Przyszłość rodziny przed sądem

Wyrok w sprawie Perry kontra Schwarzenegger może zmienić Amerykę, tak jak zmienił ją wyrok w procesie Roe kontra Wade. Jeśli orzeczenie kalifornijskiego sądu podtrzyma Sąd Apelacyjny i Sąd Najwyższy, w USA małżeństwem będzie każdy związek dwojga osób, także tych tej samej płci.

Orzeczenie kalifornijskiego sądu budzi rozbawienie (że można w wyroku wypisywać takie bzdury) pomieszane z przerażeniem. Na ponad 130 stronach sędzia Vaughn R. Walker przekonuje, że dzieci nie potrzebują do wychowania ojca i matki, ale wystarczą im dwie matki czy dwóch ojców. Wmawia, że uznanie małżeństwa za związek mężczyzny i kobiety jest tak samo dyskryminujące dla homoseksualistów, jak – obecny w prawodawstwie niektórych stanów USA jeszcze w latach 50. – zakaz zawierania małżeństwa między osobami należącymi do różnych ras. Tego typu „mądrości” można by jeszcze znieść. Ale sędzia posunął się o wiele dalej, naruszając – w imię rzekomych „praw gejów” – wolność wyznania, a nawet wolność badań naukowych.

Przekonania sędziego Walkera
Najbardziej niebezpieczny, na co zwracają uwagę duchowni różnych wyznań chrześcijańskich i żydowskich, jest punkt 77., w którym sędzia Walker stwierdził, że „przekonania religijne, jakoby relacje gejowskie i lesbijskie były grzeszne lub gorsze od relacji heteroseksualnych, krzywdzą gejów i lesbijki”. Dowodem na rzekomą prawdziwość tego zdania są cytaty z dokumentów Kongregacji Nauki Wiary czy stanowiska w sprawie aktów homoseksualnych Południowej Konwencji Baptystów. Nietrudno zauważyć, że jeśli taka sentencja wyroku zostanie utrzymana, oznaczać to może poważne kłopoty dla tych wszystkich wyznań, które zachowują biblijne stanowisko w sprawie aktów homoseksualnych. A to może być początek groźnego antyreligijnego totalitaryzmu, który zakaże chrześcijanom czy Żydom wyznawania i publicznego głoszenia objawionych prawd wiary.

Ale sędzia Walker poszedł dalej i uznał, że sąd jest właściwym miejscem do rozstrzygania, co jest, a co nie jest prawdą w nauce. „Dzieci nie muszą być wychowywane przez rodzica płci męskiej i rodzica płci żeńskiej, żeby dobrze przystosować się [do życia], a posiadanie rodzica męskiego i rodzica żeńskiego nie zwiększa prawdopodobieństwa, że dziecko będzie dobrze przystosowane” – przekonuje. „Żadne wiarygodne dowody nie potwierdzają wniosku, że jednostka może, przez świadomą decyzję, interwencję terapeutyczną lub inną metodę, zmienić swoją orientację seksualną” – uzupełnia. A przecież oba te twierdzenia są niezgodne z rzeczywistością, bowiem istnieją liczne badania, które wskazują na coś dokładnie przeciwnego. Są także ludzie, którzy dzięki wytrwałej terapii zmienili swoją skłonność seksualną. Niedopuszczalne, zdaniem sądu, jest także – dość zdroworozsądkowe i naoczne – uznanie że „geje i lesbijki nie mają relacji intymnych podobnych do par heteroseksualnych”. I znowu wypada zapytać, co z tymi, którzy dostrzegają jednak pewną różnicę między aktem heteroseksualnym a homoseksualnym? Czy będzie ich trzeba skazywać? Czy lekarz, który przypomina, że o ile akty heteroseksualne (w ramach monogamicznego małżeństwa) przynoszą jego pacjentom zdrowie, o tyle akty homoseksualne są przyczyną wielu ciężkich chorób, powinien zostać skazany?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz P. Terlikowski, redaktor naczelny portalu Fronda.pl