Zapisane na później

Pobieranie listy

A ja za Tobą pobiegnę

O szaleństwie wiary, podzielonym Izraelu i rozbrykanych dzieciach z Lucyną i Ryszardem Montusiewiczami rozmawia Marcin Jakimowicz

rozmowa z Lucyną i Ryszardem Montusiewiczami

|

GN 32/2006

dodane 04.08.2006 01:24

Marcin Jakimowicz: Właśnie wróciliście z Ziemi Świętej. Jak długo tam mieszkaliście?
Lucyna i Ryszard Montusiewiczowie: – Od października 1995 roku. Nasz najmłodszy syn miał wtedy sześć miesięcy.

A ile macie dzieci?
– Dziewięcioro.

Czemu wylądowaliście w Izraelu?
– Kościół mówi o tym, że każdy chrześcijanin ma misję głoszenia Ewangelii w rożny sposób: wiarą, słowem, życiem. Jan Paweł II skierował do rodzin apel o wyjście do innych ze słowem o Jezusie Chrystusie. Odpowiedzią Drogi Neokatechumenalnej była gotowość wyjazdu na misje całych rodzin: wielodzietnych, z małymi brzdącami. Z Lucyną usłyszeliśmy wyraźnie, że jest to zaproszenie skierowane do nas. W Rzymie spotkało się kilkaset takich rodzin, gotowych do wyruszenia w drogę.

Kto decyduje, gdzie się jedzie?
– To Duch Święty decyduje o tym zaszczepieniu Kościoła. A praktycznie odbywa się to przez losowanie.

Można było wylosować Hradec Kralowe albo Berlin?
– Albo Moskwę, albo Wołgograd...

Wy wylosowaliście Jaffę. Jaka była wasza reakcja?
– Oszołomienie. Poprzedzone długim, trudnym dialogiem z Bogiem. Wróciliśmy właśnie z trzyletniej misji we wschodniej Białorusi. Stanęliśmy przed Janem Pawłem II w Watykanie. A on przystanął, podniósł oczy i powiedział: „Wy jesteście z Lublina!”. Nas zamurowało, po plecach przeszedł dreszcz. I wtedy nasz pięcioletni Mateusz, dziecko specjalnej troski, odzyskał na chwilę mowę i zawołał: Tak, Papieżu, my cię kochamy! Dla naszej rodziny wyjazd z dwójką dzieci na wakacje jest już problemem. Sporo zamieszania, nerwów.

Co czuje mama, która ma już kilkoro maluchów i wie, że za chwilę wyrusza w nieznane? Może nawet na koniec świata?
– Czułam w sercu taką pieczęć, że to jest dzieło Pana Boga, że On o nas zadba.

A poczucie bezpieczeństwa, którego oczekuje każda kobieta?
– To jest troszkę tak: gdy się ma jedno, dwoje dzieci, to jeszcze można mieć jakąś złudną nadzieję, że się samemu zapewni im jakąś przyszłość. Że się na nie „zapracuje”. I właściwie ten Pan Bóg nie jest ci za bardzo potrzebny. Ale przy ósemce? (śmiech). A jedno z naszych dzieci jest upośledzone. To ustawia bardzo pokornie wobec Boga.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..