Nowy numer 17/2024 Archiwum
  • ww
    23.09.2015 11:13
    No właśnie... jak czytam o kolejnych posunięciach Orbana (jasne, kontrowersyjnego), który jasno wskazuje warunki, przy jakich spełnieniu jego kraj mógłby przyjąć pewną liczbę uchodźców to jest w tym siła. Ze strony naszych rządzących niepewność co do tego wobec kogo i dlaczego być lojalnym. Cienko to wygląda. Tak to widzę - Orban zaczyna od 'Ja', Kopacz i Co. od wyrzekania się 'Ja' na rzecz 'oni', ci możniejsi i ponoć mądrzejsi, tam na Zachodzie...
    doceń 7
  • Odp
    23.09.2015 11:39
    "Razem z rodzinami może to być około 30 – 40 tysięcy imigrantów. Dla 38 milionowego kraju to nic. "

    Czytam i własnym oczom nie wierzę. To już kolejny red., po Grajewskim, popiera masową migrację do Polski.

    40 000 ludzi to miasto. Według danych oficjalnych, już teraz ponad 80% migrantów nie chce się uczyć polskiego - nie i już. A dotyczy to bliższych nam kulturowo migrantów. W jakim języku będą ci nowi migranci mówili? I z czego będą żyli? Z zasiłku? Kradzieży? Prostytucji? Handlu narkotykami? Bandytyzmu?

    Kto zapewni bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa w osiedlach przez nich zamieszkanych? Kto będzie monitorował ich zachowanie i wyłapywał ekstremistów?

    Migracja ludzi, którzy się nie chcą integrować, a zamiast tego wprowadzać własną kulturę i obyczaje to jest główny problem.
    doceń 12
  • Z. War
    23.09.2015 11:52
    Jedyny ratunek w modlitwie. Odpowiedzialność za zdradę interesów narodu ciąży nie tylko na polskim rządzie ale i na tych, którzy tych ludzi do tych rządów dopuścili, którzy na takie władze głosowali. Oby POlscy wybory zmądrzeli choć po szkodzie i 25 października nie powtórzyli tego samego błędu, bo wtedy skutki mogą być jeszcze gorsze.
    doceń 9
  • sword
    23.09.2015 13:20
    sword
    Trybunał Stanu dla zdrajców!!!
    doceń 15
  • myśliwy
    23.09.2015 13:30
    Na wizerunek ksenofobów i rasistów wielu Polaków pracuje mozolnie od dawna. To żadna nowina dla Europy i świata. Tu psuć bardziej się już nie da. Przyjdzie kolejny rząd, to będzie miał okazje się w tym względzie wykazać. Ciekawe, jakie będzie miał osiągnięcia.
    Opinia o Polakach i Polsce w tzw. grupie wyszehradzkiej też specjalnie się nie zmieni. A nawet, jeśli by się zmieniła, to jakie to ma znaczenie? Gra pozorów, jaką od lat uprawiają wzajemnie wszyscy jej teoretyczni "uczestnicy" praktycznego znaczenia nie ma. Może poza tym, że przy okazji uchodźców naprawdę wszyscy w UE skłócili się ze wszystkimi. Zamiast bowiem racjonalnego działania wspólnotowego mamy fochy, retorykę o "narzucaniu" itd.

    Kto wie, ten wie, jakie są mechanizmy podejmowania decyzji w UE. Wystarczyło policzyć, jakie są szanse powodzenia (bo to są proste liczby) stawania okoniem oraz komu to się naprawdę opłaci.

    Wbrew temu, co wypisują na forach internetowych, decyzja reprezentantów Polski przyniesie Węgrom, Słowakom i Czechom znacznie więcej korzyści, niż uparte "nie, bo nie".

    Chaos komunikacyjny i sprzeczne sygnały płynące ze strony polskiego rządu dowodzi jedynie, że naprawdę nie warto przejmować się tym, co politycy różnej maści wygadują. Trzeba zwyczajnie ich zmuszać do działań sensownych. Z własnej woli nigdy tak nie postąpią. Ani teraz, ani po wyborach.
    • JacekNowak
      24.09.2015 09:55
      JacekNowak
      @myśliwy, w tym przypadku problem nie dotyczy akurat tego, czyje stanowisko przyniesie więcej korzyści, nasze, czy innych krajów naszego regionu. Tutaj problemem jest wiarygodność naszego Rządu, a właściwie jej całkowity brak.

