Nie będę krytykowała autorki za takie postrzeganie masturbacji. Jeśli czuje się z tym źle, to na pewno lepiej dla niej aby z tym zerwała. Nie zgadzam się jednak z akapitem mówiącym o "przyczynach masturbacji" - podający jako powód brak miłości rodziców. Droga autorko - praktycznie co drugi nastolatek w wieku dojrzewania się masturbuje i wcale nie oznacza to, że pochodzi z patologicznej rodziny albo brakuje mu miłości. Hormony robią swoje i to jest główna przyczyna takiego zachowania. Oczywiście nie znam życiorysy autorki, ale wmawianie ludziom, że masturbują się dlatego, że są niekochani przez rodziców to nadużycie. Zwierzęta również wykazują tendencje do masturbowania się - a nie sądzę aby doskwierał im brak miłości. Poza tym nie rozumiem czemu głosy ekspertów budzą sprzeciw autorki - rozumiem, że patrzy na ten problem z perspektywy kościoła. Nie mnie orzekać czy masturbacja jest zła, czy nie - aczkolwiek faktycznie kościół ma tendencję do wpędzania wiernych w poczucie winy, a przecież nikomu nie czynią tym krzywdy. To się wydaję tym bardziej zabawne, jeśli weźmiemy pod uwagę ciążący problem pedofilii, który niestety przez władze kościelne przez długi czas był chroniony (a w żadnej innej wspólnocie nie osiągnął takich rozmiarów jak w kościele katolickim). Widzę tu więc hipokryzje: z jednej strony kościół latami potępiał ludzi, którzy się masturbowali, z drugiej strony zatajał przed światem przypadki gwałtu na dzieciach. Dawał więc tego typu zboczeńcom przyzwolenie na takie zachowanie. Papież Franciszek jest pierwszym wysoko postawionym przedstawicielem kościoła, który spotkał się z ofiarami tych nadużyć. Może więc na tym powinien skupić się kościół zamiast wpędzać w poczucie winy ludzi, którzy nie czynią nikomu żadnej krzywdy?
Podoba mi sie to swiadectwo ,zycze powodzenia w walce z grzechem . Tu widze ze jest ogromny problem ,słyszy sie coraz czesciej myslalam ze tylko chlopcy maja z tym problem ale i dziewczynki tez ,Bede sie modlic o sile w walce dla was ,pozdrawiam serdecznie !
http://bog-w-moim-balaganie.blog.onet.pl/2013/12/31/nowenna-do-matki-boskiej-rozwiazujacej-wezly/ , na wszelkie osobiste problemy polecam - skutecznie Mateczka pomaga - czyń to z wiarą
krok 1. wmów dziecku że masturbacja jest zła krok 2. patrz jak w dorosłym życiu zżera je sztucznie wywołane poczucie winy krok 3. przyznaj sobie nagrodę najgorszego rodzica roku
Jestem pełna podziwu a zarazem dumna, że zdobyłaś się na odwagę aby to wszystko tutaj opisać. Wiem co przezywa twoje serce, bo też walczę z tym grzechem. I wcale nie jest łatwo. Ale najważniejsze jest aby zaraz po upadku pójść z tym do konfesjonału. To daje nową siłę do walki. Wszystko co napisałaś to prawda. I chciała bym Ci z całego serca za to podziękować. Z pewnością wiele zniewolonych osób to przeczyta i będę się modliła o to aby usłyszały głos swojego serca i zdobyły sie na odwagę i zawalczyły o jego wolność oraz czystość swojego ciała. Kto sam tego nie przeżył nigdy nie zrozumie co dzieje sie w sercu człowieka po kolejnej przegranej walce. Dziękuję Ci bardzo za to świadectwo. Będę pamiętać o Tobie w modlitwie.
Najpierw diabła nazwij po imieniu - łatwiej Ci będzie z nim walczyć. Czyli uświadom sobie wagę problemu, powiedz sobie, że faktycznie masz z tym problem, że jesteś uzależniony(a). To pierwszy krok. Każdy następny może być różny; możesz w ciągu jednego dnia zapomnieć o problemie, możesz, po jakimś czasie zwalczyć definitywnie a możesz zmagać się z tym przez wiele lat. Tak jak bohaterka ja również z tym walczę; były okresy remisji, były i białe tygodnie. Blizna po masturbacji jest b. głęboka ale pamiętam słowa pewnego księdza, który powiedział, że jeśli nie wytrwasz w postanowieniu na Wielki Post to nie załamuj się i od następnego dnia próbuj dalej. Ludzie walczą z różnymi nałogami; papierosy, alkohol... zmagają się z tym cały czas. I żyją tak samo wśród nas. Warto się starać, warto walczyć, warto zawsze powstawać. A ci, którzy upadli wmawiają sobie i nam, że to normalna rzecz. Proste, prawda? Powodzenia
Ja walczyłem z tym z 25 lat. Nagle przyszedł czas, gdy po 5 latach poszedłem do spowiedzi. Spowiedzi tej nie planowałem, był to przypadek - zawsze mnie coś stało na przeszkodzie - praca czy inne obowiązki. Rok temu, gdy musiałem wyjechać w sprawach zawodowych, nagle pojawiła się okazja spowiedzi z której skorzystałem. Odchodząc od konfesjonału (grudzień zeszłego roku) ryczałem jak dziecko. Zostałem w ciągu jednej chwili uwolniony, Pan Jezus dotknął mnie i uwolnił. Zmienił moje myślenie, wiarę. Spowiedź jest cudowna - ale ta prawdziwa bez zatajania. Nigdy wcześniej się nie spowiadałem z masturbacji bo się wstydziłem lub sądziłem, że to nic złego!
Nasze ciało choruje i wtedy idziemy do doktora i bierzemy leki - pamiętajcie, że dusza też choruje i jedynym lekarstwem jest sakrament spowiedzi a najlepszym lekarzem naszego ducha Jezus Chrystus. Chwała Panu.
"Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość!" Jezu, Ty się tym zajmij! Jezus mówi do duszy: Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie Mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij. Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy. Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: "Ty się tym zajmij", Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę. A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi. Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do Mnie mówiąc: "Ty się tym zajmij", zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie... Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to Ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie "Ojcze nasz": Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej mojej potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego. Jeżeli naprawdę powiecie Mi: "Bądź wola Twoja co jest równoznaczne z powiedzeniem: "Ty się tym zajmij", Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiążę najtrudniejsze sytuacje. Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: "Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!" Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet, jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: "Ty się tym zajmij" Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencję miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniesz oczy. Nie możecie spać, wszystko chcecie oceniać, wszystkiego dociec, o wszystkim myśleć i w ten sposób zawierzacie siłom ludzkim albo - gorzej - ufacie tylko interwencji człowieka. A to właśnie stoi na przeszkodzie moim słowom i memu przybyciu. Och! Jakże pragnę tego waszego zawierzenia, by móc wam wyświadczyć dobrodziejstwa i jakże smucę się widząc was wzburzonymi. Szatan właśnie do tego zmierza: aby was podburzyć, by ukryć was przed moim działaniem i rzucić na pastwę tylko ludzkich poczynań. Przeto ufajcie tylko Mnie, oprzyjcie się na Mnie, zawierzcie Mnie we wszystkim. Czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie, a nie proporcjonalnie do waszych trosk. Kiedy znajdujecie się w całkowitym ubóstwie, wylewam na was skarby moich łask. Jeżeli macie swoje zasoby, nawet niewielkie lub staracie się je posiąść, pozostajecie w naturalnym obszarze, a zatem podążacie za naturalnym biegiem rzeczy, któremu często przeszkadza szatan. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu. Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość! (Z pism sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo) sługa Boży Dolindo Ruotolo ( 1882 – 1970) zapiski duchowe ks. Dolindo Ruotolo. Ksiądz Dolindo, świątobliwy kapłan urodzony w Neapolu, cieszył się wielkim szacunkiem ojca Pio, który zwykł mawiać do przybywających do San Giovanni Rotondo Neapolitańczyków: „Macie księdza Dolindo, po co do mnie przychodzicie?”. Pozostawił on akt oddania Jezusowi, a właściwie zapis słów przez Niego wypowiedzianych - podobnie jak zapisywała je s. Faustyna. MODLITWA DO ŚWIĘTEGO JÓZEFA Święty Józefie, Oblubieńcze Bogarodzicy Maryi, Opiekunie rodzin. Oddaję się pod Twoją szczególną opiekę. Dopomóż mi w pracy i spełnianiu wszystkich obowiązków. Broń od wszelkich niebezpieczeństw duszy i ciała, a zwłaszcza zachowaj od grzechu. Powierzam Ci moją rodzinę, troski, radości i cierpienia. Wprowadź Jezusa do mego serca, uproś łaskę miłości, zgody i pokoju, abym osiągnął szczęście doczesne i wieczne. Amen.
Tak. Idźcie do spowiedzi. Ale nie do konfesjonału a do Boga. Ksiądz i zdrowaśki ci nie pomogą. Twoja szczera chęć poprawy i miłość do Boga Ci pomoże. I nie tylko w tak błahej sprawie jak masturbacja.
Z własnego doświadczenia mogę napisać, co mi pozwoliło wyrwać się z sideł tego nałogu (a na dodatek 20 lat oglądania pornografii). O pojednaniu z Bogiem w sakramencie pokuty chyba pisać nie muszę. Później w chwilach pokusy w myślach odmawiam krótką modlitwę do Matki Bożej, zaczerpniętą ze wspaniałej książki "Święta Pani" Fulli Horak. Jest to modlitwa (naprawdę bardzo krótka) podyktowana tej mistyczce podczas jej obcowania ze świętymi. Celowo jej tu nie cytuję, aby zachęcić do lektury całej książki. Są tam odpowiedzi na wiele innych pytań! Pozdrawiam i daję świadectwo, że dopiero bez samogwałtu facet staje się wolny.
A jeśli ktoś onanizuje się bez wyobrażania sobie czegokolwiek? Czy to nadal wg Was jest zdradą? Ja byłem, może niektórzy z Was powiedzą, że nadal jestem, uzależniony od porno i od masturbacji już 25lat. Nie pomagały mi ani spowiedzi, ani nawrócenie i szczery żal ani modlitwy. Pomógł mi 2 letni post podczas którego wyobraźnia oddziela się od czynności i brak obwiniania się ewentualnymi wpadkami, które zdarzają mi się do dziś, ale nie 2 razy dziennie tylko raz na dwa miesiące, a to już jest dobrze. Post zainicjowała refleksja nad tym jak innym niszczę życie i wiele łez kobiet z którymi chodziłem. Uzdrowienie sprawiło, że przeżywam głębię bliskości i szczęścia z moją narzeczoną (wie o moim nałogu). Jesteśmy już dwa lata, zaś za 4 miesiące jeśli wszystko się uda, urodzi się nam dziecko, którego oboje nie możemy się doczekać. Próbujcie różnych dobrych dróg,i choć czasem cały proces trwa długo nie poddawajcie się. Jeśli chcesz to w końcu się uda :)
A Ty? Jesteś taki bez grzechu by w taki sposób oceniać innych? Zresztą jaki grzech ciężki seksu przedmałżeńskiego? Człowieku mam prawo nie brać udziału w życiu Kościoła, w tych wszystkich regułach i tabelkach grzechów, tym bardziej, żeby zmniejszyć kontakt z ludźmi, którzy potrafią oceniać tylko z tej perspektywy (nota bene wiem, że akurat wielu katolików jest na tyle dojrzałych by tego nie robić). Żyję tak by wyzdrowieć, nawet jeśli to oznacza życie inne od Twojego.
