przecież każdy grzech jest złamaniem ślubów wierności Bogu. Czy Ciebie ta słabość nie dotyczy?...
        "Błogosławieni miłosierni albowiem oni miłosierdzia dostapią"
        doceń 0
        0
    • Ado
      17.01.2013 23:47
      Dziękuję za ten wpis. To wręcz moje myśli na ten temat. Żałuję, że nie zdążyłam przegrać kazań o. Jacka, które były na stronie. Bo chętnie bym do nich wracała, gdyż były pełne Boga, pełne miłości do ludzi, pełne dobroci. Życzę mu, żeby odnalazł to czego szuka, bo omijała go ta nieszczęsna chrześcijańska miłość, która wyziera z prawie wszystkich tutaj wpisów. Będzie mi brakowało tych spotkań z człowiekiem, który mówił do nas o swoim odczuwaniu Boga, a nie klepał w kółko te same fazesy...
      doceń 0
  • eugeniaW
    15.01.2013 07:28
    Najprociej jest krytykować Kapłanów /również i tych w zakonach/ szczególnie jeśli odchodzą, albo jeszcze z innych powodów. Ich serca i unmysły zna tylko Bóg. Zostawmy wszelką krytykę bo ona nie jest konstruktywna i nikomu nie pomoże. Jeśli ktoś chce pomóc to niech zacznie się modlić właśnie za kapłanów i ofiarować swoje cierpienia również w ich intencjach. To jest broń i dobra walka o każdego. Życie tego zakonnika nie kończy się dziś, Bóg ma i dla niego swój plan. Modlitwą cierpieniem za niego pomóżmy mu trafić jeszcze w w tym ziemskim życiu na to, aby mógł zrealizować Boży plan . Przestańcie krytykować!!!!!!!!ZACZNIJCIE DZIAłAĆ I WALCZYĆ O KAŻDEGO KAPŁANA.
    doceń 0
  • eugeniaW
    15.01.2013 07:31
    Najprociej jest krytykować Kapłanów /również i tych w zakonach/ szczególnie jeśli odchodzą, albo jeszcze z innych powodów. Ich serca i unmysły zna tylko Bóg. Zostawmy wszelką krytykę bo ona nie jest konstruktywna i nikomu nie pomoże. Jeśli ktoś chce pomóc to niech zacznie się modlić właśnie za kapłanów i ofiarować swoje cierpienia również w ich intencjach. To jest broń i dobra walka o każdego. Życie tego zakonnika nie kończy się dziś, Bóg ma i dla niego swój plan. Modlitwą cierpieniem za niego pomóżmy mu trafić jeszcze w w tym ziemskim życiu na to, aby mógł zrealizować Boży plan . Przestańcie krytykować!!!!!!!!ZACZNIJCIE DZIAłAĆ I WALCZYĆ O KAŻDEGO KAPŁANA.
    doceń 11
  • Dariusz
    15.01.2013 08:38
    Bog jest miloscia i to jest cale szczescie. Nie rozumiem jego decyzji, ale jest to bardzo powazny cios. Przysiega zlozona Bogu i 25 lat sluzby i teraz przekreslone dla...? Mozna kochac bedac w zakonie i bedac w "cywilu". Nie dorasta sie do "prawdziwej" milosci i rzuca wszystko co sie robilo. Jestem mezem i ojcem od 27 lat - bywalo roznie - i co moge tez powiedziec "doroslem do prawdziwej milosci" i rzucic wszystko i zaczac nowe zycie. NIE! Moje zycie i milosc to odpowiedzialnosc za zone i dzieci i tu jest moje miejsce. Trzeba sie za Jacka modlic, aby Bog dal mu laske powrotu. Bog jest wspanialy i kochajacy!!! Amen.
    doceń 16
    • do @Dariusz
      15.01.2013 10:30
      Czytajac Twoja wypowiedz powiem jedno:
      JESTES WSPANIALYM CZLOWIEKIEM!!!

      Twoja zona i dzieci moga byc z Ciebie dumne!
      Bogu niech beda dzieki, ze sa tacy ludzie posrod nas, jak Ty!

      Mezczyzna jest powolany do "rycerskosci", tzn.do odpowiedzialnosci za siebie i jego podopiecznych: rodzina, w przypadku kaplanow - wspolnota parafialna itd...
      doceń 9
  • smutna refleksja
    15.01.2013 09:31
    "...przychodzi w nocy, jak zimna woda, dla ZDRADY żadnej chwili nie szkoda"... Zdrajca jest zdrajcą, niestety... Oby tylko nie chlubił się tym piętnem jako celebryta...
    • Kazek
      15.01.2013 11:19
      I tu mam obawy. Ten jak najbardziej zdrajca! bedzie teraz biegal, wzorem Bonieckiego, klusem ze studia do studia, a w kazdym robil minki do kamery (te same co Boniecki). I bedzie tam przysiegal przed prowadzacym na wszystko, ze on-biedactwo, jest w chwili obecnej szykanowany przez tych durnych katoli ktorzy nie wiedza co to prawdziwa milosc do kobiety. Ot, narodzil sie nam nowy celebryta ktory zastapi Pieronka-emeryta.
      • Yago
        15.01.2013 22:01
        tego wszystkiego nie wiesz mój drogi, to naprawdę jest rzucaniem kamieniem w człowieka który jeszcze tego wszystkiego nie uczynił. Jestem dość radykalny,owszem,ale sa granice. To co mówisz jest zdecydowanie na wyrost, i po prostu tak się nie godzi.
        doceń 0
        0
      • Tomek T.
        16.01.2013 21:14
        Kazek co mieszasz Bonieckiego do tej sprawy. Lepiej porównaj Jacka z ks. z Poznania, który pozwala umrzeć dziecku (chyba to było jego) a przełożeni za "karę" wysyłają go na Ukrainę. Jeżeli to był ten ks. co w programie Sekielskiego a przełożeni i hierarchia tak postępują ze "swoimi" to decyzja Jacka jest decyzją świętą a tamci to jakaś zakłamana ... . Pisze to gościu, który bardzo chciał być księdzem ale przed wstąpieniem mocno przemyślał swoje ego i swoje ukryte pragnienia. Ja podjąłem decyzje dużo wcześniej, Jacek dużo później (co go nie wyklucza ani ze wspólnoty ani z pragnienia Jezusa), a ks. z Poznania (uchowaj przed nim Boże biedne dziewczyny) to zakłamany łotr, który powinien jeżeli już nie chce odejść to niech osiądzie w klasztorze kartuzów lub kamedułów.
        doceń 0
        0
      • Ado
        17.01.2013 23:58
        A widziałeś głupcze kiedykolwiek tego człowieka zabiegającego o względy mediów??? O czym ty mówisz? Nie znasz człowieka, a wiesz co będzie robił?
        doceń 0
        0
  • tadjan
    15.01.2013 12:33
    i dobrze, przynajmniej facet odpowiedzialny za swoje czyny.
    Lepsze to niż seks z niekumatą panienkę na plebani i iść słuchać muzyki kiedy ona samotnie rodzi..... a potem na zesłanie na Ukrainę dla wyciszenia sprawy.

    doceń 4
  • Lita
    15.01.2013 12:44
    Karmelito, czy to Ty jesteś może tą "ludzką miłością", która prowokuje do zdrady...
    doceń 0
  • Katolik
    15.01.2013 12:53
    Alicjo, to jednak Ty masz zaległosci w wiedzy. I Tym 3 nie mówi, że duchowny może się żenić po przyjęciu święceń kapłańskich, a jedynie przed, co wcześniej napisałem. Masz problemy z rozumieniem wypowiedzi, z którymi usiłujesz polemizować:)
    • zxspectrum
      16.01.2013 02:13
      A gdzie Jezus zabronił apostolom żenić się?
      Ludzka tradycja jest większa?
      • Ajja
        16.01.2013 08:06

        A gdzie Pan Jezus zabronił tego by kapłani pozostawali bezżenni? Zxspectrum jest większy od Kościoła?