      Bez względu na to, kto ma rację, nie można oszukiwać partnerów, mówiąc coś innego i robiąc coś innego. Pani Kopacz mówi, że w Grupie Wyszehradzkiej nie we wszystkich sprawach wszyscy muszą mieć to samo zdanie i jako przykład podała brak poparcia naszego stanowiska w sprawie Ukrainy. No tak, ale ani Węgrzy, ani Czesi, ani Słowacy nigdy nie udawali, że nas poprą w sprawie Ukrainy, zawsze jasno wyrażali swoje stanowisko. Pani Kopacz co innego mówi, co innego robi. Potraktowała swoich międzynarodowych partnerów tak, jak od lat rządy PO traktują swoich obywateli. Najlepszym przykładem chociażby podniesienie wieku emerytalnego. Nie spieram się teraz, czy było to posunięcie konieczne, czy też nie, ale jednego dnia czy to Tusk, czy Komorowski mówili- nie, gdzie tam, nie ma mowy o obligatoryjnym podwyższeniu wieku, co najwyżej stworzymy możliwości, żeby ten, kto chce mógł dłużej pracować. A po wyborach -bęc! pierwsza decyzja, to podwyższenie wieku emerytalnego. Teraz dokładnie tak samo potraktowali swoich partnerów międzynarodowych. Różnica jednak jest taka, że w pierwszym przypadku mogliśmy mówić- to Rząd oszukał Polaków, a teraz narracja jest inna: to POLACY oszukali swoich partnerów. Teraz Czesi, Słowacy i Węgrzy mają pretensje także DO MNIE.

      Spory co do sensu różnych decyzji Rządu toczą się w wielu miejscach, ten artykuł natomiast porusza problem kompletnego braku wiarygodności polskiego Rządu, który mówi jedno, a potem i tak robi to co chce, tylko nie do końca wiem, czy to czego sam chce, czy to, czego chce pani Merkel.
      doceń 7
  • pja
    23.09.2015 13:33
    Ja nie mogę, jaki wstyd... Czasem przejeżdżam przez Słowację, Czechy, Węgry. Ale mi będzie teraz wstyd tam wjechać... :(
    doceń 7
  • operator
    23.09.2015 14:52
    Zgadzam sie z Panem całkowicie tylko mam małe "ale"... To nie "MY" zrobiliśmy lecz rząd który już dawno nie reprezentuje interesów większości Polaków.
    doceń 12
  • spokojnie
    23.09.2015 15:10
    Patrząc na to gdzie imigranci maszerują (a maszerują do Niemiec i Szwecji czyli tam gdzie najwięcej się płaci za nicnierobienie) warto zadać sobie pytanie o związek między socjalem a liczbą minaretów. I być może wyciągnąć z tego wnioski przy najbliższych wyborach.
    doceń 9
  • Adamah
    23.09.2015 18:33
    Patrząc na artykuł i dyskusję zastanawiam się, nad czym tak zawzięcie Państwo dyskutujecie.

    Nie można zespuć szansy bycia liderem, jeżeli się wychodzi z myślenia "Do kogo dołączyć". Pan redaktor i chyba cała opinia publiczna widzą tylko te dwie możliwości? Unia lub Wyszehrad?

    Proponuję w takim razie zastanowić się najpierw czego się obawiamy, czego bronimy. Ale najpier: kim jesteśmy.

    Jesteśmy Europejczykami. Jesteśmy częścią chrzescijańskiej Europy odkąd Polska przyjęła chrzest. Płynące z Nowego Testamentu : "idźcie na cały świat i głoście Ewangelię" jest częścią naszego dziedzictwa. Podobnie i krzyż. A oto wielu, którzy twierdzą, że wierzą, zdaje się w ogóle od tego w swych postawach i swych poglądach nie wychodzić.

    Jaką twarz chcemy pokazać jako chrześcijanie? Wystraszonych, wrogich, nienawidzących? A może warto tak spojrzeć na rzecz w ten sposób, że oto nadarza się okazaj, by wykazać się swoją wiarą? Może oto jest ta możliwość, by iluś tam tysiącom ludzi innej wiary pokazać co to znaczy chrześcijanin, by pokazać, że Miłością jest nasz Bóg? Może to jedyna okazja, by ewangelizować tu, u siebie, skoro nie mamy mozliwości ani ochoty wyjść z Ewangelią poza próg naszego domu? 40 tys ludzi, którym można złożyć świadectwo naszego Boga. Doprawdy nikt tej szansy nie dostrzegł?