A druga sprawa, to znam osoby bez ślubu żyjące w miłości i spokoju wiele lat(zdaję sobie sprawę, że to mniejszość, ale czy Bóg ich potępi za to że się kochali prawdziwie, ale nie wzięli ślubu?)jak również i te po ślubach, bez grzechu seksu przedmałżeńskiego, ale za to z patologią po ślubie i finalnie rozwiedzione - też nie są mniejszością w tych czasach - różnie w życiu bywa.
Już mamy dwójkę bimboli ;) Od 3 lat jestem wolny od nałogu i zupełnie wolny od pornografii. Wiem to, bo zupełnie nie kuszą mnie materiały, które czasem potrafią wyskoczyć w google podczas wyszukiwania czegoś zupełnie innego. Myślę, że dużo daje świadomość postrzegania tych rzeczy. Już nie widzę nagiej kobiety tylko zagubioną w życiu osobę, której jest mi po prostu żal. W ogóle pogłębianie świadomości tej choroby i osób biorących w niej czynny udział w różnym charakterze jest jednym z kluczy do wolności. Drugim jest relacja ze zdrową, wolną od seksoholizmu osobą, ale to dopiero po dłuższym okresie zdrowienia.
"A jeśli ktoś onanizuje się bez wyobrażania sobie czegokolwiek? Czy to nadal wg Was jest zdradą?"
Św. Tomasz z Akwinu nie pozostawia tu wątpliwości: „… wszelka emisja nasienia w taki sposób, by nie mogło nastąpić zrodzenie, sprzeciwia się dobru człowieka. A jeśli się to dzieje rozmyślnie, musi być grzechem. Mówię o takim sposobie, zgodnie z którym zrodzenie bezwzględnie nie może nastąpić, na przykład wszelkie wydanie nasienia bez naturalnego złączenia mężczyzny i niewiasty, dlatego tego rodzaju grzech nazywa się grzechem przeciw naturze” (napisał w „Summie contra Gentiles”).
Czyli nie jest grzechem, gdyż jest uzależnieniem. Uzależnienie jest chorobą, która zaczęła się w moim przypadku bez udziału świadomości, bo w przypadku dzieci nie można mówić o pełnej świadomości. Dzieciaki naśladują rodziców i jeśli oni posiadają pornografię to wcześniej czy później dziecko też zacznie się nią zarażać. To jest tak jakby ktoś zachorował na anginę, a ktoś drugi powiedział mu, że w ten sposób grzeszy. Zadaję sobie pytanie czy inni uzależnieni np od narkotyków mieli świadomość tego w co się wplątują? I jedyna odpowiedź jest taka, że gdyby mieli nigdy by tego nie zrobili.
Dodam jeszcze jedno ważne zdanie - to właśnie myślenie o masturbacji, że to grzech powodowało nieustanne zamknięte koło: masturbacja-poczucie winy-napięcie wynikające z poczucia winy-masturbacja itd., dopiero myślenie o tym w kategorii choroby na którą nie mam wpływu mnie uzdrawia.
Jeśli ktoś robi takie rzeczy od 8.roku życia, to to nie jest jak pisze autorka "zdrada przyszłego partnera", tylko ciężkie zaburzenie nerwicowe. Jest to choroba, a więc stan, w którym świadomosć i dobrowolnośc czynu są wątpliwe, jesli nie zerowe. Za tłem nerwicowym przemawia także to, co autorka pisze o swojej zaburzonej rodzinie. Masturbacja dziecięca, nawet w dużo wcześniejszym wieku, jest czesta w domach małego dziecka czy w rdysfunkcyjnych rodzinach, w których dziecko nie otrzymuje ciepła rodzicielskiego, także fizycznego. Oczywiście kilkunastolatek to już inna sytuakcja, ale jeśli ktoś startuje w życie z takich bagażen neurotycznycm, a więc chorobowym, dalej ma niepełną dobrowolnosć tego czymu, nawet jeśli ma już świadomość. To coś takiego jak nerwica natręctw, gdy człowiek czuje przymus mycia i dezynfekowania rąk 200 razy dziennie, mimo że zdaje sobie sprawe z absurdalności swego postępowania. Sensowni spowiednicy uświadamiają penitentom takie rzeczy, a le w przypadku autorki listu takiej świadomości niestety nie widzę.
Potrzebne jest wyrobienie sobie przyzwyczajenia, by każdą przychodzącą myśl zbadać czy jest własna, czy też pochodzi od Boga albo od demona. Pokusę, czyli myśl, obraz, wyobrażenie, wspomnienie podrzucona przez diabła, należy NATYCHMIAST i bezwarunkowo odrzucić, wołać w myślach o pomoc (polecam św. Benedykta, ale też wołam tych co tylko mi przyjdą na myśl). Ważne jest by nie wdawać się w żadne dywagacje, rozmyślania bo szatan jest niezmiernie inteligentny i przegada nas na pewno. Zanim się człowiek spostrzeże jest za późno i znowu siedzi w grzechu po uszy. Z diabłem nie należy rozmawiać tylko sprać go po pysku za takie próby. Mnie pomaga też przypominanie sobie jak straszną rzeczą jest grzech, wtedy łatwiej widać jak mierna jest przyjemność z grzechu gdy się uświadomi co się traci. I do Jezusa. Człowiek sam się z bagna za włosy nie wyciągnie. Nie ma szans. Odwagi!
Jasio - zbadać skąd pochodzi myśl? To jak stosowanie antywirusa w komputerze, do analizy czy pobierany plik jest bezpieczny. Ciekawe też podejście z tym "spraniem szatana po pysku" Spróbuję :)
To nie zresztą są moje pomysły, ja tylko daje świadectwo, że jest tak jak piszą. Demon nie daje nigdy za wygrana, i z czasem jak się człowiek uwalnia to zmagania są cięższe i podstępy bardziej finezyjne - bardzo trzeba uważać. Na własnej skórze można odczuć o co chodzi z lwem ryczącym szukającym kogo pożreć.
http://www.tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=1735
Niejaki Ignacy Loyola sporo zajmował się tym zagadnieniem:
PS Kto myśli, że diabeł go nie atakuje niech się lepiej sobie przyjrzy, bo może być tak, że ma wbity harpun (grzech śmiertelny) i dlatego nie jest atakowany, bo diabeł jest już pewny swego i nie musi nic robić.
Ja również jestem uzależniony od pornografii i masturbacji. W moim przypadku nic nie pomagało. Częste spowiedzi, modlitwa. Teraz widzę, że mam zły obraz Boga wyniesiony z domu poprzez brak ojca. Bardzo trudno mi jest ten obraz zmienić i wyprowadzić na prostą. A to niezmiernie ważne. Odczuwam brak miłości i masturbacją próbuję go zatuszować, oraz wynagrodzić sobie w ten sposób jej braki. Jednak to droga do nikąd. Jest jeszcze gorzej. Z każdą masturbacją dolewam oliwy do ognia. Chciałbym jednak powiedzieć o grupach samopomocy "Anonimowych seksoholików", opartych na pracy na 12 krokach. Wielu ludziom ten program pomaga. Myślę, że warto zapoznać się z tą grupą. Ja uczęszczam na mitingi od prawie 3 lat z różnym skutkiem. Ale to, że nie zdrowiałem, zależało od braku mojej pracy nad programem i brakiem zaangażowania. Od czasu kiedy pracuje nad programem, widać postęp. Obecnie nie masturbuje się od prawie 3 miesięcy, co jest dla mnie bardzo długim okresem, gdy kiedyś masturbowałem się niemal codziennie. Jednocześnie zaznaczam, że okres abstynencji nie jest moją zasługą. Ja jestem bezsilny wobec nałogu i nałóg ten może powalić mnie na łopatki w każdej chwili. Program m.in. polega na tym, że na początku trzeba to uznać. Przyznać się do swej porażki. Może to brzmieć strasznie, ale to droga do uwolnienia. Stanięcie wobec prawdy, a jak wiadomo, prawda nas wyzwoli. Nikt nie chce przyznać się do porażki. Jednak, gdy to zrobiłem, staje się uwalniany z nałogu. Program moim zdaniem wiele wnosi i jest mądry. Jednak jest to droga każdego z osobna i każdy musi osobiście do tego dojrzeć.
Dziękuje,za Twoje świadectwo. Myślę, że w dużym stopniu mogę się wczuć w Twoją sytuację, ponieważ byłem niewolnikiem samogwałtu przez 23 lata. Walczyłem prawie od początku, od momentu kiedy zrozumiałem, że to uderza właśnie przede wszystkim we mnie (choć nie tylko przecież). Jednak walczyłem sam nie wierzyłem, że ktokolwiek mi może pomóc. Prawie 6 lat temu w ułamku sekundy otrzymałem łaskę uzdrowienia z tej pokusy. WYCHWALAM PANA ZA TO CO MI UCZYNIŁ! Od tego momentu rozpoczęło się moje nawrócenie. Nie wiem jak długo będziesz walczyć z tą pokusą, ale obiecuję modlitwę o Twoje uzdrowienie. Nie ustawaj w walce Pan Bóg wie z czym się zmagasz i nie zapomni o Tobie. Sam teraz dopiero widzę, że dar uzdrowienia otrzymany od Pana był też po to abym mu uwierzył i do niego się zwrócił. Niech łaska Pana będzie z Tobą (i tu puste miejsce na Twoje imię :))
Dziękuję za Twoje świadectwo. Wiele razy rozważałam napisanie własnego, ale jakoś nie mogłam się nigdy zebrać.
Krótko chciałabym tylko podzielić się z Wami drogą, którą Bóg doprowadził mnie do uzdrowienia 6 lat temu. Byłam uzależniona od samogwałtu przez 15 lat. Dla mnie to była kwestia przyjemności pośród ciągłego poczucia braku radości w życiu i trudnej sytuacji rodzinnej. Zaczęłam z tym walczyć dopiero po moim nawróceniu, które nastąpiło 12 lat temu. Po sześciu latach walki pokusa zniknęła jak ręką odjął.
Przełomem była dla mnie Spowiedź u przypadkowego kapłana, który zalecił mi, bym chodziła do Spowiedzi co miesiąc, a jeśli nawet zdarzy się grzech, mam spokojnie przyjmować Komunię Św. (Kiedy się wahałam, co do tego pomysłu, dodał: 'Biorę to na siebie'). Ja po grzechu odsuwałam się od Jezusa i wpierałam Mu, że się mną brzydzi i już mnie nie chce. Przestawałam nawet chodzić na Msze, więc następowała u mnie coraz większa lawina grzechów.
Przystępowanie do Komunii nauczyło mnie ufania Jezusowi, że mnie kocha, że nie odrzuca mnie z obrzydzeniem. Z początku było to bardzo trudne.
W kolejnym etapie Bóg dał mi do zrozumienia, że to nie ja mam walczyć. Po prostu byłam już tak zrezygnowana, że powiedziałam Jezusowi: 'Jeśli chcesz mnie uratować, to Ty we mnie walcz, bo ja już nie mam siły'. On chyba tylko na to czekał. Nie chciał, bym pyszniła się zwycięstwem. Jeśli udało się zasnąć bez grzechu, rano dziękowałam Mu, że we mnie wygrał. Jeśli zgrzeszyłam, krótko przepraszałam Go za to i szłam dalej. Nie rozdrapywałam, nie lamentowałam nad sobą. Po jakimś czasie zauważyłam, że po Spowiedzi pokusa odchodzi, jakby nigdy nie było problemu. Pojawiała się po dwóch, trzech tygodniach. Czwarty tydzień przed Spowiedzią był zazwyczaj tygodniem walki. Z czasem coraz częściej udawało się wytrwać bez grzechu do następnej Spowiedzi, ale nawet wtedy za radą św. Faustyny wyznawałam samą pokusę, która jednak nadal we mnie się pojawiała. Po jakimś czasie (chyba po roku)był Wielki Post, który przeżyłam wyjątkowo głęboko i po tamtej Wielkanocy zrozumiałam, że pokusa zupełnie zniknęła, a ja jestem uzdrowiona. Jest to prawdziwy cud bez mojego udziału. Wiedząc jak bezsilna byłam wobec tego grzechu, nie mogę nie nazwać tego cudem.
