Czytam to i tak żal mi tych wszystkich ludzi. Gdybyście przestali wmawiać im poczucie winy i dali święty spokój, prawdopodobnie nie musieliby z niczym walczyć ani szukać pomocy. Byliby po prostu szczęśliwi.
Są wspólnoty: http://www.pascha.pl/index.php, można znaleźć pomoc jeśli się chce znaleźć. Jeśli ktoś jest praktykującym katolikiem, to będzie jej szukał i znajdzie, jeśli ktoś jest obojętny religijnie, to i tak się "ustawi", bo potrzeba bliskości jest silniejsza niż przekonania religijne, które nie są karmione modlitwą.
Samiście wyjęli spod prawa, spotwarzyli i pozbawili pomocy sporą liczbę niewinnych osób, to się nie dziwcie, że macie kłopot z marginesem.
Rozważ: 1. „[…] należy rozważyć przede wszystkim różnicę istniejącą między zachowaniem homoseksualnym jako zjawiskiem prywatnym a tym samym zachowaniem jako relacją społeczną prawnie przewidzianą i zaaprobowaną […]” (kard. kard. J. Ratzinger i A. Amato, Kongregacja Nauki Wiary, 3 czerwca 2003 r.). I ani słowa o obowiązku praktycznej pomocy osobom wykazującym takie trudności. 2. „Kościół nie zostawia ich samotnych w obliczu życiowych zmagań. Wśród osób, które skorzystały z terapii w katolickich ośrodkach „Odwagi”, ponad 30% potrafiło zmienić swą orientację i podjąć życie w sakramentalnych związkach małżeńskich.”, (List pasterski Episkopatu Polski, 28.12.2003 r.). Sprawdź, ile jest tych „ośrodków Odwagi” i jaka jest ICH skuteczność. Rozważ manipulacyjne użycie liczby mnogiej. 3. „Tworzenie grup wsparcia dla homoseksualistów wydaje się przedwczesne”,” Jeżeli jakiś ksiądz byłby znany w środowisku z tego, że chętnie udziela pomocy osobom homoseksualnym, łatwo mógłby spotkać się z podejrzliwością. Wielu księży obawia się więc „homoseksualnego cienia””. ( KS. JÓZEF AUGUSTYN SJ TP 27/2002). Porównaj z argumentacją z książek tegoż: 4. „Należy [homoseksualistę] traktować jak osobę NIEZDOLNĄ DO MIŁOŚCI”, „Jeżeli nawet uznamy, że są zdolni do miłości, to nie znaczy, że są zdatni…”, (J.Augustyn, „Duszpasterstwo osób homoseksualnych nie może być KONKURENCJĄ dla środowisk gejowskich”. (m.in. J.Augustyn, „Rozmowy o trudnych sprawach”, „Celibat, aspekty pedagogiczne i duchowe”, „Aby życie było szczęśliwe”). 5. „Gdyby ktoś się dowiedział, że psycholog udziela pomocy homoseksualistom, to nikt inny by do niego nie podszedł”, (strony WIARA, odpowiedź na pytanie gdzie się zgłosić z takimi problemami.) 6. „Homoseksualistów nie stworzył Pan Bóg”. „Nietrwałe związki są sprawiedliwe”. „Jeżeli wyjdzie na jaw [homosesksualizm], to należy ich usuwać z zawodu [nauczyciela]” Ks. Marek Dziewiecki, strony OPOKA. 7. „Nie należy określać ich nazwami mogącymi budzić pozytywne skojarzenia, np. „gej””. Red. Tomasz Wiścicki, Więź. 8. "Oficjalnie służba zdrowia milczy na ten temat tak jakby sprawa nie istniała.[…] Nie mam wątpliwości, że przyczynił się do tego [tj. do wejścia przez syna autora do wspólnoty gejowskiej i porzucenia przez niego wyznania katolickiego)] brak oferty ze strony społeczeństwa i kościoła." , List Ojca homoseksualisty, do „Więzi”, czerwiec 2006. 9. Liczne artykuły w „Gościu Niedzielnym”, (np. Franciszka Kucharczaka, „Dzielenie ludzi”) i w innej prasie katolickiej pełnej wulgarnych inwektyw mających wzbudzić wstręt do „dewiantów” i sprawić wrażenie, że marginalizowanie osób tu omawianych jest zgodne z nauką Ewangelii.
Odpowiedz na pytania: 1. Gdzie ma się udać osoba nie wykazująca odpowiedniej skłonności do płci przeciwnej (bo właśnie to, a nie pociąg do tej samej płci nieustannie karykaturowany i wyszydzany w „dobrej literaturze katolickiej”, jest istotą problemu), aby uzyskać skuteczną pomoc w prawidłowej integracji społecznej (w odróżnieniu od zdefiniowanej przez Paula Camerona integracji opacznej - „reverse integration”, patrz homoseksualizm.friko.pl)? 2. Dlaczego środowiska gej/les nie mają konkurencji” 3. Kto tak usilnie PROPAGUJE zwolnienie z ewangelicznego obowiązku samarytańskiej pomocy „zranionym homoseksualnie” (określenie J. Augustyna), zadowalając się sentymentalnym „szacunkiem, współczuciem i delikatnością”?
Protestuj przeciwko prawdziwym winowajcom destrukcji rodziny i ładu moralnego, usiłującym jazgotliwie zagłuszyć sumienie i zdrowy rozsądek, a swoje ofiary zohydzić i zrzucić na nie odpowiedzialność za swe własne kłamstwa i zaniedbania, dając tym skandaliczny przykład zgorszenia publicznego.
