„Bartek” – legenda Podbeskidzia

Dariusz Węgrzyn


|

Żołnierze wolnej Polski

publikacja 01.03.2012 09:51

Jednym z największych oddziałów podziemia antykomunistycznego w Polsce po zakończeniu II  wojny światowej było Zgrupowanie NSZ Henryka Flamego „Bartka”.

Fotografia "Bartka" wykonana tuż po jego śmierci w Zabrzegu Fotografia "Bartka" wykonana tuż po jego śmierci w Zabrzegu
Archiwum IPN

Operowało na Podbeskidziu, czyli w rejonie Bielska, Cieszyna i Żywca, i liczyło w pierwszej połowie 1946 r. nawet do 200 partyzantów w oddziałach leśnych, wspomaganych przez całą rzeszę osób dostarczających im żywności i informacji. Szereg drużyn pod ogólnym dowództwem „Bartka” grupowało osoby niegodzące się z nową rzeczywistością, niekoniecznie związane z ruchem narodowym.


Skrawek wolnej Polski


Henryk Flame „Bartek” (1918–1947) był podoficerem lotnictwa, uczestnikiem kampanii wrześniowej, od 1944 r. związanym z ruchem narodowym. Dowodził niewielkim odziałem partyzanckim, który w momencie przechodzenia frontu atakował wycofujących się Niemców. Na przełomie lat 1944/1945 nowe struktury NSZ na Podbeskidziu organizowali wysłannicy z Krakowa: Franciszek Wąs „Warmiński” oraz Jerzy Wojciechowski „Om”. Podporządkowany im oddział Flamego stanowił drużynę tzw. Pogotowia Akcji Specjalnej NSZ. W założeniach miał zdobywać broń i gotówkę na potrzeby konspiracji, likwidować najgorliwszych zwolenników nowej władzy, ale i zdrajców we własnych szeregach. Działania te były zaczątkiem tworzenia się VII Śląskiego Okręgu NSZ, funkcjonującego w Katowicach od maja 1945 r. 
Flame wraz z kilkoma najbliższymi współpracownikami krótko pracował w MO w Dziedzicach, by już w kwietniu 1945 r. powrócić do podziemnej działalności zbrojnej. Szeregi oddziału wciąż rosły, wkrótce przekształcił się on w konglomerat mniejszych grup operujących w ściśle wyznaczonych im rejonach, wykonujących polecenia sztabu z „Bartkiem” na czele. Już w maju 1945 r. rozbito placówkę UB i posterunek MO w Zabrzegu, a później m.in. posterunki MO w Górkach Małych, Milówce, Międzyrzeczu, Rudzicy, Strumieniu. Prowadzono akcje likwidacyjne funkcjonariuszy UB i surowo karano osoby wstępujące do PPR. 


Amnestia nie dla bohaterów

W zachowanych materiałach sprawozdawczych widać bezradność miejscowych placówek UB i MO. Władze administracyjne raportowały przełożonym o katastrofalnej sytuacji komunistów na Podbeskidziu. Potwierdzeniem tego były wydarzenia z 3 maja 1946 r., gdy ponad 100 uzbrojonych i umundurowanych partyzantów pod dowództwem Flamego opanowało Wisłę i urządziło defiladę.
W 1946 r. MBP zorganizowało operację specjalną, w wyniku której funkcjonariusz MBP Henryk Wendrowski, podając się za oficera sztabu NSZ „Lawinę”, przekazał „Bartkowi” rozkaz przerzucenia części podwładnych na Ziemie Odzyskane. Jesienią 1946 r. zorganizowano trzy transporty partyzantów. Funkcjonariusze UB, podszywając się pod żołnierzy NSZ, przewieźli ich z Podbeskidzia na teren Opolszczyzny i tam wymordowali. Zginęło ok. 150 żołnierzy podziemia. Pozostała część zgrupowania ujawniła się podczas akcji amnestyjnej w 1947 r. Wśród ujawnionych był także Henryk Flame. Wkrótce podzielił los swych podwładnych – został zastrzelony w Zabrzegu 1 grudnia 1947 r. przez milicjanta Rudolfa Dadaka. 


Przeczytaj specjalny dodatek IPN i Gościa Niedzielnego wydany na Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych "Młodzi, niezłomni, wyklęci".

Polecamy również dodatek "Żołnierze wolnej Polski" poświęcony żołnierzom wyklętym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.