Jezus mógłby Was uleczyć w sekundę, tu i teraz, ale nie robi tego, bo może chce Wam w tej słabości dać coś więcej niż tylko czystość. Mnie nauczył pokory w walce z grzechem i zdania się całkowicie na Niego oraz ufności i wiary w Jego Miłość.
Wszystkim Wam życzę tego samego i zachęcam Was byście oddali tę walkę Jezusowi i nie przypisywali sobie zwycięstw. Byście ufali, że On kocha Was mimo wszystko i nie brzydzi się Wami, a nade wszystko życzę Wam wiary, że przyjdzie dzień uwolnienia, bo JEZUS JEST WIELKI! Chwała Panu!
Dziękuję za świadectwo i przede wszystkim ogromny szacunek, że potrafisz ten grzech nazwać i odwagę w działaniu ze złem. Życzę Ci wytrwałości i oddania się Panu. To niesamowite jaki Bóg jest dobry. Nie potępia, ale zawsze na nas czeka aż do niego przyjdziemy, aż uświadomimy sobie to co robimy. Chcę opisać po krótce również swoją sytuację...ponieważ nie masturbowałam się, ale nie dotrzymałam czystości nieraz. Bardzo tego żałuję, niestety miałam kilku chłopaków i dzisiaj się tego bardzo brzydzę...tego grzechu, tego omamienia albo zaślepieniem na "nieistniejący problem". Od pewnego czasu gdy byłam już sama zaczęłam czuć, że jest cos nie tak i zbierałam sie troche do spowiedzi. Przygotowanie i spowiedź nie była łatwa. Ale Pan Bóg mi wybaczył i doznałam łaski. Oczywiście..jak jest grzech to to, że Pan Bóg wybacza nie oznacza, że nie będzie konsekwencji za tym czynem idących, natomiast mimo, że nadal uczę się jak kochać siebie, akceptować siebie, bliźnich, czuję, że Pan Bóg jest, niestety nie zawsze potrafię go dostrzec gdy za bardzo chcę, gdy idę, szukam nie w tym kierunku co trzeba.Moja sytuacja jak teraz się jej przyglądam wynikała z braku miłości od mojego taty. Mam problem ze znajdowaniem sobie przyjaciół, rozpoczynaniu bliskich relacji, kochania tak naprawdę bezinteresownie innych ludzi. Te sytuacje wynikały też z takiego zafascynowania drugą osobą, z tego , że po co odmawiać...że odmawiając komuś w jakis sposób ta osoba nie będzie aprobowała mojej postawy, wyśmieje mnie...Teraz jak na to patrzę czuję się obrzydliwie. Nadal mam problem z relacjami z innymi Ale warto oddawać się Bogu, a On zrobi wszystko co trzeba, dał mi łaskę nawrócenia i wiem, że częsta spowiedź, rachunek sumienia, rozważania i praca nad sobą to droga, ale przede wszystkim czas...czas, który nam daje Bóg wydaje się czymś niekończącym...wciąż czekamy kiedy się ten ból skończy, ale czas nasz nie jest równy czasowi Boga, dlatego trzeba czekać, modlić się o potrzebne łaski i wierzyć, że Bó nas zaprowadzi tam gdzie trzeba:). Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za świadectwa i życzę dobra! :)
Kac moralny jest zawsze. Zawsze. Dlatego wtedy idę wtedy po wszystkim do Jezusa, opowiadam mu o tym i robię to drugi raz. Rozproszenie odpowiedzialnosci. No i einmal ist keinmal.
Rozczaruję Was, ale kiepskie samopoczucie po masturbacji nie jest spowodowane karą za grzech tylko podniesieniem poziomu prolaktyny(nawet na około 2 tygodnie, która hamuje dopaminę w mózgu odpowiedzialną za uczucie przyjemności(np. w trakcie wytrysku). Po zwykłym seksie mechanizm jest podobny, dlatego niektórzy lubią sobie PO zapalić, aby podbić trochę dopaminę.
Źródło naukowe: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16095799
Każdy kto miał nieszczęście tkwić w onanizmie i cudzołóstwie ale potem doświadczył szczęścia małżeńskiego potwierdzi, że w ogóle nie wiesz o czym piszesz. Dopaminy sropaminy :)
"Jasio" Problem w tym że są na tym świecie ludzie którzy nie mogą doświadczyć szczęścia małżeńskiego. Ja się w pełni zgadzam że masturbacja to wejście do bagna które wciąga aż człowiek się dusi i umiera, ale czasem to odskocznia od beznadziei. Czujesz coś takiego w sobie że nienawidzisz samego siebie za wygląd, za fizyczność, za charakter?.Nie masz ochoty wstać z łóżka, nie chcesz jeść, pić, oddychać, i relaks znajdujesz tylko w alkoholu i masturbacji?. Ja tak mam od kiedy pamiętam...
Bracie kochany B... Mam nadzieję, że jeszcze tu wrocisz i przeczytasz. Oczywiście nie wiem jaka jest twoja sytuacja ale mam wrażenie że mój punkt wyjścia wyglądał podobnie. Teraz bardzo ważne byś tą radę potraktował serio, na prawdę warto. 1. Zawierz i oddaj swoje życie Jezusowi. Tak po prostu, powiedz to teraz najlepiej. Zaufaj. 2. Idź do spowiedzi i powiedz wszystko. Ale tak na prawdę wszystko. 3. Msza w każda niedzielę i jak można to komunia. Chcieć i ufać. To najważniejsze. Spodziewane efekty (czas oczekiwania różny, polecam cierpliwość) - uwolnienie z nałogów - uwolnienie z kompleksów - spokojny sen - brak strachu - radość wewnętrzna - ogólna poprawa wszystkiego - i długa lista wspaniałych rzeczy
A teraz efekt uboczny, żeby nie było że nie ostrzegałem. Pan Bóg zakochuje w sobie. Brzmi to idiotycznie ale tak jest. Wszystkie inne sprawy staja się z czasem kiepskie. Ulubiony film, piwo, grill i wóda z kumplami, nawalanka w sieci nagle są nudnawe a biblia i katechizm KK ciekawe. Otwierają się oczy na to jaki świat i ludzie są zwariowani. Tęskni się też bardzo, ale zawsze gdzieś adorację organizują.
Jak to mówił genialny ojciec Adam Szustak, trzeba zacząć beczec i dzwonić dzwonkiem a pasterz przyjdzie i cie uratuje bo cie bardzo kocha. Odwagi.
To chyba jednak ks. Pawlukiewicz powiedzial? W każdym razie polecam mocno ojca Adama Szustaka, ks. Pawlukiewicza, bpa Rysia a na początek kubeł zimnej wody - rekolekcje ks. Nikos Skuras.
co wy tu ludzie za glupoty wypisujecie xD to jest strasznie komiczne, jezus pomogl w zwalczaniu masturbacji, ze co k**wa? xD a wczesniej sie patrzyl jak sobie walisz konia i nic z tym nie zrobil? xD
To jest smutne, b.smutne. W Polsce zaczynaja dochodzic do glosu polskie fanaberie i polskie niczym nieokielznane emocje. To jest sprzeczne z tzw. cywilizacja zachodnioeuropejska, a wiec cywilizacja, ktora jest kolebka swiatowej kultury. Polska stala sie przeciez niegdys krajem chrzescijanskim, przyjmujac cywilizacje zachodnioeuropejska - przyjmujac chrzescijanstwo. Ten artykul jest niechrzescijanski.Temat dobry dla spowiednika, dla lekarza, temat intymny, ale w zadnym razie nie nadajacy sie do publicznego ukazywania. Wszyscy ludzie maja swoje intymnosci i te pochodza od Opatrznosci. One wlasnie tworza dusze czlowieka i jego zycie wewnetrzne, one stanowia problemy zmuszajace indywiduum do przemyslen, cierpien, analiz, konfrontacji z rzeczywistoscia i do pracy nad soba. Czy wy chcecie odrzec czlowieka z jego indywidualnosci? Z jego wewnetrznych wartosci indywidualnych, pozbawic go mozliwosci refleksji nad samym soba? O co wam chodzi, dopuszczajac takie publikacje? Tego typu problematyka dotyczy jednostki. Gdy natomiast homoseksualizm np. staje sie zjawiskiem spolecznym i pojawil sie wlasnie w Kosciele jako nurt niszczacy religie. Piszcie na ten temat. To tez temat intymny, lecz wychodzacy poza sfere jednostki. Piszcie o arogancji dygnitarzy koscielnych. O czrnych owcach, ktore wkradly sie do stanu duchownego niszczac to srodowisko.
Okropna rzecz, ile można tkwić w jednym bagnie będąc malutkim dzieciakiem. Małe dziecko a tak wielkie przeżycia. Gdy miałem około dziesięć lat, z kolegami rozłożyliśmy namiot. Mieliśmy spać w namiocie przed klatką blokową. Moja mama nie pozwoliła mi spać w namiocie, zatem spędzaliśmy z chłopakami w namiocie całe popołudnie i wieczór. Tego dnia pech chciał że nauczyłem się czegoś z czym miałem styczność przez piętnaście kolejnych lat. Tego dnia pod namiotem, starszy kolega o dwa lata nauczył nas masturbacji. Wtedy to była wielka przyjemność i radość. Doznania które otrzymywaliśmy wkręciły nas w pułapkę gorszą niż nikotynizm. Można porównać że nawet pułapka gorsza od alkoholizmu pod względem wychodzenia z nałogu. Otóż masturbacja wśród młodzieży uważana za coś normalnego potęgowała nasze zachowania.
Zniewolenie masturbacji przybierało drastycznych form. Codziennie na sedesie nie mogło obyć się bez masturbacji. W czasie porannego mycia i kąpania musiała być masturbacja. Gdy pojechałem do babci jako dziecko które miało może około dwunastu lat, poszedłem za namioty i raz się masturbowałem ale to było mało. Później przez piętnaście minut próbowałem dojść jeszcze raz do orgazmu i doprowadziłem swój organ do zranienia. Okropne, zamiast siedzieć przy stole lub bawić się zabawkami, ja wykorzystywałem każdą okazję do samozadowolenia. Dzisiaj mam problemy w kontaktach między ludzkich, bo wolałem własną przyjemność niż powierzyć ją innym ludziom aby mi pomogli wyjść z tej pułapki.
Masturbowałem się w szkole, czasami nawet w samochodzie w czasie jazdy gdy już miałem prawo jazdy. Gdy zostawałem w internacie w pokoju, potrafiłem przez cały dzień nie pójść na lekcje, tylko przez kilka godzin doprowadzać się cały czas do masturbacji. W wieku około może piętnastu lat, zacząłem używać pornografii przy masturbacji. Moje własne myśli doprowadziłem do takiego stanu, że masturbowałem się z myślą chyba o wszystkich koleżankach jakie znam a także kobietach które nie znałem. Okropne.
