Łódzkie podstawówki nie rezygnują z sześciolatków

W myśl niedawno podpisanej przez prezydenta ustawy to rodzice będą mogli znów decydować, czy wysłać dzieci do szkoły w wieku sześciu czy siedmiu lat. W Łodzi będą przekonywać, że im wcześniej, tym lepiej.

Jak podała dzisiejsza Gazeta Wyborcza w swoim lokalnym dodatku, Łódź nie godzi się na to, żeby rodzice wysyłali dzieci do szkoły w wieku siedmiu lat. Miasto zamierza zawalczyć o to, by do szkół poszły sześciolatki. Cytowany na stronach Urzędu Miasta Łodzi wiceprezydent Tomasz Trela zaznacza: "Będziemy ofensywnie komunikować, jakie są zalety wysyłania dzieci w wieku sześciu lat do szkół, bo wiemy, że mamy bardzo dobrze przygotowane placówki, oraz profesjonalną kadrę nauczycielską i chcemy, żeby dzieci rozwijały się niegorzej niż w krajach Unii Europejskiej".

We wszystkich szkołach w mieście 2 lutego mają się odbyć dni otwarte. Rodzice będą mogli zwiedzić szkoły i porozmawiać z nauczycielami. Dni otwarte mają się też odbyć w przedszkolach.

Ponadto miasto wyda broszurę, która ma pokazać zalety wcześniejszego wysyłania dzieci do szkół. Cała kampania jest organizowana pod hasłem "Miasto dla maluchów". "Gazeta Wyborcza" napisała, że jeśli wszystkie sześciolatki, które mają do tego prawo, zostałyby w przedszkolach i nie poszłyby do szkół, pracę mogłoby stracić 135 nauczycieli podstawówek w mieście. Poza tym, jeśli dzieci nie pójdą do szkoły, do budżetu miasta nie wpłyną idące za nimi subwencje oświatowe.

Jak również łatwo przewidzieć,pozostanie dzieci w przedszkolach oznaczać może tłok w tego typu placówkach i problemy ze znalezieniem miejsca dla najmłodszych przedszkolaków w przyszłym roku.

W Łodzi widać determinację. Urząd miasta wylicza w swojej kampanii promującej edukację od 6 roku życia jej zalety: wykorzystanie najlepszego okresu na rozwój dziecka, naukę przez zabawę, nauka samodzielności i zdobywać pewność siebie.

W rozmowie z Agencją Informacyjną Polskapresse jeszcze w maju 2015 Karolina Elbanowska z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców argumentowała, że dzieci urodzone w 2009 roku to najliczniejszy rocznik od kilkunastu lat, więc reforma poprzedniego rządu nakazująca wysyłanie do szkoły sześciolatków była wprowadzana w najgorszym demograficznie momencie. "To jest krzywda dla tych dzieci – one trafią na naukę zmianową, one trafią do przepełnionych klas i świetlic" - powiedziała Elbanowska.

Po wyborach rząd PiS zmienił ustawę i dał rodzicom prawo decydowania, czy ich dzieci mają iść do szkoły w wieku 6 czy siedmiu lat. Zdecydowano też, że dzieci będą obowiązkowo rozpoczynać naukę dopiero w wieku 7 lat, po rocznym obowiązkowym wychowaniu przedszkolnym w wieku 6 lat. Zgodnie z nowelizacją w miejsce obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków wprowadzone zostaje prawo dzieci pięcioletnich do wychowania przedszkolnego. Utrzymane zostaje też prawo do wychowania przedszkolnego dla dzieci czteroletnich. Nowelizacja przewiduje, że od nowego roku szkolnego dzieci sześcioletnie będą mogły pójść do I klasy pod warunkiem odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego. Jeśli nie będą go miały, konieczna będzie pozytywna opinia poradni psychologiczno-pedagogicznej.

 

« 1 »

jad /UM Łódź