+Przyjacielu, czytelniku Gościa i in., cokolwiek to znaczy: Określ swoje stanowisko w jednym zdaniu. Czy twierdzisz że to Kościół jest winny problemom, z jakimi się borykają osoby homoseksualne? Mieszasz wiele spraw. Zanim mi odpowiesz, pobuszuj sobie na portalu, do którego link zamieszczam poniżej:
Widziałem. Tylko „30% osób poddających się terapii uzyskuje pełnię heteroseksualności”, brak informacji nt. funkcjonowania pozostałych 70% w rodzinie i innych wspólnotach. Brak danych nt. powikłań jatrogennych tych terapii, choć prasa medyczna donosi o zaburzeniach psychicznych, depresjach i samobójstwach, a nawet przestrzega przed podejmowaniem takich terapii. Nawet duchowny, o. dr hab. J. Augustyn SJ w książce „Integracja seksualna” pisze „Wzbudzanie nadziei [ ], iż zdołają przezwyciężyć swoje skłonności oraz pokonać swe wyobcowanie musi być naznaczone wielkim realizmem.” (Nb. ładna mi to integracja…). Trzeba to wszystko rzetelnie wyjaśnić, by nie proponować jakichś praktyk znachorskich. To ma być leczenie, a nie okaleczenie. Polecam też strony ODWAGA, tam jest napisane na czym polega „jedyne lekarstwo” (Bp. Z. Kiernikowski). Nikt nie zna jego skutków. Przed organizacją POMOC2002 przestrzegała psycholog i zakonnik. Na pytanie co robić, gdy psycholog, lub psychiatra nie chce leczyć z homoseksualizmu portal http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/index.php poleca zgłaszać się z innymi zaburzeniami.
Trochę mieszasz, bo w podanych artykułach nie ma nic nienawistnego...
Jeżeli Kongregacja Nauki Wiary widzi „różnicę między zachowaniem homoseksualnym jako zjawiskiem prywatnym a tym samym zachowaniem jako relacją społeczną prawnie przewidzianą” , to czy nie promuje w ten sposób marginesu zamiast wezwać do prawidłowej integracji społecznej tych osób? Jeżeli J. Augustyn uważa za sukces terapii „porzucenie gejowskiego trybu życia”, to czy to w ogóle można nazwać terapią? Jeżeli episkopat wprowadza w błąd co do postępowania Kościoła, to czy nie wzbudza wrogości wobec tych, którzy z jego (nieistniejących) możliwości nie korzystają, albo należą do tych 70%, którym to nie pomaga? Jeżeli Gość Niedzielny wyszydza zachowania homoseksualne, a nie daje jasnych wskazówek, co zrobić by się stały normalne, to czy się nie zachowuje jak to piętnuje List Powszechny św. Jakuba: „Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, 16 a ktoś z was powie im: "Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!" - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda?”? Jeżeli katechizm zaleca „szacunek, delikatność i współczucie” zamiast właściwej integracji, to czy się nie sprzeniewierza swej własnej zasadzie praktycznej miłości? Jeżeli Kościół nie pozwala wymienić homoseksualistów wśród ofiar Oświęcimia, to czy nie daje instrukcji, co jest wobec nich dopuszczalne?
Niestety problem "homolobbyy" istnieje. Nie tak dawno pewien ksiądz, z kierownictwa katolickiego radia eR, opublikował w internecie swoje homoseksualne fantazje.
Gdyby Fronda o tym nie napisała, pewnie sprawa zostałaby zamieciona pod dywan. A tak biskup Budzik wezwał go na rozmowę. Jaki był jej wynik, nie wiadomo.
Ale powstaje pytanie, czy osoba deklarująca się jako homoseksualista powinna tym radiem kierować? Czemu właśnie ktoś taki został wyznaczony do kierowania tym radiem z definicji katolickim?
==
A tak z drugiej strony, czy jest etyczne udawanie homoseksualisty? Moje odczucie mówi, że nie. Z drugiej strony, można osoby o takich skłonnościach zapytać wprost, może po pewnym dłuższym kontakcie. Takie skłonności często po prostu widać po zachowaniu, ubiorze, sposobie wyrażania się.
Zacznij od tego, że słuchaj przedstawicieli medycyny, którzy od ponad stu lat mówią to samo. I jednocześnie przestań czytać pełne ignorancji teksty księży i publicystów katolickich, którzy nie mają pojęcia o ludzkiej seksualności.
Seksuolodzy i psychiatrzy to lekarze, którzy realnie pomagają. księża sieją w tej kwestii tylko zamęt, bo najczęściej nie są w stanie nawet zrozumieć istoty tego, czego osoba transseksualna doświadcza.
+Po pierwsze nie wierz laickim "naukowcom", bo to sprzedajni szarlatani. Stracisz tylko kasę. Zwróć się do Lubelskiej "Odwagi", tam Ci pomogą. Za "co łaska", a słyszałem, że niektórzy nic nie płacą.
http://www.odwaga.oaza.org.pl/kontakt.html
słyszałem też o wspólnotach "Wieczernik", ale nie mam z nimi kontaktu, więc nie polecę Ci ich. Z Jezusem+
Zwróć się o pomoc do organizacji Transfuzja albo podobnej. Tam znajdziesz namiary na specjalistów, którzy mają kompetencje w zakresie transseksualizmu. Są też grupy wierzących chrześcijan np. Wiara i Tęcza, w których możesz się czuć dobrze i porozmawiać na trapiące Cie kwestie.
Choć wiem, że to zabrzmi bezsensownie – bo nie mam Ci jak pomóc – jestem z Tobą. Najgorsze, że pomoc w tych problemach jest zupełnie zdominowana (może ktoś zna inne przypadki?) przez zwaśnione grupy wykorzystujące ludzkie dramaty dla swych interesów ideologicznych, politycznych i wyznaniowych. Oto przykład autentycznej rozmowy homoseksualisty (H) i księdza (X) „terapeuty” związanego z pewnym katolickim ośrodkiem pobierającym 1% podatku.