Nadszedł czas kiedy moja dziewczyna wpłynęła na mnie i na moją masturbację. Oczywiście swoją dziewczynę wprowadziłem w wzajemną masturbację, co pięć lat później doprowadzało ją do szału że ja nie chce się masturbować wzajemnie a ona tego pragnie. Otóż mając około 23 lata, zacząłem próbować zrywać z nałogiem. Początkowo to był okres tygodnia zaprzestania masturbacji, później 3 miesiące i tak powracałem z powrotem w masturbacje. Pamiętam jak nie używałem do tego ręki tylko np. wody lub innych przedmiotów, lub nawet ręki mojej dziewczyny, by tłumaczyć się przed samym sobą, że teraz to ja się nie masturbuję, a to był wielki błąd.
Raz poszedłem do spowiedzi i powiedziałem księdzu po ponad dziesięciu latach ukrywania grzechu że się masturbuję. Powiedziałem też mojej dziewczynie o wyznaniu do księdza, a ta oniemiała że takie rzeczy potrafię komuś powiedzieć. Dzisiaj wiem że wyznałem to Jezusowi. Po spowiedzi szybko wróciłem do masturbacji, może nie minął nawet jeden dzień. Cóż masturbacja nie groźna bo co to takiego, nic wielkiego. Za kilka miesięcy znów poszedłem do spowiedzi. Znowu wyznałem że się masturbowałem i kilka dni później znów powróciłem do czynności sprawiających mi przyjemność. To powtarzało się kilka razy, aż wreszcie trafiłem na księdza, który mi powiedział, że za każdym razem gdy się masturbuję mam przyjść do spowiedzi niezwłocznie. Wiem że te słowa skierował do mnie Jezus przez księdza spowiednika.
Później na świat przyszło dziecko. Żona w ciąży a ja dalej się masturbuję. Później gdy się masturbowałem chodziłem już dopiero około dwóch tygodni po dokonanym czynie, dopiero wtedy jak czułem gdy masturbacja powoduje we mnie spadek nastroju, humoru, agresję i otwartości do ludzi. Spostrzegłem się że masturbacja odciąga mnie od czegoś pięknego, od kochania ludzi od patrzenia na nich jak na cudowne istoty, a tak to patrzyłem jak na obiekty seksualne. Postanowiłem zawalczyć na całego. Już następnego dnia chodziłem do spowiedzi po masturbacji.
Moja przygoda z masturbacją skończyła się gdy miałem 25 lat. Pewnego dnia gdy narodził się mój syn po miesiącu dokonałem znów złego aktu. Poszedłem do spowiedzi i tam spotkałem księdza, który mnie okrzyczał, i wyrzucił mi że ojciec ma syna i się masturbuje, co ze mnie za ojciec. Zrobił to takim tonem i z taką serdecznością jak by mówił to jakiś mój wymarzony ojciec. Dziś wiem że to znowu Jezus Chrystus pod postacią księdza w konfesjonale powiedział mi abym skończył z masturbacją. Mam dwadzieścia sześć lat, kocham Jezusa Chrystusa, nie ciągnie mnie do masturbacji i proszę Jezusa Chrystusa o nie pozwolenie aby znów mnie to zło ogarnęło kiedykolwiek.
Dużo już przeczytałem różnych tekstów katolickich na temat masturbacji oraz komentarzy do nich w internecie i doszedłem do pewnego wniosku. Otóż sama walka z tym "nałogiem" przynosi o wiele więcej szkód niż sam "nałóg". Bardzo często spotkałem się z komentarzami iż poczucie winy doprowadziło do samookaleczeń oraz myśli samobójczych. Inny mężczyzna znowu pisał w innym miejscu ,że 10-letnia całkowita abstynencja doprowadziła do poważnej choroby prostaty. Teraz ten mężczyzna musi to robić aby ulżyć sobie w bólu (w prostacie gromadzi mu się ropa, a nie ma innej możliwości jej odprowadzić. Tabletki już nie działają). Tak więc jak to możliwe, że walka z grzechem przynosi człowiekowi więcej szkód niż sam grzech? Kościół naucza, że masturbacja to grzech przeciw ludzkiej naturze. Ale czy popęd seksualny nie jest naturalny? Więc jak coś do czego natura prowadzi może być grzechem?
Walka z grzechem przynosi człowiekowi prawdziwą wolność. Ropa w prostacie najprawdopodobniej jest objawem jakiegoś innego problemu: kolega może być np. zarażony rzęsistkiem albo jakimś innym paskudztwem, warto zrobić wymaz... Co do nałogu to naprawdę jest on szkodliwy. W trudnych sytuacjach życiowych Twój kolega odkryje że nie jest w stanie sobie samemu ulżyć i wtedy zrobi sobie krzywdę. Naczynia krwionośne w tym miejscu są dość delikatne i stosunkowo łatwo pękają... Po wylewie tworzą się po kilku tygodniach wewnętrzne blizny. Wtedy nie tylko będzie musiał leczyć chorą prostatę ale i złamanego penisa.
Był czas że czułem się zupełnie beznadziejnie z powodu tego grzechu. To trwało latami. Próbowałem metod psychologicznych i niekonwencjonalnych ale to wcale nie pomagało wręcz przeciwnie, gdyż nieświadomie wchodząc na teren okultystyczny moje problemy duchowe, relacje z innymi ludźmi i kłopoty ze zdrowiem zwiększały się.
Moja walka z tym wstrętnym grzechem i nałogiem zaczęła się na serio w 2008 roku, kiedy po raz pierwszy byłem na mszy o uzdrowienie i i doświadczyłem obecności żywego Boga. to był zaledwie początek mojej drogi, zmagałem się wtedy z wieloma grzechami szczególnie z masturbacją.
W tamtym okresie po prostu chciałem jak najbliżej powrócić do Boga i zacząłem czytać Pismo Święte i książki chrześcijańskie, dzięki którym dowiedziałem się jak szkodliwy na stan duchowy i zdrowia jest okultyzm. Sam byłem wcześniej absolwentem samokontroli umysłu Metodą Silvy, bylem u bioenergoterapeuty, nosiłem amulety itp.
Po zerwaniu z tym wszystkim, wyrzeknięciu się tego i spowiedzi, byłem na kolejnej mszy o uzdrowienie i zostałem uwolniony od nałogu masturbacji.
Rany jednak na duszy pozostały, wiec modliłem się o uzdrowienie, wtedy dowiedziałem się, ze z wieloma grzechami które człowiek popełnia w swoim życiu wiążą się określone konsekwencje, które mogą przechodzić na następne pokolenia.
Modląc się o uwolnienie od tego bardzo szybko, następowały poprawy w różnych dziedzinach życia, np w pracy, zaczęły znikać kompleksy ustała moja zdolność do zapominalstwa i tzw pecha, który wcześniej mnie prześladował.
A że jeszcze to nie było dla mnie wystarczające to ,,kopałem głębiej” i wtedy natrafiłem na zagadnienie przebaczenia. Modliłem się jak najczęściej o przebaczenie osobom, które wyrządziły mi faktyczne lub domniemane krzywdy w poszczególnych etapach mojego życia i to poprawiło diametralnie moje relacje z innymi ludźmi
Obecnie nadal kontynuuje modlitwę nad uzdrowieniem innych aspektów mojego życia, ale zmiana jest tak duża, że bez kozery mogę się teraz nazwać innym człowiekiem.
Dlatego też, jeśli mogę Ci coś doradzić to spróbuj modlitwy o uzdrowienie wewnętrzne w następujących kierunkach:
1) zerwania i wyrzeknięcia się wszelkich nawet nieświadomych związków z okultyzmem,
2) usunięcia skutków grzechów pokoleniowych
3) przebaczenia innym i sobie
4) wreszcie konkretnego uzdrowienie i uwolnienia np od konkretnych lęków, nieśmiałości, poczucia osamotnienia skłonności do depresji itd.
Pomaga też sport ;)
Bóg pragnie abyśmy byli takimi jakimi nas stworzył i uzdrawia nas wewnętrznie i zewnętrznie
Kpł 26, 13
Ja jestem Pan, Bóg wasz, który wyprowadził was z ziemi egipskiej, abyście przestali być ich niewolnikami. Ja rozbiłem drągi waszego jarzma i dałem wam możność chodzenia z podniesioną głową.
Uzdrowienie wewnętrzne, które może usunąć destrukcyjne skutki naszych grzechów jest procesem, i najczęściej przebiega pewnymi etapami, tak jest u mnie i wierze, że u innych też.
Problem samokontroli i zdysciplinowania oraz standardow moralnych jest miernikiem jakosci kazdego doroslego czlowieka. W swiecie internetu i mozliwosci dostepu (animowego)do roznych obszarow rzeczywistosci, jakosc jednostki staje sie jeszcze bardziej wazna. Kazdy czlowiek posiada w sobie mozliwosci wyboru, nawet wtedy, gdy jest osaczony przez zlo. Mozna i trzeba sie opanowac.To rowniez sprawa godnosci wlasnej jednostki. W przypadku silnej nadpobudliwosci seksualnej, wobec braku partnera, cywilizowana masturbacja wydaje sie byc lepszym rozwiazaniem niz szukanie na sile jakichs przypadkowych kontaktow seksualnych, wloczenie sie po miejscach publicznych i tracenie czasu oraz narazanie swojej godnosci na szwank. W nadzwyczajnych przypadkach osoby takie zadaja dodatkowo cierpienia swoim najblizszym i wystawiaja siebie na posmiewisko. Nalezy wtedy skorzystac z pomocy lekarza specjalisty.
Brak miłości rodziców powodem masturbacji? Co Ty piszesz za bzdury? Owszem masturbacja jest zła i zniewala, ale znalezienie drugiej połówki i prawdziwa miłość do niej to najlepszy lek. Modlitwa i praca nad sobą także.
Więcej wiedzy nie zaszkodzi. Po masturbacji następuje cały szereg procesów chemicznych i hormonalnych w organiźmie stąd jego reakcje - rozluźnienie ale i smutek, dziwne odczucia. To tak jakby nastąpił reset organizmu. Sumienie, owszem może robić wyrzuty ale tamto jest piewrwsze. O tym nie można zapomnieć znając się nieco na biologii.
To dusza jest formą ciała, więc zdeformowana grzechem wpływa na całe ciało. Grzech pierwszych rodziców wycisnął piętno - również cielesne - na wszystkie pokolenia ludzkie.
Dziękuję za to świadectwo. Ja przez połowę swojego życia (ok. 16-17 lat) zmagałem się z nałogiem masturbacji i pornografii.
Rzuciłem to ... kilka miesięcy temu i mam nadzieję, że już nigdy do tego nie wrócę! Pornografia (i związana z tym masturbacja) jest wielkim świństwem i jednym z największych zagrożeń dzisiejszego świata, szczególnie dla mężczyzn. Czytałem gdzieś ostatnio (chyba artykuł w "Gościu Niedzielnym"), że księża i Kościół też to zauważyli, bo z nieoficjalnych statystyk wynika, ze nawet 75% mężczyzn może mieć lub miało ten problem. Sam wiem to doskonale po sobie.
Można sobie wmawiać różne rzeczy usprawiedliwiając pornografię: że zdjęcia, filmy lub gry pornograficzne są sposobem na samotność i rozładowywaniem napięcia seksualnego; że mężczyźni sa wzrokowcami i od czasu do czasu potrzebują spojrzeć na inną kobietę, chociażby tylko przez komputer; no przecież wszyscy dziś tak się tym zachwycają - nie żyjemy przecież w średniowieczu; ja tylko zajrzę na chwilę z czystej ciekawości i za chwilę wyłączę; a może by tak urozmaicić nasze małżeństwo pornografią, aby zobaczyć jak inni to robią itd., itp.