        doceń 12
        0
    • Alicja
      16.01.2013 02:33
      I TYM 3 nic nie mówi na temat tego, czy duchowny może się żenić przed czy po święceniach, a jedynie o tym, że powinien być mężem jednej żony. Dobrze rozumiem co czytam natomiast Ty interpretujesz ten tekst niezgodnie z nauką Kościoła podobnie zresztą jak jego ponad 1000 letnią historię. ( polecam zapoznanie sie z komentarzem katolickim do tego fragmentu Pisma Świetego )
      doceń 1
  • Katolik
    15.01.2013 12:55
    Alicjo, to jednak Ty masz zaległosci w wiedzy. I Tym 3 nie mówi, że duchowny może się żenić po przyjęciu święceń kapłańskich, a jedynie przed, co wcześniej napisałem. Masz problemy z rozumieniem wypowiedzi, z którymi usiłujesz polemizować:)
    doceń 1
  • mama06
    15.01.2013 13:14
    Polecam blog gdańskiego pastora Pawła Bartosika. Zamieścił na nim krótką refleksję na temat rezygnacji z zakonu ojca Jacka Krzysztofowicza: pbartosik.pl
    doceń 0
  • mama06
    15.01.2013 13:18
    Polecam blog gdańskiego pastora Pawła Bartosika. Zamieścił na nim krótką refleksję na temat rezygnacji z zakonu ojca Jacka Krzysztofowicza: pbartosik.pl
    doceń 0
  • konwalia
    15.01.2013 15:02
    Po przeczytaniu wydaje mi się ,że zakonnik odszedł z zakonu.Może nie znalazł tam tego czego szukał?
    Moim zdaniem nie odszedł dla kobiety, odszedł aby szukać tego czego pragnie - miłości przez duże M , której nie znalazł przez 25 lat.
    Nie potępiam go,jeżeli ma czyste serce i prawy charakter wróci.
    Wygląda na bardzo młodego duchem.
    doceń 0
  • halinka
    15.01.2013 15:36
    Napisze coś o zwykłej ludzkiej miłości. Podczas seksu wydziela się hormon zwany doksycykliną. Ten sam, który wytwarza się między matką a dzieckiem oraz pomaga budować więź. Chemia jest podstawą odczuć produkowanych przez mózg, osobę z którą sypiamy widzimy wyłącznie w dobrym świetle, jej obecność wydaje się niezbędna do życia, trudno jest ocenić obiektywnie zachowanie siebie i partnera w takim stanie. Stąd powiedzenia miłość jest ślepa itp.

    Jeśli przemyślenia na temat wspólnego życia z druga osobą zostały podjęte po seksie warto się zastanowić czy są słuszne. Przykładowo obiektywnie wybranek jest draniem nie rokuje na męża, ale dziewczyna która z nim sypia uważa, że na pewno się zmieni, nie potrafi zerwać znajomości, mimo, że jest dla niej szkodliwa. Kościół promuje czystość, żeby decyzja o małżeństwie była podejmowana odpowiedzialnie nie hormonalnie.
    doceń 0
  • Iskra
    15.01.2013 16:17
    Iskra
    W Kosciele istnieje cos takiego jak dyspensa to znaczy jest mozliwe zyc w sakramentalnym zwiazku malzenskim i po chrzescjansku wychowywac swoje dzieci jesli takie sa plany Jacka. Ja zycze Jackowi aby zaufal Kosciolowi to znaczy poddal sie wszystkim procedurom jakie sa wymagane do dyspensy i poprostu jesli tak interpretuje swoja dojrzalosc do milosci zwyczajnej nikt mu tego prawa nie odbiera jak nie mozna odbierac prawa milosci zwyczajnej tym , ktorzy w kaplanstwie zyja i tam znalezli miejsce realizacji milosci zwyczajnej w jakiej realizuja swoje powolanie do swoich ostatnich dni. Za blad Jacka uwazam insynuacje jakoby w kaplanstwie nie realizowala sie milosc zwyczajna . Decyzja jaka podjal jest ta, ktora zadala Kosciolowi rane, wiele osob z pewnoscia sie zgorszylo . Wrogowie Kosciola z pewnoscia z takiego wydarzenia maja swoja duchowa uczte a wiec to tez trzeba uczciwie zobaczyc Kosciolowi i Chrystusowi zostala zadana rana, ktora krwawi i boli i to jest bardzo smutne jednak taka jest tez prawda.
    doceń 19
  • Inquisitus
    15.01.2013 17:58
    Widze w wielu komentarzach opinie, jakby on umarł. A on po prostu wybrał inną drogę do Boga. Najwyraźniej dojrzał do przekonania, że celibat niegodny jest i niesprawiedliwy.
    Teraz będą go kąsać i pluć jadem wszyscy "wierni wyznawcy", ale przynajmniej nie będzie torturowany i nie spłonie na stosie za herezję, jak Giordano Bruno (nb. również dominikanin).
    Niewielki postęp od mroków średniowiecza, ale zawsze coś. To precedens w Polsce. Oby było ich więcej.
    doceń 0
  • halinka
    15.01.2013 19:37
    To może trochę o "zwykłej ludzkiej miłości". Podczas seksu wydziela się hormon oksytocyna. Ten sam który jest produkowany w organizmie matki po urodzeniu dziecka, jest on odpowiedzialny za powstanie więzi. Zmienia się chemia w mózgu, na temat osoby z którą sypiamy wysyłane są tylko pozytywne komunikaty, cierpimy przy braku obecności tej osoby. Prawdziwe jest powiedzenie, że miłość jest ślepa w tym sensie, że nie potrafimy obiektywnie ocenić relacji z drugą osobą. Np. gdy jedna osoba krzywdzi drugą ta ma problem z dostrzeżeniem tego faktu. Mimo, że widzi, że dana relacja jest zła nie potrafi jej skończyć. Można powiedzieć, że przykazanie o zachowaniu czystości ma sens, także na płaszczyźnie medycznej. Ludzie powinni poznać się zanim zdecydują o sypianiu ze sobą, żeby podejmowali decyzję odpowiedzialnie a nie hormony za nich.
    doceń 0
  • Yago
    15.01.2013 20:15
    Zbierałem się do tego postu długo. Nie chcę potępiać człowieka nigdy. Ale są granice, kiedy o wadze i konsekwencjach grzesznego czynu nie można milczeć. Nie można własnie w imię dobra Kościoła. Wreszcie trzeba powiedzieć dość tej wszechogarniającej współczesnej miękkości, tej letniości, temu wazeliniarstwu wobec wszystkiego co współczesne, modern, trendy, a tak naprawdę wobec schlebiania słabości ludzkiej.Czy obrońcy decyzji O. Krzysztofowicza tego nie dostrzegają ? To rozwalanie Kościoła. Nie bierzcie w tym udziału, nie rozgrzeszajcie ewidentnego grzechu !!! Nie chcę potępiać samego O. Jacka, ale jego decyzja uderza w Mistyczne Ciało Chrystusa, poniekąd tak jak ongiś decyzja Lutra. Tak po prostu jest ! To fakt obiektywny ! Wcześniej ktoś z dyskutantów podał to jako gorszący przykład dla młodzieży. Ja dodam: także dla dzieci, zwłaszcza tych trochę starszych a dociekliwych i nie dających się zbyć byle czym. No jak drodzy obrońcy byście im to wytłumaczyli. Zawołaniem: Róbta co chceta ? Widocznie nie dał rady ? Ktoś wyjątkowo niemądrze zasugerował wcześniej, że rozumie iż współcześnie (!!!) można nie móc wytrzymać w zakonie. Co to za bożek ta "Współczesność" ? Jakaś odmiana złotego cielca ? Izraelici tez nie mogli wytrzymać czekając aż Mojżesz zejdzie z Góry Synaj z Prawem Bożym. I ulali sobie cielaka ze złota plując w ten sposób na Jahwe - swego Wybawiciela z niewoli. Też ich usprawiedliwicie ? A czy w Ewangelii nie było czegoś o kamieniu młyńskim na szyję w sytuacjach gorszenia maluczkich ? Zgoda trzeba się modlić za kapłanów, zwłaszcza współcześnie (!!!), polecam zwłaszcza tzw. margaretki, krótkie ale stałe (najlepiej do końca życia) modlitwy (najlepiej dziesiątek różańca) za wybranego kapłana. Trzeba się modlić za O. Jacka bo straszliwie się pogubił. Ale zgorszenie pozostaje zgorszeniem - po prostu nie kłamcie drodzy oponenci, pamiętając kto jest ojcem kłamstwa.
    doceń 12
    • Alicja
      16.01.2013 02:53
      Przypomnę, że Biblia jest historią zabawienia, ocalenia i usprawiedliwienia. Historią przepełnioną ludzkim grzechem, który poza Maryją i Jezusem nie ominął nikogo, bo taka jest własnie historia każdego z nas, nawet jeżeli nie porzucamy zakonu, kapłaństwa, współmałżonka.... I w żadnym razie nie jest to wymysł doczesności, nowomoda, a jedynie dramatyczny skutek rajskiego grzechu, który nie ominął czołowych osobistości nawet z rodu Dawida ( np. Tamar wymieniona jako jedna z 4 kobiet w genealogii Jezusa przebrała się za prostytutkę i odbyła stosunek ze swoim teściem stając się praprabaką Mesjasza ) Dlatego z całą pewnością powinniśmy usprawiedliwiać, pocieszać, współczuć, przebaczać i poprzez modlitwę przynosić Jezusowi wszystkich sparaliżowanych przez grzech, bo nigdy nie wiadomo kiedy ten wielki paraliż dotknie nas. Nie jestesmy przecież w armii oskarzyciela tylko Boga bogatego w miłosierdzie, ktoremu nasza ludzka sprawiedliwość nie może wyznczyć żadnych granic. A gorszyć powinnismy się na pewno, ale jedynie swoją osobista grzechową nędzą i nieustatnie ją oddawać Bogu w Sakramencie Pojednania.
      "Miłosierdzia pragnę, nie ofiary"
      doceń 0
    • zxspectrum
      16.01.2013 02:59
      Ja bym tak predko nie oskarżał ludzi o kłamstwo na Twoim miejscu.
      Według mnie o. Jacek niekoniecznie pogubił się, a być może właśnie odnalazł.
      Oskarżanie o. Jacka to tak na prawdę obrona siebie samego przed rzeczami, których się w sobie boimy.
      Miłość jest większa od prawa ludzkiego.
      doceń 0
    • masz rację
      23.01.2013 12:02
      100/100
      doceń 1
  • Jan
    15.01.2013 20:47
    Po co informować całą Polskę, że jakiś tam zakonnik z dalekiego Gdańska odchodzi ?
    Co mnie to obchodzi ?
    doceń 5
  • ola
    15.01.2013 23:05
    to grzech nazywa sie dojrzewaniem? Z jednej strony współczuję z drugiej jestem zszokowana arogancją.Idol letnich ,nieświadomych katolików..
    • Alicja
      16.01.2013 17:16
      Wspaniale jeżeli tak jest, bo wtedy grzech daje człowiekowi możliwość przekonania się na własnych błędach, że Boże Przykazania są drogą do spełnionego i udanego życia, a nie łańcucham, który trzyma nas na uwięzi. Syn marnotrwany najpierw doświadczył " świńskiego" życia, a dopiero potem zdecydował się na powrót do Ojca, a zatem jego droga wiary prowadząca do spotkania z Miłością, która jest wierna nawet wted, kiedy my nie dochowujemy wierności prowadziła nie inaczej, jak właśnie przez grzech. Z całego serca zyczyłabym każdemu z nas takiego serdeczniego spotkania z miłosiernym Bogiem, w czasie którego jedyną karą jaką wymierza swojemu powracjącemu marnotrwanemu dziecku jest uczta z muzyką i tańcami, na której to właśnie nie kto inny, ale to dziecko jest honorowym gościem. I nie ma to nic wspólnego z letnością nieświadomych katolików, a za to dużo ze świadomą wiarą ludzi, którzy budują ją na fundamencie Słowa, które ma moc zbawić nasze dusze. Polecam lekturę Św. Łukasza 15
      doceń 0
  • Stanisław_Miłosz
    16.01.2013 00:59
    Może czas już by skasować polską prowincję? Prowincję dominikanów rzecz jasna. Zaraz (w skali dziejów Kościoła) i tak już nie będzie Polski, więc po co jej prowincja? Do nadodrzańskiej Reichu i nadwiślańskiej Matuszki Rossiji prowincji wystarczy wtedy wysłać misjonarzy, dajmy na to z Afryki. I taniej i pożytku więcej.