X: Nie jesteś przecież homoseksualistą. H: ? X: Noo. . ., nie walczysz o prawa, związki itp. H: Ale nie czuję. . . do kobiet. . . żona? X: Już się nie ożenisz. Trzeba być realistą. H: To czemu takich wyrzucacie z seminariów? Tam pożycie cielesne wydaje się mniej potrzebne. Co oni, - my… właściwie mamy robić? X: Módl się za Kościół! (wstaje z fotela) Teraz się będziemy przytulać. H: ????! X: No tak, Bo ciebie nikt nie przytulał! (Następuje parę minut w objęciach „misia” w sutannie o zapachu naftaliny). Teraz jest apatia, na przemian z rozpaczą. Internet jedynym świadkiem. Nie, żebym kogoś zniechęcał. Podobno 30% się udaje. Na razie do nich nie należę. Do świeckich już nie mam siły. Nie chcę słyszeć, że „orientację trzeba zaakceptować, choć to jest trudniejsze dla osób wierzących”. Z całego serca (o ile je posiadam, bo wg literatury katolickiej jestem „niezdolny do miłości”) życzę Ci jakiegoś lepszego rozwiązania. I miłości.
Choć wiem, że to zabrzmi bezsensownie – bo nie mam Ci jak pomóc – jestem z Tobą. Najgorsze, że pomoc w tych problemach jest zupełnie zdominowana (może ktoś zna inne przypadki?) przez zwaśnione grupy wykorzystujące ludzkie dramaty dla swych interesów ideologicznych, politycznych i wyznaniowych. Oto przykład autentycznej rozmowy homoseksualisty (H) i księdza (X) „terapeuty” związanego z pewnym katolickim ośrodkiem pobierającym 1% podatku.
X: Nie jesteś przecież homoseksualistą. H: ? X: Noo. . ., nie walczysz o prawa, związki itp. H: Ale nie czuję. . . do kobiet. . . żona? X: Już się nie ożenisz. Trzeba być realistą. H: To czemu takich wyrzucacie z seminariów? Tam pożycie cielesne wydaje się mniej potrzebne. Co oni, - my… właściwie mamy robić? X: Módl się za Kościół! (wstaje z fotela) Teraz się będziemy przytulać. H: ????! X: No tak, Bo ciebie nikt nie przytulał! (Następuje parę minut w objęciach „misia” w sutannie o zapachu naftaliny). Teraz jest apatia, na przemian z rozpaczą. Internet jedynym świadkiem. Nie, żebym kogoś zniechęcał. Podobno 30% się udaje. Na razie do nich nie należę. Do świeckich już nie mam siły. Nie chcę słyszeć, że „orientację trzeba zaakceptować, choć to jest trudniejsze dla osób wierzących”. Z całego serca (o ile je posiadam, bo wg literatury katolickiej jestem „niezdolny do miłości”) życzę Ci jakiegoś lepszego rozwiązania. I miłości.
Choć wiem, że to zabrzmi bezsensownie – bo nie mam Ci jak pomóc – jestem z Tobą. Najgorsze, że pomoc w tych problemach jest zupełnie zdominowana (może ktoś zna inne przypadki?) przez zwaśnione grupy wykorzystujące ludzkie dramaty dla swych partykularnych interesów ideologicznych, politycznych i wyznaniowych. Oto przykład autentycznej rozmowy homoseksualisty (H) i księdza (X) „terapeuty” związanego z pewnym katolickim ośrodkiem uprawnionym do korzystania z 1% podatku. .. X: Nic mnie u ciebie nie niepokoi. H: ? X: Nie jesteś przecież homoseksualistą. H: ?! X: Noo. . ., nie walczysz o prawa, związki itp. H: Ale nie czuję nic do kobiet,. . . rodzina, . . tu mi jest potrzebna jakaś pomoc. X: Już się nie ożenisz. Trzeba być realistą. H: To czemu takich wyrzucacie np. z seminariów? Tam pożycie cielesne wydaje się mniej potrzebne. Co oni, - my... właściwie mamy robić w życiu, gdzie i z kim? X: Módl się za Kościół! (wstaje z fotela) Teraz się będziemy przytulać. H: ????! X: No tak, Bo ciebie nikt nie przytulał! (Następuje parę minut w objęciach „misia” w sutannie o zapachu naftaliny). Teraz jest apatia, na przemian z rozpaczą. Internet jedynym świadkiem. Do świeckich już nie mam siły. Nie chcę słyszeć, że „orientację trzeba zaakceptować, choć to jest trudniejsze dla osób wierzących”. Z całego serca (o ile je posiadam, bo wg literatury katolickiej jestem „niezdolny do miłości”) życzę Ci jakiegoś lepszego rozwiązania. I miłości.
Choć wiem, że to zabrzmi bezsensownie – bo nie mam Ci jak pomóc – jestem z Tobą. Najgorsze, że pomoc w tych problemach jest zupełnie zdominowana (może ktoś zna inne przypadki?) przez zwaśnione grupy wykorzystujące ludzkie dramaty dla swych partykularnych interesów ideologicznych, politycznych i wyznaniowych. Oto przykład autentycznej rozmowy homoseksualisty (H) i księdza (X) „terapeuty” związanego z pewnym katolickim ośrodkiem uprawnionym do korzystania z 1% podatku.
X: Nic MNIE u ciebie nie niepokoi. H: ? X: Nie jesteś przecież homoseksualistą. H: ?! X: Noo. . ., nie walczysz o prawa, związki itp. H: Ale nie czuję nic do kobiet,. . . rodzina, . . taka samotność nie jest normalna. . . X: Już się nie ożenisz. Trzeba być realistą. H: To czemu takich wyrzucacie z seminariów? Tam pożycie cielesne wydaje się mniej potrzebne. Co oni, - my… właściwie mamy robić w życiu, i gdzie? X: Módl się za Kościół! (wstaje z fotela) Teraz się będziemy przytulać. H: ????! X: No tak, Bo ciebie nikt nie przytulał! (Następuje parę minut w objęciach „misia” w sutannie o zapachu naftaliny). Teraz jest apatia, na przemian z rozpaczą. Internet jedynym świadkiem. Do świeckich już nie mam siły. Nie chcę słyszeć, że „orientację trzeba zaakceptować, choć to jest trudniejsze dla osób wierzących”. Z całego serca (o ile je posiadam, bo wg literatury katolickiej jestem „niezdolny do miłości”) życzę Ci jakiegoś lepszego rozwiązania. I miłości.
