Ciemne Typy Frassatiego

Choć nazwa brzmi, jakby odnosiła się do młodocianego gangu z turyńskich ulic sprzed 100 lat, w rzeczywistości to ruch, który jak żaden inny pokazuje, że życie wiarą to coś tak normalnego jak fakt, że oddychamy.

Wojciech Teister Wojciech Teister

|

16.05.2024 00:00 GN 20/2024

dodane 16.05.2024 00:00

W sprawie Piera Giorgia Frassatiego nie jestem obiektywny. A to dlatego, że postać tego wspaniałego chłopaka towarzyszy mi od czasów studenckich. Jego niezwykłe podejście do wiary, pasji i przyjaźni inspiruje do dziś, bo ani trochę nie straciło na aktualności. A dzisiejsze Towarzystwo Ciemnych Typów ma początki 100 lat temu i było próbą nadania pewnych nieformalnych ram temu, jak Pier Giorgio Frassati i bliscy mu rówieśnicy przeżywali przyjaźń. W tym sensie Pier Giorgio jest bohaterem „z mojej bajki”. Bo niewielu jest świętych, którzy tak bardzo jak on mogą inspirować człowieka wychowanego w mentalności XXI wieku.

Ciągnie wilka w góry

To był maj. Nie wiem, czy pachniała Saska Kępa, ale z całą pewnością zapach wiosennych kwiatów unosił się nad Turynem, Pollone i na niżej położonych alpejskich łąkach Piemontu, takich jak Pian della Mussa. Właśnie w tym miejscu, w 1924 r. 23-letni wówczas student Królewskiej Politechniki w Turynie, Pier Giorgio Frassati, Marco Beltramo i ich przyjaciele postanowili założyć Towarzystwo Ciemnych Typów. Różnego rodzaju nieformalne kluby i stowarzyszenia zakładane przez studentów były na początku XX wieku bardzo popularne. Ich członkowie spotykali się najczęściej w kawiarniach i pubach, dyskutując i dzieląc się wspólnymi pasjami. Ciemne Typy były więc zjawiskiem charakterystycznym dla swoich czasów. Ale nie były typowym klubem studenckim. Wspólną pasją członków stowarzyszenia były góry. To w nich najchętniej spędzali każdą wolną chwilę. Razem po nich wędrowali, razem pokonywali drogi wspinaczkowe (był to okres silnego rozwoju i popularyzacji alpinizmu). Ale tym, co wyróżniało członków stowarzyszenia, był łączący ich fundament „nie z tej ziemi” – wiara, która przenikała codzienność. Jak wspominała później siostra Piera Giorgia, Luciana Frassati-Gawrońska, „pod wątłą strukturą Towarzystwa i jego żartobliwym statutem kryły się cele wyższe – było to prawdziwe stowarzyszenie modlitwy”. Choć więc nie całkiem poważna nazwa kojarzyła się raczej z młodocianym gangiem, w rzeczywistości była to grupa, od której promieniowało dobro. Członkowie Ciemnych Typów razem spędzali czas na wspinaczkach i alpejskich wyprawach, mobilizowali się wzajemnie w samorozwoju ducha i ciała, angażowali w pomoc potrzebującym, ale – a może przede wszystkim – wspierali modlitwą za siebie nawzajem. Ich duchowość nie była czymś wyrwanym z kontekstu życia. Wręcz przeciwnie – była z codziennością ściśle zjednoczona. Nie robili z siebie cierpiętników. Żyli tak, jak żyć powinni młodzi ludzie: ciesząc się życiem i czerpiąc z niego to, co najlepsze. A że najmocniej ciągnęło ich w góry, więc góry stały się tym, co złączyło ich więzami trwałej przyjaźni. Zachowały się liczne fotografie ze wspólnych przygód. Widzimy na nich roześmiane twarze w sytuacjach czasem dalekich od wyobrażeń hagiografów. To wspinają się po trudnej, skalnej drodze, to wspólnie świętują, a na stole widzimy butelkę włoskiego wina. I ta fajka! Pier Giorgio palił fajkę. Palił ją również na zdjęciu, które posłużyło za wzorzec do obrazu beatyfikacyjnego. Dla niektórych był to na tyle duży problem, że ostatecznie na obrazie Pier Giorgio został tej fajki pozbawiony.

Czy te fotografie w jakiś sposób zaburzają obraz świętości młodego Frassatiego? Nie. Czynią go bardziej realnym i pokazują, że świętość nie jest zarezerwowana wyłącznie dla ludzi idealnych, bo tacy przecież nie istnieją. Tym, co wyróżniało Piera Giorgia nie była nieskazitelność, ale rzeczywista i ogromna fascynacja Bogiem, zachwyt Nim i stworzonym przez Niego światem, który bezpośrednio przekładał się na to, jak starał się kształtować swoje życie. To sprawia, że również dziś żyjący sto lat temu Piemontczyk jest dla tak wielu ludzi na całym świecie kimś bliskim i inspirującym. I może właśnie na tym polega jego fenomen i niezwykła aktualność.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister Wojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.

Zapisane na później

Pobieranie listy