Referendum nie jest wiążące

Referendum miało za małą frekwencję, aby było wiążące, jednak jego wynik może być istotnym argumentem dla polityków, gdyż ponad 40 procent uprawnionych do głosowania Polaków z ok. 95-procentową zgodnością odpowiedziało na cztery pytania referendalne. 

Nie ulega wątpliwości, że to referendum miało służyć celowi politycznemu, przyczynić się do zwiększenia poparcia dla PiS w wyborach parlamentarnych i w konsekwencji doprowadzić partię Jarosława Kaczyńskiego do kolejnej wygranej. Cel ten nie został osiągnięty i z tej perspektywy okazało się ono porażką. Ze względu na tajność głosowania nie dowiemy się, jaki wpływ na wynik PiS miał fakt, że odbyło się ono razem z wyborami parlamentarnymi. Być może zwiększyło to poparcie, nawet znacznie, ale zwycięstwa nie dało. Jednak głębsza analiza wyników (na podstawie danych Państwowej Komisji Wyborczej z 96,57 proc. obwodów, ale ostateczne nie powinny od nich odbiegać) prowadzi do interesujących wniosków. 
 
Frekwencja
Aby referendum ogólnokrajowe było wiążące, musi zagłosować ponad 50 proc. uprawnionych. Niezależnie od frekwencji Sąd Najwyższy stwierdza, czy odbyło się ono w sposób ważny, czyli zgodny z prawem, ale na to musimy jeszcze poczekać, jednak przy nieprzekroczeniu progu 50 proc. nie ma to znaczenia. W obecnym referendum frekwencja wyniosła 41,27 proc., co oznacza, że wzięło w nim udział ponad 12,3 mln osób z 29,91 mln uprawnionych do głosowania. 
Spośród sześciu referendów, jakie odbyły się w Polsce po 1989 roku, obecne miało trzecią co do wielkości frekwencję, wyższa była tylko w referendum dotyczącym przystąpienia Polski do Unii Europejskiej w 2003 roku (58,85 proc.) oraz konstytucyjnym z 1997 roku – wynosiła 42,86 proc., jednak wynik był wiążący, gdyż nie obowiązywała zasada, aby ponad połowa uprawnionych wzięła w nim udział. Różnica między obecnym a konstytucyjnym wynosi więc tylko ok. 1,5 proc. Na tle referendum, które zostało przeprowadzone z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego w 2015 roku, m.in. w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu, gdy frekwencja wyniosła jedynie 7,8 proc., obecne ma dużą frekwencję i z tego punktu widzenia nie jest całkowitą porażką, mimo że nie osiągnęło zamierzonego celu. 
 
Odpowiedzi istotne
Jeśli referendum nie jest wiążące, odpowiedzi na postawione w nim pytania nie mają konsekwencji prawnych. Tak jest w przypadku obecnego. Jednak powszechność takich samych odpowiedzi na każde z pytań z pewnością ma znaczenie polityczne, może być wykorzystane jako jeden z argumentów w forsowaniu określonego rozwiązania, i to niezależnie od opcji politycznej. Okazuje się bowiem, że we wszystkich sprawach głosujący byli zgodni aż w ok. 95 proc. W pytaniach dotyczących prywatyzacji, nielegalnych migrantów i bariery na granicy ponad 96 proc. było na „nie”, zaś w kwestii wieku emerytalnego – ponad 94,7 proc. W przeliczeniu na osoby oznacza to, że ok. 12 milionów obywateli na pewno opowiedziało się w taki sam sposób, a z pewnością jest ich więcej, gdyż po wezwaniu do bojkotu referendum przez opozycję część osób nie wzięło w nim udziału.
Do tego, aby obecne referendum było ważne, zabrakło ok. 8,7 proc. głosów. W zestawieniu z poprzednimi, oprócz europejskiego i konstytucyjnego, frekwencja rośnie. Można stąd wyciągnąć wniosek, że warto częściej korzystać z tej formy demokracji bezpośredniej, o ile pytania dotyczą rzeczywiście najważniejszych dla Polaków spraw.

« 1 »
TAGI:

Bogumił Łoziński