    Wiem wiem - Góra! Ale Górę na emeryturę, pod klauzurę na zasłużony odpoczynek do jakiegoś zaprzyjaźnionego monastyru, gdzie cisza, spokój i tylko brzezin szum - wymarzone warunki dla medytacji o lednickim portalu do Nieba.

    doceń 0
  • Stanisław_Miłosz
    16.01.2013 08:19
    Może czas już by skasować polską prowincję? Prowincję dominikanów rzecz jasna. Zaraz (w skali dziejów Kościoła) i tak już nie będzie Polski, więc po co jej prowincja? Do nadodrzańskiej Reichu i nadwiślańskiej Matuszki Rossiji prowincji wystarczy wtedy wysłać misjonarzy, dajmy na to z Afryki. I taniej i pożytku więcej.

    Wiem wiem - Góra! Ale Górę na emeryturę, pod klauzurę na zasłużony odpoczynek do jakiegoś zaprzyjaźnionego monastyru, gdzie cisza, spokój i tylko brzezin szum - wymarzone warunki dla medytacji o lednickim portalu do Nieba.

    doceń 0
  • halinka
    16.01.2013 12:48
    tyle wielkich słów a może to tylko oksytocyna
    doceń 0
  • z sieci
    16.01.2013 14:14
    Taka się maniera zrobiła ostatnio, że co który znaczniejszy duchowny zdradza powołanie, zaraz się tym chwali.
    Ojciec Krzysztofowicz, znany dominikanin...
    Znany? Ja go nie znałem, moi znajomi też nie. Ale teraz wszyscy go znamy. Zasłynął na całą Polskę nie tym, co robił przez kawał swojego życia, ale tym, że się tego zaparł. Odchodząc z zakonu i z kapłaństwa, zamieścił w internecie „pożegnanie”. Zwrócił się do świata tymi słowami: „Wierzę w Boga, który stoi po stronie życia i miłości. Zwyczajnego życia i zwyczajnej miłości. I mam takie głębokie poczucie, że się w końcu odważyłem, by żyć i kochać. Że nareszcie dojrzałem do miłości”.
    Nawet ładnie to brzmi. Ja słyszałem też dobry kawałek. Podstarzały facet, który porzucił żonę, z którą przeżył wiele lat, i z którą miał kilkoro dzieci, powiedział o swojej nowej, młodej „miłości”: „Ona jest taka piękna, że Bóg mi to wybaczy”.
    No jasne. Każdy, kto podejmuje decyzję trwałego życia w grzechu, do tej decyzji musi dorobić sobie jakąś „teologię”, inaczej by zwariował. A gdy robi to duchowny, tę teologię umie dorobić już taką, że się ludziska popłaczą. I pewnie niejeden to kupi, a wielu pokiwa głowami i powie: „Nie osądzajmy, to przecież człowiek, każdy ma prawo do szczęścia”.
    Oczywiście, „kto stoi, niech baczy, by nie upadł”. Nikt nie może być pewien siebie, bo pokusa wsparta własną pychą załatwiła już nie takich mistrzów. Więc, owszem, nie osądzajmy. Ale na litość Boską, niech ci, co zdecydowali się żyć w upadku, nie podsuwają nam gotowców z osądem samych siebie! Niech nie piszą łzawych elaboratów o tym, jak to teraz dojrzeli do miłości, bo to się dopiero okaże. Za lat parę, gdy się już o. Jacek zorientuje, co znaczy żyć w świecie, z dala od sakramentów i wśród tych, co nieszczególnie Boga kochają – wtedy dopiero będzie wiedział, co wybrał i w co wdepnął. I wówczas niech dopiero mówi o dojrzałości do miłości – jeśli mu to przez gardło przejdzie.
    Bo jak na razie, to przekazał nam, między ładnie brzmiącymi słowami, tylko taki komunikat, że do tej pory był rozpaczliwie niedojrzały. Że przez te lata nauczania w imieniu Kościoła, nie nauczał we własnym imieniu. Tak się to czyta.
    Można i trzeba rozumieć ludzką słabość i grzeszność, ale nie można robić z niej cnoty. Skoro odchodzi, to niech odejdzie. W ciszy. Bez trąbienia dookoła, bez pisania nadętych epistoł. Upadłeś, człowieku, to wstawaj. Ale skoro chcesz leżeć, to nie gadaj, że fruwasz.
    Bo cokolwiek by odchodzący zakonnik nie gadał, pozostaje faktem, że – co sam jasno zasugerował – wchodzi w związek z kobietą. Będzie to zatem związek cudzołożny. Nie zawrze z nią ślubu, bo śluby już złożył – i to wieczyste.
    Jeśli teraz dopiero dojrzał do miłości, to co robił przez ostatnie ćwierć wieku? Czym były kazania o miłości Bożej, czym rozgrzeszenia w imię Jego miłości, czym modlitwy i posługa sakramentów?
    Przy okazji taka informacja dla tych, co lubią o całe zło oskarżać celibat: nawet gdyby Kościół zniósł go dla księży diecezjalnych (bo może to zrobić), to zakonnicy i tak nie mogliby się żenić. Celibat jest koniecznym elementem życia zakonnego i tak, jak mąż nie może porzucić żony i ożenić się sakramentalnie z inną kobietą, podobnie nie może się ożenić zakonnik.
    Więc darujcie sobie jazgot o celibacie przynajmniej tym razem.
    doceń 1
  • kl
    16.01.2013 16:22
    Na różnych forach trwa dyskusja wywołana spektakularnym porzuceniem zakonu i kapłaństwa przez znanego w Gdańsku dominikanina, Jacka Krzysztofowicza. Jednym z wątków dyskusji jest stan życia zakonnego w ogóle. Może warto w tym kontekście przypomnieć refleksje amerykańskiego franciszkanina, Benedicta Groeschela.



