Dług wolności


Jarosław Szarek

|

Żołnierze wolnej Polski

publikacja 01.03.2012 09:50

Dopiero, gdy w centrum Warszawy stanie okazały pomnik poświęcony żołnierzom i uczestnikom antykomunistycznego podziemia z lat 1944–1956, będzie to znak, iż odrywamy się od PRL-u. 


Dług wolności
 Więzienie przy ul. Montelupich w Krakowie Archiwum IPN

Monument z wyrytymi nazwami formacji skazanych na niepamięć – Wileńskie Brygady, Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”, Narodowe Siły Zbrojne, Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, Ruch Oporu Armii Krajowej, Konspiracyjne Wojsko Polskie… – z nazwiskami ich dowódców i poległych żołnierzy. Niestety, nie doczekają oni już swego muzeum poświęconego ich czynowi – bezkompromisowej wierności przysiędze na orła w koronie. Być może następne pokolenia spłacą ten dług wobec nich. Wolna Polska nie uczyniła tego przez ponad 20 lat.  Byli jednym z najbardziej tragicznych pokoleń XX wieku. Ocenia się, iż niepodległościowa konspiracja antykomunistyczna skupiła w latach 1944–1956 około 120–180 tysięcy osób. Nie poszli na żaden kompromis i zapłacili za to cenę najwyższą. Ich rozstrzelane i pohańbione ciała wystawiano na ulicach, aby krzyczały, że taki będzie koniec każdego, kto odważy się zamarzyć o wolnej Polsce. Mordowani po torturach, o których rotmistrz Witold Pilecki zdążył powiedzieć, że „Oświęcim, to była igraszka”. Ich grobów nie znaleziono do dzisiaj, mieli zniknąć na zawsze. To ich dzieci wytykano palcami jako córki i synów „bandytów”. Wyrastali bez ojców, którzy swe marzenia – tak jak ppłk Łukasz Ciepliński „Pług”, prezes IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, wyraził w więziennym grypsie: „Andrzejku! Wymodlony, wymarzony i kochany mój synku. Piszę do Ciebie po raz pierwszy i ostatni. W tych dniach bowiem mam być zamordowany. Chciałem być Tobie ojcem i przyjacielem. Bawić się z Tobą i służyć radą i doświadczeniem w kształtowaniu twego umysłu i charakteru. […] Andrzejku! Pamiętaj, że istnieją tylko trzy świętości: Bóg, Ojczyzna i Matka. Bądź dobry dla Matki. Zostań lekarzem, inżynierem, naukowcem lub ekonomistą, co wolisz. Nie zapomnij o ojcu i jego idei”. Wdowa po ppłk. Cieplińskim żyła cały czas w nędzy, jej jedyny syn Andrzej – doświadczany od dzieciństwa ponad swe siły – zmarł, mając 18 lat. 
Dla tych, którzy przeżyli, nie było miejsca na uniwersytetach, nie wyjeżdżali na zagraniczne stypendia. Kolejne pokolenie miało zapłacić za wierność Polsce swych rodziców. Jeden z ubeków mówił: „Zadaniem naszym jest nie tylko zniszczyć was fizycznie, ale my musimy zniszczyć was moralnie w oczach społeczeństwa”. Nie zabrakło więc nie tylko mordujących ich funkcjonariuszy UB, prokuratorów, sędziów, ale i tych, co zabijali słowem – pisali oszczercze książki, wiersze, reżyserowali i kręcili filmy, rzeźbili pomniki zbrodniarzy. Oni też mieli dzieci i dobrze zadbali o ich przyszłość. 
Gdy upadł komunizm, wydawało się, że odzyskująca wolność Polska zacznie budowę nowego państwa od fundamentów. Jednym z jego filarów będzie szacunek dla tych, którzy o tę niepodległość walczyli, tak jak II Rzeczpospolita zadbała o ostatnich powstańców styczniowych.


Zwycięstwo niepamięci


Historia potoczyła się jednak inaczej. Po 1989 r. zabrakło miejsca dla pamięci, a tym samym dla sprawiedliwości. W głównym nurcie nadającym ton tamtym czasom znaleźli się ludzie, którzy woleli nie pamiętać. Bo co zrobić ze swą przeszłością, z małym cmentarzem, który pozostawił po sobie ojciec sędzia, prokurator. Co zrobić z tomikiem wierszy na cześć Stalina, co zrobić z książkami, artykułami, filmami. Jak przypominać swą służbę komunizmowi? Co najwyżej mówiono o młodzieńczych fascynacjach, „heglowskich ukąszeniach”. Tworzono więc legendy, że opozycja w PRL zaczęła się w 1968 r., albo jeszcze później (tymczasem w 1963 r. zginął ostatni partyzant podziemia niepodległościowego Józef Franczak „Lalek”, dopiero w 1967 r. zwolniono z więzienia Adama Borczykę z WiN-u, a ostatnich więzionych – kpt. Tadeusza Zajączka czy rtm. Kazimierza Wybranowskiego z NSZ jeszcze później).
To, co było wcześniej, nie było warte przypomnienia, a ci, co próbowali jednak zadawać pytania albo dzielić się wiedzą na ten temat, wywoływali grymas niesmaku – już dość tej martyrologii, przecież w PRL wszyscy byli umoczeni. Słowa wspominanego ppłk. Cieplińskiego brzmią przecież tak archaicznie, tyle w nich nieznośnego patosu: „Odbiorą mi tylko życie, a to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że Idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście. Gdybyś odnalazł moją mogiłę, to na niej możesz te słowa napisać”.