    A jednocześnie szansy, by nasz kraj pokazał innym co znaczy tożsamość europejska, chrześcijańska? Dlaczego dajemy sobie jedynie szansę zastanawiania się, czy przyłaczyć się do tych czy tamtych? Lider, to nie ktoś, kto idzie w tłumie z innymi. Lider to ktoś, kto pociąga za sobą innych przykładem. A już na pewno nie ucieka przed krzyżem.

    Ale do tego trzeba zgody w kraju. By poczuć się silnym w obliczu krzyża, trzeba być jednością. By móc swiadczyć o miłosci Boga, trzeba mieć ją w sercu, z jej perspektywy i z jej interesu swiat postrzegać. Agresja to objaw strachu. A przecież "Jeśli Bóg z nami, to którz przeciwko nam?"

    Życzę dyskutantom tu i w cały kraju otwarcia umysłów i serc.
    • Bartek
      24.09.2015 08:35
      Dziękuję za ten komentarz. Lepiej bym tego nie ujął.
      doceń 1
    • MarcinOkroj
      24.09.2015 12:25
      MarcinOkroj
      Liderami mozna rzeczywiscie byc wowczas, kiedy forsuje sie wlasne pomysly i wlasne koncepcje, niekoniecznie te, ktore serwuje tzw. glowny nurt, w tym przypadku zachodnioeuropejski. A konkretnie serwuje ¨rozwiazanie¨ pt. pani Merkel zaprosi wszystkich do siebie bo ¨wartosci europejskie¨ a potem zastanowi sie, jak tych wlasnych gosci poupychac po sasiadach pod przymusem. Prosze, sluze pierwszym i dobrym rozwiazaniem, proponowanym zreszta przez niektorych polskich i nie tylko polskich politykow: pomagajmy tym ludziom ale na ICH terenie zamiast ludzic sie, ze sprowadzenie wszystkich do UE cokolwiek zmieni w sytuacji na Bliskim Wschodzie czy Afryce. Otoz nic nie zmieni poza tym, ze ISIS rozciagnie swoje kontrole nad kolejne, wyludnione juz obszary, przy okazji przemyci troche swoich bojownikow do Europy a przemtytnicy ludzi zarobia gigantyczne pieniadze za wystawianie zycia imigrantow na ogromne ryzyko. Bo czy innym jest zapewnienie, iz za jedyne 8000 USD wsadzimy ciebie do przeladowanego pontonu razem z 500 innymi ludzmi i jak doplyniesz do brzegu to bedziesz w ziemii obiecanej?