    Uważa on, że życie konsekrowane poszło w niewłaściwym kierunku i padło ofiarą tej samej rewolucji kulturalnej, która od lat 60-tych ubiegłego wieku zrujnowała rodzinę i szkolnictwo wyższe.



    Co robić, by życie zakonne się odrodziło? O. Groeschel stwierdza, że trzeba mu przywrócić autentyczny rys, którym jest tzw. graniczność. Od początku swego istnienia życie konsekrowane cechowało się granicznością, gdzie życie rodzinne stanowiło normę, granicznością była czystość, ubóstwo i posłuszeństwo przełożonym. O. Groeschel stwierdza: "Każdy człowiek obeznany z upadkiem życia konsekrowanego wie, że - z małymi wyjątkami - obecnie owa graniczność została dzisiaj w USA prawie całkowicie utracona".



    Miejsce Pisma świętego i Tradycji zajęły tyleż modne, co niepewne teorie psychologiczne. Zabójcze dla osób zakonnych okazało się zastosowanie psychoterapii z założeniami Freuda skoncentrowanymi głównie na niszczeniu wszystkiego, co postrzegano jako elementy represyjne. W psychoterapii zabrakło całkowicie zdrowego rozsądku. Miejsce wiary w niezbędność łaski Bożej zajęły różne pomysły na tzw. samorealizację. Hasło "odkryj samego siebie" zaczęto rozumieć w duchu szatańskiej pokusy z raju: "będziecie jak Bóg".



    Zdaniem o. Groeschela kryzys życia zakonnego wiąże się także z upadkiem liturgii: "Potężna tradycja benedyktyńska, oparta na medytacji, ustąpiła miejsca nieporozumieniom, jakoby liturgia miała być przede wszystkim widowiskiem, którego celem jest włączenie w nią wszystkich".



    Franciszkanin zauważa ponadto, że we wspólnotach zakonnych zaczęły się pojawiać elementy filozofii marksistowskiej, która przecież wyrządziła niepowetowane szkody milionom ludzi. Groeschel pisze z sarkazmem: "Biednemu Engelsowi nigdy by do głowy nie przyszło, że ostatnimi ludźmi, którzy go traktują poważnie są zbłąkane zakonnice katolickie".



    O. Groeschel uważa, że życie konsekrowane musi się poddać radykalnej reformie, musi powrócić do radykalizmu Ewangelii i mądrości Tradycji. Ale jak dotąd nie ma - jego zdaniem - przykładu starego zgromadzenia, które zdecydowałoby się na taką reformę. Zazwyczaj w łonie starych zgromadzeń istnieje zdecydowany opór powiązany z obroną przeciętności i letniego sposobu życia, które nie odbiega wiele od życia w świecie.

    Nawet jeśli ta ocena amerykańskiego zakonnika jest zbyt ostra, to niewątpliwie trzeba się zgodzić z tym, że tu i ówdzie laicyzacja i rewolucja kulturalna wtargnęły już do głów osób zakonnych, do wewnątrz wspólnot zakonnych, powodując spustoszenie.



    Czy w tej sytuacji potrzeba na nowo zdefiniować misję osób konsekrowanych? I tak, i nie. Nie, w tym sensie, w jakim Jan Paweł II napisał w "Novo millennio ineunte": "Nie ulegajmy bynajmniej naiwnemu przekonaniu, że można znaleźć jakąś magiczną formułę, która pozwoli rozwiązać wielkie problemy naszej epoki. Nie, nie zbawi nas żadna formuła, ale konkretna Osoba oraz pewność, jaką Ona nas napełnia: «Ja jestem z wami!»." (nr 29). Z drugiej strony proces laicyzacji stawia zakony przed "starym-nowym" pytaniem: Co i w jaki sposób mamy czynić? A czego należy unikać?
    doceń 13
  • Detiktak
    16.01.2013 19:44
    Nie wiem co jaki uczony powiedział i z jakiego kraju.
    Czytam jednak w Biblii
    1 List do Tymoteusz 3;2 "Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania," "MĄŻ JEDNEJ ŻONY"
    1 List do Tymoteusza 3;12 "Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami." "MĄŻ JEDNEJ ŻONY"
    dla mnie normalne jest że skoro tak wysoko postawiona osoba w kościele może mieć żonę to niżsi stopniem tym bardziej.

    Dlaczego tak szuka się świętości w celibacie.
    Przecież można mieć wspaniałą rodzinę, kochającą żonę, dzieci i też kochać, służyć Bogu.

    Mógłbym się rozpisać ile osób w Biblii miało żony ale kilku nie miało więc wolny wybór.
    doceń 0
  • Andrzej
    16.01.2013 21:13
    Są chwile gdy kapłana ogarnia pokusa, by się poddać, by zrezygnować, bo czuje się wypalony. Każdy człowiek jest narażony na pokusy w chwilach słabości. Szatan, ze zdwojona mocą atakuje dobro. Człowiek mało pobożny nie jest tak potrzebny, bo złemu nie zagraża. Jednak człowiek gorący, pełny miłości, Bożej miłości. Ksiądz który pociąga za sobą, rzesze ludzi. Kochany ksiądz, taki wyjątkowy, który potrafi przyciągnąć do kościoła, dzieci, młodzież i dorosłych, taki ksiądz na którego kazaniach nikt nie ziewa, a wręcz przeciwnie, ludzie poszukują z nim kontaktu , by więcej usłyszeć, by poczuć bardziej Boga. Właśnie taki kapłan, staje się solą w oku szatana. Szatan myśli, że zrobi ludzkości i temu księdzu przysługę uciszając go miłością kobiety, zaspokoi jego chęć bycia kochanym. A to takie powierzchownie, to taki blichtr. To głupia zamiana Bożej miłości na ludzką kruchą, zaborczą miłość. Bóg w swej dobroci i swej szlachetnej miłości pozwala na takie upokorzenie. Pozwala temu kapłanowi, który tak pięknie mówiąc o nim stał się dzięki niemu sławny, na publiczną zdradę i odejście. Pozwala na to, ponieważ, to właśnie Bóg jest miłością doskonałą i z takiej doskonałej miłości rezygnuje ksiądz , bo jak mówi dojrzał do miłości. Proszę księdza bez urazy, ale ksiądz zwyczajnie dał się omamić jak jakiś młokos. Żal mi księdza bardzo. Ponieważ, szybko ksiądz przejrzy na oczy i zrozumie jaki wielki błąd popełnił. Na ziemi nie żyjemy całą wieczność, życząc szczęścia księdzu zostało w tym ziemskim życiu kilka dziesiątą lat. A później? Jako katolicy dokładnie wiemy co będzie później, WIECZNOŚĆ. Nawet gdy ksiądz będzie liczył na Miłosierdzie Boże, to czy to jest moralnie dobre, że zdradzony Bóg, ma wybaczyć. Księdzu się pewnie wydaje, że ma do tego prawo? Czy aby na pewno? Zdradzając świadomie? Liczyć na odrzuconą miłość Bożą, że wybaczy? To znaczy, że każdy może żyć „high life” bez ponoszenia konsekwencji, bo będziemy liczyć na Miłosierdzie Boże? Rozumiem, kiedy się potkniemy i upadniemy pod grzechem, ale w porę się opamiętamy i pójdziemy dalej z podniesiona głową. Widząc swój upadek i prosząc Boga o przebaczenie, już tu za życia, na ziemi, wtedy zasadne jest Miłosierdzie Boże. Jednak grzeszyć świadomie, mówiąc sobie że, na koniec swojego życia przeproszę Boga i On mi wybaczy bo mnie kocha, to niedorzeczność. Niech ksiądz wraca czym prędzej na swoje miejsce. Oprócz Boga wielu ludzi księdza kocha, wielu ludzi księdzu wiele zawdzięcza. Wielu ludziom ksiądz swoją decyzja, przewrócił życie do góry nogami. Bóg to kiedyś wszystko na życiowym ekranie pokaże księdzu i będzie potrzeba dokonać samooceny. Czy warto dla tych kilku lat wątpliwego ułudnego szczęścia niszczyć sobie swoją wieczność ???
    doceń 10
  • Sławek
    16.01.2013 21:34
    Będę się za niego modlił.