Niepodległość a sowiecki „honor”

W czasie, gdy z szefa bezpieki czyniono „człowieka honoru”, a z pogromcy wolnościowych aspiracji narodu – tragicznego bohatera, od którego należało się „odpieprzyć”, tylko ludzie „nikczemni” mogli zajmować się „grzebaniem w życiorysach”. W takiej atmosferze niewielu zatem przeszkadzało, iż mieszkają przy ul. Świerczewskiego czy Gomułki. Zresztą na wojskowych Powązkach, chyba wszystkie drogi prowadzą ku ogromnemu czerwonawemu monumentowi z napisem  „Władysław Gomułka”. To on przez cztery lata kierował rządami terroru, mordując tysiącami najlepszych patriotów, którzy gdzieś z boku mają od niedawna swoją symboliczną kwaterę. 
Do dzisiaj nie usunięto z przestrzeni publicznej tysięcy pozostałości po komunizmie, nazw, tablic, pomników. Natomiast jeszcze w 2006 r., gdy w Warszawie na budynku kamienicy umieszczano tablicę poświęconą jednemu z najpoczytniejszych pisarzy II Rzeczypospolitej – Antoniemu Ferdynandowi Ossendowskiemu z odlanych słów „pisarz, podróżnik, antykomunista”, po protestach mieszkańców, usunięto to ostatnie. 
Gdy w 1992 r. niewielkie grono kombatantów, do których dołączyła wkrótce grupa młodych historyków, zaczęło wydawać „Zeszyty Historyczne WiN-u” (www.zhwin.pl), jakże niewielu potrafiło rozwiązać ten skrót. Wokół skupiał się coraz większy krąg naukowców, odkrywano nowe dokumenty, żyjący jeszcze członkowie powołanego we wrześniu 1945 r. Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” publikowali swe wspomnienia. Tymczasem wychodziły kolejne „Zeszyty…”, wydawane były nowe publikacje. Wśród nich pierwsza edycja albumu „Żołnierze wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 roku”. To dzięki wysiłkowi tych ludzi w 2001 r. Sejm RP został zmuszony przyjąć uchwałę uznającą zasługi „organizacji i grup niepodległościowych, które po zakończeniu II wojny światowej zdecydowały się na podjęcie nierównej walki o suwerenność i niepodległość Polski” oraz stwierdzającą, iż „organizacja »Wolność i Niezawisłość«, kontynuatorka tradycji walk Armii Krajowej, dobrze zasłużyła się Ojczyźnie”.


Prawda i tak zwycięży


Z czasem rósł dorobek istniejących inicjatyw, powstawały nowe. Poszerzał się krąg historyków zajmujących się tym tematem. Kolejne tomy Oficyny Wydawniczej „Volumen”, kolejne publikacje i pomniki Fundacji „Pamiętamy” upamiętniające bohaterów antysowieckiego powstania z lat 1944–1956 czy skierowane głównie dla młodzieży: „Twardzi jak stal” – muzyczny hołd Narodowym Siłom Zbrojnym”, czy płyta zespołu „De Press” – „Myśmy rebelianci. Piosenki Żołnierzy Wyklętych”, a także coroczne rajdy szlakami „Zapory”, „Łupaszki”, „Bartka” powoli odkłamują kolejne obszary. Odrębnego potraktowania wymaga działalność Instytutu Pamięci Narodowej i poświęcone tej tematyce chyba już setki wystaw, sesji i publikacji, żeby wymienić kolejne tomy słownika biograficznego „Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944–1956” czy „Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944–1956”. 
Przez ostatnie 20 lat toczy się w Polsce zmaganie o prawdę w historii, zafałszowaną latami komunizmu. Jeszcze w 1998 r. w książce „PRL dla początkujących” J. Kuroń i J. Żakowski napisali: „Od chwili rozwiązania AK [19  I 1945] coraz trudniej było odróżnić bandę rabunkową od grupy niepodległościowej…”. Słowa te, powtarzające tezy komunistycznej propagandy, kompromitują autorów.
Wobec setek wydanych książek poświęconych antykomunistycznemu podziemiu, już dzisiaj trudniej pisać takie słowa, nie narażając się na wstyd. Coraz trudniej będzie też bronić komunizmu i na początek w Warszawie, zamiast Armii Ludowej, pojedziemy Aleją Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, a do szkolnych podręczników trafią mjr Maciej Kalenkiewicz, ppłk Stanisław Kasznica, Adam Doboszyński, gen. Stanisław Sojczyński, mjr Hieronim Dekutowski, płk Franciszek Niepokólczycki, ppłk Łukasz Ciepliński…



Przeczytaj specjalny dodatek IPN i Gościa Niedzielnego wydany na Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych "Młodzi, niezłomni, wyklęci".

Polecamy również dodatek "Żołnierze wolnej Polski" poświęcony żołnierzom wyklętym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.