Co za noc! Ustępujące choroby, odchodzące demony...

O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży!”.

Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im.

O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: «Ty jesteś Syn Boży!» Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.

Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: «Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany».

I głosił słowo w synagogach Judei.


Dopiero gdy nastał zmierzch, zaczęli przynosić do Niego cierpiących na rozmaite choroby. Trzeba było kilku godzin, zanim wieść o tym, że Jezus jest w Kafarnaum i że uzdrowił teściową Szymona, rozeszła się po okolicy. Efekt? Tłumy gromadzące się u drzwi domu, w którym zatrzymał się Jezus. Trudno wszak wyobrazić sobie, że owi „wszyscy”, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, to tylko kilku najbliższych sąsiadów. Wielu przecież było wówczas w Izraelu chorych; niemało też udręczonych przez duchy nieczyste. Mimo późnej pory Jezus na każdego kładł ręce, uzdrawiał, uwalniał. Cóż to musiała być za noc! Ustępujące choroby, demony z krzykiem odchodzące do otchłani – manifestacja Bożej mocy. Dlatego nie czekaj nigdy na lepszą porę – na kolejny dzień, na dogodną okazję. Przyjdź do Jezusa teraz, gdy zapada zmrok. Przyjdź nawet w największych ciemnościach. Bóg nie każe czekać na siebie do jutra. Na jutro ma już inne plany.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Aleksander Bańka