    Choć może i dobrze, że nie będzie już głosił swoich new-age'owskich kazań, na których modulowanym, hipnotyzującym głosem mówił na przykład, że koniec świata przyjdzie latem a Bóg jest tam, gdzie czujesz się wspaniale jak na wakacjach.

    Więc gdzie był Bóg, kiedy Chrystus umierał za nas na krzyżu? Bo raczej nie czuł się wtedy, jak na wakacjach.
    doceń 12
  • Ewa
    17.01.2013 09:54
    Były dominikanin napisał: >Wszyscy przywykliśmy, że Boga nazywamy miłością, ale w rzeczywistości ten Bóg często w naszym życiu, a tak naprawdę był w moim życiu, jest pustką. I patrzenie w stronę Boga oznacza patrzenie w stronę pustki. Oznacza konieczność odwrócenia się od ludzi, od życia, od miłości.< Dosłownie ręce opadają, jak się czyta takie herezje. Co w takim razie powiedzieć ludziom starszym, obłożnie chorym, którzy swoją ufność pokładają w Bogu - że patrzą w pustkę? Na przykładzie tego pokrętnego samousprawiedliwiania się pana Jacka Krzysztofowicza zrozumiałam, na czym polega grzech zgorszenia. I niezależnie od tego, czy ktoś będzie potępiał czyn tego ex dominikanina, czy będzie go usprawiedliwiał - grzech zgorszenia pozostaje grzechem zgorszenia.
    doceń 14
    • katoliczka
      05.02.2013 15:45
      Przeczytaj uważnie i ze zrozumieniem cała wypowiedz,a nie pojedyncze zdania.Ojciec Jacek był przykładem i będzie,bo każdy swoją drogę musi wybrać sam.Bóg dał wolną drogę.Od osądzania jest Bóg a nie Ty.Grzechem by było gdyby to ukrywał jak ksiądz,który przyglądał się jak dziecko jego umiera.
      doceń 1
  • pola
    17.01.2013 14:32

    "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł"
    Zgorszenie i niesmak - owszem.
    Ale też refleksja, że mam bacznie przyglądać się sobie i bliźnim, by w porę ratować się przed kataklizmem. Miłosiernie napominać błądzących i pozwolić, by i mnie roztropni napominali. Czytam, że o. Jacek głosił przez lata jakieś "podejrzane" teorie. Czy ktokolwiek naprostowywał jego drogę, widząc, że nie zmierza w dobrym kierunku?
    A co do tych, którzy czują się opuszczeni przez duszpasterza (a pewnie nawet oszukani): Jezus nigdy się nie waha, nie wycofuje, nie zmienia zdania, nie tłumaczy się pokrętnie. Nie budujmy naszej Wiary na kapłanie - ułomnym człowieku (czyli na piasku) tylko na Jezusie - czyli na Skale.
    Ojciec odszedł - został Jezus.

    doceń 4
  • detiktak
    17.01.2013 14:58
    Co do Biskupów i Diakonów sprawa jest jasna 1 List do Tymoteusza 3;2 i 3;12 "MĄŻ JEDNEJ ŻONY."
    Jest jednak kontrowersyjny fragment Mateusza 19;12 Który rozumiem tak:
    1."Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili;" -to wskazuje na chorobę od urodzenia.
    2."i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili;" -to wskazuje na ludzki przymus nie Boży, może nawet kastracje.
    3."a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni." -sami więc nikt ich nie powinien zmuszać i robić z tego obowiązku. Czyli chce być księdzem i mieć żonę to może ją mieć a nie że jeśli chce być księdzem to musi być w celibacie.
    nne przekłady Biblii niż katolicka mówią że w Mateusza 19;12 to byli trzebieńcy czyli wykastrowani.
    Natomiast kiedy odnoszą się do 1 Listy do Koryntian zapominają o wersecie 1 Kor. 7;2 "(2) Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża."
    1 List do Tymoteusza 3;5 "Jeśli bowiem ktoś nie potrafi sobie poradzić z własnym domem, to jakże będzie mógł zatroszczyć się skutecznie o Kościół Boży?" A
    postoł Piotr był człowiekiem żonatym Mateusza 8;14 "Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce."
    doceń 0
  • wiezap
    17.01.2013 20:15
    Ojciec Jacek skarży się na nadludzkie ciężary, które ktoś, a najlepiej Kościół mu nałożył. Czyliż ktoś go przymusił do złożenia ślubów i święceń. Wtedy pewnie mówił o wielkiej miłości Boga, jaką ma w sercu, jak i teraz ją ma, na chwilę. No bo jaką wartość ma u niego słowo.
    Jeśli jest się zakonnikiem, to nie zadaje się z panienkami, bo ma sie wspólnotę z którą się zyje. Jego zdrada Boga i współbraci nastąpiła dużo wcześniej, bo nie zrozumiał zupełnie na czym polega Reguła Św Dominika i jakimi środkami ma się ją wypełniać, czym karmić i jak się rozwijać. Żadna miłość nie karmiona i nie rozwijana, nie będzie zyła.
    W zakonie było jak "u mamy za piecem", a teraz zobaczy sam, gdy inni go zdradzą, właśnie ta kobieta, a i dzieci nie będą mocni w wierności, bo przykład idzie z góry. Jeśli Bogu nie dotrzymuje się wierności, to komu?... Jak Bóg to widzi, to niech O. Jacek lepiej się nie wypowiada, bo ogrom odpowiedzialności za wszystkie zgorszenia i ich konsekwencje wśród wiernych spotka go i na progu wieczności o nich się dowie.
    Radzę O. Jackowi pójść chociaż na tydzień milczenia do OO Kamedułów i zobaczyć oraz przemyśleć na czym polega życie i czym jest życie. Niech zapyta osób starszych, czy długo żyli i co najbardziej pamiętają, co im dodaje skrzydeł, a co ich najbardziej smuci, jak oceniają swoje życie. Może przejrzy chociaż na jedno oko.
    Nasz O. Św. Jan Paweł II o takim kapłanie i w tej sytuacji mówił - "biedaczyna" i w całej rozciągłości słowa ma rację. Za brak samodyscypliny zapłaci sromotnie i wkrótce sie o tym przekona jak duze są jego błędy.
    doceń 9
  • kl
    17.01.2013 21:49
    Popularny w trójmieście dominikanin o. Jacek Krzysztofowicz zdecydował się zrzucić sutannę. – Wierzę w Boga, który stoi po stronie życia i miłości. Zwyczajnego życia i zwyczajnej miłości. I mam poczucie, że się w końcu odważyłem żyć i kochać. Że nareszcie dojrzałem do miłości. Do takiej ludzkiej, normalnej miłości – mówił żegnając się z wiernymi. Oficjalnie co roku sutannę w Polsce zrzuca 60 duchownych. – Głównie ze względu na samotność – tłumaczy Przemysław Staroń, psycholog i kulturoznawca z SWPS w Sopocie.
    Bóg, w którego wierzyłem i wierzę, jest Bogiem, który stoi po stronie ludzi, takimi, jakimi są, a nie po stronie abstrakcyjnych zasad, ciężarów, które ktoś nam każe dźwigać, a które są ponad nasze siły – tłumaczył powody swojego odejścia z Kościoła o. Krzysztofowicz, który nosił sutannę 25 lat. Teraz, jak podaje portal trójmiasto.gazeta.pl, były już duchowny ma tydzień na spakowanie swoich rzeczy i opuszczenie murów klasztoru.