      Nie wiem tez, kto Ci powiedzial, ze nie mamy checi wyjscia z ewangelizacja za prog swojego domu? To juz misjonarzy czy organiacje charytatywne zlikwidowano? Doprawdy, wole wspomoc tamtych gdyz oni pojda do ludzi, ktorzy chca ich sluchac i maja wole sluchania oraz potrzebe doraznej pomocy. Nie ustanawialbym priorytetu w lozeniu sil i srodkow na ludzi, ktorzy z gory deklaruja postawe roszczeniowa oraz przywiazanie do swojej obecnej religii. Jesli juz zalozymy jakis przelom w ich mysleniu pod wplywem tego, co u nas zobacza, to uwazasz, ze sprowadzenie ich do siebie w jednym rzucie i ogromnej liczbie da zadowalajace efekty? To mniej wiecej jak praca nauczciela z trudna mlodzieza, moze on osiagnac o wiele wiecej kiedy ma sztuk kilka w klasie, gorzej jesli ma klase zlozona np. w 30% z trudnych indywiduow.
      • Adamah
        24.09.2015 18:27
        Na każdym chrześcijanienie spoczywa obowiązek głoszenia Ewangelii. Chrześcijanienem nie jest li wyłącznie misjonarz. Chrześcijaninem jesteś też Ty czy ja. Więc jeśli "mamy chęć wyjścia z ewangelizacją poza próg swojego domu" to dlaczego sprowadzasz "my" do misjonarzy czyli do "nich"? To jak mówienie "zrobimy" i popychanie do roboty przed siebie wszystkich, byle samemu się nie ruszać. To jak "Jestem gotów na takie poświęcenie" w ustach księcia ze "Shreka...". Ciekawe, co kiedyś wszystkich tak bardzo w tym momencie w kinie bawiło?
        A wracając z bajek na ziemię: Co znaczy konkretnie "Pomagajmy tym ludziom na ICH terenie"? Co my wiemy o ich terenie? Co wiemy o ich kulturze? Czy wiemy o tym, że główną wykładnią dla życia społecznego w islamie jest Koran? Czy rozumiemy, że Koran reguluje prawo karne, prawo handlowe, prawo rodzinne, prawo budowlane, przestrzenne, dyplomację i politykę? Nie pojmujemy tego, bo dawno odeszliśmy od swojej tożsamości. Więc jak mamy poruszać się na "ich terenie" tak, by coś zmienić? I kto ma się tam poruszać? No tak, pewnie misjonarze i inni... A my tymczasem w kraju będziemy się dalej kłócić.
        A może jest jednak tak, że wspólne dzieło jednoczy? Może dość tych przepychanek i zrzucania roboty i odpowiedzialności na innych?
        I też nigdzie nie powiedziałem, że brać kolejnych uchodźców do kraju. Jak już, to proszę, z hasłem: "Chodźcie, mieszkań w domu Ojca naszego jest pod dostatkiem. Poznajcie Jego miłość". I pamiętaj, że wśród uchodźców są też chrześcijanie.
        A jeśli porównywać do ilości trudnej młodzieży w klasie, to policzmy może ile jest parafii w Polsce. I podzielmy te 40 tys. przez ową ilość. Pewnie okaże się, że w na każdą kilkusetosobową klasę przypada 1,5 trudnego ucznia.
        Bóg stawia przed nami krzyż. A my go nie chcemy podjąć? Już słychać pianie koguta.
        doceń 1
        0
      • RaBi
        25.09.2015 00:39
        RaBi
        Drogi @Adamah

        Pięknie mówisz: "Już słychać pianie koguta"
        Lecz aby ewangelizować "gości", Pan domu musi być silny w wierze. Czy tak właśnie jest u nas? Podejżewam, że z wiarą u nas jest krucho. Więc zacznijmy od siebie. Taka moja propozycja.

        Co do uchodzców. Przypomij sobie jakie larum było podnoszone, gdy Fundacja Estera pomogła syrysjkim chreścijanom. Liberalne media od razu zaczeły atakować, "że dlaczego TYLKO chrześcijan" itp. Przypomnij sobie krytykę działań lorda Weidenfelda.

        Więc mam pytanie "czy aby tylko o pomoc uchodźcom TU chodzi"? Czy może jest jakies 2 czy 3 dno tej sprawy?

        Nie wiem, nie doradzam możnym tego świata i nie mam bladego pojęcia co "knują". Ale dziwi mnie, że 80 tys. bojowników ISIS "może" dokonywać zbrodni jakich dokonywali niemieccy żołnierze w czasie II WŚ, a ich z chwilą jej rozpoczęcia było ok. 5 mln. Coś tu jest nie tak?
        Nie ma na plenum ONZ, żadnej konferencji pokojowej, gdzie państwa sąsiednie (Turcja, Irak, Syria) wraz z liderami regionu (Arabia Saudyjska, ZEA, Jordania, Iran) i liderzy śwaitowi (USA, UE, Rosja, Chiny) mogłyby ustalić "strategię" przeciw ISIS. Talibów udało się "spacyfikować", pozbawić władzy w Afganistanie, a ich było 110 tys. i jakoś sobie USA z sprzymierzeńcami poradziły - to z ISIS sobie nie mogą poradzić? Hej coś tu śmierdzi!?
        Komuś istnienie ISIS jest na rękę, czy jest to sposób na "islamizację" zachodu pod przykryciem "uciekinierów" - to tylko spekulacje ale czy aby na pewno?

        Dlatego nie dziw się drogi @Adamah, że są osoby, które panicznie się boją. Tym bardziej, że w tej "masie" ludzkiej, z której przyjmijmy "optymistycznie" 99,9% ucieka by ratować swoje życie może przedostać się 0,1% bojowników ISIS.
        Matematycznie: mówi się o 800 tys - 1,2 mln uchodzców, którzy przedostali się do Europy w ciągu 9 miesięcy tego roku to 0,1% jest 1200 bojowników ISIS w Europie już teraz.

