Mój król i moje królestwo

Promień królewskiego światła miał ratować ludzkość. I dzisiaj – po upływie wieku – tego samego należałoby sobie życzyć.

Mocno się ostatnimi dniami zdziwiłem, odkrywając, że Antoine de Saint-Exupéry w swojej powieści „Twierdza” użył słowa „królestwo” ponad… pół tysiąca razy. Niby nie powinno to dziwić, skoro głównym bohaterem jest król, a narratorem królewski syn. A jednak nie wszyscy królowie schodzą na drugi plan, gdy mowa o królestwach, którymi przyszło im rządzić. Mówić: „państwo to ja” zdarzało się królom zdecydowanie częściej niż żyć według uświęconej namaszczeniem zasady: „jestem sługą narodu”. Taka już jest ludzka natura. Z całą pewnością do takich nie należy Jezus Chrystus, który „tak, jestem królem” odpowiedział na usilnie powtarzane pytanie, dodając zaraz, że narodził się i przyszedł na świat, aby dać świadectwo prawdzie. I że królestwo Jego nie jest z tego świata.

Kiedy w Kościele sto lat temu dobiegał końca rok jubileuszowy, Pius XI opublikował encyklikę ustanawiającą święto Chrystusa Króla. Było to „jak promień światła, wskazujący drogę znękanej ludzkości” – napisał Franciszek Kucharczak w bieżącym numerze „Gościa” („Król od początku do końca” – s. 18), dodając: „Świat od siedmiu lat leczył rany po wojnie zwanej wielką, a później pierwszą światową. Zaraz potem przez cały glob przetoczyła się straszliwa pandemia grypy »hiszpanki«, która pochłonęła jeszcze więcej ofiar niż wojna, bo aż 50 milionów, i to w większości ludzi młodych. Także Kościół instytucjonalny wciąż jeszcze przeżywał perturbacje po roku 1870, gdy rodzące się Włochy zlikwidowały ponadtysiącletnie Państwo Kościelne”. W takich to warunkach promień królewskiego światła miał ratować ludzkość i dzisiaj – po upływie wieku – tego samego należałoby sobie życzyć. W czasach, w których królowanie nie kojarzy się ludziom dobrze, bo oznacza panowanie jednego człowieka nad wieloma wynikające najczęściej z losu, który przypadł mu w udziale przez sam fakt urodzenia się w królewskiej rodzinie.

Warto wczytać się w tę ostatnią niedzielę roku liturgicznego w temat tego numeru, którym jest właśnie królowanie Jezusa Chrystusa. Ciekawie opowiada o nim proboszcz parafii pw. Chrystusa Króla w Krakowie-Przegorzałach, jezuita o. Dariusz Dańkowski („Król radykalnej miłości – s. 21). Według niego wpisane jest ono w horyzont naszego ludzkiego istnienia, a raczej w odkrycie, że to Bóg jest tym horyzontem. „W Bogu się realizujemy, w Bogu są odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek. Aby na to pytanie odpowiedzieć, musimy się zwrócić do Niego, bo tylko On może wypełnić duchową pustkę, którą w sobie nosimy” – twierdzi jezuita. Mnie to przekonuje. Właściwy sposób mówienia o Chrystusie jako o Królu powinien opierać się zawsze na podstawowej zasadzie: On jest moim Królem. Z wszystkimi konsekwencjami wynikającymi z tego faktu dla mnie i dla mojego życia. Przypomina mi się fragment wspomnianej na początku „Twierdzy”: „– Oto bowiem – powiadał ojciec – wielka tajemnica ludzi. Zaprzepaszczają to, co istotne, i nie wiedzą, co zaprzepaścili. Podobnie nie wiedzą tego plemiona osiadłe, które w oazach żyją wokół swoich zapasów. To, co utracili, nie wyraża się, oczywiście, w dobrach materialnych, które nie ulegają zepsuciu. I ludzie z wiosek i z gór, ale którzy nie budują już ojcowizny… Jeśli królestwo utraci dla nich swój sens, nie pojmują tego, że wysychają wewnętrznie i stają się puści, a rzeczy tracą w ich oczach znaczenie. Przedmioty na pozór się nie zmieniają, ale czym jest diament albo perła, jeśli nikt ich nie chce: szlifowanym szkiełkiem”.

Otóż to. Często zaprzepaszczamy to, co istotne, i nie wiemy, co zaprzepaściliśmy. Jeśli królestwo traci sens, nie pojmujemy tego, że wysychamy wewnętrznie, a pustka, która w nas powstaje, nie daje się zapełnić niczym.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.