    "Księża zrzucają sutannę ze względu na celibat"
    Popularny w trójmieście dominikanin o. Jacek Krzysztofowicz zdecydował się zrzucić sutannę. – Wierzę w Boga, który stoi po stronie życia i miłości. Zwyczajnego życia i zwyczajnej miłości. I mam poczucie, że się w końcu odważyłem żyć i kochać. Że nareszcie dojrzałem do miłości. Do takiej ludzkiej, normalnej miłości – mówił żegnając się z wiernymi. Oficjalnie co roku sutannę w Polsce zrzuca 60 duchownych. – Głównie ze względu na samotność – tłumaczy Przemysław Staroń, psycholog i kulturoznawca z SWPS w Sopocie.
    Bóg, w którego wierzyłem i wierzę, jest Bogiem, który stoi po stronie ludzi, takimi, jakimi są, a nie po stronie abstrakcyjnych zasad, ciężarów, które ktoś nam każe dźwigać, a które są ponad nasze siły – tłumaczył powody swojego odejścia z Kościoła o. Krzysztofowicz, który nosił sutannę 25 lat. Teraz, jak podaje portal trójmiasto.gazeta.pl, były już duchowny ma tydzień na spakowanie swoich rzeczy i opuszczenie murów klasztoru.

    Dlaczego księża odchodzą z Kościoła? Krzysztofowicz zdecydował się na porzucenie kapłaństwa „dla ludzkiej, normalnej miłości” przed którą „chronił się w habicie, stojąc za ołtarzem i nim się odgradzając od świata i ludzi”. Przyznał, że ta decyzja dojrzewała w nim już od lat. – Krok po kroku do niej zmierzałem – tłumaczył.

    Strach przed ostracyzmem

    Księża zazwyczaj ukrywają prawdziwe podwody swojego odejścia z Kościoła głównie dlatego, że jest to „społecznie źle postrzegane”. To spotkało również Krzysztofowicza. – To jest klasyczna przegrana zakonnika, który przegrywa z własną pożądliwością i idzie za miłością ludzką, a nie miłością Pana Boga – komentował w mediach odejście dominikanina jego kolega o. Paweł Gużyński. Dodał, że pożegnanie jakie zamieścił w mediach Krzysztofowicz jest „psychoanalityczną bajeczką”.

    Z taką oceną nie zgadza się Przemysław Staroń, który uważa, że na Krzysztofowicza za jego decyzję i tak spadłaby krytyka. – Nieważne jakby to powiedział - i tak zebrałby baty od ludzi, którym się to nie podoba – przekonuje psycholog z SWPS. Tłumaczy, że podobnie jest z mówieniem partnerowi o zdradzie. – Nieważne jak się o tym powie, ona i tak będzie boleć – tłumaczy.

    Staroń uważa, że dominikanin zachował się nadzwyczaj dojrzale. - Zaprezentował postawę, która moim zdaniem zasługuje na poklask. On po prostu dojrzał do tej decyzji - podkreśla.
    Kościół pustoszeje…

