• Henryk
    02.01.2020 10:56
    Największym problemem współczesnych ludzi , nie wyłączając duchownych katolickich, jest utrata umiejętności rozróżniania dobra od zła, czyli głupota, bo mądrość, to wiedza (poznanie prawdy)na poziomie pozwalającym prawidłowo odróżniać dobro od zła. Praprzyczyna takiego stanu leży w tym :"Imię ma straszne i pełne świętości, a bojaźń Boga początkiem mądrości" (Psalm 111) Najwyraźniej księża już też nie wierzą w Boga.
    doceń 6
  • Anonim (konto usunięte)
    02.01.2020 11:04
    A może my te mury budujemy ze strachu?
    Może zatroskani o swoje dobra materialne otaczamy nasze domy wielkimi płotami, a troszcząc się o swoją tzw. prywatność płoty często są parawanem tego co nasze od tego co tam na zewnątrz.
    W wielu polskich miastach dochodzi do wręcz paranoi, gdy płoty grodzą przestrzeń, gdy sąsiedzi stawiają mury i pilnują swej miedzy jak najwyższego dobra.
    I to faktycznie oddaje to co czujemy i jak żyjemy. Ilu z nas buduje mury wobec bliźnich, bojąc sie ich, bojąc się często, ze "zamieszają" nam w życiu niszcząc kruchą podstawę naszej wewnętrznej stabilności przekonań.
    Łatwo postawić mur, odgrodzić się od innych i żyć we własnym, bezpiecznym świecie.
    doceń 15
  • Eugeniusz_Pomorze_
    02.01.2020 21:30
    Dobry felieton ks. Kowalczyka. Jeśli ktoś nie przesadza budując "mur berliński", a chce jedynie chronić rodzinę przed np. niebezpieczeństwami ruchu drogowego, jakimś nachalnym "swobodnym" parkowaniem samochodów przez przypadkowych kierowców, a nawet "tylko" dlatego, że kocha swój piękny ogród, trawnik i tych kilka rabatek z kwiatami, to jest to przecież objawem zdrowego rozsądku i dbania o piękno okolicy, której elementem mogą być i są też przecież i przydomowe ogródki. Problemem nie jest budowanie zdrowych granic i murów przed przewidywalnymi rzeczywistymi zagrożeniami zewnętrznymi, ale problemem jest gdy mury buduje się tak jak w takim "wolnym od Boga - idealnym państwie ludzi pracy i nauki", jak Korea Północna. W takim państwie - "raju dla ludzi" mury służą, by nikt z tego "raju"... nie uciekł(!), bo włamać się do niego jakoś nie ma chętnych. W takim "idealnym" państwie, gdzie Ewangelia jest zbrodnią, a Marks, Lenin i Kim-Ir-Sen są błogosławieństwem, "wolność" jest taka, że drzwi nawet na noc nie wolno zamykać na klucz, w pierwszomajowym pochodzie trzeba się intensywnie i przekonująco(!) uśmiechać, bo tu Big Brother ma tylko prawa, a nie zna konkurencji...! Mury wznoszone przeciw Bogu, prawdzie i wolności, a w imię bożków, kłamstwa i łatwej "wolności" trzeba burzyć, by nie tylko nie zostać wprzężonym w kierat niewoli za życia doczesnego, ale przede wszystkim by nie stracić życia wiecznego...
    doceń 10
    • Anonim (konto usunięte)
      03.01.2020 07:23
      Strzeżone osiedla z płotami wysokimi na dwa metry, płoty wokół domów przez które nie zobaczysz gospodarza, tysiące ograniczeń, bramek, kontroli i innej ochrony jako mury mające chronić przed drugim człowiekiem. I to nie w jakimś komunistycznym kraju, ale w kraju mieniącym się katolickim.
