Zapisane na później

Pobieranie listy

Znów tysiące na placu Tahrir

Tysiące Egipcjan wróciły w piątek na plac Tahrir w Kairze, domagając się przyspieszenia tempa demokratycznych reform i ustalenia daty wyborów. Uczestnicy wielkiego protestu sprzeciwiają się też stawianiu cywilów przed sądami wojskowymi.

PAP

dodane 09.09.2011 20:06
0

To pierwszy protest na tym placu od kiedy na początku sierpnia policja usunęła stamtąd działaczy, którzy przez kilka tygodni okupowali Tahrir - pisze agencja Reutera. Plac ten był centrum antyrządowych protestów, w wyniku których w lutym obalony został prezydent Hosni Mubarak.

W demonstracji biorą udział m.in. uczestnicy masowych demonstracji z początku roku. Od piątkowych protestów zdystansowali się islamiści, w tym partia polityczna Bractwa Muzułmańskiego, będącego najlepiej zorganizowaną siłą polityczną w Egipcie od rozwiązania Partii Narodowo-Demokratycznej Mubaraka.

Protestujący chcą wywrzeć presję na przewodniczącego Najwyższej Rady Wojskowej marszałka Mohammeda Husejna Tantawiego, który w niedzielę ma zeznawać na zamkniętej rozprawie Mubaraka. Rozprawa nie będzie transmitowana w telewizji. Tantawi był ministrem obrony w rządzie Mubaraka.

Na jednym z transparentów napisano: "Egipcjanie, wyjdźcie na ulice. Tantawi to Mubarak". Według jednego z protestujących, Chalida Abdela Hamida, plan przejścia do cywilnych rządów przedstawiony przez Tantawiego jest niejasny.

Działacze poinformowali, że tym razem nie zamierzają okupować placu. Wśród najważniejszych żądań, sformułowanych przez ponad 30 grup i partii politycznych, wymienili m.in. przedstawienie przez wojskowe władze harmonogramu przejścia do rządów cywilnych, ustalenie daty wyborów prezydenckich oraz zakończenie procesów wojskowych dla cywilów.

Podczas demonstracji manifestujący częściowo zniszczyli mur wzniesiony w ostatnich dniach wokół ambasady Izraela. Byli uzbrojeni w młotki i metalowe kije - podała agencja AFP.

Rządzący obecnie krajem wojskowi obiecali, że po wyborach parlamentarnych, które mają się odbyć przed końcem bieżącego roku, przekażą władzę cywilnemu rządowi. Rada ułatwiła też przeprowadzenie procesu Mubaraka i jego najbliższych współpracowników, w tym byłego ministra spraw wewnętrznych Habiba al-Adlego, oskarżonych o śmierć demonstrujących. Podczas protestów zginęło 846 osób.

Mimo to wielu Egipcjan jest sceptycznie nastawionych do nowych wojskowych władz. "Od 25 stycznia nie poczuliśmy, żeby cokolwiek się zmieniło" - powiedział 37-letni urzędnik Kamel Ibrahim.

"Jest coraz więcej bandytów i złodziei, a marszałek Tantawi nie zrobił nic, by polepszyć sytuację" - dodał Ibrahim.

W piątek protesty odbyły się też w drugim co do wielkości mieście Egiptu, Aleksandrii, oraz w Suezie. W Aleksandrii tysiące ludzi skandowały: "Proces, proces lub gang pozostanie u władzy". Zdaniem jednego z demonstrujących tempo procesów byłych przedstawicieli władz jest zbyt wolne, a same procesy - "niepoważne".

1 / 1