        Dlatego Brytyjczycy nie biorą udziału w "propozycji" Merkel i "podziału" już przybyłych uchodźców między kraje UE.
        Oni w Libanie, Turcji i Jordanii sfinansują obozy "przejściowe", z których to obozów "wyselekcjonują" (w sobie znany sposób) osoby, które, sami na własny koszt, (bez ryzyka dla uchodzców i "zarobku" dla przemytników) przetransportują do Wielkiej Brytanii - można pomóc "roztropnie"? Można.

        Wracając do ewangelizacji.
        Gdy w pożarze staje dom to ratujesz swoją rodzinę czy sąsiadów? Naturalnie, że swoją rodzinę a potem, gdy rodzina jest już bezpieczna - sąsiadów. Jest to odruch naturalny.
        Więc z pożaru, który trawi Syrię i Irak uratujmy chrześcijan, naszą rodzinę a gdy oni będą bezpieczni ruszajmy na ratunek innym.

        Czy to jest w duchu ewangelii? Tak sądzę czy Bóg tak sądzi tego już nie wiem.
        Ale przypominam sobie treść rozmowy jaką Jezus odbył z kobietą kananejską (Mt 15, 21-28) więc mam pewne podstawy tak sądzić.
        Pozdrawiam
        RaBi
        doceń 5
        0
      • Adamah
        25.09.2015 08:21
        Drogi RaBi,
        dobrze mówisz wskazując na podłoże tego, w obliczu czego stajemy.
        Brak nam wiary. Nie wiemy, czym ona jest. Nie wiemy, co znaczy być chrześcijaninem. Religia stała się wytrychem do wewnętrznych kłótni a przestała być potrzebą naszej duszy.
        Zarówno my, Polacy, jak i my, Europejczycy, wyrzeklismy się jednego z ważnych elementów naszej tożsamości. Bez niego nie ma znaczenia, czy będzie to napływająca grupa muzułmanów czy jakkakolwiek inna kultura silnie oparta w swej wierze. Nasza cywilizacja się rozpłynie.
        Więc masz rację: tak, trzeba zacząć od siebie. A zaistniała sytuacja jest najlepszym po temu bodźcem. Jeśli sobie tego nie uświadomimy w jej obliczu, to co musi się zdarzyć, by wreszcie zacząć od siebie?
        Więc to jest ta część, która w tym co mówię, dotyczy bezpośrednio wiary.
        A co do spraw ziemskich. W obliczu miliona uchodźców, którzy już są na terenie Europy, nie możemy wyłącznie chwytać się za łby i szamotać. Nie możemy budować atmosfery strachu który przerodzi się w nienawiść. W ten sposób stworzymy sobie rzeczywiście realne niebezpieczeństwo w naszym "ciele". Jeżeli sprowadzamy milion uchodźców w Europie do rany, którą Europie zadano, to postępujmy jak z raną: leczmy a nie rozdrapujmy.
        Jak najbardziej, w interesie społecznej równowagi w Europie musimy zastanawiać się jak zatrzymać dalszą falę. Ale żeby rzucać hasło: działajmy na ich terenie, musimy najpierw ustalić, gdzie jest ich teren. Ilu uchodźców jest naprawdę z Syrii a ilu z innych krajów tego regionu? Ilu jest z Iraku? Ilu z krajów Afryki, ilu z Afganistanu, ilu z wreszcie z samej Europy: z Serbii, Kosowa, Czarnogóry? Więc gdzie jest ów ich teren?
        Jeżeli zobaczymy tę mnogość narodowości, zrozumiemy może, że to nie są uchodźcy przed wojną, lecz w większości ludzie, którzy chcą odmienić swój los, którzy szukają raju na ziemi. Jeśli pierwsi otrzymali w Niemczech na osobę 4 tys. Euro na start + kilkaset Euro miesięcznie pomocy społecznej + młode dziewczyny dodatkowe pieniądze byle się nie prostytuowały to nie możemy się dziwić, że inforamcja o raju na ziemi rozeszła się po świecie. Wystarczy być uchodźcą z Syrii. Więc jezeli mamy o czymś w Eurpie rozmawiać to raczej najpierw o wspólnej, realnej do udźwignięcia polityce socjalnej oraz o zamknięciu tego kurka.
        Ale łatwe pieniądze to zaledwie jedna część. Druga, to tożsamość. Europa jest jedynym "krajem", w którym każdy może "robić co chce". Bogate kraje arabskie gdyby chciały kogoś przyjąć, to wyłącznie pod warunkiem ciężkiej pracy oraz dostosowania się uchodźców do zasad w państwie czyli, de facto, do religii. Lecz znają doskonale islam, sami są muzułmanami i wiedzą, że to jest warunek, którego żaden wierny muzułmanin nie podejmie. A róznice w islamie różnych wyznań są do tego stopnia wielkie. Podobnie mocno rozwijające się kraje na wschodzie, jak Pakistan czy Indie, mają swoje podejście do mniejszości religijnych, mają swoje podejście do pracy i pieniądza. Tam też uchodźcy nie mają czego szukać.
        Zostaje bogata i, jak się okazuje, pozbawiona trzonu jakichś jasnych, spójnych zasad Europa.
        Przyjęcie tych, którzy już sa w Europie, jest naszym chrześcijańskim obowiązkiem. Ale naszym chrześcijańskim prawem jest określenie wobec uchodźców ale i też wobec nas samych, jasnych zasad. Jeżeli ktoś szuka politycznego uzasadnienia, to tu leży szansa dla naszego kraju, by stać się liderem. W chrześcijańskim odruchu i sięgnięciu do tożsamości. Ale do tego trzeba ostudzić głowy, przestać się między sobą nimi tłuc i zacząć używać resztek tego, co w nich zostało - rozumu. Z pomocą serca.
        doceń 0
        0
      • tak dla porządku
        25.09.2015 08:52
        Hej RaBi,