Na początku zaczyna się niewinnie, a potem wsiąka się coraz bardziej w to bagno, szukając mocniejszych bodźców, coraz ostrzejszych i wulgarniejszych filmów i zdjęć. Bardzo szybko umysł, oczy, serce człowieka zostaje zniewolone, tak jak przy alkoholu czy narkotykach. Jest "fajnie" dopóki nie zorientujesz się, że nie możesz już normalnie patrzeć na inną kobietę/dziewczynę/żonę, jako na wspaniałe dzieło Pana Boga i istotę, którą masz szanować, kochać, ochraniać, a raczej jak na gumową lalkę i sex-zabawkę do "męskich zachcianek".
Dla mnie momentem przełomowym było to, gdy zobaczyłem jak pornografia zaczęła powoli, ale skutecznie zatruwać nie tylko mnie, ale i moje małżeństwo (a jest naprawde udane). Przeszedłem przez wszystkie etapy, które opisałem powyżej. Doszedłem jednak na szczęście do momentu, w którym poczułem się jak ostatnia "szmata", za to że zdradzam moją żonę, chociażby "tylko" oczami i w myślach. Zadałem sobie pytanie dokąd to wszystko zmierza, bo jeszcze chwila i wciągnę żonę w to bagno. Nie trzeba byc geniuszem, żeby stwierdzić, że następne kilka miesięcy/lat z pornografią i żona by mi się znudziła, bo "porno-aktoreczki" mają większe... (nie będę kończył) lub znajdzie się koleżanka/sąsiadka/kochanka, która spełni moje wszystkie zachcianki jak żona nie będzie mogła/nie będzie chciała/lub bo jest obrażona.
Powiedziałem dość! A słowo zamieniłem w czyn. Przyznam, ze ostro się wkurzyłem na siebie, że dałem sie tak łatwo manipulować przez tyle lat. Powiedziałem zero tolerancji dla zła i pornografii w swoim życiu. Wywaliłem wszystko co miało choćby znamiona porno lub erotyki w swoim domu. Połamałem wszystkie płyty CD/DVD, na których były chociażby "niewinne" tapety modelek lub aktorek w kusych spódniczkach lub bieliźnie. Z komputera, telefonu wykasowałem wszystko bez cienia litości, zachomikowane zdjęcia, filmy, ulubione zakładki i wszystko co tylko wpadło mi w ręce, a było tego trochę. Byłem jak wiewiórka, która zamiast orzechów na zimę chomikuje pornosy, bo może się przydadzą na czarną godzinę. No ale jaka w takim razie była moja Spowiedź Św. przez te lata - chociaż naprawdę żałowałem tego co robiłem i chciałem zerwać ze złem w swoim życiu, to jednak tak naprawdę nie zrobiłem tego definitywnie. Dlatego ważnym elementem walki z nałogiem była dla mnie Spowiedź Generalna, w której podsumowałem swoje dotychczasowe życie, ze wszystkim co mnie zniewalało i dokonałem naprawdę mocnego postanowienia poprawy.
W walce z każdym nałogiem nie jest łatwo, ale najważniejsze, żeby się nie załamywać i nie ulegać zwątpieniu, tylko po każdym upadku wracać z powrotem do Miłosiernego Boga.
Poniżej wysyłam linki, które mogą komuś pomóc z problemem pornografii/masturbacji: https://www.youtube.com/watch?v=-2xB3IsZDuI https://www.youtube.com/watch?v=sYj84pFGOaY https://www.youtube.com/watch?v=U1KyFePocr4 https://www.youtube.com/watch?v=PawDzqGCIsc
masturbację można pokonać rezygnując całkowicie z wieprzowiny i takich wędlin, również należy spożywać tabletki z bromem kupione w aptece. Natomiast oglądanie innych zniewolonych przez grzech to to samo co wejść do baśni i przyglądać się cierpiącym a nie dając im żadnej pomocy.
To norma, że wszystko ok, że przecież ci "seksuolodzy" takie piękne rzeczy mówią. A jaka jest prawda? Odpowiedz sobie na pytanie, czy potrafiłbyś/potrafiłabyś wytrzymać miesiąc bez masturbacji? Jeśli tak, to gratuluję, jeśli nie to, chyba oznacza, że coś zaczyna mieć kontrolę nad tobą, a co innego jak nie nałóg? Pornografia jest ochyda, czego sam się przekonałem na własnej skórze. Powoduje ona w młodym człowieku okropny zamęt, który ma wpływ na jego przyszłość. Oczywiście droga jest prosta, aby się od niej uzależnić. Ważnym problemem jest to, Po co ktoś po to sięga? Jest wiele czynników i człowiek chcąc się "dowartościować" korzysta z tych, a nie innych sposobów. Szukałem i znalazłem :) Trafiłem na wspaniałych ludzi, którzy pomogł mi wyjść z tego bagna. Napisałem maila do Stowarzyszenia Pomoc2002, która właśnie pomogła mi, ale i wielu innym osobom wydostać się z przeróżnych nałogów. Chciałbym się z Wami podzielić tym wszystkim, aby jeśli faktycznie gdzieś się zagubiłeś, to nie ma na co czekać. Jezus działa przez drugiego człowieka. :)
Taki mały TEST. Jeśli to głupoty to sam spróbuj, tak jak pisał Jose wytrzymaj miesiąc bez masturbacji, oglądania stron pornograficznych, czy np ostatnio modne i bardzo niepokojące granie w gierki na komórce, czy "fajsie". Mało tego na początek spróbuj chociaż przez tydzień i sam poznasz co się zacznie wyrabiać - ja byłem w szoku jak bardzo jesteśmy zniewoleni przez wiele, bardzo wiele nałogów - a przecież to my mamy nieć kontrolę i bez problemu zarządzać swoim czasem i ciałem. Ciekawie opowiada ks. Piotr Glas na YouTube, zwłaszcza o dzieciakach poddanych badaniu na pozostawienie bez internetu na 8 h (trzy osoby miały myśli samobójcze) Natomiast u mnie mało nie rozpadło się małżeństwo, przez masturbację itd. bo przy najmniejszym problemie, wolałem sex wirtualny niż coś się postarać - do tego doszło. Na szczęście Pan Jezus dotarł do mnie w ostatnim momencie. I to wszystko bez psychologów, terapeutów, wielu innych badań, wystarczyło tylko zrobić porządek w sobie i gorąco się modlić, i wszystko się poprawiło a nawet jest dużo lepiej niż było.
Nie no przesadziłeś z tym że nie jest grzechem, bo jest. Ale takich głupot jest niestety na pęczki, posłuchajcie zanim zaczniecie wklejać te farmazony dalej, masturbacja niesie za sobą konsekwencje psychiczne (tak to jest prawda, twoja seksualność spłaszcza się do filmiku do jakiego sobie "walisz"- jest to negatywne w późniejszym czasie.), zastanówcie się kim jest Jezus? Ja wam odpowiem, Jezus jest prawdą jedyną. Jeżeli nazywacie się wydawnictwem katolickim to to was zobowiązuje do prawdy! Nie będę nawet wymieniać ile tu się nie zgadza z prawdą..
Człowiek na pewnym etapie rozwoju zauważa u siebie popęd seksualny, który domaga się zaspokojenia. Prawidłowym zaspokojeniem popędu jest pożycie małżeńskie.Gdy go brak wówczas wymusza na organizmie ludzkim rozładowanie tego napięcia , które w różnych odcinkach czasowych różnie u różnych osób się pojawia. Niektórzy księża stoją na stanowisku, że to jest grzech. Natura wszczepiona w ciało człowieka dla nich jest grzechem. Bóg stworzył w człowieku grzech. Taka nauka jest oczywistym zakłamaniem nieprawda? Dlaczego księża kłamią, gdy mają stać na straży prawdy? Jakie skutki wywołuje ten tzw. grzech? Nie potrafią w tym temacie nic konkretnego powiedzieć, bo to co mówią nie pokrywa się z rzeczywistością a potępiają i określają nas grzesznikami. Czy to nie czysty faryzeizm?
Droga Pani! To nie masturbacja zaprowadziła Panią do zniewolenia, tylko ten BRAK MIŁOŚCI, o której Pani pisze. Dotkliwy, raniący brak miłości prowadzi organizm z dużą siłą do zachowań właśnie kompulsywnych albo uzależnieniowych. Jeśli nigdy nie spróbowałaby Pani masturbacji, jestem pewna, że skończyłaby Pani z innym uzależnieniem czy zniewoleniem. Coś o tym wiem, nie tylko dlatego, że studiuję psychologię, ale również zmagałam się wiele lat z bulimią, z tego samego powodu co Pani. Odbyłam również dwie psychoterapie. Sęk w tym, że Pani problem - zniewalająca masturbacja - to OBJAW, NIE PRZYCZYNA. Wniosek z Pani listu prowadzi do kolejnego, że - aby nie wpaść w zachowania obsesyjno-kompulsywne - należy unikać wszystkiego, co by te zachowania umożliwiły, a więc - nie grać w gry komputerowe, nie uprawiać seksu (żadnego, nigdy!), nie pić nigdy alkoholu ani też NIE JEŚĆ! Ponieważ właśnie nawet jedzenie może stać się uzależnieniem. A jedzenie samo w sobie nie jest złe. Niestety swoim listem świadczy Pani na niekorzyść Kościoła Katolickiego, bo pokazuje Pani swoje zaciemnienie i zaślepienie. Masturbacja sama w sobie nie jest zła, jest naturalna. Złe może być to, co do niej prowadzi - czynniki psychiczne albo postawa serca.
Zaprzecza Pani temu ze masturbacja jest zła. To ja powiem inaczej, w młodości doświadczyłem miłości, akceptacji a mimo to wpadłem w nałóg masturbacji, z to zaprzecza słowik ze "masturbacja sama w sobie nie jest zła", jest zła, świat ją promuje. Popęd można kontrolować, tylko czyste lenistwo, zranienia miłosne, brak akceptacji wśród rodziców, prowadzi do tego nałogu. Bardzo ciężko z tego wyjsc, i moge to powiedzieć jako osoba uzależniona praktycznie cale życie. Niszczy to życie, relacje, i sumienie, dlaczego ? Bo wokół pełno erotyzmu, w reklamach, w gazetach ..wszędzie. Świat mowi ze to dobre, to kłamstwo, przedstawiane jest jako prawda. Manipuluje sie nami, aby zniszczyć godność ludzką, to wszystko wypacza prawdziwy obraz miłości. Dlatego tak wazne jest trwanie w łasce uświęcającej.
Szczęść Boże. Piszę tą wiadomość ponieważ potrzebuję szczerej modlitwy, która pomoże mi wyjść z tego bagna... Moim problemem jest uzależnienie od masturbacji. Zacząłem gdy chodziłem do 6 klasy podstawowej i do dziś nie mogę z tym skończyć... Mam 17 lat i mam dosyć tych wyrzutów sumienia i beznadziejności... Gdy czuje potrzebę zrobienia tego nie zdaje sobie do końca sprawy co robię. Dopiero po tym haniebnym dla mnie czynie uzmysławiam sobie co ja właśnie przed chwilą zrobiłem. Jest to dla mnie bardzo uciążliwe. Taką potrzebę odczuwam raz dziennie, czasem co dwa dni. Naprawdę chcę z tym skończyć. Nie jednokrotnie zwracałem się do Pana o pomoc, o pomoc którą otrzymałem na parę dni, niestety później znów poległem... Żałuję tego i do dziś proszę Pana o miłosierdzie i proszę o uwolnienie mnie z tego. Bardzo proszę wszystkich o modlitwy to jedyny ratunek. Pozdrawiam, Michał
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Pozdrawiam.
krok 2. patrz jak w dorosłym życiu zżera je sztucznie wywołane poczucie winy
krok 3. przyznaj sobie nagrodę najgorszego rodzica roku
Powodzenia
Nasze ciało choruje i wtedy idziemy do doktora i bierzemy leki - pamiętajcie, że dusza też choruje i jedynym lekarstwem jest sakrament spowiedzi a najlepszym lekarzem naszego ducha Jezus Chrystus. Chwała Panu.
