Zapraszam do lektury nowego numeru

Zesłanie. Tylko które? Bo przecież różne mogą być zesłania. To w Wieczerniku, które tchnęło niepojęte, rewolucyjne siły w grupę zahukanych rybaków?

Czy może to, które siły miało odbierać, tłamsić nadzieję i odczłowieczać z rewolucyjną przemocą? Zstąpienie Ducha z zawstydzonych własną słabością grzeszników uczyniło duchowych gigantów.

I odtąd wielu zesłańców z sybirów bezbożnych wraca przewietrzonych Jego Wichrem (vide: „Inny gust Pana Boga” na stronie 48). Albo wybiera najdziwniejsze ze wszystkich zesłań, do pustelni, w eremiczną ciszę i prostotę (vide: „Los pustelników”). Czy wolno to Zesłanie nazywać tym samym słowem, co zesłanie w tajgę, w naród obcy, którego ty-rani kłamstwem i młotem wykrwawiali miliony?

Może trzeba mówić o ocaleńcach, którzy w strachu bezgranicznym – podobno ludzkim, bo przez bliźnich zgotowanym – ratowali się cudem z zesłania piekielnego (vide: „Wielki strach” na stronie 28)? Oba totalitaryzmy XX wieku – komunizm i nazizm – skazywały na zesłanie najstraszliwsze. Na osamotnienie w świecie opanowanym przez nienawiść. Tym straszniejsze, że wyniszczające i dzisiaj (o sprawie o. Hejmo vide: „Pytania w groźnej ciszy” na stronie 24).

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Sebastian Musioł, sekretarz redakcji