        A jakie to l i b e r a l n e media masz na myśli ?
        doceń 0
        0
      • MarcinOkroj
        25.09.2015 13:40
        MarcinOkroj
        @Adamah
        Odpuść sobie wstawkę o pianiu koguta. Oczywiscie, ze obowiazek gloszenia Ewangelii spoczywa na kazdym chrzescijaninie i bynajmniej nie wiem, skad w moim poscie wyczytales, ze ja czy inni sie od tego obowiazku uchylamy. Wskazalem na wsparcie misjonarzy katolickich oraz organizacji charytatywnych dzialajacych TAM na miejscu (czyli na tzw. "ich terenie") jako PRIORYTET w dzialaniach. To wlasnie tam, gdzie nawet kobiety chwycily za bron (vide kurdyjska YPG) aby bronic siebie i swoje dzieci przez bestialstwem ISIS najbardziej potrzebna jest pomoc i wsparcie. I wybacz, ale bede priorytetowac tamtych ludzi wzgledem tych, ktorzy zostawiajac kobiety i dzieci uciekaja z kraju, gdzie wojny akurat nie ma (np. Turcja) do kraju, gdzie daja super socjal (np. Niemcy). Ewangelizowac będę tych, którzy przyjdą w postawie wyczekującej i zechcą mnie słuchać. Tym, ktorzy poproszą mnie o pomoc i wykażą chęć włączenia się w moją wspólnotę. Wszak nie mam zamiaru nikogo do niczego zmuszać a dając coś, mam prawo stawiać wymagania. Piszesz, że co niby wiemy o ich kulturze, obyczajowości, mentalności itp. A jak mają się te rzeczy zmienić po tejże wędrówce ludów, która obserwujemy? Uważasz, że wystarczy przenieść człowieka z miejsca A do miejsca B i oto mamy już "materiał" do ewangelizacji? Niestety, mam spore obawy. Dalej, piszesz o rozmieszczeniu uchodźców po parafiach. Wierzysz w to, że uchodźcy będą chcieli dać się rozproszyć i rozlokować statystyznie po 1,5 na przysłowiową klasę? Mieszkam w Szwecji i zapewiam Cię, że to akurat idzie w dokładnie przeciwną stronę. W moim mieście są całe dzielnice, gdzie żaden Szwed już nie zamieszka a służby typu straż czy pogotowie wjeżdza tylko w silnej eskorcie policji. Poza tym już wiemy, że z jednej parafii pomimo zapewnienia im kolektywnym wysiłkiem parafian wszystkiego, co potrzebowali, uchodźcy uciekli za Odrę.
        doceń 1
        0
  • ble
    23.09.2015 20:17
    Jest napisan4 Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz:
    To mówi Amen,
    Świadek wierny i prawdomówny,
    Początek stworzenia Bożego:
    15 Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.
    Obyś był zimny albo gorący!
    16 A tak, skoro jesteś letni
    i ani gorący, ani zimny,
    chcę cię wyrzucić z mych ust.
    17 Ty bowiem mówisz: "Jestem bogaty", i "wzbogaciłem się", i "niczego mi nie potrzeba",
    a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości,
    i biedny i ślepy, i nagi.
    18 Radzę ci kupić u mnie
    złota w ogniu oczyszczonego,
    abyś się wzbogacił,
    i białe szaty,
    abyś się oblókł,
    a nie ujawniła się haniebna twa nagość,
    i balsamu do namaszczenia twych oczu,
    byś widział.
    e " A nasz rząd został przerzuty i zwyczajnie wypluty, bo dla jednych stał się masą bez smaku, a dla drugich piołunem.
    doceń 1
  • Maluczki
    24.09.2015 11:16
    Czemuż się tu dziwić?
    Przecież każdy, kto jeszcze widzi co się koło niego dzieje, to jasno widzi, że ten rząd jest antypolski w każdym calu.
    doceń 4
  • myśliwy
    24.09.2015 17:30
    Franciszek: "Naśladowanie nienawiści tyranów to najlepszy sposób, by zająć ich miejsce".