Jezu, Ty się tym zajmij!
Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach.
Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda.
To wam poprzysięgam na moją miłość!"
Jezu, Ty się tym zajmij!
Jezus mówi do duszy: Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie?
Zostawcie Mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.
Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia.
Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę.
Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy. Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: "Ty się tym zajmij", Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.
A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi.
Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do Mnie mówiąc: "Ty się tym zajmij", zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie... Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to Ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie "Ojcze nasz":
Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej mojej potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie;
Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego.
Jeżeli naprawdę powiecie Mi: "Bądź wola Twoja co jest równoznaczne z powiedzeniem: "Ty się tym zajmij", Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiążę najtrudniejsze sytuacje.
Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: "Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!" Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet, jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: "Ty się tym zajmij" Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencję miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniesz oczy.
Nie możecie spać, wszystko chcecie oceniać, wszystkiego dociec, o wszystkim myśleć i w ten sposób zawierzacie siłom ludzkim albo - gorzej - ufacie tylko interwencji człowieka.
A to właśnie stoi na przeszkodzie moim słowom i memu przybyciu.
Och! Jakże pragnę tego waszego zawierzenia, by móc wam wyświadczyć dobrodziejstwa i jakże smucę się widząc was wzburzonymi.
Szatan właśnie do tego zmierza: aby was podburzyć, by ukryć was przed moim działaniem i rzucić na pastwę tylko ludzkich poczynań. Przeto ufajcie tylko Mnie, oprzyjcie się na Mnie, zawierzcie Mnie we wszystkim. Czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie, a nie proporcjonalnie do waszych trosk.
Kiedy znajdujecie się w całkowitym ubóstwie, wylewam na was skarby moich łask.
Jeżeli macie swoje zasoby, nawet niewielkie lub staracie się je posiąść, pozostajecie w naturalnym obszarze, a zatem podążacie za naturalnym biegiem rzeczy, któremu często przeszkadza szatan. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów.
Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość!
(Z pism sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo) sługa Boży Dolindo Ruotolo ( 1882 – 1970) zapiski duchowe ks. Dolindo Ruotolo. Ksiądz Dolindo, świątobliwy kapłan urodzony w Neapolu, cieszył się wielkim szacunkiem ojca Pio, który zwykł mawiać do przybywających do San Giovanni Rotondo Neapolitańczyków: „Macie księdza Dolindo, po co do mnie przychodzicie?”. Pozostawił on akt oddania Jezusowi, a właściwie zapis słów przez Niego wypowiedzianych - podobnie jak zapisywała je s. Faustyna.
MODLITWA DO ŚWIĘTEGO JÓZEFA
Święty Józefie, Oblubieńcze Bogarodzicy Maryi, Opiekunie rodzin. Oddaję się pod Twoją szczególną opiekę. Dopomóż mi w pracy i spełnianiu wszystkich obowiązków. Broń od wszelkich niebezpieczeństw duszy i ciała, a zwłaszcza zachowaj od grzechu. Powierzam Ci moją rodzinę, troski, radości i cierpienia. Wprowadź Jezusa do mego serca, uproś łaskę miłości, zgody i pokoju, abym osiągnął szczęście doczesne i wieczne. Amen.
Ja byłem, może niektórzy z Was powiedzą, że nadal jestem, uzależniony od porno i od masturbacji już 25lat. Nie pomagały mi ani spowiedzi, ani nawrócenie i szczery żal ani modlitwy. Pomógł mi 2 letni post podczas którego wyobraźnia oddziela się od czynności i brak obwiniania się ewentualnymi wpadkami, które zdarzają mi się do dziś, ale nie 2 razy dziennie tylko raz na dwa miesiące, a to już jest dobrze. Post zainicjowała refleksja nad tym jak innym niszczę życie i wiele łez kobiet z którymi chodziłem. Uzdrowienie sprawiło, że przeżywam głębię bliskości i szczęścia z moją narzeczoną (wie o moim nałogu). Jesteśmy już dwa lata, zaś za 4 miesiące jeśli wszystko się uda, urodzi się nam dziecko, którego oboje nie możemy się doczekać. Próbujcie różnych dobrych dróg,i choć czasem cały proces trwa długo nie poddawajcie się. Jeśli chcesz to w końcu się uda :)
Zresztą jaki grzech ciężki seksu przedmałżeńskiego? Człowieku mam prawo nie brać udziału w życiu Kościoła, w tych wszystkich regułach i tabelkach grzechów, tym bardziej, żeby zmniejszyć kontakt z ludźmi, którzy potrafią oceniać tylko z tej perspektywy (nota bene wiem, że akurat wielu katolików jest na tyle dojrzałych by tego nie robić). Żyję tak by wyzdrowieć, nawet jeśli to oznacza życie inne od Twojego.
A druga sprawa, to znam osoby bez ślubu żyjące w miłości i spokoju wiele lat(zdaję sobie sprawę, że to mniejszość, ale czy Bóg ich potępi za to że się kochali prawdziwie, ale nie wzięli ślubu?)jak również i te po ślubach, bez grzechu seksu przedmałżeńskiego, ale za to z patologią po ślubie i finalnie rozwiedzione - też nie są mniejszością w tych czasach - różnie w życiu bywa.
Drugim jest relacja ze zdrową, wolną od seksoholizmu osobą, ale to dopiero po dłuższym okresie zdrowienia.
Św. Tomasz z Akwinu nie pozostawia tu wątpliwości: „… wszelka emisja nasienia w taki sposób, by nie mogło nastąpić zrodzenie, sprzeciwia się dobru człowieka. A jeśli się to dzieje rozmyślnie, musi być grzechem. Mówię o takim sposobie, zgodnie z którym zrodzenie bezwzględnie nie może nastąpić, na przykład wszelkie wydanie nasienia bez naturalnego złączenia mężczyzny i niewiasty, dlatego tego rodzaju grzech nazywa się grzechem przeciw naturze” (napisał w „Summie contra Gentiles”).
Dodam jeszcze jedno ważne zdanie - to właśnie myślenie o masturbacji, że to grzech powodowało nieustanne zamknięte koło: masturbacja-poczucie winy-napięcie wynikające z poczucia winy-masturbacja itd., dopiero myślenie o tym w kategorii choroby na którą nie mam wpływu mnie uzdrawia.
Oczywiście kilkunastolatek to już inna sytuakcja, ale jeśli ktoś startuje w życie z takich bagażen neurotycznycm, a więc chorobowym, dalej ma niepełną dobrowolnosć tego czymu, nawet jeśli ma już świadomość. To coś takiego jak nerwica natręctw, gdy człowiek czuje przymus mycia i dezynfekowania rąk 200 razy dziennie, mimo że zdaje sobie sprawe z absurdalności swego postępowania. Sensowni spowiednicy uświadamiają penitentom takie rzeczy, a le w przypadku autorki listu takiej świadomości niestety nie widzę.
http://www.tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=1735
Niejaki Ignacy Loyola sporo zajmował się tym zagadnieniem:
http://www.madel.jezuici.pl/inigo/ignacy_cd.htm#_Toc11055072
http://www.odnowa.jezuici.pl/szum/animatorzy-i-liderzy-mainmenu-34/formacja-duchowa-mainmenu-37/177-rozeznawanie-duchowe-w-praktyce-4
PS Kto myśli, że diabeł go nie atakuje niech się lepiej sobie przyjrzy, bo może być tak, że ma wbity harpun (grzech śmiertelny) i dlatego nie jest atakowany, bo diabeł jest już pewny swego i nie musi nic robić.
Chciałbym jednak powiedzieć o grupach samopomocy "Anonimowych seksoholików", opartych na pracy na 12 krokach. Wielu ludziom ten program pomaga. Myślę, że warto zapoznać się z tą grupą. Ja uczęszczam na mitingi od prawie 3 lat z różnym skutkiem. Ale to, że nie zdrowiałem, zależało od braku mojej pracy nad programem i brakiem zaangażowania. Od czasu kiedy pracuje nad programem, widać postęp. Obecnie nie masturbuje się od prawie 3 miesięcy, co jest dla mnie bardzo długim okresem, gdy kiedyś masturbowałem się niemal codziennie. Jednocześnie zaznaczam, że okres abstynencji nie jest moją zasługą. Ja jestem bezsilny wobec nałogu i nałóg ten może powalić mnie na łopatki w każdej chwili. Program m.in. polega na tym, że na początku trzeba to uznać. Przyznać się do swej porażki. Może to brzmieć strasznie, ale to droga do uwolnienia. Stanięcie wobec prawdy, a jak wiadomo, prawda nas wyzwoli. Nikt nie chce przyznać się do porażki. Jednak, gdy to zrobiłem, staje się uwalniany z nałogu.
Program moim zdaniem wiele wnosi i jest mądry. Jednak jest to droga każdego z osobna i każdy musi osobiście do tego dojrzeć.
Krótko chciałabym tylko podzielić się z Wami drogą, którą Bóg doprowadził mnie do uzdrowienia 6 lat temu.
Byłam uzależniona od samogwałtu przez 15 lat. Dla mnie to była kwestia przyjemności pośród ciągłego poczucia braku radości w życiu i trudnej sytuacji rodzinnej. Zaczęłam z tym walczyć dopiero po moim nawróceniu, które nastąpiło 12 lat temu. Po sześciu latach walki pokusa zniknęła jak ręką odjął.
Przełomem była dla mnie Spowiedź u przypadkowego kapłana, który zalecił mi, bym chodziła do Spowiedzi co miesiąc, a jeśli nawet zdarzy się grzech, mam spokojnie przyjmować Komunię Św. (Kiedy się wahałam, co do tego pomysłu, dodał: 'Biorę to na siebie'). Ja po grzechu odsuwałam się od Jezusa i wpierałam Mu, że się mną brzydzi i już mnie nie chce. Przestawałam nawet chodzić na Msze, więc następowała u mnie coraz większa lawina grzechów.
Przystępowanie do Komunii nauczyło mnie ufania Jezusowi, że mnie kocha, że nie odrzuca mnie z obrzydzeniem. Z początku było to bardzo trudne.
W kolejnym etapie Bóg dał mi do zrozumienia, że to nie ja mam walczyć. Po prostu byłam już tak zrezygnowana, że powiedziałam Jezusowi: 'Jeśli chcesz mnie uratować, to Ty we mnie walcz, bo ja już nie mam siły'.
On chyba tylko na to czekał. Nie chciał, bym pyszniła się zwycięstwem.
Jeśli udało się zasnąć bez grzechu, rano dziękowałam Mu, że we mnie wygrał. Jeśli zgrzeszyłam, krótko przepraszałam Go za to i szłam dalej. Nie rozdrapywałam, nie lamentowałam nad sobą.
Po jakimś czasie zauważyłam, że po Spowiedzi pokusa odchodzi, jakby nigdy nie było problemu. Pojawiała się po dwóch, trzech tygodniach. Czwarty tydzień przed Spowiedzią był zazwyczaj tygodniem walki. Z czasem coraz częściej udawało się wytrwać bez grzechu do następnej Spowiedzi, ale nawet wtedy za radą św. Faustyny wyznawałam samą pokusę, która jednak nadal we mnie się pojawiała.
Po jakimś czasie (chyba po roku)był Wielki Post, który przeżyłam wyjątkowo głęboko i po tamtej Wielkanocy zrozumiałam, że pokusa zupełnie zniknęła, a ja jestem uzdrowiona.
Jest to prawdziwy cud bez mojego udziału. Wiedząc jak bezsilna byłam wobec tego grzechu, nie mogę nie nazwać tego cudem.
