Co służy pokojowi

Kto nie zdaje się na Bożą łaskę, ten zdaje się na łaskę losu.

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

21.08.2025 00:00 GN 34/2025 Otwarte

dodane 21.08.2025 00:00

Leon XIV powiedział niedawno: „Świat już tego dłużej nie wytrzyma, jest za dużo wojen, trzeba się modlić o pokój”. To jedna z wielu wypowiedzi, w których papież wzywa do modlitwy w związku z trwającymi na świecie starciami zbrojnymi.

– No i co z tego, musi tak gadać – wzruszy ramionami ten i ów. Towarzyszy temu poczucie, że to mowa-trawa, bo do zakończenia wojen potrzeba ludzi i sprzętu. A jaki wpływ na losy wojen może mieć czyjeś tkwienie na kolanach i dialog z kimś, kogo nie widać?

Tak mogą mówić tylko ci, którzy nie mają doświadczenia modlitwy. Jak, człowieku, chcesz wiedzieć, czy modlitwa coś daje, jeśli się nie modlisz? Modlitwa w pierwszym rzędzie zmienia modlącego się, jego stosunek do Boga i ludzi, a tym samym wyostrza widzenie rzeczywistości. Modlący się zauważa na przykład, jak dalece prawdziwe jest spostrzeżenie św. Jakuba, który wskazuje prawdziwe źródło konfliktów. „Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych” – pisze apostoł.

Nie jest tak? Wojny i kłótnie mają zawsze to samo źródło – żądzę. W zasadzie skłócenie w domu różni się od wojny między państwami tylko obszarem objętym działaniami, liczbą ludzi i rodzajem sprzętu, ale istota jest ta sama: chciwość rzeczy materialnych, znaczenia i dominacji, i niezdolność do ustąpienia. Wszyscy na tych wojnach tracą. „Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie” – to znowu Jakub. I zaraz dodaje: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz”.

No tak, bo jeśli czyjaś „modlitwa” to tylko jeden z rodzajów broni używanej dla osiągnięcia tego samego celu, co wojna, to dalej chodzi o chciwość. A Bóg na taki handel nie idzie, bo chce prawdziwego pokoju, a nie kolejnej „operacji specjalnej”.

Dyplomacja jest przydatna, ale to szczera modlitwa dodaje pokojowi „soli” – utrwala go i sprawia, że on służy nie tylko doczesności, ale i wieczności.


KRÓTKO:

Produkcja ludzi

Chiny, po latach zbrodniczej polityki jednego dziecka, próbują zaradzić zapaści demograficznej, zwracając się ku nowoczesnym technologiom. Już w przyszłym roku na tamtejszy rynek ma wejść maszyna w kształcie człowieka, posiadająca sztuczną macicę. Robot ma stwarzać warunki do rozwoju dziecka od poczęcia do porodu, utrzymując je w sztucznym płynie owodniowym i odżywiając je przez specjalne przewody. Przeprowadzono już pomyślnie testy na zwierzętach. Maszyna ma kosztować 100 tys. juanów, czyli około 14 tys. dolarów. Autorzy twierdzą, że robot może być szczególnie przydatny dla kobiet, które nie mogą albo nie chcą zajść w ciążę i jej donosić.

Dlaczego władze nie myślą o konsekwencjach? Ano właśnie – w komunistycznych Chinach to już taka tradycja, że fatalne błędy naprawia się tam jeszcze gorszymi.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.

Zapisane na później

Pobieranie listy