      • Eugeniusz_Pomorze_
        03.01.2020 08:50
        O budowaniu "murów berlińskich" pisałem wyżej, ks. Kowalczyk obok dobrych, też pisze i o złych murach. A "kraj", sądząc po np. dopuszczalności aborcji katolicki za bardzo nie jest.
        doceń 6
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        03.01.2020 08:57
        Ale my, katolicy bardzo często budujemy takie "berlińskie mury" w stosunku do osób o innych poglądach, innym spojrzeniu na świat. Odgradzamy się od siebie nie tylko murowanymi płotami, ale też zamurowaną niechęcią do naszego bliźniego, siostry czy brata. Uważamy że końcówka MT 5 jest skierowana nie do nas, doskonale uzasadniając te mury naszego życia.
        doceń 8
        0
      • Eugeniusz_Pomorze_
        03.01.2020 16:15
        Oczywiście to prawda, że wszyscy mamy się starać by stawać się właśnie tak doskonałymi, jak doskonały jest Ojciec nasz w niebie, tzn., by tak kochać nawet naszych wrogów jak kocha ich Miłosierny Bóg. Z tego też kiedyś będziemy rozliczeni na ile zależało nam na tym, by tą drogą iść. Wszystko to jednak nie oznacza, że mamy przestać używać... rozumu. Nie chodzi przecież o to, byśmy nagle zaczęli ufać wszystkim ludziom(!), żebyśmy przestali zamykać samochody na parkingu, żebyśmy zaczęli zapraszać wszystkich uchodźców do domów i mieszkań. Nie chodzi też o to, żeby dobry katolik pieniądze miał dawać każdemu, kto wyciągnie po nie rękę... Pan Jezus chodząc po Ziemi też nie obdarowywał wszystkich dobrami materialnymi, ani nie uzdrowił nawet wszystkich, choć wystarczyło przecież JEDNO tylko Jego słowo, a nikt już nie byłby chory... Ale, czy o to chodzi...?? Czy o to chodzi, by pomagać wszystkim we wszystkim w lekki, łatwy i przyjemny dla każdego potrzebującego sposób... ?? Czy taka pomoc będzie na pewno dobra, czy przyniesie dobre owoce???
        doceń 7
        0
      • Eugeniusz_Pomorze_
        03.01.2020 16:21
        Ks. Kowalczyk SJ ma rację, w zależności od potrzeb trzeba budować, i mosty i mury, bo kierować się mamy, i sercem i rozumem, JEDNOCZEŚNIE...
        doceń 7
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        05.01.2020 13:21
        Roztropność chrześcijańska nie polega na budowaniu murów w stosunku do naszych bliźnich. Tym bardziej, gdy mury jak piszesz wynikają z naszych lęków.
        doceń 1
        0
      • Eugeniusz_Pomorze_
        05.01.2020 16:14
        Nie Tomaszu, ja twierdzę, że roztropność chrześcijańska polega na używaniu serca i rozumu w stosunku do naszych bliźnich, albo inaczej (i równie pięknie!) mówiąc za św. Janem Pawłem II, Chrześcijanin powinien używać równocześnie i wiary i rozumu, czemu poświęcił specjalną encyklikę: "Fides et ratio.". O tym zaś, że "Mury wynikają z naszych lęków" nie pisałem ja, lecz... Ty (powyżej: 02.01.2020 11:04).
        doceń 4
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        06.01.2020 16:33
        "Nie chodzi przecież o to, byśmy nagle zaczęli ufać wszystkim ludziom(!), żebyśmy przestali zamykać samochody na parkingu, żebyśmy zaczęli zapraszać wszystkich uchodźców do domów i mieszkań." - ale to są nasze lęki, a nie używanie rozumu.
        To czy zamkniesz czy też nie samochód nie ma żadnego znaczenia dla potencjalnego złodzieja, a tym bardziej niezrozumiałym jest obawa o to co mogę zrobić uchodźcy. Co więcej - postawa wprost wynikająca z końcówki MT 5 czy MT 6 to życie bez tego typu lęków. Co więcej, końcówka MT 7 definiuje dokładnie roztropność o której piszesz, tyle że jest ona rożna od tego co piszesz.
