Katastrofa petycji ws. Bratkowskiej

To pokazuje, co ludzie myślą o „froncie ideologicznym”, gdy mogą wyrazić swój do niego stosunek.

Po kompromitacji petycji genderowych „autorytetów naukowych” do premiera (gdy liczba przeciwników mocno przekroczyła dwukrotność liczby zwolenników, petycja została zdjęta), podobnie dzieje się z petycją środowiska feministek „Dość przymusu rodzenia. Popieram Katarzynę Bratkowską!”.

Petycja jest adresowana do Biura Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania, Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz. Stanowi próbę wsparcia Katarzyny Bratkowskiej (m.in. współautorki skierowanej do nastolatek „Dużej książki o aborcji”), na którą spadła fala krytyki po tym, jak zapowiedziała przed kamerą, że przerwie ciążę w dniu wigilii.

Wbrew intencjom autora listu, petycja spotkała się ze sprzeciwem, który wciąż rośnie. W chwili opublikowania tego tekstu „za” było 763 osób, natomiast „przeciw” – 2769.

Od redakcji:

Los obu petycji pokazuje, co ludzie rzeczywiście myślą o „froncie ideologicznym”, gdy tylko mają okazję wyrazić swój do niego stosunek. Nie wiadomo jednak, czy tym razem autorzy petycji zdecydują się ją zamknąć. Zgodnie z logiką adresatki, Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, im większy sprzeciw społeczny wobec ideologii feministek, tym bardziej należy je poprzeć. Jest przecież „ministrą od równania”, a nie od zastanawiania się, czego społeczeństwo sobie życzy. Wedle mentalności neutralistów światopoglądowych, faktyczna mniejszość to moralna większość. O ile to, oczywiście, „ich” mniejszość.

« 1 »

fk