    Kościół nie prowadzi też żadnych oficjalnych statystyk dotyczących rezygnacji z kapłaństwa - a jeśli prowadzi to nigdy ich nie udostępnił opinii publicznej. Skalę zjawiska oszacował za to prof. Józef Baniak, socjolog religii z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z jego badań wynika, że w ciągu ostatnich 50 lat z kapłaństwa do stanu świeckiego przeszło ok. 1/3 księży. Z badań profesora wyłania się też powód tych odejść – aż 75 proc. księży, którzy pożegnali się z kapłaństwem, zrobiło to właśnie ze względu na celibat. Najczęściej księża decydują się na zrzucenie sutanny pomiędzy piątym a dziesiątym rokiem pracy. W Polsce, w 1998 r. z kapłaństwa zrezygnowało 32 księży. W 2004 r. było ich już około 60, a w 2006 r. tylko w trzech diecezjach z kapłaństwa zrezygnowało 60 duchownych.
    doceń 0
  • Dara
    18.01.2013 11:17
    Drodzy nasi, ojciec Jacek powiedzial prawde o sobie i o wielu z nas.
    Jak niewielu z nas przyznal sie do swej emocjonalnej niedojrzalosci
    ktora poznawal przez 25 lat. Dlugo? Nie wiem, wiekszosc z nas pewnie nigdy. Bo by to zrozumiec potrzeba wielkiej pracy nad soba, wiedzy,
    odwagi. A by sie do tego publicznie przyznac - wolnosci ducha  i heroicznej odwagi cywilnej,  zrozumienia ze grzechem jest kontynuowanie zycia w nieprawdzie o sobie, jesli sie te prawde o sobie pozna.  Nie w klamstwie - bo do klamstwa trzeba aktu woli, a jesli czlowiek zyje w nieuswiadomionej uludzie, w leku, w niewoli ( zaleznosci od czegos lub kogos), to to nie jest jeszcze grzech. Z tej sytuacji moze grzech wyniknac. Ojciec Jacek jak sie wydaje, dazyl do perfekcyjnosci. Nie czul sie komfortowo we wlasnej skorze. Dlatego trudno go winic za to jaki wplyw na innych ma jego " zerwanie przyrzeczenia slubow".
    Sam mowi, ze ze zlych pobudek zostal ksiedzem ( kryl sie za oltarzem przed ludzmi, bal sie i wstydzil Pana Boga i trudno mu bylo zobaczyc Boga milujacego JEGO, tak niedoskonalego i grzesznego JACKA). 
    To jest jego widzenie siebie i "pustka, zamiast Boga". To jest wykrzywiona duchowosc doswiadczajaca trudnosci relacji z Bogiem.
    I on to teraz odkrywa. On ( byly pralat, czlowiek ze swiecznika) mowi dzis nam o tej swej glebokiej niedoskonalosci i wynikajacej z tego grzesznosci wizerunku Boga i czlowieka,  po to bysmy umieli kochac czlowieka, nie po to by cos ugrac. On dzis stal sie wolny, przede wszystkim wolny od zwych zniewolen duchowych, duzo grozniejszych niz jak niektorzy pisza, " zniewolenie przez kobiete, czy seks".
    On nie "rzucil Kosciola dla kobiety"  on zrzucil tylko habit z czystej ludzkiej uczciwosci i szacunku do Boga, czlowieka, siebie samego i nas wiernych, niezaleznie od tego czy sie to nam podoba czy nie. 
    Jego przyznanie sie do tego, ze zostal ksiedzem w warunkach "ucieczki przed" a nie z wolnej stopy milosci do Boga, stanowi czynnik uniewazniajacy jego sluby. Nie oceniajmy jednak ze zyl klamiac. Zyl w prawdzie, jak powiedzial, w prawdzie dziecka, ktore przyrzeka mamie cos czego nie moze zrealizowac, ale o tym nie wie. A teraz wlasnie, jak mowi - dojrzal i wie ze nie jest w stanie uniesc wiecej ciezaru kaplanstwa.
    Dziekujmy wiec Bogu za jego 25 lat poslugi, za jego milosc do ludzi, prace wieksza niz wielu wspolbraci, za odwage cywilna. Zyczmy mu blogoslawienstwa  Bozego na dalszej drodze zycia, modlmy sie za siebie nawzajem, by diabel nas nie chwycil za serce i bysmy nie oskarzali razem z nim "najwiekszym oskarzycielem czlowieka przed Bogiem".
    Kochajmy i pozwolmy kochac!
    doceń 1
  • sabina
    18.01.2013 15:44
    Ukochani cokolwiek by mówił i jak przekonywał nas i sam siebie - złamał śluby zakonne - złamał przysięgę daną Bogu. To bardzo smutne módlmy się za wszystkich powołanych by byli wierni Bogu i ludziom. Módlmy się za nas wzajemnie. A On miał Boga w dłoniach - świętych dłoniach - On Człowiek - gdy Matka Boża klęczała u stóp ołtarza. Jakże smutny jest Jego Anioł. Moi kochani - najmilsi. Szczęść Boże.
    doceń 3
  • Jerzyk
    18.01.2013 19:08
    Od kilku dni czytam i obserwuję wypowiedzi. Sam nie chciałem się wypowiadać, bo sprawa wydawała mi się bardzo trudna.
    Poszukałem i znalazłem najpierw pisemną, potem także oryginalną wypowiedź Jacka Krzysztofowicza.
    Przeczytałem, a także wysłuchałem wypowiedź i jestem przerażony.
    Człowiek, który 25 lat był w zakonie mówi,
    - To była moja ucieczka.
    - Nie wierzę w sens życia które 25 lat prowadziłem.
    - Zycie takie jest ucieczką od życia, od miłości.
    - O Bogu mówi że jest jedynie pustką.
    - Widzimy w Bogu matkę,Bóg wcale nie jest jak matka.
    - Widzimy w Bogu ojca, Bóg nie jest jak ojciec, Bóg kocha jedynie za coś, musimy spełniać jego oczekiwania, dźwigać ciężary które na nas nakłada, które są ponad siły.
    Pokazuje swoją wiarę,
    - Wierzę w boga dorosłości, boga który nie jest ani opiekunem, ani kimś komu musimy służyć, ani kimś komu musimy być posłuszni.
    - Wierzę w boga którego nie trzeba zaspokajać i nie należy się łudzić że on nam wszystko da.
    - Bóg jest jak źródło, jak rzeka, jak wiatr.
    - Patrzenie na Boga jest odwróceniem się od ludzi, od życia, od miłości.
    Cytowałem dosyć dosłownie.
    Nie wierzyłem własnym uszom, że to co słyszę to wypowiedź człowieka wierzącego. Mało tego, człowieka, który wybrał Bożą drogę w zakonie jako kapłan.
    Nie będę się zastanawiał, czy mu odbiło, czy może coś innego. Wiem jednak, że człowiek ten nie ma pojęcia co to jest miłość, wiem że nie zna Boga.
    Ustrugał sobie na własny użytek swojego "boga", wymyślił miłość i niesamowicie bredzi.
    Żal mi chłopa, bo najpierw chowali go rodzice, którzy z tego co widać musieli go skrzywdzić, później chował go zakon.
    Nie przeżył na własny rachunek ani chwili swojego życia i nie ma zupełnie pojęcia o życiu.
    Tak przeważnie się dzieje, kiedy ktoś chce zostać duchownym i robi wszystko aby nim zostać, nie pytając przy tym Boga o Jego zdanie.
    - Efekt jest jak widać.
    Jak kogoś Bóg powołuje, to daje mu wszystko co potrzebuje aby podołał.
    Miłość to nie tylko branie i wspaniałe życie. Miłość to także krzyż, to poświęcenie. Jak matka która spędza nieprzespane noce przy łóżku chorego dziecka. Miłość, to nawet oddanie życia, jak pokazały to matki oddające życie, aby mogło dziecko żyć.
    Chłopu pomylił się pociąg seksualny z miłością.
    Mam trójkę dzieci, dwóch wnuków + jeden w drodze i trzy wnuczki. Dwóch wnuków mam w niebie. Wiem coś na temat o którym piszę, o którym Jacek Krzysztofowicz tylko rozważa.
    W młodości miałem bardzo burzliwe życie. grałem w zespole rockowym i lubiłem zakrapiane ubawy, seks i "doborowe towarzystwo. Robiłem to co chciałem i lubiłem i doszedłem do grobu. Na szczęście znalazł mnie Jezus i dał zupełnie nowe życie.
    Módlmy się za tego człowieka, a szczególnie za tych ludzi których strasznie skrzywdził. Nie poprzestał bowiem na samym odejściu, ale jeszcze jad wylał na ludzi swoją ohydną gadką, obrażając Boga i ludzi.
  • Rafał
    18.01.2013 20:25
    Dziewczęta i kobiety!
    We wszystkich kontaktach z księżmi pamiętajcie , że to są "faceci zajęci" i to nie mniej niż ci, co mają żonę. Bo przecież za tym nieszczęściem, jakim jest porzucenie kapłaństwa, zawsze stoją dwie osoby.
    • Ajja
      21.01.2013 09:19
      Widzę głęboki sens w tym że kilku znanych mi kapłanów zachowuje lekki dystans nie spoufalając się z kobietami i nie prowokując sytuacji które mogłyby zaowocować zbyt intymnymi relacjami. I nie zauważyłam, by przeszkadzało im to głosić Ewangelię. Spoufalając się kapłan może nawet nieświadomie wysyłac kobiecie sygnał, że jest nią zainteresowany.
      doceń 7
  • Ewa
    18.01.2013 22:45
    Współczuę tej kobiecie w której się zakochał. Bo tak naprawdę nigdy Boga nie kochał, Jezus nigdy nie zdradzi i nie zawiedzie, a on zawiódł, zawiódł swojego Mistrza Nauczyciela, Braci w Kapłaństwie. Więc czy będzie umiał prawdziwie i szczerze pokochac tą drugą osobę.Czy ona może mu zaufac, ze i jej nie zdradzi nie zostawi. Jest to przykre odejscie, myślę,że nie powinien się z tym afiszowac.Błądzic jest rzeczą ludzką.Cóż tylko mogę dodac czym się karmisz tym żyjesz. Więc czym się karmił?
    doceń 5
  • JAN
    19.01.2013 15:02
    tak kończy człowiek , który romans z kobieta i konszachty z Amber Gold traktował wyżej niż Pana Boga!
    doceń 0
  • fujara nie ks.
    19.01.2013 20:47
    temu facetowi wydawalo sie ze sluzyl Bogu
    doceń 1
  • gość
    19.01.2013 23:40
    Przypadek Jacka Krzysztofowicza uświadamia nam jak jesteśmy słabi i musimy stale prosić o silną wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość a przede wszystkim kierownictwo Ducha Świętego. Ludzie są słabi i upadają, dlatego baczmy aby nas to nie spotkało. Czy teraz jako świecki więcej miłości będzie wylewał z siebie i lepszej, nie wiem. Niech Bóg go ma w swojej opiece.
    doceń 5
  • Dara
    20.01.2013 00:10
    KAZDY czlowiek jest ulomny i ma w zyciu "piotrowe chwile", ktore bardzo poważnie zawazaja na ich życiu.  Ale tylko wielcy ludzie potrafia sie do tego publicznie przyznac. Podziwiam tego dominikanina za to, ze dal rade w takiej presji polskiej religijnosci to zrobic co zrobił. Napisal zreszta, ze jest swiadom reakcji ludzi, ktorzy byli mu bliscy i go cenili, podziwiali i moze go nawet kochali. Uwazam ,ze na koncu dnia bedzie wiecej z tego dobra niz zgorszenia, ktore zreszta jest teraz sztucznie podgrzewane, aby uniknac w przyszlosci podobnych decyzji tych, ktorzy sie zmagaja z podobnym problemem.  Czesto nie patrzy sie na ofiary, aby tylko podtrzymac swoj status quo. Kosciol nie jest gotowy jeszcze podjac tematu sensu celibatu duchownych, bo tak jest OK, wszystko sie jakos kreci, seminaria nie swieca pustkami, choć wiemy ze rożne stastyki są przerażające i publikowane fakty wołają o pomstę do nieba.  Niestety nie dostrzega sie, a raczej nie chce dostrzegac dramatow jednostek.  Boje sie tylko, ze Chrystus troche to inaczej robil. Zwracal sie do tlumow ale nigdy nie podeptal jednostki, a raczej nakazywal wziac kazdego slabego na ramiona. Kocham Kościół i pragnę by byl szczery i duchowni uczciwi w stosunku do siebie i do nas.
     Dzis mam wrazenie ze wszyscy bracia sie od niego odwrocili, jak od tredowatego. Nie widać braterskiej milosci. Czyżby on to przeczuwal, czy czuł sie niezwykle samotny, wręcz wyobcowany wsród swoich? 
    • Jerzyk
      20.01.2013 09:02