        doceń 0
        0
      • Eugeniusz_Pomorze_
        06.01.2020 21:46
        Rozumiem, że trochę może nie do końca jasno się wyraziłem. Podobnie, jak ks. Kowalczykowi tak i mnie chodzi o to, że my ludzie budujemy RÓŻNE mury - te dobre i te złe. I chodzi o to, by w naszym życiu nauczyć się, że budowa złych murów to zła droga, ale dobre mury należy budować, bo niebudowanie dobrych murów to również zła droga. To samo dotyczy budowania mostów, ponieważ mosty mogą prowadzić nie tylko do dobrego, ale i do... zła. Lęk, roztropność to jednak nie jest to samo. W przykładzie z samochodem chodziło mi właśnie o to, by ani nie ulegać lękowi, ani hurraoptymizmowi. Lęk powoduje, że W OGÓLE nie przyjadę samochodem, bo "na pewno ktoś mi go ukradnie!", więc będę tracił czas na wynajęcie kogoś, czy np. nieustanne poruszanie się pieszo. Hurraoptymizm z kolei sprawi, że będę jeździł samochodem i ZAWSZE zostawię niezakluczony, a na dodatek kluczyki w środku, "no bo nie będą mną rządziły jakieś głupie lęki!". Ale któregoś dnia skorzysta z tej "okazji" jakiś pierwszy lepszy młodzieniec i to taki, nie potrafiący się włamać do samochodu, ale że trafił na samochód... hurraoptymisty, to z tej okazji zwyczajnie skorzysta...! Optymista z uśmiechem na twarzy uznał, że w gruncie rzeczy "nic złego się nie stało!"... Ale tu problem dla wielkiego optymisty się nie skończył, bo w tym momencie zadzwoniła do niego matka, z prośbą by ten jak najszybciej wrócił do domu, bo ojca dopadł zawał serca, a pogotowie jest na drugim końcu miasta i ze względu na groźny wypadek nie przyjedzie szybko... Człowiek, a zwłaszcza Chrześcijanin ma się kierować, i wiarą i rozumem, chyba, że Pan Bóg nakaże inaczej (a takie rzeczy oczywiście TEŻ się zdarzają!). Normalnie jednak mamy korzystać z wiary i rozumu, bo jedno i drugie jest... Bożym darem, a nie przekleństwem. Korzystanie z tych pięknych darów nazywa się właśnie... roztropnością.
        doceń 2
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        07.01.2020 07:44
        Nie negują absolutnie połączenia wiary i rozumu. Ale włąśnie patrząc "rozumem" to co piszesz, czyli że w jednym czasie ojciec dostanie zawału, karetka będzie zajęta, a mi ukradną samochód jest tak nieprawdopodobnym scenariuszem, że to nie rozum, a zwykłe lęki.
        I tak, zamykam samochód, mieszkanie i mam płot wokół domu. Ale to nie wynik rozum, lecz lęku o mój dobytek i lęku przed drugim człowiekiem.
        Lęk stricte społeczny - tak jesteśmy społecznie wychowywani, tak nam się wpaja latami nauki a później pogłębia te lęki słowami polityków, czy mediów. Na tyle głęboko, że nawet w religii szukamy dla nich usprawiedliwień.
        doceń 0
        0
      • Eugeniusz_Pomorze_
        07.01.2020 22:36
        Piszesz, że "nie negujesz absolutnie połączenia wiary i rozumu", ale zaraz w drugim zdaniu od rozumu odłączasz... wiarę! A ja kolejny raz powtórzę, że Chrześcijanin powinien używać, i rozumu i wiary JEDNOCZEŚNIE...!:-) Zapewniam Cię, że jeślibyś obok rozumu użył jeszcze i wiary, to nie miałbyś problemu z UWIERZENIEM, że sytuacja, którą w poprzednim moim wpisie podałem ma miejsce... w moim przypadku! Jeśli odrzuciłbym ROZTROPNOŚĆ, czyli rozsądne przewidywanie przyszłości, co dla Ciebie akurat jest "LĘKIEM STRICTE SPOŁECZNYM", i jeśli nie zabrałbym ze sobą kluczy, komórki, czy np. dokumentów, a zadzwoniłaby do mnie żona, że chory ojciec, (po zawale), któremu grozi kolejny zawał, właśnie ten drugi zawał przechodzi, to jeśli nie przyjedzie na czas karetka, to może się okazać, że na skuteczną pomoc, będzie już za późno...! Nie można we wszystkim dostrzegać tylko "lęków". Koniecznie trzeba odróżnić lęki (zło) od roztropnego przewidywania możliwych zagrożeń (dobro), bez tego odróżnienia życie stanie się albo: 1) pasmem nieuzasadnionych wyrzutów sumienia, "bo znowu uległem lękowi i zakluczyłem samochód", albo 2) jazdą bez trzymanki, "bo dla udowodnienia, że
        NIE LĘKAM SIĘ O NIC wymontowałem wszystkie zamki: w domu, w garażu i w samochodzie, a na dodatek oszczędności życia zawsze zostawiam na szafce w przedpokoju, dzieciom pozwalam bawić się przy ulicy, a jak chcą, to prądem i zapałkami, NO I OCZYWIŚCIE BEZ OPIEKI!"... Podsumowując - lęki są jak nieustanna jazda na hamulcu, a euforia (hurraoptymizm) jest jak jazda na samym gazie, bez hamulców. Wiara i rozum stosowane RAZEM, są najlepszym lekiem na lęki i na euforię, po prostu NAJLEPSZĄ metodą na bezpieczne dotarcie do celu.