Jezus mógłby Was uleczyć w sekundę, tu i teraz, ale nie robi tego, bo może chce Wam w tej słabości dać coś więcej niż tylko czystość.
Mnie nauczył pokory w walce z grzechem i zdania się całkowicie na Niego oraz ufności i wiary w Jego Miłość.
Wszystkim Wam życzę tego samego i zachęcam Was byście oddali tę walkę Jezusowi i nie przypisywali sobie zwycięstw. Byście ufali, że On kocha Was mimo wszystko i nie brzydzi się Wami, a nade wszystko życzę Wam wiary, że przyjdzie dzień uwolnienia, bo JEZUS JEST WIELKI! Chwała Panu!
Z pamięcią w modlitwie!
Chcę opisać po krótce również swoją sytuację...ponieważ nie masturbowałam się, ale nie dotrzymałam czystości nieraz. Bardzo tego żałuję, niestety miałam kilku chłopaków i dzisiaj się tego bardzo brzydzę...tego grzechu, tego omamienia albo zaślepieniem na "nieistniejący problem". Od pewnego czasu gdy byłam już sama zaczęłam czuć, że jest cos nie tak i zbierałam sie troche do spowiedzi. Przygotowanie i spowiedź nie była łatwa. Ale Pan Bóg mi wybaczył i doznałam łaski. Oczywiście..jak jest grzech to to, że Pan Bóg wybacza nie oznacza, że nie będzie konsekwencji za tym czynem idących, natomiast mimo, że nadal uczę się jak kochać siebie, akceptować siebie, bliźnich, czuję, że Pan Bóg jest, niestety nie zawsze potrafię go dostrzec gdy za bardzo chcę, gdy idę, szukam nie w tym kierunku co trzeba.Moja sytuacja jak teraz się jej przyglądam wynikała z braku miłości od mojego taty. Mam problem ze znajdowaniem sobie przyjaciół, rozpoczynaniu bliskich relacji, kochania tak naprawdę bezinteresownie innych ludzi. Te sytuacje wynikały też z takiego zafascynowania drugą osobą, z tego , że po co odmawiać...że odmawiając komuś w jakis sposób ta osoba nie będzie aprobowała mojej postawy, wyśmieje mnie...Teraz jak na to patrzę czuję się obrzydliwie. Nadal mam problem z relacjami z innymi Ale warto oddawać się Bogu, a On zrobi wszystko co trzeba, dał mi łaskę nawrócenia i wiem, że częsta spowiedź, rachunek sumienia, rozważania i praca nad sobą to droga, ale przede wszystkim czas...czas, który nam daje Bóg wydaje się czymś niekończącym...wciąż czekamy kiedy się ten ból skończy, ale czas nasz nie jest równy czasowi Boga, dlatego trzeba czekać, modlić się o potrzebne łaski i wierzyć, że Bó nas zaprowadzi tam gdzie trzeba:).
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za świadectwa i życzę dobra! :)
Źródło naukowe: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16095799
Problem w tym że są na tym świecie ludzie którzy nie mogą doświadczyć szczęścia małżeńskiego. Ja się w pełni zgadzam że masturbacja to wejście do bagna które wciąga aż człowiek się dusi i umiera, ale czasem to odskocznia od beznadziei. Czujesz coś takiego w sobie że nienawidzisz samego siebie za wygląd, za fizyczność, za charakter?.Nie masz ochoty wstać z łóżka, nie chcesz jeść, pić, oddychać, i relaks znajdujesz tylko w alkoholu i masturbacji?. Ja tak mam od kiedy pamiętam...
2. Idź do spowiedzi i powiedz wszystko. Ale tak na prawdę wszystko.
3. Msza w każda niedzielę i jak można to komunia. Chcieć i ufać. To najważniejsze.
Spodziewane efekty (czas oczekiwania różny, polecam cierpliwość)
- uwolnienie z nałogów
- uwolnienie z kompleksów
- spokojny sen
- brak strachu
- radość wewnętrzna
- ogólna poprawa wszystkiego
- i długa lista wspaniałych rzeczy
A teraz efekt uboczny, żeby nie było że nie ostrzegałem. Pan Bóg zakochuje w sobie. Brzmi to idiotycznie ale tak jest. Wszystkie inne sprawy staja się z czasem kiepskie. Ulubiony film, piwo, grill i wóda z kumplami, nawalanka w sieci nagle są nudnawe a biblia i katechizm KK ciekawe. Otwierają się oczy na to jaki świat i ludzie są zwariowani. Tęskni się też bardzo, ale zawsze gdzieś adorację organizują.
Jak to mówił genialny ojciec Adam Szustak, trzeba zacząć beczec i dzwonić dzwonkiem a pasterz przyjdzie i cie uratuje bo cie bardzo kocha. Odwagi.
Wszyscy ludzie maja swoje intymnosci i te pochodza od Opatrznosci. One wlasnie tworza dusze czlowieka i jego zycie wewnetrzne, one stanowia problemy zmuszajace indywiduum do przemyslen, cierpien, analiz, konfrontacji z rzeczywistoscia i do pracy nad soba. Czy wy chcecie odrzec czlowieka z jego indywidualnosci? Z jego wewnetrznych wartosci indywidualnych, pozbawic go mozliwosci refleksji nad samym soba? O co wam chodzi, dopuszczajac takie publikacje?
Tego typu problematyka dotyczy jednostki. Gdy natomiast homoseksualizm np. staje sie zjawiskiem spolecznym i pojawil sie wlasnie w Kosciele jako nurt niszczacy religie. Piszcie na ten temat. To tez temat intymny, lecz wychodzacy poza sfere jednostki. Piszcie o arogancji dygnitarzy koscielnych. O czrnych owcach, ktore wkradly sie do stanu duchownego niszczac to srodowisko.
Zniewolenie masturbacji przybierało drastycznych form. Codziennie na sedesie nie mogło obyć się bez masturbacji. W czasie porannego mycia i kąpania musiała być masturbacja. Gdy pojechałem do babci jako dziecko które miało może około dwunastu lat, poszedłem za namioty i raz się masturbowałem ale to było mało. Później przez piętnaście minut próbowałem dojść jeszcze raz do orgazmu i doprowadziłem swój organ do zranienia. Okropne, zamiast siedzieć przy stole lub bawić się zabawkami, ja wykorzystywałem każdą okazję do samozadowolenia. Dzisiaj mam problemy w kontaktach między ludzkich, bo wolałem własną przyjemność niż powierzyć ją innym ludziom aby mi pomogli wyjść z tej pułapki.
Masturbowałem się w szkole, czasami nawet w samochodzie w czasie jazdy gdy już miałem prawo jazdy. Gdy zostawałem w internacie w pokoju, potrafiłem przez cały dzień nie pójść na lekcje, tylko przez kilka godzin doprowadzać się cały czas do masturbacji. W wieku około może piętnastu lat, zacząłem używać pornografii przy masturbacji. Moje własne myśli doprowadziłem do takiego stanu, że masturbowałem się z myślą chyba o wszystkich koleżankach jakie znam a także kobietach które nie znałem. Okropne.
Nadszedł czas kiedy moja dziewczyna wpłynęła na mnie i na moją masturbację. Oczywiście swoją dziewczynę wprowadziłem w wzajemną masturbację, co pięć lat później doprowadzało ją do szału że ja nie chce się masturbować wzajemnie a ona tego pragnie. Otóż mając około 23 lata, zacząłem próbować zrywać z nałogiem. Początkowo to był okres tygodnia zaprzestania masturbacji, później 3 miesiące i tak powracałem z powrotem w masturbacje. Pamiętam jak nie używałem do tego ręki tylko np. wody lub innych przedmiotów, lub nawet ręki mojej dziewczyny, by tłumaczyć się przed samym sobą, że teraz to ja się nie masturbuję, a to był wielki błąd.
Raz poszedłem do spowiedzi i powiedziałem księdzu po ponad dziesięciu latach ukrywania grzechu że się masturbuję. Powiedziałem też mojej dziewczynie o wyznaniu do księdza, a ta oniemiała że takie rzeczy potrafię komuś powiedzieć. Dzisiaj wiem że wyznałem to Jezusowi. Po spowiedzi szybko wróciłem do masturbacji, może nie minął nawet jeden dzień. Cóż masturbacja nie groźna bo co to takiego, nic wielkiego. Za kilka miesięcy znów poszedłem do spowiedzi. Znowu wyznałem że się masturbowałem i kilka dni później znów powróciłem do czynności sprawiających mi przyjemność. To powtarzało się kilka razy, aż wreszcie trafiłem na księdza, który mi powiedział, że za każdym razem gdy się masturbuję mam przyjść do spowiedzi niezwłocznie. Wiem że te słowa skierował do mnie Jezus przez księdza spowiednika.
Później na świat przyszło dziecko. Żona w ciąży a ja dalej się masturbuję. Później gdy się masturbowałem chodziłem już dopiero około dwóch tygodni po dokonanym czynie, dopiero wtedy jak czułem gdy masturbacja powoduje we mnie spadek nastroju, humoru, agresję i otwartości do ludzi. Spostrzegłem się że masturbacja odciąga mnie od czegoś pięknego, od kochania ludzi od patrzenia na nich jak na cudowne istoty, a tak to patrzyłem jak na obiekty seksualne. Postanowiłem zawalczyć na całego. Już następnego dnia chodziłem do spowiedzi po masturbacji.
Moja przygoda z masturbacją skończyła się gdy miałem 25 lat. Pewnego dnia gdy narodził się mój syn po miesiącu dokonałem znów złego aktu. Poszedłem do spowiedzi i tam spotkałem księdza, który mnie okrzyczał, i wyrzucił mi że ojciec ma syna i się masturbuje, co ze mnie za ojciec. Zrobił to takim tonem i z taką serdecznością jak by mówił to jakiś mój wymarzony ojciec. Dziś wiem że to znowu Jezus Chrystus pod postacią księdza w konfesjonale powiedział mi abym skończył z masturbacją. Mam dwadzieścia sześć lat, kocham Jezusa Chrystusa, nie ciągnie mnie do masturbacji i proszę Jezusa Chrystusa o nie pozwolenie aby znów mnie to zło ogarnęło kiedykolwiek.
Otóż sama walka z tym "nałogiem" przynosi o wiele więcej szkód niż sam "nałóg".
Bardzo często spotkałem się z komentarzami iż poczucie winy doprowadziło do samookaleczeń oraz myśli samobójczych. Inny mężczyzna znowu pisał w innym miejscu ,że 10-letnia całkowita abstynencja doprowadziła do poważnej choroby prostaty. Teraz ten mężczyzna musi to robić aby ulżyć sobie w bólu (w prostacie gromadzi mu się ropa, a nie ma innej możliwości jej odprowadzić. Tabletki już nie działają).
Tak więc jak to możliwe, że walka z grzechem przynosi człowiekowi więcej szkód niż sam grzech?
Kościół naucza, że masturbacja to grzech przeciw ludzkiej naturze. Ale czy popęd seksualny nie jest naturalny?
Więc jak coś do czego natura prowadzi może być grzechem?
Ropa w prostacie najprawdopodobniej jest objawem jakiegoś innego problemu: kolega może być np. zarażony rzęsistkiem albo jakimś innym paskudztwem, warto zrobić wymaz...
Co do nałogu to naprawdę jest on szkodliwy. W trudnych sytuacjach życiowych Twój kolega odkryje że nie jest w stanie sobie samemu ulżyć i wtedy zrobi sobie krzywdę. Naczynia krwionośne w tym miejscu są dość delikatne i stosunkowo łatwo pękają... Po wylewie tworzą się po kilku tygodniach wewnętrzne blizny. Wtedy nie tylko będzie musiał leczyć chorą prostatę ale i złamanego penisa.