Czy ktoś z Was obciążonych pomyślał, by prosić o modlitwę wstawienniczą we wspólnotach tak posługujących? Czy ktoś modlił się na tyskich wieczorach uwielbienia? Ile tam łaski! http://www.centrumduchowosci.pl/twu.php A może poszukać pomocy u ks. egzorcysty? Jest okazja by udać się na modlitwę na stadionie z o. Johnem- charyzmatykiem. http://gosc.pl/doc/1585363.Jezus-na-stadionie
To wszystko macie do dyspozycji, by walczyć! Sami nie dacie rady, bo za tą skłonnością stoi nieprzyjaciel.....
Przestałem już liczyć ile razy brałem udział w spotkaniach charyzmatycznych, modlitwach o uzdrowienie, uwolnienie itd. Nie wiem dlaczego myślicie, że wystarczy nas posłać na stadion z Bashaborą albo na terapię i sprawa będzie załatwiona? To jednak nie jest takie proste jak się Wam wydaje.
Wiem , że to nie takie proste. Wskazałam tylko kierunki poszukiwania pomocy. Przeczytałam wiele świadectw egzorcystów.W swej pracy zetknęli się z najróżniejszymi przypadkami. Ci pokorni ludzie, kiedy widzieli, że nie dają rady sami pomóc, wysyłali do innego egzorcysty. I pomoc tego następnego okazywała się skuteczna!
"Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam." Mt 7, 7
A tu do posłuchania świadectwo właściwie już umierającego narkomana jakim był p. Andrzej, niegdyś gwiazda Jarocina, który cudownie przez modlitwę wstawienniczą w jednej sekundzie uwolnił się z narkomanii.
Karen, egzorcysta też już się nade mną modlił, ale ani on, ani ja nie uważamy, żebym miał być opętany. Nie spędzę przecież reszty życia na jeżdżeniu od spotkania do spotkania, bo przecież nie idzie tu o ilość. Jeśli Bóg miałby w planie mnie uzdrowić, to przecież juz by to zrobił, a jeśli zechce zrobić to później, to Jego wola, nie moja. Czy uzdrowi mnie we wspólnocie, w której jestem, czy kiedy będę na urlopie, to juz nie ja będę Mu wybierał. Boga mogę wielbić choćby w domu, a niekoniecznie na stadionie narodowym. Wierzę, że Bóg może ot tak po prostu to zmienić, ale póki co, nie zmienia, a przecież jest wszędzie. Myślę więc, że jeśli tylko będę żył po chrześcijańsku, to Jemu więcej nie trzeba, żeby mi pobłogosławić w taki czy inny sposób. Choć chciałbym, żeby to było zabranie mi tych skłonności.
To jest zaczyna być śmieszne. Najpierw sami stwarzacie problem a potem biadolicie nad jego rozwiązaniem.
Otóż przyjmijcie w końcu do wiadomości, że ludzie rodzą się homoseksualni, tak jak rodzą się leworęczni. Nie wiadomo do końca dlaczego, ale tak jest. A traktowanie tego jako grzechu, krzyża, winy, niedoskonałości, nieuporządkowania itd., to świadome wpędzanie innych w poczucie winy.
Wszelkie zaś instytucje typu Odwaga to świadome i celowe oszukiwanie ludzi, to wmawianie, że mogą się zmienić. NIE MOGĄ. Nawet jeśli sami sobie wmówią, że się "wyleczyli" po 10-20 latach wszystko wróci ze zdwojoną siłą. Niemal wszyscy "wyleczeni" z homoseksualizmu na Zachodzie po najdalej kilkunastu latach przyznają, że to nieprawda, że tylko sobie to "wyleczenie" wmawiali i że ciągle pożądali jedynie mężczyzn.
Bezustannie wmawiacie osobom homoseksualnym, że coś jest z nimi nie tak, wymagacie życia w samotności, która niszczy ich życie. To jest podłe działanie, inspirowane przez złego. Wasza prowokacja jest tego dowodem. Można poznać wierzące osoby homoseksualne bez żadnych problemów i bez uciekania się do tajniackich sztuczek i podszywania się pod gejów czy lesbijki. To coś niezmiernego przykrego, że upadliście tak nisko. Głosicie kłamstwo zamiast prawdy, nie pomagacie homoseksualistom tylko krzywdzicie ich, nie pozwalając żyć w zgodzie z ich naturą. Także różne praktyki religijne mające na celu przezwyciężanie skłonności homoseksualnych mogą wyrządzać szkody psychiczne - prowadzić do depresji, nerwicy a nawet samobójstwa. Gdybyście byli uczciwi, to byście o tym w swoim artykule napisali. Szczęść Boże.
Godna podziwu odwaga! Żeby tak samemu w siedlisku z-samej-swej-wewnętrzenej-natury nieuporządkowania, zepsucia i gwałtu na rodzinie, Bogu i Ojczyźnie. . . Zuch z Pana!. Ale ja chciałbym Pana Redaktora poprosić, żeby się Pan Redaktor chwilę zastanowił, w czym tak naprawdę Pan Redaktor tym swoim rozmówcom pomógł. Czy nie w utrwaleniu przekonania, że można ich bezkarnie inwigilować, uciekając się do oszustw i podstępów? Czy pomógł im Pan nabrać ufności do otoczenia i przełamać „hermetyczną” izolację? Czy pomógł im Pan w prawidłowej integracji społecznej? Czy w zamian za oszustwo dał im Pan Redaktor choćby cień nadziei na skuteczną terapię? Czy czytelnicy Pana Redaktora nie zostali w ten sposób pouczeni, że wszelka niegodziwość jest dozwolona, gdy chodzi o „zboczeńców”? Czy Pan Redaktor myśli, że niegodziwe metody stosowane w imię Jezusa Chrystusa stają się bardziej godziwe? No i to Pana Redaktora pomysłowe słowotwórstwo: „homo-katolicy”… A Pan jest homo-podglądaczem, który za srebrniki poczytności homo-podstępem i homo-oszustwem wydobywa homo-niusy prowadząc do dalszej homo-marginalizacji osób wymagających natychmiastowej skutecznej pomocy, a skandalicznie opuszczonych przez homo-hierarchię kościelną i związane z nią środowiska. Wszystko po to, aby na ludzkim dramacie rozgrywać swe brudne polityczne i wyznaniowe homo-interesy. I jeszcze chce Pan donosów na dalsze odcinki. Lecz poczekaj sobie ty homo-redaktorze Teister: Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy!
Godna podziwu odwaga! Żeby tak samemu w siedlisku z-samej-swej-wewnętrzenej-natury nieuporządkowania, zepsucia i gwałtu na rodzinie, Bogu i Ojczyźnie. . . Zuch z Pana!. Ale ja chciałbym Pana Redaktora poprosić, żeby się Pan Redaktor chwilę zastanowił, w czym tak naprawdę Pan Redaktor tym swoim rozmówcom pomógł. Czy nie w utrwaleniu przekonania, że można ich bezkarnie inwigilować, uciekając się do oszustw i podstępów? Czy pomógł im Pan nabrać ufności do otoczenia i przełamać „hermetyczną” izolację? Czy pomógł im Pan w prawidłowej integracji społecznej? Czy w zamian za oszustwo dał im Pan Redaktor choćby cień nadziei na skuteczną terapię? Czy czytelnicy Pana Redaktora nie zostali w ten sposób pouczeni, że wszelka niegodziwość jest dozwolona, gdy chodzi o „zboczeńców”? Czy Pan Redaktor myśli, że niegodziwe metody stosowane w imię Jezusa Chrystusa stają się bardziej godziwe? No i to Pana Redaktora pomysłowe słowotwórstwo: „homo-katolicy”… A Pan jest homo-podglądaczem, który za srebrniki poczytności homo-podstępem i homo-oszustwem wydobywa homo-niusy prowadząc do dalszej homo-marginalizacji osób wymagających natychmiastowej skutecznej pomocy, a skandalicznie opuszczonych przez homo-hierarchię kościelną i związane z nią środowiska. Wszystko po to, aby na ludzkim dramacie rozgrywać swe brudne polityczne i wyznaniowe homo-interesy. I jeszcze chce Pan donosów na dalsze odcinki. Lecz poczekaj sobie ty homo-redaktorze Teister: Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy!
Witam. Jestem gejem, mam swoją drugą połówkę. Jesteśmy ze sobą od trzech lat. Jest nam ze sobą bardzo dobrze, jesteśmy szczęśliwi. Mamy bardzo dobrych przyjaciół, którzy również znaleźli swoje szczęście. To działa na tej samej zasadzie co pary hetero. Denerwuje mnie to jak ktoś próbuje wmówić komuś, że musi się wyleczyć bo to choroba. Ludzie! Jaka choroba? Niby czemu to jest nienormalne? Ja normalnie żyję, studiuję, pracuję, mój chłopak to samo, spotykamy się, przyjaciele o nas wiedzą, jest nam dobrze! Nie dajcie sobie wmówić, że macie jakąś chorobę. Nie marnujcie czasu na jakieś mitingi. Można żyć szczęśliwie takim jakim nas Pan Bóg stworzył. Nie poprawiajmy Go. Pozdrawiam serdecznie :)
Słuchajcie, ja uważam, że warto się dzielić takimi wyznaniami. Na świecie są grupy ludzi, którzy podzielaja Wasz sposób myślenia i tacy, którzy będą Was odpychać. Ważne jest, żeby znaleźć miejsce dla siebie na świecie i ludzi, którzy będą nas akceptować, ale przede wszystkim, trzeba się nauczyć akceptować samego siebie - nosić prawdę o sobie jak tarczę, tak, żeby nie mogła być użyta przeciwko nam. Bo niby dlaczego prawda o samym sobie miałaby człowieka ranić? Ja spotykałem się z świetną terapeutką z poradni Psychologgia. W Warszawie jest wielu terapeutów, ale pani Joanna Michalak zrobiła na mnie wielkie wrażenie i to jej wiedzy i terapii zawdzięczam to, że udało mi się przetrwać kryzys.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Rozważ:
1. „[…] należy rozważyć przede wszystkim różnicę istniejącą między zachowaniem homoseksualnym jako zjawiskiem prywatnym a tym samym zachowaniem jako relacją społeczną prawnie przewidzianą i zaaprobowaną […]” (kard. kard. J. Ratzinger i A. Amato, Kongregacja Nauki Wiary, 3 czerwca 2003 r.). I ani słowa o obowiązku praktycznej pomocy osobom wykazującym takie trudności.
2. „Kościół nie zostawia ich samotnych w obliczu życiowych zmagań. Wśród osób, które skorzystały z terapii w katolickich ośrodkach „Odwagi”, ponad 30% potrafiło zmienić swą orientację i podjąć życie w sakramentalnych związkach małżeńskich.”, (List pasterski Episkopatu Polski, 28.12.2003 r.). Sprawdź, ile jest tych „ośrodków Odwagi” i jaka jest ICH skuteczność. Rozważ manipulacyjne użycie liczby mnogiej.
3. „Tworzenie grup wsparcia dla homoseksualistów wydaje się przedwczesne”,” Jeżeli jakiś ksiądz byłby znany w środowisku z tego, że chętnie udziela pomocy osobom homoseksualnym, łatwo mógłby spotkać się z podejrzliwością. Wielu księży obawia się więc „homoseksualnego cienia””. ( KS. JÓZEF AUGUSTYN SJ TP 27/2002). Porównaj z argumentacją z książek tegoż:
4. „Należy [homoseksualistę] traktować jak osobę NIEZDOLNĄ DO MIŁOŚCI”, „Jeżeli nawet uznamy, że są zdolni do miłości, to nie znaczy, że są zdatni…”, (J.Augustyn, „Duszpasterstwo osób homoseksualnych nie może być KONKURENCJĄ dla środowisk gejowskich”. (m.in. J.Augustyn, „Rozmowy o trudnych sprawach”, „Celibat, aspekty pedagogiczne i duchowe”, „Aby życie było szczęśliwe”).
5. „Gdyby ktoś się dowiedział, że psycholog udziela pomocy homoseksualistom, to nikt inny by do niego nie podszedł”, (strony WIARA, odpowiedź na pytanie gdzie się zgłosić z takimi problemami.)
6. „Homoseksualistów nie stworzył Pan Bóg”. „Nietrwałe związki są sprawiedliwe”. „Jeżeli wyjdzie na jaw [homosesksualizm], to należy ich usuwać z zawodu [nauczyciela]” Ks. Marek Dziewiecki, strony OPOKA.
7. „Nie należy określać ich nazwami mogącymi budzić pozytywne skojarzenia, np. „gej””. Red. Tomasz Wiścicki, Więź.
8. "Oficjalnie służba zdrowia milczy na ten temat tak jakby sprawa nie istniała.[…]
Nie mam wątpliwości, że przyczynił się do tego [tj. do wejścia przez syna autora do wspólnoty gejowskiej i porzucenia przez niego wyznania katolickiego)] brak oferty ze strony społeczeństwa i kościoła." , List Ojca homoseksualisty, do „Więzi”, czerwiec 2006.
9. Liczne artykuły w „Gościu Niedzielnym”, (np. Franciszka Kucharczaka, „Dzielenie ludzi”) i w innej prasie katolickiej pełnej wulgarnych inwektyw mających wzbudzić wstręt do „dewiantów” i sprawić wrażenie, że marginalizowanie osób tu omawianych jest zgodne z nauką Ewangelii.
Odpowiedz na pytania:
1. Gdzie ma się udać osoba nie wykazująca odpowiedniej skłonności do płci przeciwnej (bo właśnie to, a nie pociąg do tej samej płci nieustannie karykaturowany i wyszydzany w „dobrej literaturze katolickiej”, jest istotą problemu), aby uzyskać skuteczną pomoc w prawidłowej integracji społecznej (w odróżnieniu od zdefiniowanej przez Paula Camerona integracji opacznej - „reverse integration”, patrz homoseksualizm.friko.pl)?
2. Dlaczego środowiska gej/les nie mają konkurencji”
3. Kto tak usilnie PROPAGUJE zwolnienie z ewangelicznego obowiązku samarytańskiej pomocy „zranionym homoseksualnie” (określenie J. Augustyna), zadowalając się sentymentalnym „szacunkiem, współczuciem i delikatnością”?
Protestuj przeciwko prawdziwym winowajcom destrukcji rodziny i ładu moralnego, usiłującym jazgotliwie zagłuszyć sumienie i zdrowy rozsądek, a swoje ofiary zohydzić i zrzucić na nie odpowiedzialność za swe własne kłamstwa i zaniedbania, dając tym skandaliczny przykład zgorszenia publicznego.
http://www.homoseksualizm.edu.pl/index.php/terapia
Trochę mieszasz, bo w podanych artykułach nie ma nic nienawistnego...
Samiście wyjęli spod prawa, spotwarzyli i pozbawili pomocy sporą liczbę niewinnych osób, to się nie dziwcie, że macie kłopot z marginesem.
Czy twierdzisz że to Kościół jest winny problemom, z jakimi się borykają osoby homoseksualne?
Tak.
Mieszasz wiele spraw. Zanim mi odpowiesz, pobuszuj sobie na portalu, do którego link zamieszczam poniżej:
http://www.homoseksualizm.edu.pl/index.php/terapia
Widziałem. Tylko „30% osób poddających się terapii uzyskuje pełnię heteroseksualności”, brak informacji nt. funkcjonowania pozostałych 70% w rodzinie i innych wspólnotach. Brak danych nt. powikłań jatrogennych tych terapii, choć prasa medyczna donosi o zaburzeniach psychicznych, depresjach i samobójstwach, a nawet przestrzega przed podejmowaniem takich terapii. Nawet duchowny, o. dr hab. J. Augustyn SJ w książce „Integracja seksualna” pisze „Wzbudzanie nadziei [ ], iż zdołają przezwyciężyć swoje skłonności oraz pokonać swe wyobcowanie musi być naznaczone wielkim realizmem.” (Nb. ładna mi to integracja…). Trzeba to wszystko rzetelnie wyjaśnić, by nie proponować jakichś praktyk znachorskich. To ma być leczenie, a nie okaleczenie. Polecam też strony ODWAGA, tam jest napisane na czym polega „jedyne lekarstwo” (Bp. Z. Kiernikowski). Nikt nie zna jego skutków. Przed organizacją POMOC2002 przestrzegała psycholog i zakonnik. Na pytanie co robić, gdy psycholog, lub psychiatra nie chce leczyć z homoseksualizmu portal http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/index.php poleca zgłaszać się z innymi zaburzeniami.
Trochę mieszasz, bo w podanych artykułach nie ma nic nienawistnego...
Jeżeli Kongregacja Nauki Wiary widzi „różnicę między zachowaniem homoseksualnym jako zjawiskiem prywatnym a tym samym zachowaniem jako relacją społeczną prawnie przewidzianą” , to czy nie promuje w ten sposób marginesu zamiast wezwać do prawidłowej integracji społecznej tych osób? Jeżeli J. Augustyn uważa za sukces terapii „porzucenie gejowskiego trybu życia”, to czy to w ogóle można nazwać terapią? Jeżeli episkopat wprowadza w błąd co do postępowania Kościoła, to czy nie wzbudza wrogości wobec tych, którzy z jego (nieistniejących) możliwości nie korzystają, albo należą do tych 70%, którym to nie pomaga? Jeżeli Gość Niedzielny wyszydza zachowania homoseksualne, a nie daje jasnych wskazówek, co zrobić by się stały normalne, to czy się nie zachowuje jak to piętnuje List Powszechny św. Jakuba: „Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, 16 a ktoś z was powie im: "Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!" - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda?”?
Jeżeli katechizm zaleca „szacunek, delikatność i współczucie” zamiast właściwej integracji, to czy się nie sprzeniewierza swej własnej zasadzie praktycznej miłości? Jeżeli Kościół nie pozwala wymienić homoseksualistów wśród ofiar Oświęcimia, to czy nie daje instrukcji, co jest wobec nich dopuszczalne?
Nienawiść jest już tylko prostą konsekwencją.
Z Bogiem
Niestety problem "homolobbyy" istnieje. Nie tak dawno pewien ksiądz, z kierownictwa katolickiego radia eR, opublikował w internecie swoje homoseksualne fantazje.
Gdyby Fronda o tym nie napisała, pewnie sprawa zostałaby zamieciona pod dywan. A tak biskup Budzik wezwał go na rozmowę. Jaki był jej wynik, nie wiadomo.
Ale powstaje pytanie, czy osoba deklarująca się jako homoseksualista powinna tym radiem kierować? Czemu właśnie ktoś taki został wyznaczony do kierowania tym radiem z definicji katolickim?
==
A tak z drugiej strony, czy jest etyczne udawanie homoseksualisty? Moje odczucie mówi, że nie.
Z drugiej strony, można osoby o takich skłonnościach zapytać wprost, może po pewnym dłuższym kontakcie. Takie skłonności często po prostu widać po zachowaniu, ubiorze, sposobie wyrażania się.
Seksuolodzy i psychiatrzy to lekarze, którzy realnie pomagają. księża sieją w tej kwestii tylko zamęt, bo najczęściej nie są w stanie nawet zrozumieć istoty tego, czego osoba transseksualna doświadcza.
http://www.odwaga.oaza.org.pl/kontakt.html
słyszałem też o wspólnotach "Wieczernik", ale nie mam z nimi kontaktu, więc nie polecę Ci ich.
Z Jezusem+
X: Nie jesteś przecież homoseksualistą.
H: ?
X: Noo. . ., nie walczysz o prawa, związki itp.
H: Ale nie czuję. . . do kobiet. . . żona?
X: Już się nie ożenisz. Trzeba być realistą.
H: To czemu takich wyrzucacie z seminariów? Tam pożycie cielesne wydaje się mniej potrzebne. Co oni, - my… właściwie mamy robić?
X: Módl się za Kościół! (wstaje z fotela) Teraz się będziemy przytulać.
H: ????!
X: No tak, Bo ciebie nikt nie przytulał! (Następuje parę minut w objęciach „misia” w sutannie o zapachu naftaliny).
Teraz jest apatia, na przemian z rozpaczą. Internet jedynym świadkiem.
Nie, żebym kogoś zniechęcał. Podobno 30% się udaje. Na razie do nich nie należę.
Do świeckich już nie mam siły. Nie chcę słyszeć, że „orientację trzeba zaakceptować, choć to jest trudniejsze dla osób wierzących”.
Z całego serca (o ile je posiadam, bo wg literatury katolickiej jestem „niezdolny do miłości”) życzę Ci jakiegoś lepszego rozwiązania. I miłości.
X: Nie jesteś przecież homoseksualistą.
H: ?
X: Noo. . ., nie walczysz o prawa, związki itp.
H: Ale nie czuję. . . do kobiet. . . żona?
X: Już się nie ożenisz. Trzeba być realistą.
H: To czemu takich wyrzucacie z seminariów? Tam pożycie cielesne wydaje się mniej potrzebne. Co oni, - my… właściwie mamy robić?
X: Módl się za Kościół! (wstaje z fotela) Teraz się będziemy przytulać.
H: ????!
X: No tak, Bo ciebie nikt nie przytulał! (Następuje parę minut w objęciach „misia” w sutannie o zapachu naftaliny).
Teraz jest apatia, na przemian z rozpaczą. Internet jedynym świadkiem.
Nie, żebym kogoś zniechęcał. Podobno 30% się udaje. Na razie do nich nie należę.
Do świeckich już nie mam siły. Nie chcę słyszeć, że „orientację trzeba zaakceptować, choć to jest trudniejsze dla osób wierzących”.
Z całego serca (o ile je posiadam, bo wg literatury katolickiej jestem „niezdolny do miłości”) życzę Ci jakiegoś lepszego rozwiązania. I miłości.
..
X: Nic mnie u ciebie nie niepokoi.
H: ?
X: Nie jesteś przecież homoseksualistą.
H: ?!
X: Noo. . ., nie walczysz o prawa, związki itp.
H: Ale nie czuję nic do kobiet,. . . rodzina, . . tu mi jest potrzebna jakaś pomoc.
X: Już się nie ożenisz. Trzeba być realistą.
H: To czemu takich wyrzucacie np. z seminariów? Tam pożycie cielesne wydaje się mniej potrzebne. Co oni, - my... właściwie mamy robić w życiu, gdzie i z kim?
X: Módl się za Kościół! (wstaje z fotela) Teraz się będziemy przytulać.
H: ????!
X: No tak, Bo ciebie nikt nie przytulał! (Następuje parę minut w objęciach „misia” w sutannie o zapachu naftaliny).
Teraz jest apatia, na przemian z rozpaczą. Internet jedynym świadkiem.
Do świeckich już nie mam siły. Nie chcę słyszeć, że „orientację trzeba zaakceptować, choć to jest trudniejsze dla osób wierzących”.
Z całego serca (o ile je posiadam, bo wg literatury katolickiej jestem „niezdolny do miłości”) życzę Ci jakiegoś lepszego rozwiązania. I miłości.
X: Nic MNIE u ciebie nie niepokoi.
H: ?
X: Nie jesteś przecież homoseksualistą.
H: ?!
X: Noo. . ., nie walczysz o prawa, związki itp.
H: Ale nie czuję nic do kobiet,. . . rodzina, . . taka samotność nie jest normalna. . .
X: Już się nie ożenisz. Trzeba być realistą.
H: To czemu takich wyrzucacie z seminariów? Tam pożycie cielesne wydaje się mniej potrzebne. Co oni, - my… właściwie mamy robić w życiu, i gdzie?
X: Módl się za Kościół! (wstaje z fotela) Teraz się będziemy przytulać.
H: ????!
X: No tak, Bo ciebie nikt nie przytulał! (Następuje parę minut w objęciach „misia” w sutannie o zapachu naftaliny).
Teraz jest apatia, na przemian z rozpaczą. Internet jedynym świadkiem.
Do świeckich już nie mam siły. Nie chcę słyszeć, że „orientację trzeba zaakceptować, choć to jest trudniejsze dla osób wierzących”.
Z całego serca (o ile je posiadam, bo wg literatury katolickiej jestem „niezdolny do miłości”) życzę Ci jakiegoś lepszego rozwiązania. I miłości.
A może poszukać pomocy u ks. egzorcysty?
Jest okazja by udać się na modlitwę na stadionie z o. Johnem- charyzmatykiem.
http://gosc.pl/doc/1585363.Jezus-na-stadionie
To wszystko macie do dyspozycji, by walczyć! Sami nie dacie rady, bo za tą skłonnością stoi nieprzyjaciel.....
"Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam." Mt 7, 7
A tu do posłuchania świadectwo właściwie już umierającego narkomana jakim był p. Andrzej, niegdyś gwiazda Jarocina, który cudownie przez modlitwę wstawienniczą w jednej sekundzie uwolnił się z narkomanii.
To jest możliwe. Poszukujcie swojej drogi....
Tyle znaków już skopano, a teraz wszyscy kopią tęczę...
Otóż przyjmijcie w końcu do wiadomości, że ludzie rodzą się homoseksualni, tak jak rodzą się leworęczni. Nie wiadomo do końca dlaczego, ale tak jest. A traktowanie tego jako grzechu, krzyża, winy, niedoskonałości, nieuporządkowania itd., to świadome wpędzanie innych w poczucie winy.
Wszelkie zaś instytucje typu Odwaga to świadome i celowe oszukiwanie ludzi, to wmawianie, że mogą się zmienić. NIE MOGĄ. Nawet jeśli sami sobie wmówią, że się "wyleczyli" po 10-20 latach wszystko wróci ze zdwojoną siłą. Niemal wszyscy "wyleczeni" z homoseksualizmu na Zachodzie po najdalej kilkunastu latach przyznają, że to nieprawda, że tylko sobie to "wyleczenie" wmawiali i że ciągle pożądali jedynie mężczyzn.
Skończcie robić ludziom wodę z mózgu.
Godna podziwu odwaga! Żeby tak samemu w siedlisku z-samej-swej-wewnętrzenej-natury nieuporządkowania, zepsucia i gwałtu na rodzinie, Bogu i Ojczyźnie. . . Zuch z Pana!. Ale ja chciałbym Pana Redaktora poprosić, żeby się Pan Redaktor chwilę zastanowił, w czym tak naprawdę Pan Redaktor tym swoim rozmówcom pomógł. Czy nie w utrwaleniu przekonania, że można ich bezkarnie inwigilować, uciekając się do oszustw i podstępów? Czy pomógł im Pan nabrać ufności do otoczenia i przełamać „hermetyczną” izolację? Czy pomógł im Pan w prawidłowej integracji społecznej? Czy w zamian za oszustwo dał im Pan Redaktor choćby cień nadziei na skuteczną terapię? Czy czytelnicy Pana Redaktora nie zostali w ten sposób pouczeni, że wszelka niegodziwość jest dozwolona, gdy chodzi o „zboczeńców”? Czy Pan Redaktor myśli, że niegodziwe metody stosowane w imię Jezusa Chrystusa stają się bardziej godziwe? No i to Pana Redaktora pomysłowe słowotwórstwo: „homo-katolicy”…
A Pan jest homo-podglądaczem, który za srebrniki poczytności homo-podstępem i homo-oszustwem wydobywa homo-niusy prowadząc do dalszej homo-marginalizacji osób wymagających natychmiastowej skutecznej pomocy, a skandalicznie opuszczonych przez homo-hierarchię kościelną i związane z nią środowiska. Wszystko po to, aby na ludzkim dramacie rozgrywać swe brudne polityczne i wyznaniowe homo-interesy. I jeszcze chce Pan donosów na dalsze odcinki.
Lecz poczekaj sobie ty homo-redaktorze Teister: Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy!
Godna podziwu odwaga! Żeby tak samemu w siedlisku z-samej-swej-wewnętrzenej-natury nieuporządkowania, zepsucia i gwałtu na rodzinie, Bogu i Ojczyźnie. . . Zuch z Pana!. Ale ja chciałbym Pana Redaktora poprosić, żeby się Pan Redaktor chwilę zastanowił, w czym tak naprawdę Pan Redaktor tym swoim rozmówcom pomógł. Czy nie w utrwaleniu przekonania, że można ich bezkarnie inwigilować, uciekając się do oszustw i podstępów? Czy pomógł im Pan nabrać ufności do otoczenia i przełamać „hermetyczną” izolację? Czy pomógł im Pan w prawidłowej integracji społecznej? Czy w zamian za oszustwo dał im Pan Redaktor choćby cień nadziei na skuteczną terapię? Czy czytelnicy Pana Redaktora nie zostali w ten sposób pouczeni, że wszelka niegodziwość jest dozwolona, gdy chodzi o „zboczeńców”? Czy Pan Redaktor myśli, że niegodziwe metody stosowane w imię Jezusa Chrystusa stają się bardziej godziwe? No i to Pana Redaktora pomysłowe słowotwórstwo: „homo-katolicy”… A Pan jest homo-podglądaczem, który za srebrniki poczytności homo-podstępem i homo-oszustwem wydobywa homo-niusy prowadząc do dalszej homo-marginalizacji osób wymagających natychmiastowej skutecznej pomocy, a skandalicznie opuszczonych przez homo-hierarchię kościelną i związane z nią środowiska. Wszystko po to, aby na ludzkim dramacie rozgrywać swe brudne polityczne i wyznaniowe homo-interesy. I jeszcze chce Pan donosów na dalsze odcinki.
Lecz poczekaj sobie ty homo-redaktorze Teister: Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy!
Perspektywy życia dla wierzących osób homoseksualnych - zapraszamy!
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.