        doceń 0
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        08.01.2020 07:28
        Znajomi będąc w jednym ze stanów USA nie mogli się nadziwić, że zamówioną paczkę z drogocenną w sumie zawartością sprzedawca zostawia pod drzwiami. Nawyki z Polski, gdzie założeniem jest, że cię okradną miały sie nijak do tamtego miejsca, pełnego praktycznej realizacji miłości bliźniego.
        Znajomy w Polsce przez lata nie zamykał samochodu i nikt mu gonie ukradł, ale innym znajomy ginęły np. koła, wycieczki, paliwo, a nam kiedyś ukradziono szybę z samochodu.
        Sąsiadowi ukradziono samochód, gdy zamykał bramę, a innym w nocy wypchnięto samochód z zamykanego brama podwórka.
        Jedyną więc skuteczną metodą obrony przed złodziejami jest nieposiadanie samochodu.
        Lęk przed chorobą najbliższych tez potrafi sparaliżować myślenie. Prawdopodobieństwo że ukradną samochód w sytuacji, gdy ktoś z członków rodziny musi jechać do szpitala jest bliskie zeru. Ale lęk mówi coś zupełnie innego.
        doceń 0
        0
      • Eugeniusz_Pomorze_
        08.01.2020 11:05
        Rozumiem, że moja (i nie tylko moja!) argumentacja zupełnie Cię nie przekonała. Jeżeli przed tym, co pisałem odczuwasz ...lęk, to może rzeczywiście zacznij realizować swoją wizję życia, tak jak realizują swoje rzeczywiście piękne plany mieszkańcy wielu amerykańskich stanów, czy jak jeszcze do nie dawna np. w Norwegii, czy w Szwecji... :-)
        doceń 0
        0
  • spe
    02.01.2020 23:57
    Pismo Świete zadzyna się od zupełnie OTWARTEGO ogrodu, do którego wpełzaa bez żadnych przeszkód wąż starodawny, czyli szata, a kończy MUREM odgradzającym na wieczność dorbo od zła. To właśnie MUR okazuje się więc tym, co każdy z nas musi w przeciągu swojego życia zbudować, by byle wąż nie potrafił już nas zwieść, jak niegdyś naiwnych Adama i Ewę. To MUR stanowi o sile naszej wewnętrznej wolności i jest naszym celem, do którego zmierzamy. MUR poprzez który już żadna pokusa i żadne zło nie będzie miało przystępu. Nowy Eden znajduje się właśnie za nim.
    • Anonim (konto usunięte)
      03.01.2020 07:19
      Jest tylko jeden problem - całe zło z wewnątrz nas pochodzi. Jaki więc mur zbudujesz?
      doceń 7
  • Jacek_Z
    05.01.2020 13:14
    Ciekawe, czy ze stwierdzeniem "Państwa istniejące w określonych granicach są warunkiem wolności" zgodziliby się obywatele np. Korei Północnej.
    doceń 3
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Mury złe i dobre

ks. Dariusz Kowalczyk SJ DODANE 02.01.2020 AKTUALIZACJA 02.01.2020

Mury złe i dobre