    Mam nadzieję, że przynajmniej Papieża, którego słowa pasują tu znakomicie, cenzura gosc.pl przepuści.
    doceń 3
  • leost
    25.09.2015 10:39
    Rację ma Rabi ,wspominając rozmowę Jezusa z kobietą kananejską.Jezus mocno akcentował że jest posłany do narodu żydowskiego i odwoływał się w swoim nauczaniu do doświadczenia i wiedzy słuchaczy mocno osadzonych w kulturze i religii żydowskiej.Może tego w ewangeliach nie widać, ale czytałem Brandstaetera "Jezusa..." i tam autor doskonale pokazuje jak wielokulturowa i wieloetniczna była Palestyna czasów syna cieśli z Nazaretu.A jednak Jezus głosił swoją naukę tylko Żydom.Chyba więc to odwoływanie się do Ewangelii jako argument na otwarcie się na wielokulturowość jest nieuprawnione.To św.Paweł inkulturował nowinę o Chrystusie,przypomnijmy sobie jego spór ze świętym Piotrem o obrzezanie dotyczące pogan.Używanie słowa ewangeliczny w kontekście czterech ewangelii jako argumentu na rzecz przyjmowania ludzi innych kultur jest nadużyciem.Raczej trzeb by posługiwać się określeniem Nowy Testament a może Św.Paweł.I w sytuacji tego sporu nazywajmy się albo jezusowi albo pawłowi.
    • Adamah
      25.09.2015 11:40
      Leoście, wybacz, ale chyba nie do końca się zrozumieliśmy. Ja mówię o szansie na ponowne uświadomienie sobie przez Polaków czym jest nasza wiara oraz o szansie na pokazanie oblicza kraju, który odwołuje się postawą i czynem do tożsamości Europy wyrosłej m.in. na podłożu chrześcijaństwa. O szansie przekucia strachu przed uchodźcami o obcej religii na zapał głoszenia im Ewangelii.

      Czym różni się misjonarstwo na ziemiach i pośród ludów innej religii od misjonarstwa pośród ludów innej religii przybyłych na naszą ziemię? Czy uważasz, że przyjęcie ludzi do kraju z jednoczesnym, wyraźnym i głośnym podkreśleniem: zamieszkacie w kraju chrześcijańskim, w którym są takie a takie reguły, których będziecie musieli przestrzegać oraz podjęcie próby ich ewangelizacji jest nieuprawnionym nadużyciem? Czym jest w takim razie działalność misyjna Kościoła pośród ludów innej religii?
      doceń 0
  • Adamah
    25.09.2015 17:47
    Marcinie,

    w kolejnych swoich wpisach wyjaśniłem chyba bliżej swoje zdanie i myślę, że nie jesteśmy w myśleniu dalecy od siebie.

