Dyspensa piątkowa: mem czy świadectwo?

Opinię publiczną co rok rozgrzewa niczym kiełbasę na grillu sprawdzanie, w której diecezji obowiązuje post. Ale może w bitwie o dyspensę można znaleźć pozytywy?

Równanie jest proste: jeśli A – Boże Ciało zawsze przypada w czwartek, B – wielu pracujących może w piątek wziąć wolne, to C – co roku mamy w czerwcu długi weekend. A że grillowanie to nasz sport narodowy, w którym wytrenowaliśmy się na poziomie mistrzowskim, to jak Polska długa i szeroka, w długi weekend rozchodzi się po niej zapach kiełbasy i karkówki.

Tyle, że po drodze jest piątek – dzień, w którym katolików obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Oczywiście można na grilla położyć bakłażana czy paprykę, ale dla wielu to wege-grill nie jest rozwiązaniem. Część biskupów rozeznała więc, że większym pożytkiem duchowym dla wiernych będzie udzielenie im dyspensy od wstrzemięźliwości. Inni takiej decyzji nie podjęli.

Co roku na kilka dni przed Bożym Ciałem (i weekendem majowym, jeśli zahacza on o piątek, a w tym dniu nie wypada uroczystość) w sieci roi się od informacji o dyspensach, powstają nawet specjalne mapki z zaznaczonymi diecezjami, w których można jeść mięso. Równocześnie pojawia się fala kpin („ciemnogród, który pyta księdza, co może zjeść na obiad”) i bardziej rzeczowej krytyki. 

Niektórym argumentom nie można odmówić słuszności. W felietonie na antenie RMF FM Tomasz Olbratowski mówił, że problem z „diecezjami dyspensyjnymi” i „niedyspensyjnymi” pojawia się, kiedy ktoś w długi weekend wybiera się w podróż. „Co z pociągami między miastami dyspensyjnymi przejeżdżającymi przez tereny niedyspensyjne? Obywatel je kiełbasy na terenie swojej dyspensyjnej diecezji, jak wsiada w pociąg, robi przerwę na przejazd przez diecezję niedyspensyjną, po czym kiedy pociąg wjeżdża do diecezji dyspensyjnej wtedy może dokończyć kiełbasę?” – ironizuje felietonista. 

Nie ma wątpliwości, że podjęcie przez wszystkich biskupów diecezjalnych wspólnej decyzji o dyspensie ukróciłoby pole do żartów. Ale może w corocznej bitwie o dyspensę można znaleźć pozytywy? Oto wiele dużych, zupełnie świeckich portali internetowych publikuje u siebie materiały, wyjaśniające w których diecezjach obowiązuje wstrzemięźliwość, a gdzie biskupi udzielili dyspensy. Duży materiał na ten temat udostępnia Polska Agencja Prasowa, wspominają o tym telewizje informacyjne. Do świadomości społecznej przebija się: „hej, są jeszcze tacy, którzy w piątek poszczą”. Większość wyśmieje, ale może będą i tacy, którzy się zastanowią: a właściwie dlaczego to mięso jest tak ważne?

Polska się laicyzuje – to fakt, a nie opinia. Coraz mniej ludzi chodzi do kościoła, coraz mniej przejmuje się sprawami wiary. A mimo to opinię publiczną co rok rozgrzewa niczym kiełbasę na grillu sprawdzanie, w której diecezji obowiązuje post.

Oczywiście we wstrzemięźliwości piątkowej nie chodzi o samo mięso – bez trudu da się przecież zjeść posiłek bezmięsny, o wiele bardziej wykwintny ten mięsny. Istotą jest tu wzbudzenie ducha pokuty, przypomnienie, że ten dzień jest wyjątkowy, bo upamiętnia mękę i śmierć Chrystusa. A skoro On tak bardzo cierpiał, to ja mogę zdobyć się na niewielkie umartwienie i bardziej świadomie wybierać, co tego dnia zjem. Polska jest jednym z niewielu krajów, w których powstrzymanie się w piątki od mięsa jest obowiązkiem katolika. Konferencje Episkopatów innych krajów zastąpiły go niesprecyzowanymi bliżej „innymi formami pokuty, zwłaszcza uczynkami miłości i pobożności”. 

U nas jednak piątkowa wstrzemięźliwość obowiązuje. I bywa, że staje się konkretnym świadectwem wiary, kiedy ktoś w otoczeniu niepraktykujących znajomych rezygnuje ze zjedzenia mięsa czy wypadu na kebaba. To prawda – praktykuje go już coraz mniej osób. Ale szum medialny, który pojawia się co roku, przypomina, że są tacy, dla których ten sposób oddania czci umęczonemu Chrystusowi jest ważny. 

Dla jednych piątkowy post to absurd – bo jaką różnicę zrobi Panu Bogu, czy w piątek zjem szynkę czy łososia.. Dla drugich – świadectwo, okazja, żeby pójść pod prąd. Ale skoro ten temat nadal porusza tysiące ludzi, to może właśnie dlatego warto go nie przegapić?

Dyspensa piątkowa: mem czy świadectwo?   Unsplash
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agnieszka Huf Agnieszka Huf Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książek „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)” oraz „Szczeliny. Bóg w popękanej psychice”.