      - Coś ci się poważnie pokręciło.
      - Wybierając zakon, ślubował czystość.
      Celibat to zupełnie inny temat.

      doceń 6
    • JacekNowak
      20.01.2013 18:21
      JacekNowak
      @Dara

      Po pierwsze. Czym innym jest przyznanie się do słabości, czym innym zatruwanie ludzkich umysłów wynurzeniami w stylu: Bóg to pustka, otwarcie się na Boga jest sprzeczne z otwarciem się na człowieka. Takie wynurzenia nie mają niczego wspólnego z przyznaniem się do słabości, ale raczej są próbą udowodnienia sobie i innym, że ta słabość wcale nie była słabością, ale wyborem właściwej drogi.

      Po drugie. To, czy Kościół jest gotowy do podjęcia tematu celibatu księży, czy też nie jest do tego gotowy nie ma tu nic do rzeczy. Przypomnę że ojciec Jacek wybrał życie zakonne i nawet, gdyby Kościół zniósł celibat księży to i tak w niczym nie zmieniłoby sytuacji ojca. Wybór życia zakonnego, dobrowolny wybór, to zgoda na pewne reguły. Jedną z tych reguł jest czystość i nawet braciszek który nie jest księdzem też żyje w celibacie. Zresztą jest tak nie tylko w katolicyźmie, a nawet nie tylko w chrześcijaństwie. Wybór życia zakonnego, to wybór szczególnej drogi, i tutaj nie ma najmniejszego znaczenia, czy księży obowiązuje celibat, czy też nie.

      Po trzecie. Słusznie piszesz, że Jezus Chrystus nigdy żadnej jednostki nie deptał. Nigdy nikogo nie deptał, ale też nigdy nie pozostawił grzechu bez komentarza. Zawsze grzesznikowi zwracał uwagę na jego grzech i zawsze zachęcał, żeby grzech porzucił (idź i więcej już nie grzesz). Ojca Jacka też tutaj nikt nie depce. Natomiast sam ojciec uznał za słuszne, żeby swoją decyzję uzasadnić w internecie. Uzasadnił ją w duchu zdecydowanie niechrześcijańskim, zasiał w wielu umysłach zamęt. Nie można tego uzasadnienia pozostawić bez komentarza, przez szacunek do prawdy. Ojciec Jacek nie jest pierwszym księdzem i zakonnikiem, który porzucił sutannę i habit, ale nie każdemu takiemu odejściu towarzyszył taki zgiełk. Ten zgiełk sprowokował sam ojciec Jacek swoją szkodliwą publikacją. Tu po raz kolejny sprawdziło się to starotestamentalne porzekadło, że kto sieje wiatr, tez zbiera burzę.
      doceń 4
  • ja
    23.01.2013 11:52
    Kolejny brzydal( po moim księdzu z jednej z parafii na SLąsku)..który uwierzył ,ze jakaś kobieta go prawdziwie pokochała..żałosny typ...Boże..a Ty widzisz i nie grzmisz :(
    • baracda
      23.01.2013 15:53
      Na jakiej podstawie twierdzisz, że miłość tej kobiety jest nieprawdziwa? Twój komentarz bardzo żle świadczy o tobie. Określenia- brzydal i żałosny typ są argumentem ad persona, czyli takim, który eliminuje twój głos w tej dyskusji. Formułując takie sądy obnażasz swój intelejtualny, moralny i emocjonalny niedorozwój.
      doceń 0
  • brkszoku
    23.01.2013 12:05
    No tak dominikanin! i wszytsko jasne :(
    doceń 1
  • katoliczka
    05.02.2013 15:14
    Gratulacje za odwagę,gratulacje, że nie chce żyć w zakłamaniu jak niektórzy księża.Dobry ksiądz może być dobrym mężem i dobrym księdzem,ale tego szybko nie doczekamy,bo w kościele panuje 12 wiek.
    • Mariusz
      04.10.2017 17:12
      "Katoliczka" - skąd siostro ten entuzjazm? Z praktyki Kościoła powszechnego, czy lektury "Tygodnika Powszechnego"? Katolik modli się za księży, a nie ich oceniać!
      doceń 1
  • Vika
    06.02.2013 19:51
    Brawo za odwagę Wielki szacunek.Duuuuuuużo szczęścia dla tej MIŁOŚCI.Proszę sobie nie dać wmówić że jest gorsza,pewnie zupełnie inna ale nie gorsza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  • Gość
    17.06.2017 21:02
    Brawo !
  • marek2122
    18.06.2017 06:43
    @katoliczka Mam nadzieję, że w Kościele panuje I wiek. Kościół nie ma być nowoczesny, ale ma głosić prawdziwą naukę.
    doceń 4
  • zofia
    05.10.2017 09:24
    http://gosc.pl/doc/1426135.Ojciec-odszedl-a-kto-zostal Komentarze sprzed czterech lat są bardziej zdrowe moralnie. Widać, że diabeł przerabia nasze zdrowe myślenie i ocenę - co z naszą wrażliwością sumienia?
    doceń 3
  • Renata
    07.10.2017 20:34
    Smutne.....i czym tu się chwalić.....po 25 latach powie, że dojrzał do nowej miłości.....
    doceń 14
  • E-wunio
    09.10.2017 17:34
    ALEŻ , TO NIE ŻADNA AFERA ROZPORKOWA ( jak ktoś napisał ) , ALE WCIĄŻ TA SAMA --AFERA ZE ZŁOTEM Z AMBER GOLD . CAŁA POLSKA O TYM OPACIE SŁYSZAŁA -- zeznający mówił ---. KSIĄDZ JACEK z KŁASZORU OD DOMINIKANÓW ! --- CO ZROBI KOMISJA I SŁUŻBY ?
    doceń 6
  • o.Misjonarz
    11.10.2017 09:56
    Zaprawdę powiadam Wam Najdostojniejsi Siostry i Bracia,
    - godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne obnażać prawdziwe oblicza kościelnych szamanów, zbrodniarzy, oszustów, seksualnych dewiantów, społecznych pasożytów, specjalistów od interpretowania życzeń Pana Stwórcy Wszechrzeczy, znawców niepokalanych poczęć i wiecznych dziewictw, którzy na twarzach noszą od wieków faryzejską maskę pokory oraz pobożności, w ustach świętobliwie pieszczą słowa miłości, miłosierdzia i przebaczenia, ale serca zawsze mają kamienne i zimne, dusze pychą i rozpustą, zaś usta obłudą i hipokryzją wypełnione a dłonie wiecznie głodne mamony. Rzymski katolicyzm jest szkołą szalbierstwa, hipokryzji i cynizmu. Toż to ten ewangeliczny „Wielki Babilon, matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi. Tej ziemi! Nie ma kłamstwa, na które nie byliby gotowi, gdy chodzi o zwalczanie przeciwnika; nie ma bredni, której by w swoje owieczki (i baranki) nie spodziewali się wmówić. Sprowadzają walkę do tumanienia i terroryzowania najciemniejszych w nadziei, że w ten sposób zawsze będą mieli większość.
    Czyż jego wyznawcy nie słyszą „głosu z nieba mówiącego: „Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające. Bo grzechy jego narosły aż do nieba i Bóg przywołał na pamięć jego niesprawiedliwe uczynki" (Ap 18. 4).
  • walek
    13.10.2017 16:12
    a kiedy ten ojczulek naprawi zgorszenie jakiego dokonał? Zresztą cały ten zakon dominikanów ostatnio wiele zła czyni dla Kościoła poprzez medialne odejścia oraz głoszenie poglądów nie zgodnych z nauką Kościoła
    doceń 10
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.