    Ja mówię głównie o tych uchodźcach, którzy już są w Europie. Co do tych, których jeszcze nie ma, to mówię jedynie, że jeśli chcemy coś robić na ich terenie, to najpierw sprecyzujmy ten teren, a jednocześnie zakręćmy wabiący kurek socjalu. To, że będziemy robić coś w Syrii nie zmieni sytuacji wiele, bo Syryjczycy to zaledwie część, i jak własnie czytam tutaj w kolejnym artykule, nawet nie większość uchodźców.

    Ale, żeby być wiarygodnymi w swych czynach, musimy też wrócić do swej tożsamości. I jej świadomość przyda się też bardzo w podejściu do uchodźców, którzy już w Europie są. Podobnie jak świadomość ich kultury. Świadomość ich kultury nie ma zmienić ich, lecz przygotować nas do tego, by odpowiednio reagować. Póki co, reagujemy strachem.

    A co do nas, to kim dziś jest w naszych oczach chrześcijanin? Obawiam się, że w oczach wielu to spolegliwy baranek, nadstawiający policzka, i nie tylko, by walono weń jak w bęben. A to precież nie jest postawa chrześcijanina. Gotowość do ewangelizacji, gotowość niesienia pomocy ale też i umiejętność nazywania rzeczy po imieniu, umiejętność mówienia: dotąd i nie dalej. My tak daleko odeszliśmy od tej postawy, na tak wiele grzechów i zła w naszych własnych codziennościach przymknęliśmy oko dla własnej wygody, że otwarcie oczu na nowo szeroko jest na pewno bolesne. Ale naprawdę tylko pewni swej wiary i swych korzeni jesteśmy w stanie stawić czoła takim zdarzeniom jak obecne.

    Mówisz, że uchodźcy nie będą chcieli dać się rozdzielić. A kto mówi, że należy ich pytać o zdanie? Zanim się ich przyjmie, okreslić należy reguły korzystania z gościny i je konsekwentnie egzekwować. Jesteśmy krajem chrześcijańskim i takie a takie mamy zasady. Jesteśmy krajem demokratycznym, i takie a takie mamy zasady. Jeżeli zasady uchodźców nie przystają do naszych, muszą je zmienić. Jeśli nie zmienią - nie możemy ich do tego zmusić, ale też nie możemy ich siłą zatrzymywać u siebie. Ani nikt nie może na nas takiego obowiązku narzucić. Wręcz przeciwnie - mamy prawo dbać o bezpieczeństwo i równowagę we własnym społeczeństwie. Przecież to są proste, jasne zasady. Każdy, kto się im podporządkuje, spotka się z naszą gościnnością, szacunkiem, pozna kulturę i religię, będzie mógł być jednym z nas.

    Ale żeby móc te wszystkie zasady jasno określić, trzeba znać reguły, jakimi kierują się dotychczas "goście" a i naszych reguł "gospodarzy" być też świadomym. Obie porównać, by okreslić te punkty, na które będziemy kładli największy nacisk. A do określenia własnych reguł trzeba najpierw zgody w Europie, ale przede wszystkim zgody w kraju. I przestać zastanawiać się, którą z narzucanych opcji wybrać, lecz przedstawić swoją.
    Poza tym, jak sam wskazałeś przytoczonym przykładem Szwecji - rozproszenie, podzielenie na maksymalnie małe grupy, jest jedyną szansą na asymilację uchodźców. Zamykanie własnych granic i pozowlenie by bez naszego wpływu gdzieś, w środku Europy powstał milionowy, skoncentrowany ośrodek obcej kultury, to jedynie udawanie, że niebezpieczeństwo dla naszej kultury zażegnane. To budowanie samemu na siebie bomby zegarowej.

    A wracając do działania na "ich terenie", to proszę bardzo. Tylko dopóki sami nie określimy swoich reguł, których będziemy się trzymać, to w oczach świata będziemy niewiarygodni. Nasze odsuwanie tematu poza granicę będzie postrzegane jako egoizm, ksenofobia, rasizm. Przecież Anglicy, jeśli z błogosławieństwem świata segregują uchodźców z dala od swych granic, to nie wybierają spośród Syryjczyków wyłącznie anglikanów?

    A co do koguta, to warto przypomnieć ludziom, by choć trochę się ocknęli, bo jak patrzę po ocenach komentarzy na stronie chrześcijańskiego pisma, to budzi to po prostu wielki niepokój.
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Tomasz Rożek

Kierownik działu „Nauka”

Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.

Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka

 

Zobacz także