Zapisane na później

Pobieranie listy

Zło przedawnione samo nie umiera

Jak korzystamy z daru wolności i suwerenności, czy nie odeszliśmy od ideałów solidarnego społeczeństwa? – pytał kard. Stanisław Dziwisz 17 grudnia podczas Mszy św. w kościele Arka Pana w Krakowie–Bieńczycach, gdzie modlono się w intencji ofiar stanu wojennego. W homilii metropolita krakowski powiedział, że powracanie do bolesnych wydarzeń sprzed 30 lat nie jest rozdrapywaniem ran, ale leczeniem choroby, gdyż „zło przedawnione samo nie umiera”.

KAI/ jk

dodane 17.12.2011 17:57
1

Arka Pana, 17 XII 2011
30. rocznica stanu wojennego

2 Sm 7, 1-5. 8b-12. 14a. 16; Rz 16, 25-27; Łk 1, 26-38

Drodzy Bracia i Siostry!

1. Czas Adwentu przypomina nam dzisiaj jedną z najjaśniejszych godzin w historii świata – godzinę Zwiastowania. Maryja zgodziła się zostać matką Syna Najwyższego Pana. Swoją zgodę wyraziła w prostych słowach: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38). W tym przełomowym momencie dziejów „Słowo stało się  ciałem  i  zamieszkało  wśród nas” (J 1, 14). W godzinie Zwiastowania w najprawdziwszym znaczeniu zaczęła się obecność Boga pośród ludzi. Wtedy naprawdę zaczął się Adwent – święty czas naszej tęsknoty, radosnego oczekiwania i wzruszeń, streszczonych w adwentowym słowie – przyjście. Przyjście Tego, który miał przyjść – i przyszedł. Przyjście Tego, który ponownie ma przyjść na końcu wieków – i przyjdzie.  Bóg Jezus Chrystus stał się człowiekiem, aby stać się jednym z nas i aby nasz los uczynić swoim. Oto solidarność Boga w Jezusie Chrystusie!

Chrześcijanin to człowiek, który wierzy w Chrystusa, Syna Bożego, ufa Mu i naśladuje Go w życiu – także w Jego solidarności z człowiekiem. Naśladuje – czyli podobnie jak Bóg: jest razem, jeśli nie fizycznie to przynajmniej duchowo. Chrześcijanin potrafi współczuć, według zalecenia św. Pawła: „Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą” (Rz 2, 15). Chrześcijanin staje w obronie oraz – jeśli to możliwe – współdziała. Fenomen polskiej Solidarności wyrósł z takiego ideału Ewangelii, z takiego stylu i programu życia. 

2. W czasie Adwentu przyprowadziła nas dzisiaj do stóp Matki Bożej Królowej Polski w bieńczyckiej świątyni bolesna pamięć o grudniowej nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, kiedy to rządzący Polską wypowiedzieli wojnę własnemu narodowi. Mógłby ktoś zapytać: po co rozdrapywać rany?  Nie chcemy rozdrapywać, ale przypominać i leczyć chorobę, która wciąż trwa, bo warunkuje myślenie etyczne części naszego społeczeństwa. Zło przedawnione samo nie umiera. Dopiero złamane skruchą, nawróceniem, przestaje zakażać. Jak rolnik pochyla się nad rolą, tak i my pragniemy pochylić się z pokorą nad każdą ofiarą, nad każdą kroplą krwi, nad każdym bólem i cierpieniem, jakie przed trzydziestu laty przyniósł czas stanu wojennego. Wspominamy o bitych i poniewieranych w ludzkiej godności siostrach i braciach. Wspominamy o obozach internowanych, o łzach matek, ojców, żon i mężów, o więzionych bez wyroków, o wyrzuconych z pracy, o wykorzystywaniu środków przekazu do preparowania oszczerstw pod adresem ludzi cieszących się szacunkiem i autorytetem, o męczennikach stanu wojennego, którzy zapłacili cenę najwyższą – cenę życia.

Tego ogromu cierpienia nie wolno nam zaprzepaścić, dlatego w pokornej modlitwie składamy je miłosiernemu Bogu w ofierze. Czas stanu wojennego jest ilustracją prawdy, że przywrócona suwerenność, a wraz z nią demokracja, nie zostały nam wspaniałomyślnie podarowane, że trzeba było ją wycierpieć i wywalczyć, okupić ofiarą krwi, że wywalczona po półwieczu wolność jest w doczesnym porządku rzeczy wartością najwyższą, a jej mądre wykorzystanie moralnym imperatywem. Przywracanie i przypominanie prawdy o przecież niedawnej przeszłości, jest spłacaniem długu wobec ofiar i wszystkich pokrzywdzonych, którzy często do dziś nie doczekali się sprawiedliwości.

3 / 5