Niepodległość od każdego

- NSZ nie różnicowały Niemców i komunistów – mówi serwisowi Gosc.pl prof. Jan Żaryn.

Stefan Sękowski: 20 września obchodzimy 70. rocznicę powstania Narodowych Sił Zbrojnych. Nie lepiej było stworzyć jednolity polski ruch oporu?

Prof. Jan Żaryn*: NSZ powstał w trakcie akcji scaleniowej, w wyniku której w 1942 rok powstała Armia Krajowa. Wcześniej podziemne siły zbrojne związane z ruchem narodowym posiadały własną, Narodową Organizację Wojskową. Weszła ona w skład AK, jednak część żołnierzy uznała, że trzeba scalać obóz narodowy, który miał precyzyjnie opracowane cele działania.

AK nie miała?

Występowało jednak sporo różnic. Po pierwsze NSZ walczyły o Polskę, której granice będą opierać się na zachodzie na Odrze i Nysie Łużyckiej, zaś na wschodzie na granicy ustalonej w traktacie ryskim. Poza tym traktowali zarówno Niemców, jak i Sowietów, jako równorzędnych wrogów. NSZ chciał także stworzenia państwa narodowego, kierującego się wartościami chrześcijańskimi. Do tego dochodziła konstatacja, iż w Polskim Państwie Podziemnym, szczególnie w wojsku, zbyt dużą rolę odgrywają oficerowie sanacyjni. Endecy nie chcieli odrodzenia państwa sanacyjnego, które oskarżali o złą politykę, która doprowadziła do klęski 1939 roku.

NSZ stanowiły konkurencję dla AK?

Narodowcy rzecz jasna uznawali władze polskie na uchodźctwie. Nie zamykali też sobie drogi do ostatecznego scalenia z AK, które nastąpiło w 1945 roku. Niemniej częściowo były konkurencją wobec AK, co nie znaczy, że obie formacje nie współpracowały ze sobą. NSZ zajmowały się działalnością, która była niewygodna lub trudna dla AK. Walczyły z komunistami, broniły ludności przed oddziałami komunistycznymi. Prowadziły także działalność wywiadowczą. Największymi sukcesami pochwalić się mogła siatka „Z”, kierowana przez por. Stanisława Jeute. W latach 1941-1942 sięgała do Berlina, niestety, została rozbita. NSZ tworzył także siatkę samorządową na Ziemiach Zachodnich i Północnych, współtworzył podczas okupacji Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Ziem Zachodnich.

Szczególnie w okresie PRL podnoszone były zarzuty wobec NSZ, np. o współpracę z Niemcami.

To pomówienia. Praca wywiadowcza wymagała rozmów z Niemcami; gdyby dziś walkę z przestępczością zorganizowaną oceniać na podstawie akt wywiadu, okazałoby się, że państwo polskie współpracuje z mafią, bo przecież ma swoich ludzi w strukturach przestępczych, którzy np. biorą udział w napadzie na bank po to, by nie stracić wiarygodności. Dramatyczna była także sytuacja tych oddziałów NSZ, które podlegały Organizacji Polskiej, która nie zjednoczyła się z AK. Nadal działali samodzielnie i w 1945 roku, gdy front szedł na zachód, postanowili przerzucić swoje siły jak najdalej od frontu i nawiązać współpracę z aliantami zachodnimi, a szczególnie wojskami polskimi na zachodzie. To nie mogło się odbyć bez udziału oddziałów niemieckich. Na ten temat napisałem książkę„Taniec na linie nad przepaścią”. Żołnierze musieli bardzo uważnie lawirować, by nie dać się rozstrzelać sowietom, dotrzeć do Amerykanów i jednocześnie nie współpracować z Niemcami. Uważam, że im się to udało, pod koniec nawet oswobodzili 1500 kobiet z obozu koncentracyjnego w Holiszewie (obecnie w Czechach).

Jakie były losy żołnierzy NSZ po wojnie?

NSZ było traktowane przez komunistów jako jeden z największych wrogów. Wielu zasiliło szeregi powojennego podziemia niepodległościowego, było skazywanych w procesach. Jednocześnie rozpowszechniano zarzuty o współpracy z Niemcami, antysemityzmie czy bandytyzmie żołnierzy NSZ. To wszystko wyrastało z antykomunizmu NSZ, które nie widziały w Niemcach i komunistach identycznych wrogów.

*prof. Jan Żaryn – historyk, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

« 1 »

Stefan Sękowski