Zawód: korespondent

Wojna pokazywana jest w mediach na wiele sposobów. Swoje materiały wrzucają do sieci i Ukraińcy, i Rosjanie. Przekaz ma służyć pozyskaniu sympatii dla walczących (Ukraina) lub uzasadnieniu działań zbrojnych (Rosja).

Mamy do dyspozycji także materiały dziennikarskie, blisko linii frontu znajduje się wielu korespondentów, praktycznie z wszystkich liczących się stacji telewizyjnych i koncernów medialnych. Czy to znaczy, że w zasięgu ręki jest pełny obraz wojny? Oczywiście, że nie. Po pierwsze, każdej ze stron zależy, by przekaz z Ukrainy nie był obiektywną relacją, media są jedną z aren toczącej się wojny. O tym, że można ją przegrać właśnie na tym polu bitwy, przekonali się np. Amerykanie w Wietnamie. Dlatego relacja z frontu, materiał filmowy, zdjęcie bywają często równie ważnym elementem wojny jak zestrzelenie samolotu czy odbicie ważnego strategicznie miasta. Po drugie, korespondenci wojenni są dopuszczani tylko tam, gdzie na ich obecność zgodzą się dowódcy wojskowi. Pośrednio więc realizują cele strategiczne, czy tego chcą, czy nie. A zazwyczaj chcą. W sytuacji agresji jednego państwa na drugie nie ma bowiem symetrii. Dziennikarze pracują pod osłoną żołnierzy ukraińskich i – zachowując wszystkie proporcje takiego porównania – są niczym komentatorzy relacjonujący mecz „naszej” reprezentacji.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr Legutko