Moja walka z tym wstrętnym grzechem i nałogiem zaczęła się na serio w 2008 roku, kiedy po raz pierwszy byłem na mszy o uzdrowienie i i doświadczyłem obecności żywego Boga.
to był zaledwie początek mojej drogi, zmagałem się wtedy z wieloma grzechami szczególnie z masturbacją.
W tamtym okresie po prostu chciałem jak najbliżej powrócić do Boga i zacząłem czytać Pismo Święte i książki chrześcijańskie, dzięki którym dowiedziałem się jak szkodliwy na stan duchowy i zdrowia jest okultyzm. Sam byłem wcześniej absolwentem samokontroli umysłu Metodą Silvy, bylem u bioenergoterapeuty, nosiłem amulety itp.
Po zerwaniu z tym wszystkim, wyrzeknięciu się tego i spowiedzi, byłem na kolejnej mszy o uzdrowienie i zostałem uwolniony od nałogu masturbacji.
Rany jednak na duszy pozostały, wiec modliłem się o uzdrowienie, wtedy dowiedziałem się, ze z wieloma grzechami które człowiek popełnia w swoim życiu wiążą się określone konsekwencje, które mogą przechodzić na następne pokolenia.
Modląc się o uwolnienie od tego bardzo szybko, następowały poprawy w różnych dziedzinach życia, np w pracy, zaczęły znikać kompleksy ustała moja zdolność do zapominalstwa i tzw pecha, który wcześniej mnie prześladował.
A że jeszcze to nie było dla mnie wystarczające to ,,kopałem głębiej” i wtedy natrafiłem na zagadnienie przebaczenia. Modliłem się jak najczęściej o przebaczenie osobom, które wyrządziły mi faktyczne lub domniemane krzywdy w poszczególnych etapach mojego życia i to poprawiło diametralnie moje relacje z innymi ludźmi
Obecnie nadal kontynuuje modlitwę nad uzdrowieniem innych aspektów mojego życia, ale zmiana jest tak duża, że bez kozery mogę się teraz nazwać innym człowiekiem.
Dlatego też, jeśli mogę Ci coś doradzić to spróbuj modlitwy o uzdrowienie wewnętrzne w następujących kierunkach:
1) zerwania i wyrzeknięcia się wszelkich nawet nieświadomych związków z okultyzmem,
2) usunięcia skutków grzechów pokoleniowych
3) przebaczenia innym i sobie
4) wreszcie konkretnego uzdrowienie i uwolnienia np od konkretnych lęków, nieśmiałości, poczucia osamotnienia skłonności do depresji itd.
Pomaga też sport ;)
Bóg pragnie abyśmy byli takimi jakimi nas stworzył i uzdrawia nas wewnętrznie i zewnętrznie
Kpł 26, 13
Ja jestem Pan, Bóg wasz, który wyprowadził was z ziemi egipskiej, abyście przestali być ich niewolnikami. Ja rozbiłem drągi waszego jarzma i dałem wam możność chodzenia z podniesioną głową.
Uzdrowienie wewnętrzne, które może usunąć destrukcyjne skutki naszych grzechów jest procesem, i najczęściej przebiega pewnymi etapami, tak jest u mnie i wierze, że u innych też.
Kazdy czlowiek posiada w sobie mozliwosci wyboru, nawet wtedy, gdy jest osaczony przez zlo. Mozna i trzeba sie opanowac.To rowniez sprawa godnosci wlasnej jednostki. W przypadku silnej nadpobudliwosci seksualnej, wobec braku partnera, cywilizowana masturbacja wydaje sie byc lepszym rozwiazaniem niz szukanie na sile jakichs przypadkowych kontaktow seksualnych, wloczenie sie po miejscach publicznych i tracenie czasu oraz narazanie swojej godnosci na szwank. W nadzwyczajnych przypadkach osoby takie zadaja dodatkowo cierpienia swoim najblizszym i wystawiaja siebie na posmiewisko.
Nalezy wtedy skorzystac z pomocy lekarza specjalisty.
Rzuciłem to ... kilka miesięcy temu i mam nadzieję, że już nigdy do tego nie wrócę! Pornografia (i związana z tym masturbacja) jest wielkim świństwem i jednym z największych zagrożeń dzisiejszego świata, szczególnie dla mężczyzn. Czytałem gdzieś ostatnio (chyba artykuł w "Gościu Niedzielnym"), że księża i Kościół też to zauważyli, bo z nieoficjalnych statystyk wynika, ze nawet 75% mężczyzn może mieć lub miało ten problem. Sam wiem to doskonale po sobie.
Można sobie wmawiać różne rzeczy usprawiedliwiając pornografię: że zdjęcia, filmy lub gry pornograficzne są sposobem na samotność i rozładowywaniem napięcia seksualnego; że mężczyźni sa wzrokowcami i od czasu do czasu potrzebują spojrzeć na inną kobietę, chociażby tylko przez komputer; no przecież wszyscy dziś tak się tym zachwycają - nie żyjemy przecież w średniowieczu; ja tylko zajrzę na chwilę z czystej ciekawości i za chwilę wyłączę; a może by tak urozmaicić nasze małżeństwo pornografią, aby zobaczyć jak inni to robią itd., itp.
Na początku zaczyna się niewinnie, a potem wsiąka się coraz bardziej w to bagno, szukając mocniejszych bodźców, coraz ostrzejszych i wulgarniejszych filmów i zdjęć. Bardzo szybko umysł, oczy, serce człowieka zostaje zniewolone, tak jak przy alkoholu czy narkotykach. Jest "fajnie" dopóki nie zorientujesz się, że nie możesz już normalnie patrzeć na inną kobietę/dziewczynę/żonę, jako na wspaniałe dzieło Pana Boga i istotę, którą masz szanować, kochać, ochraniać, a raczej jak na gumową lalkę i sex-zabawkę do "męskich zachcianek".
Dla mnie momentem przełomowym było to, gdy zobaczyłem jak pornografia zaczęła powoli, ale skutecznie zatruwać nie tylko mnie, ale i moje małżeństwo (a jest naprawde udane). Przeszedłem przez wszystkie etapy, które opisałem powyżej. Doszedłem jednak na szczęście do momentu, w którym poczułem się jak ostatnia "szmata", za to że zdradzam moją żonę, chociażby "tylko" oczami i w myślach. Zadałem sobie pytanie dokąd to wszystko zmierza, bo jeszcze chwila i wciągnę żonę w to bagno. Nie trzeba byc geniuszem, żeby stwierdzić, że następne kilka miesięcy/lat z pornografią i żona by mi się znudziła, bo "porno-aktoreczki" mają większe... (nie będę kończył) lub znajdzie się koleżanka/sąsiadka/kochanka, która spełni moje wszystkie zachcianki jak żona nie będzie mogła/nie będzie chciała/lub bo jest obrażona.
Powiedziałem dość! A słowo zamieniłem w czyn. Przyznam, ze ostro się wkurzyłem na siebie, że dałem sie tak łatwo manipulować przez tyle lat. Powiedziałem zero tolerancji dla zła i pornografii w swoim życiu. Wywaliłem wszystko co miało choćby znamiona porno lub erotyki w swoim domu. Połamałem wszystkie płyty CD/DVD, na których były chociażby "niewinne" tapety modelek lub aktorek w kusych spódniczkach lub bieliźnie. Z komputera, telefonu wykasowałem wszystko bez cienia litości, zachomikowane zdjęcia, filmy, ulubione zakładki i wszystko co tylko wpadło mi w ręce, a było tego trochę. Byłem jak wiewiórka, która zamiast orzechów na zimę chomikuje pornosy, bo może się przydadzą na czarną godzinę. No ale jaka w takim razie była moja Spowiedź Św. przez te lata - chociaż naprawdę żałowałem tego co robiłem i chciałem zerwać ze złem w swoim życiu, to jednak tak naprawdę nie zrobiłem tego definitywnie. Dlatego ważnym elementem walki z nałogiem była dla mnie Spowiedź Generalna, w której podsumowałem swoje dotychczasowe życie, ze wszystkim co mnie zniewalało i dokonałem naprawdę mocnego postanowienia poprawy.
W walce z każdym nałogiem nie jest łatwo, ale najważniejsze, żeby się nie załamywać i nie ulegać zwątpieniu, tylko po każdym upadku wracać z powrotem do Miłosiernego Boga.
Poniżej wysyłam linki, które mogą komuś pomóc z problemem pornografii/masturbacji:
https://www.youtube.com/watch?v=-2xB3IsZDuI
https://www.youtube.com/watch?v=sYj84pFGOaY
https://www.youtube.com/watch?v=U1KyFePocr4
https://www.youtube.com/watch?v=PawDzqGCIsc
z wieprzowiny i takich wędlin, również należy spożywać tabletki z bromem kupione w aptece.
Natomiast oglądanie innych zniewolonych przez
grzech to to samo co wejść do baśni i
przyglądać się cierpiącym a nie dając im żadnej pomocy.
Natomiast u mnie mało nie rozpadło się małżeństwo, przez masturbację itd. bo przy najmniejszym problemie, wolałem sex wirtualny niż coś się postarać - do tego doszło.
Na szczęście Pan Jezus dotarł do mnie w ostatnim momencie.
I to wszystko bez psychologów, terapeutów, wielu innych badań, wystarczyło tylko zrobić porządek w sobie i gorąco się modlić, i wszystko się poprawiło a nawet jest dużo lepiej niż było.
Ale takich głupot jest niestety na pęczki,
posłuchajcie zanim zaczniecie wklejać te farmazony dalej,
masturbacja niesie za sobą konsekwencje psychiczne (tak to jest prawda, twoja seksualność spłaszcza się do filmiku do jakiego sobie "walisz"- jest to negatywne w późniejszym czasie.),
zastanówcie się kim jest Jezus? Ja wam odpowiem, Jezus jest prawdą jedyną.
Jeżeli nazywacie się wydawnictwem katolickim to to was zobowiązuje do prawdy!
Nie będę nawet wymieniać ile tu się nie zgadza z prawdą..
To nie masturbacja zaprowadziła Panią do zniewolenia, tylko ten BRAK MIŁOŚCI, o której Pani pisze. Dotkliwy, raniący brak miłości prowadzi organizm z dużą siłą do zachowań właśnie kompulsywnych albo uzależnieniowych. Jeśli nigdy nie spróbowałaby Pani masturbacji, jestem pewna, że skończyłaby Pani z innym uzależnieniem czy zniewoleniem. Coś o tym wiem, nie tylko dlatego, że studiuję psychologię, ale również zmagałam się wiele lat z bulimią, z tego samego powodu co Pani. Odbyłam również dwie psychoterapie. Sęk w tym, że Pani problem - zniewalająca masturbacja - to OBJAW, NIE PRZYCZYNA. Wniosek z Pani listu prowadzi do kolejnego, że - aby nie wpaść w zachowania obsesyjno-kompulsywne - należy unikać wszystkiego, co by te zachowania umożliwiły, a więc - nie grać w gry komputerowe, nie uprawiać seksu (żadnego, nigdy!), nie pić nigdy alkoholu ani też NIE JEŚĆ! Ponieważ właśnie nawet jedzenie może stać się uzależnieniem. A jedzenie samo w sobie nie jest złe.
Niestety swoim listem świadczy Pani na niekorzyść Kościoła Katolickiego, bo pokazuje Pani swoje zaciemnienie i zaślepienie. Masturbacja sama w sobie nie jest zła, jest naturalna. Złe może być to, co do niej prowadzi - czynniki psychiczne albo postawa serca.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.