Reklama na obrazę

Myśl wyrachowana: Wyśmiewanie jest powodem do wstydu, ale dla tych, co wyśmiewają

Handel reklamą stoi, ale różnie to wygląda. Kiedyś przez reklamowanie rozumiano sytuację, gdy człowiek przychodził do kasy i mówił nieśmiało: „Chciałem reklamować ten towar”. Wtedy dostawał pieniądze lub burę od sklepowej, że przecież jest napisane: „Po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się”.
Dzisiaj reklama wygląda inaczej. Klasyczna przedstawia produkt w taki sposób, żeby potencjalnemu klientowi ślinka ciekła nawet na widok wiertarki elektrycznej. Ale wiertarki już się przejadły. Teraz reklamy zaczynają odwoływać się do moralności, a właściwie do jej braku. Wiecie, takie tam łajdaczenie się, seks na prawo i lewo bez żadnych zobowiązań i konsekwencji. Ale i to już mało kogo rusza, więc trzeba dawać ludziom jeszcze mocniejszego kopa. Trzeba zaszokować „odwagą”, czyli zestawieniem świństwa z tym, co czyste, zgnojeniem świętości i uświęceniem gnoju.

W wielu miejscach Polski pojawiły się reklamy z blondynką o oczach wzniesionych ku niebu i z różańcem w dłoni, a obok napis „Strzeż mnie Ojcze”. Ta sama dziewczyna w drugiej wersji nie ma różańca, wykonuje za to obsceniczny gest sugerujący, że ma ochotę na wyuzdany seks. Całość jest opatrzona zdaniem: „Znam 69 sposobów na zachowanie dziewictwa. A Ty?”. No cóż, ja znam tylko jeden sposób na zachowanie dziewictwa: przyzwoitość. To jest to, czego brakło reklamodawcom i autorom kampanii reklamowej sieci sklepów odzieżowych „House” – bo to są ci „odważni”. Tacy nie mają pojęcia, że prawdziwe dziewictwo jest skarbem nieocenionym, ale ono jest związane z wolą, a nie z anatomią. Nie wiedzą, że dziewictwa nie traci osoba zgwałcona, tylko gwałciciel. Dlatego gwałcą uczucia wierzących ochoczo i wesoło, oczekując ich oburzenia, które podkręci im wizyty w sklepach. Gwałcicielom klasycznym przyświecają pewne cele. Zwykle wieloosobowe, dzielone z innymi kryminalistami. Gwałcicielom ducha w praktyce żadne cele nie grożą, co najwyżej jakaś – cha, cha – Rada Etyki Mediów.

Nikt jednak nie obrażałby uczuć wierzących, gdyby takie obrażanie nie napędzało klientów. U nas napędza, bo znaczna część odbiorców bluźnierczych reklam w gruncie rzeczy podziela zawarte w nich poglądy. Dziewictwo powszechnie jest przedmiotem ordynarnych żartów, a seks przed- i pozamałżeński staje się równie oczywisty i akceptowany jak fortuny postkomunistów. Różaniec w rękach prześmiewczego babiszona na plakacie to skandal, prawda. Należy to oprotestować, a sklepów „House” unikać. Ale gdy zniknie różaniec na szyderczym plakacie, musi pojawić się w rękach chrześcijan. Nie po to, żeby już nie było więcej bluźnierstw (bo będą), ale po to, żeby te bluźnierstwa nie miały mocy. Mam wrażenie, że chrześcijaństwo idzie drogą krzyżową, co rusz jakoś specjalnie przeżywając inną stację. Teraz chyba jesteśmy przy dziesiątej – Pan Jezus z szat obnażony. Ona mówi, że nie unikniemy wyśmiania za wierność moralności. Ale też i unikać nie potrzebujemy. Być wyśmianym w takim towarzystwie to zaszczyt.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak