Jeżeli chociaż w jednej ze szkół nie odbędą się testy - to porażka jest na całej linii. Moja córka marzyła o tym by dalej kształcić się w liceum. A jutro w gimnazjum w Kosakowie testy gimnazjalne się nie odbędą, bo tak zdecydowali bardzo zatroskani o siebie związkowcy i pewni siebie rządzący. I co ja, ojciec, mam mojej córce powiedzieć, jak powiedzieć że nie będzie mogła złożyć dokumentów w rekrutacji, jak ją pocieszyć?

W historii polskiej edukacji, mieliśmy "Syzyfowe prace", dzieci Wrześni, tajne komplety w czasie okupacji za które groziła nawet śmierć. Wszystko to było za sprawą obcego panowania nad narodem polskim. Ale żeby w XXI w., w wolnym kraju nauczyciele wykształceni za podatki rodaków stanęli przeciwko dzieciom i młodzieży, uniemożliwiając im dalszą edukację to się w głowie nie mieści. Jeżeli w to wprzęgnięta została polityka, to jak nisko moralnie musieli upaść politycy żeby zaserwować narodowi polskiemu taki horror. Tak horror! Bo jeden z drugim zdobył wykształcenie bez przeszkód, a dzisiaj odmawia prawa swoim młodszym rodakom. Skandal, a nawet grzech wołający o pomstę do nieba. Tak jest to grzech: uciskanie ubogich, wdów i sierot. Bo kto bogaty kształci się prywatnie, w tym za granicą i jemu nie zamyka się przed nosem szkoły, nauczyciele nie odmawiają lekcji, egzaminów. Być może lewicowe poglądy nie uwzględniają takiej argumentacji, ale pozostaje jeszcze konstytucyjne prawo do nauki. Skandaliczne jest zachowanie związkowców w tej całej bitwie, bo widać po ich działaniach, że mają na uwadze własne interesy. W tej batalii tak naprawdę nie chodzi o postulaty nauczycielskie, artykułowane przed kamerami, w radiu, prasie, internecie. Chodzi o władzę, w tym o władzę nad duszami. A wszystko to wygląda bardzo brutalnie dla mnie człowieka już starego, przyzwyczajonego do obowiązku, odpowiedzialności, etosu nauczyciela. Przez 30 lat wolnej Polski nikomu tak naprawdę nie chciało się uporządkować i ucywilizować edukacji. Wymaga to ogromnej pracy, wiedzy, fachowości, uporu, a przed wszystkim apolityczności. Tymczasem wszystko kończy się prowizorką, działaniem na ostatnią chwilę, a nawet in extremis jak dzisiaj. Efekt - jesteśmy w rankingu uczelni wyższych na świecie gdzieś w 3- ciej (UW), 4-tej setce