Oto opowieść o tym, jak na tronie całego Izraela zasiadł ziemski praprzodek Jezusa Chrystusa, Dawid. Ta scena rozgrywa się, gdy Dawid był królem południowej części kraju, Judy.
Oto opowieść o tym, jak na tronie całego Izraela zasiadł ziemski praprzodek Jezusa Chrystusa, Dawid. Ta scena rozgrywa się, gdy Dawid był królem południowej części kraju, Judy. Północ przez pewien czas próbowała iść własną drogą. Po śmierci Salomona, syna Dawida, drogi obu części narodu wybranego rozejdą się na dobre. Wtedy jednak, za Dawida, kraj, po trwającym kilka lat podziale, na nowo się zjednoczył pod jego berłem.
Zauważmy szczegóły: przedstawiciele pokoleń północnych przychodzą do Dawida, który przebywa w Hebronie. Miasto to leży ok. 40 kilometrów na południe od Jerozolimy. Związane jest z historią praojca Izraela, Abrahama. Jerozolima, kojarzona powszechnie jako stolica dawnego Izraela, w momencie, gdy rozgrywa się przytoczona w czytaniu scena, była jeszcze w rękach Jebusytów, Dawid zdobył ją i uczynił stolicą państwa dopiero później. Użyty przez przybyłych do Dawida zwrot „myśmy kości twoje i ciało” oznacza stwierdzenie, że nie jest on dla nich obcy – wręcz przeciwnie, łączą ich więzy krwi. To nie one jednak są głównym powodem, dla którego chcą uznać Dawida także za swojego króla. Wydaje się on im po prostu naturalnym kandydatem do objęcia władzy. Bo „już dawno, gdy Saul był królem”, to Dawid często prowadził jego wojska na wojny. I, co też ma znaczenie, wiedzą, że właśnie jego wybrał wcześniej Bóg. Uznają więc to, o czym wiedzieli od dawna, a czego, kierując się jakimiś swoimi ambicjami, dotąd nie chcieli uznać.
Scena ta doskonale ilustruje prawdę o tym, że choćby człowiek nie wiadomo jak bardzo buntował się przeciw Bożym planom, wcześniej czy później stanie się tak, jak On zrządził. Jest też ważną wskazówką, co znaczy słuchać Bożych natchnień, odczytywać wolę Bożą. Bywa, że myśli się o nich jak o odkrywaniu czegoś zupełnie nieznanego. Tymczasem często jest tak, że wolą Bożą jest to, co samo, zdaje się, nasuwa; coś, co wcześniej było niezauważane czy odrzucane, a teraz nagle zaczyna się jawić jako oczywistość. Gdy pytamy Boga: „Panie, co mam robić, by pełnić Twoją wolę”, warto zobaczyć to, co podsuwa życie. Bo właśnie takie sprawy są najpewniej tymi, którymi trzeba się nam po Bożemu się zająć.
Andrzej Macura W I czytaniu